Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Węgiel brunatny pod Legnicą a nasze domy


YreQ

Recommended Posts

Straty już są, choć decyzji w sprawie ochrony złóż węgla nie ma

 

Budowa kopalni odkrywkowej węgla brunatnego między Legnicą a Lubinem to na razie plany.

Ale wieści, że sąsiednie złoża sięgające poza Głogów też mają znaleźć się pod rządową ochroną, już niepokoją mieszkańców tych terenów. Jeden z nich przyszedł do naszej redakcji z pretensjami, że publikujemy mapkę rozprowadzaną przez Społeczny Komitet "Stop odkrywce", na której zaznaczone są granice złóż perspektywicznych, sięgające jego ziemi. Jeśli zostaną objęte ochroną, to będzie oznaczać wstrzymanie inwestycji.

- Mam działki do sprzedania i klienci zaczynają się już wycofywać - mówił zdenerwowany mężczyzna z gminy Pęcław.

 

Samorządowcy gmin, m.in., Jerzmanowa, Żukowice, wiejskiej Głogów, Pęcławia, a także Radwanic i Grębocic już zareagowali. Przyłączyli się do tych z okolic Lubina i Legnicy, którzy od kilku miesięcy protestują przeciwko budowie odkrywki. Wójtowie i burmistrzowie piętnastu gmin zagrożonych konsekwencjami wprowadzenia ochrony złóż węgla brunatnego dyskutowali w połowie grudnia.

 

Przypomnijmy, zgodnie z przyjętą niedawno przez Radę Ministrów "Polityką energetyczną Polski", rząd zamierza od tego roku chronić przed zabudową nie tylko udokumentowane złoża węgla brunatnego między Lubinem, Legnicą a Ścinawą, ale także perspektywiczne. Te zaś obejmują obszar o wiele większy i przez Polkowice ciągną się w kierunku Głogowa. Po drodze sięgają Przemkowa, Radwanic, Rudnej, Jerzmanowej, Grębocic, Pęcław i Żukowic. Decyzja o ochronie prawnej tych terenów oznaczałaby wyłączenie ich z inwestowania. Samorządowcy też obawiają się, że potencjalni inwestorzy zaczną zwlekać z decyzjami albo rezygnować ze swoich przedsięwzięć na terenach objętych ochroną prawną. Bo jeśli decyzja w tej sprawie zapadnie, to organa państwa będą mogły kontrolować miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego w poszczególnych gminach. W praktyce oznacza to, że nikt nie dostanie pozwolenia na budowę domu w miejscu przeznaczonym pod kopalnię. Tak samo będzie z zakładami, szkołami, wodociągami, gazociągami, drogami itd.

 

- Na naszym terenie złoża węgla brunatnego zalegają głęboko, ale już samo wprowadzenie zakazu zabudowy może być posunięciem niebezpiecznym - przypomina Alicja Serdak, wójt gminy Jerzmanowa. - Nawet wtedy, gdyby to było tylko tymczasowe. Ale musimy poczekać na decyzje w tej sprawie.

http://img.naszemiasto.pl/grafika2/nowy/3a/b4/4b430bce82fb2_k5.jpg

 

http://www.legnica.naszemiasto.pl/artykul/279779,straty-juz-sa-choc-decyzji-w-sprawie-ochrony-zloz-wegla-nie,id,t.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,7k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Kopalnia i elektrownia według ministerstwa

 

"Polityka energetyczna Polski' budzi kontrowersje, bo choć nie przewiduje uruchomienia kopalni Legnica do roku 2030, to jednak zapowiada zabezpieczenie podlegnickich złóż węgla brunatnego pod przyszłą odkrywkę.

Ministerstwo gospodarki poinformowało nas, że samo nie planuje działań w zakresie eksploatacji złoża węgla brunatnego w Legnicy. Ewentualne przedsięwzięcia w tym zakresie będą prowadzone przez zainteresowane przedsiębiorstwa.

"Polityka energetyczna Polski do 2030 roku" przedstawia propozycje działania mającego na celu ochronę złóż o znaczeniu strategicznym, a nie rozstrzyga o sposobie i harmonogramie jego eksploatacji.

 

Według ministerstwa wykorzystanie węgla brunatnego przyczynia się w znacznym stopniu do zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego Polski. - Szacuje się, że zasoby węgla brunatnego w istniejących zagłębiach mogą zapewnić pokrycie prognozowanego rocznego zapotrzebowania na to paliwo na poziomie ok. 60 mln ton do około 2025 roku - wyjaśnia Bogna Gudowska z biura prasowego resortu. - W dalszych latach bez uruchomienia dodatkowych złóż podaż energii elektrycznej z węgla brunatnego może spaść o ponad 50 proc. Mając na uwadze fakt, iż węgiel brunatny jest obok węgla kamiennego podstawowym, a zarazem najtańszym nośnikiem energii w bilansie paliwowym Polski, inwestycje w udostępnienie złóż węgla brunatnego, muszą być dokładnie rozważone, pod względem ekonomicznym jak i społecznym.

 

Ministerstwo przypomina, że przy tak wielowymiarowych przedsięwzięciach jak budowa kopalni i/lub elektrowni wymagane jest uzyskanie wielu pozwoleń, m.in. pozwolenia zintegrowanego na wprowadzanie do środowiska substancji lub energii. Pozwolenie zintegrowane wydawane jest m.in. w oparciu o wieloetapowe konsultacje społeczne sporządzonego uprzednio Raportu Oceny Oddziaływania na Środowisko, w skład którego wchodzą badania nad wpływem instalacji na wszystkie komponenty środowiska. Udział społeczeństwa odgrywa istotną rolę przede wszystkim w identyfikacji potencjalnych konfliktów, rozwiązań alternatywnych oraz środków minimalizujących potencjalne negatywne oddziaływania.

 

- Przygotowanie raportu z udziałem społeczeństwa sprawia, iż podjęte decyzje zyskują na wiarygodności, akceptowalności i są lepiej uzasadnione - informuje Bogna Gudowska. - Pozwalają również, potencjalnemu inