kasiulakp 13.10.2009 11:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Października 2009 A BOHO... bez komentarza, bo ja na pewno nie bede z toba prowadzic zadnych dyskusji, bo to onaczalo by ze musialabym sie znizyc do twojego poziomu... a to w moim wypadku wykluczone. A nie znizajac sie do twojego poziomu, nasza rozmowa nie ma sensu, bo zaden wykolejeniec nie skapuje o czym mowie w kazdym razie serdecznie cie pozdrawiam... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
BOHO 13.10.2009 11:31 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Października 2009 YreQ ja nie powiedzialam ze wiem na 100% ze tak bedzie... napisalam to co slyszalam i jeszcze raz wielkimi literami mowie ze sama nie wiem ile w tym prawdy... zero.... tak NIEOFICJALNIE..... Powiedzialam, ze nie chce sie wymadrzac, bo nie znam sie na tym.... i na tym szczerym podsumowaniu twoich "złotych myśli" zakończmy..... ps. widzę, że nareszcie sama doszłaś do wniosku, jakie bzdury popisałaś ....... ale żeby tak od razu ciąć wszystkie swoje posty ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
YreQ 14.10.2009 07:33 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Października 2009 Polecam bardzo ciekawy artykuł o propagowanej technologii CCS, która niestety może nigdy może nie być wdrożona na polach legnickich. http://www.nowa-energia.com.pl/index.php/2009/10/12/kontrowersje-wokol-technologii-carbon-capture-and-storage/ "Kontrowersje wokół technologii Carbon Capture and Storage„Ramy instytucjonalne i finansowe dla technologii wychwytywania i składowania dwutlenku węgla” – pod takim tytułem odbyła się 7 października br. w Warszawie konferencja, organizowana przez Fundację demosEUROPA – Centrum Strategii Europejskiej. Miejsce i czas debaty nie dziwił, a jej tematyka przyciągała. Ze świecą szukać drugiego, tak uzależnionego od węgla państwa, jakim jest Polska. Obecnie ponad 90% energii elektrycznej i ok. 78% ciepła uzyskujemy z tego znajdującego się obecnie na cenzurowanym, paliwa kopalnego. Stanowisko naszych władz jest jednak twarde, jasno wyraził je jeden z uczestników konferencji, pani Elżbieta Wróblewska, Główny Specjalista w Departamencie Energetyki przy Ministerstwie Gospodarki mówiąc, że „Polska nigdy nie zrezygnuje z dobrodziejstwa, jakim są krajowe pokłady węgla kamiennego i brunatnego”. Wydaje się być ono rozsądne, co jednak nie jest równoznaczne z całkowitym brakiem wątpliwości dla takiego podejścia, wręcz przeciwnie, takich jest wiele. Kontekst instytucjonalny CCS – kwotowanie praw do emisjiŚwiat przechodzi kolejny z licznych procesów przepoczwarzania. Już nic nie będzie takie, jak dawniej. Niewykluczone, że wkrótce najbardziej rozwinięte państwa świata, by ugłaskać wielkie narody – chiński i indyjski – zgodzą się przyjąć tzw. zerowy model wzrostu gospodarczego. Polska, w obliczu zaaprobowanego przez nasze władze Pakietu Klimatycznego UE „3×20” i nadchodzącego postkiotowskiego global deal – urzeczywistniającego nowe progi emisyjne GHG – którego staniemy się sygnatariuszem w grudniu tego roku po konferencji COP15 w Kopenhadze, jasny staje się fakt zwrotu naszej ekonomiki ku zeroemisyjnym rozwiązaniom utylizacji „czarnego pierwiastka”.Niewątpliwie 2013 r. należy uznać za punkt(zero) krytyczny historii naszego globu. Wejdą wtedy w życie postanowienia zarówno europejskiego Pakietu Klimatycznego, protokół…. kopenhaski. Dla nas, Polaków, szczególnie „uciążliwy” będzie ten pierwszy. W wyniku jego implementacji derogacji ulegnie obowiązująca od 1 stycznia 2005 r. forma Europejskiego Systemu Handlu Emisjami (ETS), tzw. Grandfathering. Jego istotą jest darmowe przydzielanie systematycznie malejącego wolumenu praw do emisji gazów cieplarnianych, instalacjom zgłoszonym przez państwa-członków UE w postaci NAP-ów (National Allocation Plan), czyli Krajowych Planów Rozdziałów Uprawnień, które następnie były akceptowane bądź nie przez Komisję Europejską. Wydaje się, że tak szybka rezygnacja zeń jest przyznaniem się przez aparat wykonawczy Wspólnoty Europejskiej do porażki. Faktycznie, na stopie międzyrządowej i ponadnarodowej system ów generował internalne spory międzynarodowe – kłótnie o ilość jednostek, z kolei na poziomie przedsiębiorstw energetycznych lub powiązanych z tą branżą osób prawnych, niczym będący obiektem polsko-słowackiego zgrzytu dzielny Janosik – jednym odbierał, a drugim rozdawał pieniądze w postaci windfall profits, tworząc coś, czego Ojcowie Założyciele Unii chcieli koniecznie uniknąć, a Traktat Ustanawiający UE z Maastricht zabronił, ukonstytuowując w części trzeciej TWE „Polityka Wspólnoty”, w tytułach III i IV, odpowiednio Prawo Przedsiębiorczości i Wspólne Reguły w Dziedzinie Ustawodawstw, Podatków i Konkurencji – dysfunkcyjny (niekonkurencyjny) rynek wspólnotowy w sektorze energetyki.Nowy system handlu emisjami, Trading, wprowadza obowiązek zakupu limitowanej i sukcesywnie zmniejszanej, ustalonej indywidualnie dla każdego z państw, części praw do emisji do końca 2020 r. Współczynnik corocznej redukcji praw do emisji w skali całej Wspólnoty ustalono na 1.74 p.p. Jego poziom może ulec rewizji dopiero w 2025 r. – na okres 2013-2028 (obejmie fazę trzecią ETS [2013-2020] i czwartą ETS [2020-2028]), tylko po zakończeniu trzeciej fazy zaimplikuje to ograniczeniem skumulowanej ilości praw emisji, dostępnej na rynku, do 1720 milionów.Ktoś mógłby zapytać, po co to wszystko? Jaki jest cel tych restrykcyjnych, prawnych galimatiasów? Działania UE wpisują się w kontekst globalny, z wyszczególnieniem G-8, która wyszła z założenia, iż seria raportów IGCC stanowią wymierny dowód, potwierdzający fakt ogólnoklimatycznego ocieplenia. W związku z tym, najbogatsze państwa świata zdecydowały się nałożyć na siebie i innych, zinstytucjonalizowanych użytkowników ziemskiej natury swoisty ekologiczny kaganiec. Wyznaczając sine qua non wyżej wspomnianej postkiotowskiej umowy kopenhaskiej, jako ograniczenie wzrostu temperatury do 2 oC i redukcję rocznych emisji GHG o połowę z obecnych 28 GT do 14 GT.Ktoś powie, że jest to wyważanie otwartych drzwi, ponieważ istnieją prace wybitnych naukowców przeczące teoriom „Zielonych”, inny przyklaśnie. A należy po prostu, bez zbędnych sporów ideowych przystąpić do znalezienia złotego środka. Czy taki stanowić może technologia sekwestracji CO2?G-8 uważa, że tak i zaleciła swoim członkom, które przecież w regionalnych/lokalnych organizacjach ponadnarodowych stanowią o ich sile, często w lwiej części finansując funkcjonowanie UE (Niemcy, Wlk. Brytania, Francja), Nafty (Stany Zjednoczone), czy choćby inicjatywy SPICE (Southwest Pacific Ocean Circulation and Climate Experiment) angażującej środki Stanów Zjednoczonych oraz Japonii. Ukłonem Grupy Ośmiu w stronę technologii CCS jest także wymóg inicjacji 20 projektów demonstracyjnych tejże do 2020 r., tylko na terenie Wspólnoty Europejskiej ma powstać aż 12 projektów wielkoskalowych, które po 2015 r. mają stać się w pełni operatywnymi.W Polsce ogromne szanse na akceptację i dofinansowanie UE ma 1, ten w Bełchatowie. Dlaczego nie 2? Dlaczego nie Kędzierzyn–Koźle? Najprawdopodobniej zaważą tutaj przyczyny finansowe, których sam zakład i nasze państwo na tą chwilę (w perspektywie jest przecież budowa „Atomówki”) nie będą w stanie udźwignąć. A szkoda bo projekt Południowego Koncernu Energetycznego S.A. i Zakładów Azotowych S.A. wyróżnia się na tle pozostałych. Większość to CCS typu post-combustion, czyli wychwytywania po spalaniu, które to rozwiązanie przeznaczone jest głównie dla obecnych, nazwijmy to klasycznych generatorów mocy. „Projekt opolski” przewidywał integrację instalacji sekwestracji z ultranowoczesną elektrownią poligeneracyjną. Bez pokaźnej transzy gotówki (regułą jest współfinansowanie do poziomu 180 mln euro każdego z projektów) z UE, koalicji zbudowanej wokół tego przedsięwzięcia trudno będzie wygenerować 6 miliardów złotych ze środków własnych nań. Kontekst finansowy CCS – demonstracja, komercjalizacja, konsekwencje TradinguTu dotykamy clous, które może spowolnić rozprzestrzenianie się technologii Carbon Capture and Storage – finansowania. Nikt nie mydli oczu, nawet potentaci tego rynku, jak Vattenfall czy Aker Clean Carbon nie ukrywają, że jest to niezwykle drogi kapitał technologiczny [najdroższa jest budowa bazy magazynowej dla CO2 – około 68%, transport to kolejne 10 p.p.], który nie dość, że o 40-60% zwiększa capex budowy elektrowni opalanej węglem, to dodatkowo znacząco wpłynie na wzrostu kosztów pozyskiwanej energii wtórnej (szacunki mówią o 100 $ na 1 MWh). Przy obecnej cenie 1 MWh w granicach 150 zł u wytwórcy, spowoduje to, że przy dzisiejszej wartości nabywczej amerykańskiej waluty (2.896 PLN – 9 października 2009 r.) cena na tym etapie łańcuszka obrotu prądem elektrycznym przekroczy o blisko połowę poziomy spotykane dzisiaj u… dystrybutora (ok. 300 zł) i osiągnie, jak łatwo policzyć, ok. 440 zł/MWh. Taki koszt z pewnością będzie odstraszał przymuszanych unijnym prawem inwestorów. Nie dziwi więc determinacja środowisk proekologicznych, jak S3G i Bellona Europa, które naciskają, by nie powierzać mechanizmom wolnorynkowym regulacji cen praw do emisji w ramach European Trading Scheme, a „sztucznie” zawyżyć ich cenę do około 65 euro/tonę tak, by włączonym do ETS-u instalacjom nie opłacało się emitować GHG, a inwestować w CCS plants, gdzie skonsolidowany koszt jednostkowy wychwycenia, transportu i magazynowania 1 tony dwutlenku węgla oscylował będzie w granicach 40-65 euro.Jest jeszcze jeden, niepokojący proces, jaki zachodzi wokół finansowania technologii czystego węgla, zniekształcający zasadę BAT (Best Available Technology) dla CCS. Zbyt, rzekłbym, „pierwotny mechanizm uznaniowy”, który zaważa o decyzji o współfinansowaniu, bądź nie, konkretnego projektu CCS przez Europejski Bank Inwestycyjny. Otóż, ten odpowiedzialny za „ harmonijny rozwój Wspólnoty” bank akceptuje tylko najtańsze projekty CCS, co hamuje proces innowacyjności w obrębie tej technologii. Państwa, skądinąd akcjonariusze EIB, otrzymując taki sygnał, będą szły po najmniejszej linii oporu, zgłaszając tylko te projekty, które będą miały szansę na łaskawy wzrok szefów EIB, co może skutkować tym, iż wszystkie 6 projektów CCS będzie budowane w tej samej podtechnologii np. post-combustion. Natomiast pozostałe, równie perspektywiczne, jak oxyfuel czy pre-combustion odejdą do lamusa. Dlatego, by zapobiec tej degradacji członkowie Wspólnoty Europejskiej walczą o to, by to oni sami mogli podejmować, powierzoną dzisiaj w gestii EIB, decyzję. Z pewnością taki ciąg przyczynowo-skutkowy, wpłynąłby na akceptację kędzierzyńsko-kozielskiego przedsięwzięcia. Kontekst bezpieczeństwa CCS – „Ta pamięć w nas tkwi”Do wydania pozytywnej opinii środowiskowej, jaka jest wymagana polskim (i nie tylko) prawem dla (prze)budowy obiektów oddziaływujących na środowisko naturalne, kwestią bezspornie najistotniejszą jest bezpieczeństwo takiego projektu. W przypadku CCS słyszymy liczne głosy i zapewnienia o niezawodności tej technologii.- Permanentnie monitorujemy 4 projekty sekwestracji CO2 w USA i nie mamy wątpliwości, CCS nie zagraża ani społeczeństwu, ani ekosystemowi – zapewniał na konferencji Jostein Dahl Karlsen, prezes Grupy Roboczej ds. Paliw Kopalnych w Międzynarodowej Agencji Energii. Jednakże, ekstrapolując na podstawie młodej historii tego rozwiązania technicznego, można mieć co do tego wątpliwości. Przytoczyć można dwa, bardzo świeże wydarzenia wycieku CO2 w Nyos (Kamerun) z 1987 r., które pozbawiło życia 5 tysięcy ludzkich istnień, jak i incydent z 2008 r., zarejestrowany przez operatora projektu Sleipner T w Norwegii – spółkę StatoilHydro – na obszarze instalacji sekwestracyjnej typu offshore. W pierwszym przypadku, w wyniku zjawiska czysto losowego i naturalnego – unaoczniającego jednak potęgę dwutlenku węgla – „pękło” dno jeziora spod którego, w jednej chwili wydostało się 1.2 mln ton tego nieorganicznego związku chemicznego, co okazało się tragiczne w skutkach. Pewną niekontrolowalność tego gazu ukazuje z kolei przypadek drugi. Tutaj niechybnie, zawiodła technika w fazie trzeciej – magazynowaniu CO2. Norwegowie, chcąc rozpoznać możliwości geologiczne, wytrzymałość lepiszcza struktur solanki po złożu Tordis, wstrzyknięto doń 175 m3 ropy naftowej zmieszanej z wodą, która następnie wypłynęła 300 km dalej z „wcześniej niezydentyfikowanego krateru”.Czy zatem technologia CCS gwarantuje nam na poziomie jakościowym najwyższe standardy bezpieczeństwa typu „safe-life”, które w przypadku CO2 bezwzględnie muszą zostać zaimplemetowane? Czy pod naszymi stopami zalegać będzie kolejna tykająca bomba, jak w przypadku broni chemicznej, która zalega na dnie Morza Bałtyckiego? Czy pompowanie tego, bezużytecznego dla przemysłu gazu do górotworów, w nadziei, że w przyszłości naukowcy obwieszczą światu sposób na jego spożytkowanie, jest podejściem racjonalnym? Nam wszystkim należą się odpowiedzi na fundamentalne pytania, więc zadawajmy je. Konkludując – są alternatywyNie bądźmy naiwni. Rynek technologii CCS, który przy literalnej realizacji założeń MAE – postawieniu 3000 sztuk komercyjnych instalacji sekwestracji CO2 do 2050 r. – i przy koszcie estymacyjnym jednej CCS plant rzędu 0,5 mld euro, będzie w nieodległej przeszłości wart blisko 1.5 bln euro! Zakładając najuczciwsze intencje firm specjalizujących się w technologii CCS oraz środowisk „pro-eko”, taka gotówka to niewątpliwie wielka pokusa do zainteresowania nią światowych przywódców i po prostu zarobku. Póki co, wyżej wymienionym podmiotom nie udało się przekonać np. sektora bankowego, bez którego partycypacji środków i linii kredytowych, nie uda się skomercjalizować tej technologii. Środowisko finansjery oczekuje przede wszystkim klarownych rozwiązań prawnych dla Carbon Capture Storage, których dzisiaj brakuje zarówno na poziomie krajowym (np. Polska nie wdrożyła Dyrektywy CCS), jak i światowym, nie wspominając o kolizji prawnej sekwestracji CO2 w stosunku do postanowień Konwencji Londyńskiej z 1972 r. o zapobieganiu zanieczyszczeniu mórz przez zatapianie odpadów i innych substancji, która klasyfikuje tlenek węgla IV do substancji niebezpiecznych, których transport do instalacji typu offshore (bezpieczniejszej przecież dla ludzkości od tej umiejscowionej na lądzie) – np. Sleipner T, a to z kolei eliminuje możliwość budowy międzynarodowych konektorów transportujących CO2. Nie stawiajmy się jednak w roli Don Kichot-ów, Polska węglem stoi, a przy obecnym „światowym klimacie” dla czarnej energii nie ma miejsca. Alternatywy dlań jak i dla samego CCS również, są światu znane, warto nadmienić tylko: Energię Nuklearną, Odnawialne Źródła Energii, czy choćby Synergię Jądrowo-Węglową, w głównej mierze rozwijaną w Republice Południowej Afryki.Polski rząd zmaga się jednak z problemem natury socjalnej, który może wpłynąć na wybór opartej o technologię sekwestracji CO2 strategii rozwoju gospodarczego – rzeszę ok. 110 tysięcy górników i ich rodzin, dla których konieczność przekwalifikowania lub utraty miejsca pracy stanowi niejednokrotnie tragedię osobistą.Red. „NE” – Jacek Sobański" Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
BOHO 14.10.2009 10:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Października 2009 szkoda tylko, że te wszystkie zabiegi maja na celu nabić kabzę kilkuset firmom i wypłatę sowitych premii ich zarządom, których członkowie i tak walą to całe "ocieplenie klimatu" i tylko liczą kolejne kwoty na swoich kontach.... a takie Chiny,Rosja i Indie w tym czasie robią swoje..... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
YreQ 14.10.2009 12:41 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Października 2009 szkoda tylko, że te wszystkie zabiegi maja na celu nabić kabzę kilkuset firmom i wypłatę sowitych premii ich zarządom, których członkowie i tak walą to całe "ocieplenie klimatu" i tylko liczą kolejne kwoty na swoich kontach.... a takie Chiny,Rosja i Indie w tym czasie robią swoje..... A kopalnia pod Legnicą to nie nabijanie kabzy wielu? Wymienić te podmioty które już czekają w kolejce? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
MARTINA1 14.10.2009 17:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Października 2009 Poczytajcie wątek Bobiczka w PRAWIE I FINANASACH - Autostrada -przez mój nowo budowany dom . Tam jest pokazany schemacik jak się to wszystko odbywa.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
YreQ 17.10.2009 15:04 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 17 Października 2009 Decyzja jeszcze w tym roku Do końca tego roku poznamy decyzję rządu Donalda Tuska w sprawie budowy odkrywkowej kopalni węgla brunatnego w Zagłębiu Miedziowym. Na tę decyzję czekają przede wszystkim mieszkańcy i władze samorządowe sześciu gmin powiatu legnickiego i lubińskiego, którzy nie ustają w walce przeciwko tym planom. Manifestacje, pikiety i blokady dróg, szeroko zakrojona kampania informacyjna przeciwko odkrywce - władze gminy wiejskiej Lubin, Ścinawy, Prochowic, Rui, Kunic i Miłkowic, robią wszystko, by o węglu dowiedziała się cała Polska. Protestujących popierają parlamentarzyści regionu legnickiego, niezależnie od politycznych przekonań. Przeciwnicy planom odkrywkowej kopalni mają wiele argumentów, z których najistotniejszy to wynik październikowego referendum, w którym mieszkańcy sześciu gmin powiedzieli kopalni stanowcze "nie". Czy nieustanne zabiegi przeciwko kopalni przyniosą pożądane efekty? Czy samorządowcy i mieszkańcy tych gmin zwyciężą? Jeszcze w tym roku ma być wszystko jasne. - Rzeczywiście minister gospodarki wyznaczył sobie termin podjęcia takiej decyzji do końca tego roku. Czy wyniki referendum będą brane pod uwagę? Trudno dziś to stwierdzić - poinformowała nas dziś Klaudia Imach z zespołu obsługi mediów Ministerstwa Gospodarki. Ciekawi jesteśmy na ile pozycja parlamentarzystów regionu legnickiego jest silna, by przekonać wicepremiera i ministra gospodarki Waldemara Pawlaka do podjęcia korzystnej dla mieszkańców decyzji, czyli zaniechania budowy odkrywki. http://www.legnica.wfp.pl/news.php?id=29233 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
YreQ 19.10.2009 15:17 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Października 2009 Chcą kopalni węgla... w Gubinie Na Uniwersytecie Zielonogórskim nastąpi uroczyste podpisanie umowy inicjującej powstanie konsorcjum dla budowy elektrowni i kopalni węgla brunatnego... w Gubinie. Czy to oznacza koniec planów budowy odkrywki w Zagłębiu Miedziowym? Nieodkryte dotąd pokłady węgla brunatnego zalegają nie tylko na terenie Zagłębia Miedziowego, ale także na Ziemi Lubuskiej w rejonie przygranicznej gminy Gubin i w gminie Brody, w powiecie żarskim. Złoża od Legnicy, po Ścinawę są jednak największe w Europie. Nie jest tajemnicą, że władze sześciu gmin powiatów legnickiego i lubińskiego, na terenie których zalegają pokłady węgla, wolą, by polski rząd zajął się eksploatacją złóż pod Gubinem, niż w Zagłębiu Miedziowym. Ostateczna decyzja o tym, gdzie ruszy odkrywkowa kopalnia węgla brunatnego, ma być znana do końca tego roku. Tymczasem w sprawie węgla brunatnego otwarcie mówią naukowcy z Politechniki Wrocławskiej. Co więcej, między Politechniką a firmą PWE Gubin doszło już do wstępnego porozumienia o wydobyciu węgla właśnie w rejonie lubuskim. Oficjalne parafowanie umowy o zawiązaniu węglowego konsorcjum nastąpi już pojutrze. Politechnika Wrocławska jako koordynator konsorcjum ma odpowiadać za całość wykonywanych prac, a w szczególności za działalność naukowo - badawczą w zakresie technicznym i technologicznym. - Umowa ma na celu doprowadzenie do zastosowania podczas budowy elektrowni oraz kopalni węgla brunatnego najnowocześniejszych metod technicznych, technologicznych i organizacyjnych, które mają zminimalizować wpływ inwestycji na środowisko przyrodnicze oraz skutki społeczne. W związku z tym podejmowane będą próby działań proinnowacyjnych, głównie w zakresie technicznym i organizacyjnym, a planowane rozwiązania będą na bieżąco konsultowane ze specjalistami w zakresie nauk o Ziemi, nauk społecznych i ekonomicznych - informuje Joanna Pająk, z biura prasowe Politechniki Wrocławskiej. Powstanie konsorcjum jest wyraźnym sygnałem do zgody na budowę kopalni węgla brunatnego na Ziemi Lubuskiej. Czy to wydarzenie będzie miało wpływ na ostateczną decyzję rządu w sprawie lokalizacji kopalni węgla? Konsorcjum Politechniki Wrocławskiej z firmą PWE Gubin, która jest inwestorem, będzie pracować m.in. nad poprawieniem wizerunku energii pozyskiwanej z węgla brunatnego poprzez wprowadzanie najnowszych, mało inwazyjnych dla środowiska przyrodniczego rozwiązań technicznych i technologicznych, ograniczeniem emisji gazów cieplarnianych poprzez wykorzystanie energii odnawialnej elektrycznej i cieplnej w obiektach budowlanych i infrastrukturalnych, rozwojem odnawialnej energii, m.in. pozyskiwania energii wiatru i energii słonecznej, stworzeniem transgranicznego obszaru referencyjnego w Euroregionie Bóbr – Nysa – Sprewa w zakresie powiązania najnowszych rozwiązań energetyki konwencjonalnej i odnawialnej. http://www.lubin24.org/news.php?id=29290&PHPSESSID=aa8d8d7e3e03bef900086af57e34eb60 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
YreQ 19.10.2009 16:35 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 19 Października 2009 ZAGROŻENIA DLA ŚRODOWISKA PRZYRODNICZEGO I LUDNOŚCI GMINY STARA KAMIENICA WYNIKAJĄCE Z PLANOWANEGO ZAŁOŻENIA KOPALNI ODKRYWKOWEJ ZAGROŻENIA DLA ŚRODOWISKA PRZYRODNICZEGO I LUDNOŚCI GMINY STARA KAMIENICA WYNIKAJĄCE Z PLANOWANEGO ZAŁOŻENIA KOPALNI ODKRYWKOWEJ1. Degradacja powierzchni terenu, zniekształcenie i zniszczenie jej walorów: • zniszczenie gleby i roślinności w miejscu przyszłej kopalni, • składowanie w innym miejscu ziemi zdjętej z nadkładu skały (usypanie kopca, sztucznej skarpy, wtórne zapylenie terenu), • założenie wyrobiska – powstanie „dziury” na stoku lub grzbiecie wzgórza, • powstanie dróg dojazdowych dla wywozu surowca skalnego, co spowoduje degradację i zanieczyszczenie obszarów poza wyrobiskiem. 2. Zaburzenie stosunków wodnych (układu hydrogeologicznego): • założenie wyrobiska spowoduje ingerencję człowieka w stabilny układ hydrogeologiczny i wytworzenie się w promieniu nawet kilku kilometrów tzw. „leja depresyjnego”, tzn. obniżenia się poziomu wód gruntowych poprzez „ściąganie” wszelkich istniejących wód pod powierzchnią terenu do niższych poziomów. Im głębsze wyrobisko kopalni, tym większy lej depresyjny i tym większy wpływ negatywny wyrobiska, tzn. zanik wód na coraz większym obszarze powierzchni terenu i w głębszych partiach skalnych, • zanik wód w studniach gospodarskich, gdyż nastąpi ucieczka wód z obszaru objętego lejem depresyjnym. 3. Zniszczenie szaty roślinnej: lasów, stoków łąkowych, itp. • obniżenie poziomu wód gruntowych spowoduje w konsekwencji nieodwracalne wysuszenie terenu, stepowienie stoków, łąk i wyginięcie drzewostanu – lasów, krzewów, itp. 4. Eksploatacja surowca skalnego rozpoczyna się od kruszenia skały poprzez odstrzał (przedtem odwiercanie otworów w skale i załadowanie ładunków wybuchowych). Odstrzały powodują następujące uciążliwości: • hałas, • wstrząsy, • zaburzenie istniejących szczelin i pęknięć skalnych oraz naruszenie stabilnego dotychczas układu hydrogeologicznego, a w konsekwencji ucieczkę wód z całego obszaru dotkniętego wstrząsami (falami sejsmicznymi spowodowanymi wstrząsami). Jest to kolejny negatywny wpływ na stosunki wodne w okolicach powstającego wyrobiska i pozbawienie okolicznej ludności wody. 5. Zanieczyszczenia powietrza: • odstrzały, eksploatacja i transport surowca skalnego powodują zapylenie, a więc zanieczyszczenie powietrza (kurz) oraz istniejącej jeszcze zieleni, domostw, itp. 6. OGÓLNA NEGATYWNA PRAWIDŁOWOŚĆ. Uruchomienie i rozwój KAŻDEJ (jakiejkolwiek) kopalni czy wyrobiska niesie za sobą negatywne skutki dla środowiska naturalnego i ludności. Pozytywne są wyłącznie efekty ekonomiczne dla właściciela kopalni – obojętnie czy indywidualnego, czy państwowego. NEGATYWNE jest również to, że kopalnia nie stwarza nowych miejsc pracy dla miejscowej ludności, gdyż: • zmechanizowanie robót kopalnianych powoduje, że każdy właściciel kopalni ma swój „park maszynowy” wraz z wykwalifikowaną załogą, • ma własny transport (lub wynajęty) wraz z wykwalifikowanymi kierowcami, więc nie zatrudnia ani kierowców, ani operatorów maszyn eksploatacyjnych, ani mechaników, mając własne warsztaty naprawcze. Obietnice o powstaniu nowych miejsc pracy są składane tylko przed uruchomieniem kopalni, aby zneutralizować protesty miejscowej ludności. Okoliczni mieszkańcy mogą liczyć na zatrudnienie 1-2 osób w charakterze stróża pilnującego wyrobiska i maszyn. I NIC WIĘCEJ! PODSUMOWANIEOkoliczna ludność NICZEGO NIE ZYSKA na otwarciu i pracy kopalni. Zysk ma tylko jej właściciel, a gmina nieznaczny w postaci podatków. Natomiast NIEODWRACALNE SĄ STRATY DLA ŚRODOWISKA PRZYRODNICZEGO, podobnie jak i STRATY DLA REGIONU, który ma wszelkie predyspozycje i szanse rozwoju AGROTURYSTYKI – JEST TO JEDYNY KIERUNEK PERSPEKTYWICZNEGO ROZWOJU TEGO REGIONU. Jakiekolwiek zmiany Planu Przestrzennego Rozwoju tego REGIONU z TURYSTYCZNEGO i AGROTURYSTYCZNEGO na rozwój jakiegokolwiek przemysłu – w tym kopalni surowców skalnych, to wyrok dla ŚRODOWISKA PRZYRODNICZEGO i mieszkańców tego regionu. Prof. dr hab. Roman ChlebowskiInstytut Geochemii, Mineralogii i PetrografiiWydział Geologii Uniwersytetu Warszawskiego Prof. dr hab. Roman Chlebowski http://www.zb.eco.pl/publication/zagrozenia-dla-srodowiska-przyrodniczego-i-ludnosci-gminy-stara-kamienica-wynikajace-z-planowanego-zalozenia-kopalni-odkrywkowej-p1772l1 Omówione negatywne skutki dotyczą każdego terenu - pod Legnicą również.A w czym profesor Chlebowski jest gorszy od doktora hab. Kasztelewicza? Tylko Ci związani z branżą górniczą mają rację? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
YreQ 22.10.2009 16:09 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 22 Października 2009 To oni zbudują kopalnię i elektrownięSpółka PWE Gubin i Politechnika Wrocławska powołały w środę w Zielonej Górze konsorcjum z udziałem kilku polskich uczelni do budowy elektrowni i kopalni węgla brunatnego na pograniczu gmin Gubin i Brody (Lubuskie) oraz zbadania wpływu inwestycji na środowisko i jakość życia mieszkańców W skład konsorcjum weszły m.in.: PWE Gubin sp. z o.o., Politechnika Wrocławska, Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu oraz Uniwersytet Zielonogórski. Budowa elektrowni oraz kopalni węgla brunatnego to największa inwestycja energetyczna w województwie lubuskim. Inwestorem będzie wchodząca w skład konsorcjum PWE Gubin sp. z o.o., powołana w 2008 przez Eneę i Kopalnię Węgla Brunatnego Konin. Natomiast koordynatorem - Politechnika Wrocławska, która ma odpowiadać za całość wykonywanych prac, w szczególności za działalność naukowo-badawczą w zakresie technicznym i technologicznym. Koszt i termin rozpoczęcia inwestycji nie są jeszcze znane. - Chcemy, by społeczeństwo i środowisko nie ucierpiało na tej inwestycji. Dobrze zaplanowana odkrywka po 40 latach jest już naturalnym terenem, ale nasi mieszkańcy nie mają tej świadomości; dlatego jako instytucja naukowa chcemy to zmienić - powiedział PAP prof. Tadeusz Kuczyński z Uniwersytetu Zielonogórskiego. - To przedsięwzięcie powoduje rozwój regionu. Uczelnie chciały być gwarantem tej inwestycji, bo jest ona krokiem w przyszłość i jest przyjazna dla środowiska. Nie można zostawać w tyle, musimy sami zacząć działać. Urząd Marszałkowski województwa lubuskiego od samego początku wspiera powstanie elektrowni i kopalni - dodał członek zarządu województwa Tomasz Hałas. Działania, które podejmować będzie konsorcjum, mają uświadomić mieszkańcom gmin Brody i Gubin, że pozyskiwanie energii z węgla brunatnego poprzez wprowadzanie najnowszych, mało inwazyjnych rozwiązań technicznych i technologicznych nie pogorszy jakości ich życia. Jednak mieszkańcy Brodów w czerwcowym referendum opowiedzieli się przeciw budowie odkrywki węgla brunatnego. - Wiemy o tym i szanujemy ich decyzję; być może w przyszłości konsorcjum pomyśli o nowym referendum - dodał Kuczyński. W listopadzie ws. inwestycji w referendum opowiedzą się natomiast mieszkańcy Gubina. Burmistrz Gubina Bartłomiej Bartczak przekonuje, że powstanie elektrowni i kopalni to szansa na zmniejszenie bezrobocia. "Możemy zyskać do pięciu tysięcy miejsc pracy, liczymy też na przyrost podatków. Ale decydujący głos będą mieli mieszkańcy gminy wiejskiej Gubin, do której należy 48 wiosek" - powiedział. Z przeprowadzonych wierceń wynika, że zasoby bilansowe złoża Gubin, czyli takie, których eksploatacja jest możliwa obecnie, wynoszą 1,561 mld ton, a zasoby pozabilansowe, które będą możliwe do wydobycia w przyszłości, 63,6 mln ton. Złoże zlokalizowane jest na granicy powiatów żarskiego i krośnieńskiego. http://www.rp.pl/artykul/309904,381384_To_oni_zbuduja_kopalnie_i_elektrownie.html Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
YreQ 23.10.2009 18:33 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 23 Października 2009 Dziś osiedla, jutro ruina Dramat mieszkańców Dolnego Śląska. W okolicach Lubina i Legnicy ma powstać gigantyczna kopalnia odkrywkowa węgla brunatnego. Z jej powodu nawet 20 tysięcy osób może stracić domy i gospodarstwa. Mieszkańcy protestują, chodzi o dorobek ich całego życia. W latach 60-tych w okolicach Lubina i Legnicy odkryto największe złoże węgla brunatnego w Polsce i jedno z największych w Europie. Dzisiaj obejmuje ono teren sześciu gmin. Jednym z paradoksów historii jest to, że 30 lat temu nie powstała tu kopalnia odkrywkowa. - Tutaj stacjonowały wojska radzieckie. Powstały tu potężne lotniska i bazy paliwowe, to było przeszkodą. Przez 9 lat mieliśmy w Legnicy ochronę złoża - opowiada Irena Rogowska, wójt gminy Lubin. Ochrona złoża oznacza w praktyce podporządkowanie wszystkiego na danym terenie celom przemysłu. A dla gmin to zastój: nie można wydawać pozwoleń na budowę, istnieje zakaz obrotu nieruchomościami, nawet remontów. Nic dziwnego, że mieszkańcy 6 gmin, położonych bezpośrednio na węglu nie chcą powstania kopalni. Pani Anna uciekła przed kopalnią spod Bełchatowa. Długie lata poświęciła urządzaniu swojego ogrodu w Raszówce koło Legnicy. - Nie wyobrażam sobie, żebym miała stąd odejść, żeby wjechał tu buldożer i zniszczył moją 10-letnią pracę - mówi Anna Jędrzejaczyk. - Ludzie są zbulwersowani, zrozpaczeni, uważają, że to będzie ich osobista tragedia. Niektórzy wręcz grożą, że nie opuszczą swoich domostw, że wysadzą je, że nie pozwolą nikomu wkroczyć na swoje terytorium. W taki sposób się z ludźmi nie postępuje - mówi Waldemar Kwaśny, wójt gminy Miłkowice. Mieszkańcy mówią, że z chwilą gdy pojawiła się informacja o budowie kopalni, spadł popyt na mieszkania. Ci, którzy wzięli pożyczki na zakup nieruchomości, nie wiedzą czy i jak długo będą mieszkać w nowych domach. Przeciwnicy kopalni mówią, że jej powstanie może oznaczać ekologiczną pustynie w tym regionie. Likwidacji ulegną drogi, między innymi łączące Lubin z Legnicą i z Wrocławiem. - Pod znakiem zapytania stoi przyszłość tego terenu. Jak będzie zachowywał się grunt? Co będzie z wodą podziemną? Trudno jest powiedzieć, czy ten teren w ogóle będzie się nadawał do zamieszkania przez najbliższe 200 lat - mówi Jerzy Kucharski, geomorfolog.* http://interwencja.interia.pl/news?inf=1386689 http://fakty.lca.pl/legnica,news,18809,Polsatowska_INTERWENCJA_o_odkrywce.html Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mk1719501284 26.10.2009 17:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 26 Października 2009 Powołano konsorcjum do budowy elektrowni i kopalni w Lubuskiem PAP - 21-10-2009 20:14 Spółka PWE Gubin i Politechnika Wrocławska powołały w środę w Zielonej Górze konsorcjum z udziałem kilku polskich uczelni do budowy elektrowni i kopalni węgla brunatnego na pograniczu gmin Gubin i Brody (Lubuskie) oraz zbadania wpływu inwestycji na środowisko i jakość życia mieszkańców.W skład konsorcjum weszły m.in.: PWE Gubin sp. z o.o., Politechnika Wrocławska, Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu oraz Uniwersytet Zielonogórski. Budowa elektrowni oraz kopalni węgla brunatnego to największa inwestycja energetyczna w województwie lubuskim. Inwestorem będzie wchodząca w skład konsorcjum PWE Gubin sp. z o.o., powołana w 2008 przez Eneę i Kopalnię Węgla Brunatnego Konin. Natomiast koordynatorem - Politechnika Wrocławska, która ma odpowiadać za całość wykonywanych prac, w szczególności za działalność naukowo-badawczą w zakresie technicznym i technologicznym. Koszt i termin rozpoczęcia inwestycji nie są jeszcze znane."Chcemy, by społeczeństwo i środowisko nie ucierpiało na tej inwestycji. Dobrze zaplanowana odkrywka po 40 latach jest już naturalnym terenem, ale nasi mieszkańcy nie mają tej świadomości; dlatego jako instytucja naukowa chcemy to zmienić" - powiedział PAP prof. Tadeusz Kuczyński z Uniwersytetu Zielonogórskiego. "To przedsięwzięcie powoduje rozwój regionu. Uczelnie chciały być gwarantem tej inwestycji, bo jest ona krokiem w przyszłość i jest przyjazna dla środowiska. Nie można zostawać w tyle, musimy sami zacząć działać. Urząd Marszałkowski województwa lubuskiego od samego początku wspiera powstanie elektrowni i kopalni" - dodał członek zarządu województwa Tomasz Hałas. Działania, które podejmować będzie konsorcjum, mają uświadomić mieszkańcom gmin Brody i Gubin, że pozyskiwanie energii z węgla brunatnego poprzez wprowadzanie najnowszych, mało inwazyjnych rozwiązań technicznych i technologicznych nie pogorszy jakości ich życia. Jednak mieszkańcy Brodów w czerwcowym referendum opowiedzieli się przeciw budowie odkrywki węgla brunatnego. "Wiemy o tym i szanujemy ich decyzję; być może w przyszłości konsorcjum pomyśli o nowym referendum" - dodał Kuczyński. W listopadzie ws. inwestycji w referendum opowiedzą się natomiast mieszkańcy Gubina. Burmistrz Gubina Bartłomiej Bartczak przekonuje, że powstanie elektrowni i kopalni to szansa na zmniejszenie bezrobocia. "Możemy zyskać do pięciu tysięcy miejsc pracy, liczymy też na przyrost podatków. Ale decydujący głos będą mieli mieszkańcy gminy wiejskiej Gubin, do której należy 48 wiosek" - powiedział. Z przeprowadzonych wierceń wynika, że zasoby bilansowe złoża Gubin, czyli takie, których eksploatacja jest możliwa obecnie, wynoszą 1,561 mld ton, a zasoby pozabilansowe, które będą możliwe do wydobycia w przyszłości, 63,6 mln ton. Złoże zlokalizowane jest na granicy powiatów żarskiego i krośnieńskiego. źródło: http://gornictwo.wnp.pl/powolano-konsorcjum-do-budowy-elektrowni-i-kopalni-w-lubuskiem,92008_1_0_0.html Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
YreQ 04.11.2009 17:49 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Listopada 2009 Jakie plany ma PWE Gubin w sprawie budowy kopalni śro, 4. listopada 09, 06:01 Budowę kopalni w gminie Gubin zaplanowano na początek 2015 r. W tym samym czasie ma się też rozpocząć odwadnianie złoża. Szacowany okres wydobycia ma wynieść ok. 50 lat, natomiast w gminie Brody dodatkowo ok. 25 lat - przybliża szczegóły budowy dodatek Gazety Wyborczej w Zielonej Górze. Wkop udostępniający (początek odkrywki) górnicy zlokalizowali między miejscowościami Koperno, Sękowice i Pleśno. W przypadku złoża Gubin budowa elektrowni i odkrywka węgla ruszą w tym samym czasie. Wydobycie węgla się zacznie, gdy ruszą bloki elektrowni i odwrotnie. Spółka planuje docelowo budowę elektrowni o mocy łącznej 2400 MW, czyli trzech bloków po 800 MW każdy. Do zasilenia tych trzech bloków powinna docelowo wydobywać ok. 17 mln ton węgla brunatnego rocznie. Wydobycie węgla i produkcja energii elektrycznej w elektrowni rozpoczęłoby się na przełomie lat 2020 i 2021. Nad węglem znajduje się od 70 do 110 metrów ziemnego nadkładu. Jego zdejmowanie rozpocznie się w 2017 roku. Budowanie odkrywki wymaga osuszenia terenu. Do 2017 r. kopalnia wybuduje nowe ujęcia wody, wodociągi i przyłącza do każdego z gospodarstw, w których brakło wody. Wody odwodnieniowe posłużą częściowo do chłodzenia ciągów technologicznych elektrowni. Nadmiar trafi do Nysy Łużyckiej. Sprawność spalania w elektrowni wyniesie około 47-50 proc. Żeby było gdzie budować elektrownię i kopalnię, Przedsiębiorstwo Wydobywczo-Energetyczne "Gubin" będzie kupować nieruchomości od mieszkańców wsi. O cenie zdecydują indywidualne negocjacje spółki z każdym właścicielem nieruchomości. Przewidywane nieruchomości przeznaczone pod wykup znajdują się w następujących miejscowościach: Koperno, Kolonia Grabice, Nowa Wioska, Jazów, Grabice, Luboszyce, Kozów, Witaszkowo, Brzozów, Mielno, Strzegów, Podgórne, Markosice, Węgliny. Szacowane zatrudnienie w okresie maksymalnej produkcji węgla i energii elektrycznej w PWE Gubin wyniesie około 2,8 tys. osób. Zanim inwestor otrzyma koncesję na wydobycie węgla oraz budowę elektrowni, opalanej węglem, musi wykazać, że inwestycja jest jak najmniej szkodliwa dla środowiska, to znaczy: musi otrzymać decyzję środowiskową. Wyda ją wójt gminy Gubin, po uprzednim wykonaniu przez inwestora raportu o oddziaływaniu inwestycji na środowisko. W propozycji porozumienia PWE Gubin z gminą Gubin istnieje zapis, mówiący o utworzeniu spółki która świadczyć będzie darmowe (na podstawie umowy z NFZ) usługi medyczne zarówno dla pracowników, jak i wszystkich mieszkańców. http://www.cire.pl/item,43215,1,jakie_plany_ma_pwe_gubin_w_sprawie_budowy_kopalni.html Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
YreQ 04.11.2009 18:31 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Listopada 2009 Ostatnie dni przed referendum 04.11.2009 14:11Autor: Karolina KamińskaZwolennicy i przeciwnicy budowy elektrowni i kopalni w gminie Gubin mają ostatnią szanse by przedstawić swoje argumenty. W najbliższą niedzielę mieszkańcy pójdą do urn, by zadecydować czy inwestycja warta 20 miliardów złotych dojdzie do skutku. Dziś najmłodszych wyborców - uczniów ostatnich klas Zespołu Szkoł Ogólnokształcących w Gubinie przekonywali samorządowcy, przedstawiciele inwestora, racje za i przeciw prezentowali także naukowcy zajmujący się m.in zmianami środowiskowymi na terenach pokopalnianych. Burmistrz Gubina Bartłomiej Bartczak mówi, że samorządowcy od tygodni starają się pokazać zalety inwestycji. Dziś na spotkanie zaproszono uczniów - którzy już mają prawo do głosowania. Sprawa budowy elektrowni budzi sporo kontrowersji wśród najmłodszego pokolenia. Młodzi podkreślają jednak, że takie spotkania pozwalają rozważyć problem z wielu stron. Marek Cieślak - starosta powiatu żarskiego ubolewa, że gmina Brody odrzuciła propozycję PWE Gubin. -Wierzę, że gubinianie podejmą słuszną decyzję - mówi starosta. Edward Aksamitowski - wójt gminy Gubin mówi, że atmosfera w jego gminie - tuż przed referendum - jest bardzo napięta. -Inwestycja ma zwolenników, głównie wśród młodych osób, ale i przeciwników, którzy nie zdazają się z planami - dodaje Przypomnijmy, inwestycja miała być realizowana na terenie dwóch gmin: Gubin i Brody. W połowie czerwca mieszkańcy Brodów zadecydowali w referendum, że nie chcą na swoim terenie kopalni i elektrowni. Referendum w Gubinie odbędzie sie w najbliższą niedzielę. Uprawnionych do głosowania jest okoł 3,5 tysiąca osób. Na terenach gminy Brody i Gubin znajdują się złoża wielkości 1 miliarda ton. Eksploatacja trwałaby 50-60 lat. Kopalnia i elektrownia mogłaby dać zatrudnienie nawet kilku tysiącom ludzi. A wiecej na ten temat w dzisiejszej popołudniówce. http://www.zachod.pl/articles/view/ostatnie-dni-przed-referendum Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
YreQ 05.11.2009 19:23 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Listopada 2009 MG: PWE Gubin potencjalnym inwestorem złoża węgla brunatnego czw, 5. listopada 09, 12:00 Potencjalnym inwestorem złoża węgla brunatnego w okolicy Gubina jest spółka PWE Gubin, która jednak nie złożyła jeszcze wniosku o koncesję na wydobycie węgla z tego złoża. Inwestor planuje wybudowanie tam kompleksu energetycznego: elektrowni oraz kopalni w pobliżu planowanej odkrywki - poinformowała w czwartek w Sejmie wiceminister gospodarki Joanna Strzelec-Łobodzińska. "Obecnie potencjalnym inwestorem złóż Gubin-Zasieki-Brody jest spółka PWE Gubin, natomiast koncesja na rozpoznanie złoża została przyznana przez ministra środowiska kopalni węgla brunatnego Konin" - powiedziała. "Potencjalny inwestor nie wystąpił jeszcze do ministra środowiska z wnioskiem o wydanie koncesji na wydobycie węgla w tym regionie" - dodała wiceminister. Podkreśliła, że wydawanie koncesji opiniuje także resort gospodarki, kierując się bezpieczeństwem energetycznym kraju. Poseł Marek Ast (PiS) pytał w Sejmie o plany rządu w sprawie budowy odkrywkowej kopalni węgla na terenie gminy Gubin-Brody. Zaznaczył, że mieszkańcy gmin w referendum wypowiedzieli się przeciw inwestycji w referendum. Wyrażał obawy, że budową kopalni jest zainteresowana Enea, której inwestorem może być niemiecka firma. Jego zdaniem przyszły inwestor może wykorzystywać polskie złoża do produkcji energii w niemieckiej elektrowni, którą następnie będzie przesyłał do Polski. "Polskie zasoby węgla brunatnego dedykowane są polskim elektrowniom - wynika to ze strategii rządowej" - uspokoiła Strzelec-Łobodzińska. Zauważyła, że z pakietu klimatycznego wynika, że to Polska ma szanse skorzystać z ulg w zakresie emisji CO2. "Wybudowanie elektrowni w oparciu o węgiel brunatny na terenie Polski wiąże się z pewną ekonomiczną premią, natomiast wybudowanie jej po stronie niemieckiej już takiej premii ze sobą nie niesie" - powiedziała. Odniosła się też do planowanego połączenia między polskim i niemieckim systemem energetycznym. "Wybudowanie planowanego połączenia (elektroenergetycznego - PAP) z Niemcami wiąże się z zamknięciem tzw. pierścienia bałtyckiego, czyli z przyłączeniem państw bałtyckich z systemem energetycznym Unii Europejskiej i wydaje się, że energia elektryczna - według koncepcji tego połączenia - powinna płynąć w tamtą stronę (w stronę państw bałtyckich), a nie odwrotnie" - podkreśliła. Strzelec-Łobodzińska przypomniała, że węgiel brunatny jest jednym z podstawowych nośników energii w Polsce; produkowane jest z niego 34,5 proc. energii elektrycznej. "Wydobycie tego paliwa i produkcja energii elektrycznej z węgla brunatnego są skoncentrowane w trzech zagłębiach górniczo-energetycznych, z czego bełchatowskie i turoszowskie wchodzą w skład grupy kapitałowej PGE natomiast konińsko-adamowskie zaopatruje w węgiel brunatny zespół elektrowni PAK" - wyjaśniła wiceminister. Zapowiedziała, że w związku z przewidywanym wzrostem zapotrzebowania na energię elektryczną, konieczna jest budowa nowych elektrowni, także na węglu brunatnym. Dodała, że szacunkowe zasoby węgla brunatnego w istniejących zagłębiach mogą zapewnić wydobycie na poziomie 6 mln ton rocznie do ok. 2025 roku, jednak dalsze wydobycie będzie wymagało inwestycji w nowe pokłady. "Najbardziej korzystnymi złożami kwalifikującymi się do udostępnienia jest Gubin, Gubin-Brody, Rogóźno, Złoczew i Legnica" - powiedziała Strzelec-Łobodzińska. Dodała, że polityka energetyczna zakłada zabezpieczenia i wprowadzanie do planów zagospodarowania przestrzennego złóż węgla. http://www.cire.pl/item,43247,1,mg_pwe_gubin_potencjalnym_inwestorem_zloza_wegla_brunatnego.html Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
YreQ 05.11.2009 19:24 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Listopada 2009 Debata o kopalni: Dziura 70 metrów w dół i pustka - Nadzieja zawsze jest, ale z każdym dniem mniejsza - wzdycha Ulrich Schulz z Atterwasch. Jego rodzina mieszka w tej samej wsi od co najmniej 1562 r. Za kilkanaście lat wioskę pożre odkrywka Droga B112 prowadzi prosto na Łużyce, wzdłuż granicy na Nysie. Wokół idylliczne krajobrazy, lasy, łąki, wzgórza, za Guben teren bardziej płaski, ale z szosy nie widać nic szczególnego. W taki jesienny deszczowy dzień - kiedy nad kopalnią nie unosi się chmura żółtego pyłu, można przejechać całą trasę nie widząc "wielkiej dziury". I być przekonanym, że ta część Łużyc to wspaniałe, spokojne miejsce do życia. Tuż przed miastem skręcam w prawo: wieś Mulknitz, administracyjnie to właściwie część Forst. Cicha, zadbana wioska, na skraju obszaru chronionej przyrody. Jak wszędzie: stary kościół, remiza. Żyje tu mniej niż setka mieszkańców i... 30 koni. Diabeł zakopał tu węgiel Końmi zajmuje się Helmut Fleischhauer. Zajmuje się również prowadzeniem społecznej gazety internetowej Niederlausitz-aktuel.de. Mimo że los rzucił go w te strony dopiero przed trzema laty, o okolicy, a tym bardziej kopalni wie bardzo dużo. Spodziewam się, że rozmowę zacznie od oklepanego już przysłowia: Bóg stworzył Łużyce, a diabeł zakopał w ziemi węgiel. Ale nie. Po prostu zawiezie mnie do wielkiej dziury. I do tych miejsc, gdzie kiedyś były wioski, potem kopalnia, a dziś pustynia. Muszę sam zobaczyć, bo słowami tego się nie da opowiedzieć. - Nawet fotografie nie oddają tego, co jest w rzeczywistości. Często jestem świadkiem jak ludzie, którzy widzieli to wszystko na fotografiach, gdy zobaczą to w rzeczywistości milkną, są przytłoczeni - mówi. Mulknitz ocaleje, choć przed dwoma laty wcale nie było to takie pewne. Ocaleje na razie, bo z kopalnią nigdy nic nie wiadomo. - Były premier Brandenburgii Manfred Stolpe mówił, że Horno jest ostatnią wioską, która będzie zniszczona z powodu odkrywki. A potem zdecydowano, że kopalnia będzie powiększana, że poświęci się kolejne miejscowości. Oczywiście w takiej sytuacji ludzie oceniają polityków jako kłamców - mówi Fleischhauer. Uważa, że stać go na niezależność, bo jego internetowy serwis działa non profit. - Publikuję materiały zarówno przeciwników kopalni, jak i to, co przekazuje Vattenfall. Tak więc narażam się i jednej, i drugiej stronie - mówi. Raczej jednak nie pozostawia wątpliwości, po której stronie jest on sam. Mulknitz kopalnia już nie zagraża, ale wszyscy i tak żyją w jej cieniu. Zaledwie 7 km stąd jest czynna odkrywka Jänschwalde. Taśmociąg transportuje ziemię, która jest wyrzucana w lesie, dwa kilometry w linii prostej od Mulknitz. - Wieczorami słychać klekot taśmy. W Niemczech zgodnie z przepisami wiatraki-elektrownie mogą powstawać dopiero kilometr od zabudowań ze względu na hałas. A kopalnia odkrywkowa może znajdować się od 300 metrów od miejscowości. A kopalnia to hałas piekielny. Do tego dochodzi brud. Tu niedaleko, w Bohrau, jak latem jest sucho i wieje zachodni wiatr, to wioska jest jak w jakiejś burzy piaskowej, skryta za żółtym welonem - opowiada Fleischhauer. Księżycowa rekultywacja 9 maja 2007 zostało opublikowane studium z nowymi terenami, które miała obejmować w przyszłości odkrywka. Zagrożonych było wiele miejscowości, m.in. również Mulknitz. To wzbudziło ogromny niepokój i protesty mieszkańców. Powstała wtedy inicjatywa obywatelska, która nazywała się Klinger Runde, a przystąpiły do niej 43 miejscowości. Klinge to wieś, która leżała niegdyś na zachód od Mulknitz, na południowym krańcu odkrywki Jänschwalde. Dziś na mapie to teren zaznaczony jako zrekultywowany. Pośrodku długie na kilka kilometrów jezioro. Pod wodą miejsce, gdzie kiedyś była wieś Klinge. - Pod koniec 2007 r. zapadła decyzja, że jednak kopalnia przemieści się w rejon Jänschwalde Nord i zagrozi tylko trzem miejscowościom. Klinger Runde jednak pozostała i wspiera obecnie mieszkańców z rejonu Jänschwalde Nord. Nawiązała również kontakt z mieszkańcami Brodów. W tym roku zorganizowali marsz gwiaździsty i spotkali się na granicy nad Nysą - opowiada Fleischhauer. http://miasta.gazeta.pl/zielonagora/1,35161,7221671,Debata_o_kopalni__Dziura_70_metrow_w_dol_i_pustka.html Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
YreQ 09.11.2009 20:43 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Listopada 2009 Wyniki referendum: Przeciwnicy kopalni wygrali Są już oficjalne wyniki niedzielnego referendum w gminie Gubin. Mieszkańcy zadecydowali. Nie chcą kopalni węgla brunatnego i elektrowni. Uprawnionych do głosowania było 5838 osób. Przy 47 proc. frekwencji, 874 mieszkańców zagłosowało na "tak", a 1855 na "nie". Kto chwali kopalnię? Chyba tylko żona górnika W gminie Gubin jest aż 48 wsi. Ukryte w lasach lub wyrastają wśród ciągnących się kilometrami łąk. Niektóre wsie są malutkie, po kilkudziesięciu mieszkańców. W tych największych numery domów dochodzą do stu. Najstarsi przyjechali zza Buga. Dobrze pamiętają powojenne wysiedlenia z Kresów. Nic dziwnego, że kopalnia węgla brunatnego i elektrownia, jaka planują w gminie górnicy, oznacza dla nich kolejną przeprowadzkę. Żyją tu 60 lat i liczyli, że dotrwają do śmierci? Wybierają się do urn, by w referendum zagłosować przeciw odkrywce. Młodzi nie patrzą w przeszłość. Kopalnia to szansa na dobrą pracę. Tylko jest ich niewielu, choć gmina Gubin ma wysoki przyrost naturalny. Młodzi opuszczają rodzinne strony i wyjeżdżają za granicę, jak tylko nadarzy się okazja. Rolników niewielu. Kto się utrzyma z ziemi szóstej klasy. Gmina nie jest bogata, choć od wieków śpi na węglu brunatnym. Zadbane domy to rzadkość. Więcej widać rozsypujące się stodoły i obory. - Tak jak Niemiec zostawił, tak gospodarzymy - opowiadają mieszkańcy. Nie prześpijmy szansy Do Grabic prowadzi dębowa aleja. Wije się tuż przy granicy z Niemcami. Widać stąd przejście graniczne i terminal w Gubinku. Z planów górników wynika, że droga ocaleje. Wykorzysta ja ciężki sprzęt górniczy. Dziś rolnicy jadą aleją do Gubina sprzedać mleko, sery, czasem świeże mięso i miód. Niemcy kupują chętnie. Nie biorą grzybów. - Mamy tu grzyby jak berety, ale Niemcy ubzdurali sobie, że po Czarnobylu trzeba odczekać 50 lat - opowiadają rolnicy na targu. Z grzybami jeżdżą do Zielonej Góry. Nie chcą kopalni. Burzy ich spokój. A z roli pieniądze może nie są wielkie, ale pozwalają na spokojne życie. W Grabicach umawiam się z dyrektorką szkoły. Chodzi do niej 200 dzieciaków z 11 wsi. Na ogrodzeniu plakat PWE Gubin - "czysta energia, czysty zysk". Dyrektorka Teresa Przygalińska jest na "tak". A baner powiesiła z wdzięczności. Enea zasponsorowała szkole interaktywny ekran. Przygalińska, wysoka szatynka, sprawdza klasówki z geografii w małym gabinecie na piętrze. Wiszą mapy, na szafie stoi globus. - To nasza ostatnia szansa. Jeśli ją prześpimy, gorzko pożałujemy. Kopalnia rozrusza gminę, choćby z samych podatków. Mamy tu najniższe klasy gleb, żadnego interesu nie ukręcisz. Trzeba patrzeć do przodu - tłumaczy Przygalińska. Mówi o sobie, że zjadła zęby na gospodarce. Miała spore pole, kilka krów. Kilka lat temu sprzedała ostatnią. - Powiedzieliśmy sobie z mężem, że czas z tym skończyć. Ziemię dzierżawimy, a mąż jeździ tirem - opowiada dyrektorka. Skończyła uniwersytet w Poznaniu. Córka wyjechała do USA. Najmłodszy syn właśnie zaczął studiować na Akademii Górniczo Hutniczej. - Sama mu doradzałam. Wiem, że znajdzie pracę w kopalni. Bo to, że ona powstanie, jest nieuchronne. Inwestycja może przeciągnąć się o dwa, trzy lata, ale ruszy - opowiada. Przygalińska nie namawiała nikogo, by poparł kopalnię. We wsi wiedzą, że popiera kopalnię. Miała nieprzyjemności. - Nie wybijali szyb, nie rysowali auta, ale słowa czasem bardziej bolą. Szanuję czyjeś zdanie. Do kopalni trzeba dojrzeć, setki rozmów nie rozwiążą tematu. Jeśli ktoś jest zacietrzewiony, nie dostrzeże, że gmina musi się zacząć rozwijać. Praca przy karczowaniu lasów, przy budowie elektrowni, w końcu przy samym złożu złoża. Lata pewnej posady - tłumaczy. Babka z wrogiem w jednym grobie? Pani Halina (imię zmienione) z Jazowa, niska, filigranowa blondynka prosi, by nie podawać jej nazwiska. - Życie na wsi nie jest łatwe, zwłaszcza dla tych, którzy są za kopalnią - tłumaczy. - Lepiej mówić, że człowiek nadal się zastanawia, bo można sobie zrobić wroga na całe życie. A w sercu jestem za kopalnią. Tylko głupi by nie był - opowiada. - Może młodzi nie będą wyjeżdżać? Wyobraża sobie pani, że każdy co ledwie skończy szkołę, pakuje walizkę i go nie ma? Potem śle rodzicom z Anglii kartki i funty. Czasem przyjadą na święta, wykupią pół sklepu. Mówią, że tam wiążą ledwie koniec z końcem. Ale nie chcą tu żyć. Halina liczy na palcach, kto zdążył wyjechać: co piąty siedzi w Anglii albo Irlandii. - Nie wrócą. Nawet kopalnia nie pomoże. Ale może inni zostaną? - zastanawia się. Kuzyn pani Haliny pracuje w kopalni pod Koninem. Żyje jak pączek w maśle. Jeździ dobrym autem, i w lodówce niczego nie brakuje. - Kiedyś pojechałam do niego. Zobaczyłam Kleczów i okolice. Żadnej degradacji. Kiedy zobaczyłam film przeciwników odkrywki, wiedziałam, że to jedna wielka lipa. Tam naprawdę jest pięknie, a oni straszą, że siarka wszystko zabiła - opowiada. Przypomina sobie dzień, w którym gruchnęła wieść o budowie odkrywki. - Jak wyszło, że śpimy na węglu, na początku wszyscy byli za. Ale kiedy Brody się postawiły, ludziom zaczęło świtać w głowie, że może to jakaś pułapka. Inni liczą, że po sprzeciwie, kopalnia więcej zapłaci. Jazów miałby przestać istnieć ok. 2034 r. Wcześniej kopalnia wykupi gospodarstwa i ziemię. Pani Halina, nie chce od kopalni, ani więcej, ani mniej. - Tyle samo, żeby żyć, jak do tej pory. Chcę mieć swoje pole, krowę, dom - opowiada. Głaszcze po głowie psa . - Chcę mieszkać na wsi, brzydzę się bloków. Może po drugiej stronie Gubina kopalnia znajdzie coś dla mnie? A jak nie, mogę mieszkać nawet na drugim końcu Polski. Byle było tak jak teraz. Wątpliwości ma tylko, jak myśli o dziadkach. Leżą na wiejskim cmentarzu. Jest też dalsza rodzina. Kopalnia ma przenieść cmentarz. - Jak oni ich wszystkich wykopią? Słyszałam, że każda rodzina ma mieć zbiorowy grobowiec. A przecież ciotka z babką się nienawidziły. Jak będą ze sobą żyć? - kręci głową. Niemieckie ręce Wielotów to kilkadziesiąt domów. Kopalnia je ominie. Wieś będzie graniczyć z tzw. frontem eksploatacyjnym. Ten ma ruszyć za 50 lat. Większość mieszkańców jest na "nie". Na ogrodzeniach i domach zawisły plakaty z hasłami przeciwko odkrywce. W ruch poszły prześcieradła, plandeki i profesjonalne banery. Każdy wywieszał to co mógł. Pani Dorota, prężna 40-latka z sześcioma kolegami z gminy stworzyła Obywatelska Inicjatywę "Stop kopalni". Zebrali ponad 2 tys. podpisów, za referendum. Przed niedzielą rozdali setki płyt z filmami o odkrywce. Też dostałam na niej napis "podaj dalej". Kopalnia twierdzi, że film jest zmanipulowany, a Inicjatywa zaproszenia na wyjazd do Konina nie przyjęli. - Dawaliśmy samochód z kierowcą mogli jechać gdzie tylko chcieli, węszyć i sprawdzać czy kopalnia kłamie. Ale wyjechać nie chcieli - opowiada dziennikarz górniczej gazety. - Gdyby nie szum w Brodach [w czerwcu w gminnym referendum wygrali przeciwnicy kopalni - red.], nadal byśmy spali. Nikt nas nie informował o planach. Wszystko było za naszymi plecami - tłumaczy pani Dorota. Na 5 hektarach uprawia truskawki, jagody, szparagi. Daje prace kilku ludziom. - Żadne pieniądze nie są warte, by stąd odchodzić. Nawet gdyby napisali mi gwarancję, że dostanę pół miliona, ziemi nie dam. Słucha nas Zbigniew Barski, jedyny mieszczuch w Inicjatywie. Mieszka w Gubinie, uczy w jednej ze szkół. Otwiera mapę z państwowego instytutu geologii. Pokazuje złoża węgla. Uważa, że chrapkę na nią mają Niemcy. - Mamy cztery złoża. Ale widać, że węgiel nie występuje pod kilkoma wsiami. Naszym zdaniem nie będą ich wysiedlać. Zostawią jako enklawy życia na terenie wielkiej odkrywki. Czy tam da się żyć? - pyta. Nie wierzy w pracę dla mieszkańców gminy. Uważa, że kopalnianą spółkę przejmie zachodni koncern. - Spółki matki prywatyzują się, może być tak, że gubińską spółkę wykupi szwedzki Vettenfall, który ma udziały w kopalni po drugiej strony Nysy. Pewnie sięgnie po swoje zaplecze kadrowe - kręci nosem. Inicjatywa wątpi, że przy kopalni powstanie elektrownia. - Boimy się, że będą wykopywać u nas węgiel, a spalać go w niemieckiej elektrowni. U nich złoża się kończą, więc sięgają po nasze. Kopalnia i energetycy mówią jednak jednym głosem: odkrywka i elektrownia, 5 tys. miejsc pracy. - Ale nie zapraszają nas na spotkania. Sami musimy się domyślać. Ostatnio zrobiliśmy wypis z KRS-u. Okazało się, że PWE Gubin ma kapitał początkowy wart 12 mln. Jak może inwestować w wielomiliardową inwestycję? Klocki się układają, pewnie zainwestują Niemcy - wątpi Barski. Jestem za "przeciwko" Eugenia Małecka, krótko ostrzyżona blondynka, 33 lata. Gładka buzia, śladu zmarszczki. W Brzozowie od dwóch lat jest sołtyską. Wkrótce z funduszu sołeckiego postawi nową wiatę - żeby mieszkańcy mieli gdzie robić zebrania. Teraz spotykają się w jej domu. Strasznie błocą. - Dlaczego mam dawać swój prywatny pokój? - krzywi się Małecka. W planach ma jeszcze plac zabaw, więc zebrań będzie sporo. Wiosną pozbyła się krzaków przy zakręcie. - Ludzie zobaczyli, że coś się we wsi dzieje - kwituje. Brzozów to zaledwie kilka domów. Sołtyska rządzi na ponad 35 hektarach, połowę dzierżawi od agencji rolnej. W poniemieckiej jednopiętrówce ma trzy pokoje. Niedawno wstawiła nowe okna. Po podwórko kręcą się kaczki i gęsi. W oborze ryczą byki. Sześć lat temu pani Eugenia przeprowadziła się razem z czwórką dzieci do Brzozowa z Gubinka. Na roli pomaga mąż - rodowity Niemiec. Poznali się kilka lat temu, gdy wyjechała za Nysę do pracy. - On niewiele mówi po polsku, za to dzieci z niemieckiego mają lepsze oceny niż z polskiego - chwali się. - Co z tą kopalnią? - Jestem za "przeciwko" - odpowiada. - Czyli? - A kto by ją chciał? Tylko dureń. Chodzą i mamią nas kłamstwami. A to, że zapłacą, dadzą pracę. Guzik prawda. Domy stare pamiętają Hitlera. Nisko wycenią. W Koninie to co innego, było świeżo wybudowane to i więcej dostali - opowiada pani Eugenia. Liczy, że mieszkańcy wsi pójdą jej śladem. - Przyjeżdżają do nas Niemcy, koledzy męża. Od kilku lat śpią w aucie, bo sądzą się z kopalnią po drugiej stronie Nysy. Jakie mamy gwarancje, że zgodzimy się na odkrywkę, a oni nas nie wystrychną na dudka? Wsadzą do bloków? Jaka to przyjemność we włóczeniu się po sądach? Ziemia, daje żyć i niech tak zostanie - tłumaczy. Bierze ołówek i wylicza, ile musiałaby jej dać kopalnia, by wyszła na swoje - 22 tys. zł z pola, 15 tys. za młode byki, każdy po ćwierć tony, 6 tys. za kaczki i gęsi - jakieś czterdzieści sztuk. - Życie jak w Madrycie. A działka pod drugi dom? Miałam stawiać dom dzieciakom. Musi być jakieś wiano. A w bloku wszystko zeżre czynsz. Koleżanka płaci po kilkaset złotych, a ja za kwartał 68 zł podatku. - Chlebowo i połowa Grabic są na "tak". Dlaczego? - W Chlebowie kopalnia zrobiła festyn. Grały nawet "Czerwone gitary". Każdy kto miał plakietkę "tak" dostawał kiełbasę i grochówkę. Przekupili ich - tłumaczy. - Kiełbasą i grochówką? - A co pani myśli? Tam bieda, aż piszczy. A kto wie, czy za głos nie będą płacić? Dadzą np. po stówie? - opowiada sołtyska. Martwi się o przyrodę. - Kopalnia to jeden wielki syf. Jak w Niemczech wieje wiatr na wschód, otwierają kominy. Trują nas. Dzieli nas może osiem kilometrów, więc cała siarka leci do nas. Wieś tonie w szarym dymie, smród jak cholera. Wiem, jak to wygląda, na własnej skórze - opowiada. Małecka pojechała na wycieczkę do konińskiej kopalni. Nie przekonali jej. - Powiedziałam wprost, że jestem za "przeciw" i już więcej mnie nie zapraszali. Kilka dni temu znów była zbiórka sołtysów, ale mi nic nie powiedzieli. Oczywiście i tak o wszystkim wiem. Małecka wprosiła się na jedno z zebrań z pracownikami kopalni w szkole w Grabicach. - Razem z kolegami zarzuciliśmy ich pytaniami. A oni nam pokazują film, jak to dobrze żyje się w Koninie. Pokazują mi jakąś babę, która chwali się jak kopalnia jej na dobre wyszła. Nie wytrzymałam, i krzyknęłam do tych w garniturach "A którego to żona?". Bo to czyjaś żona albo siostra musiała być. Nikt by takich bzdur sam z siebie nie gadał. Chyba, że jej zapłacili. Ja nie boję się powiedzieć wprost temu dyrektorowi, że bierze 5 tys. pensji, a drugie tyle płacą mu za to, żeby kłamał. - Co na to kopalnia? - Nikt się nawet nie odezwał. Z tymi za "przeciwko" naprawdę nie wiedzą, co zrobić. Otwiera okno, wychyla się i chwyta za telefon. - W domu nie ma zasięgu, a muszą dodzwonić się do kolegów. Oni pani powiedzą całą prawdę o kopalni. Źródło: Gazeta Wyborcza Zielona Góra http://miasta.gazeta.pl/zielonagora/1,35161,7235043,Wyniki_referendum__Przeciwnicy_kopalni_wygrali.html Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
YreQ 09.11.2009 21:02 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 9 Listopada 2009 Debata w "Gazecie": Co zrobić z legnickim węglem? Trudno będzie się porozumieć zwolennikom i przeciwnikom budowy pod Legnicą kopalni węgla brunatnego - taki wniosek można wyciągnąć z piątkowej debaty we wrocławskiej redakcji "Gazety Wyborczej". Pod Legnicą zalegają największe w Polsce pokłady węgla brunatnego, które można wykorzystać do produkcji prądu. Jednak, aby korzystać z tych złóż, trzeba wybudować wielką odkrywkową kopalnię. Dopiero trwają przymiarki do tej inwestycji, ale już wzbudza ona ogromne emocje. Władze gmin leżących na złożach obawiają się, że trzeba będzie wysiedlić tysiące mieszkańców. W zorganizowanym przez samorządy referendum, przy wysokiej frekwencji, ponad 90 proc. głosujących stwierdziło, że nie chce tej inwestycji. Referendum ma jednak znaczenie tylko opiniotwórcze. Tymczasem część naukowców i przedstawiciele branży energetycznej przekonują, że bez tej kopalni i nowej wielkiej elektrowni zabraknie w Polsce prądu. Stanisław Żuk, prezes PGE Kopalnia Węgla Brunatnego Turów: - W Polsce jest miejsce dla wszystkich źródeł energii, również dla węgla brunatnego. Zwłaszcza, że zapotrzebowanie na energię elektryczną będzie rosło. Tymczasem za 30 lat skończą się wszystkie eksploatowane polskie zasoby, dlatego tak ważne są złoża legnickie. Rząd musi szanować zdanie mieszkańców podlegnickich gmin, ale ponosi też odpowiedzialność przed całą Polską za dostarczanie prądu. Bo przecież nie bierze się on z gniazdek. Irena Rogowska, wójt gminy Lubin: - Pozwólcie mieszkańcom żyć. Nieprawda, że rozmawiamy o tym, co będzie w 2030 roku. Jeżeli ta kopalnia ma powstać, to wykup gruntów trzeba będzie zacząć już w 2011 roku. Tymczasem produkcja energii elektrycznej (NIE) musi być oparta na węglu. Trzeba iść w nowe technologie, szybko znaleźć alternatywne źródła energii. ** Relacja z dyskusji w "Tygodniku zDolnego Śląska" - czwartkowym dodatku do "Gazety Wyborczej" http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,97064,7230808,Debata_w__Gazecie___Co_zrobic_z_legnickim_weglem_.html Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobiczek 10.11.2009 11:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Listopada 2009 No to odpowiadam. Znamy realia postępowania z szarym obywatelem, dlatego nie wierze w jakies tam extra rozwiązania tylko i wyłącznie dla mieszkańców legnickiego. Masz przykład przy ostatnich wywłaszczeniach pod drogi. Opracowywane specustawy pod Euro 2012 sprowadzają mieszkańców do roli przedmiotu w imię "wspólnego dobra". Teraz jesteśmy w strukturach UE i prawo unii jest ponad naszym. Jezeli trzeba będzie to zostanie zawiadomiona Komisja Europejska chociazby o próbie zniszczenia obszarów chronionych prawem UE - Natura 2000 tzw dyrektywa ptasia czyli Łęgi Odrzańskie.. Przeczytałem wszystko. Dużo tego ale analogie zauważam do moich. Moje - Nasze wyboje prawne trwają od ponad 9 lat. Jedyna nadzieja w unijnej dyrektywie Natura 2000. Czego nasz urzędnik się obawia - to jedynie unijnych restrykcji i kłopotów związanych z cofniętymi dotacjami. Bo będzie wtedy na niego. Inne sprawy załatwia sie w gronie własnym - polityczno-administracyjnym http://forum.muratordom.pl/autostrada-przez-moj-nowo-budowany-dom,t3939.htm Wcale nie jest odległe jedno od drugiego tematycznie. W razie potrzeby służę adresami i wzorami pism do Komisji Europejskiej. Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobiczek 10.11.2009 12:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Listopada 2009 Identycznej Jeśli będzie dyecyzja, że dadzą mi kasę np. 200 % wartości odtworzeniowej to bez zastanowania przyjmę taką decyzję pod jednym warunkiem. kasę dostaje odrazu a wyprowadzam się np za trzy lata.... To ma sens bo zarówno będę miał pieniądze aby znaleźć działkę zdala od wielkiego leja kopalnianego. 2 Będę miał czas na wybudowanie nowego domu i przeprowadzenie się. 3 Będzie mnie na to stać, nie będę musiał się martwić i iść na kompromisy ! Jesli tak to będzie wyglądać to poprostu się zgodzę i sprzedam działkę i dom. Problem polega na tym, że tego nie wiadomo. Pozostaje równeż kwestia ludzi mieszkających poza strefą wysiedlenia. Nie kupowali przecież działki lub domu po to aby mieszkac przy płocie kopalni. [/b] A to są analogie i wątpliwości. Tzn wątpliwości przerodziły się już w pewność że właśnie tak to jest jak opisujesz w wątpliwościach... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.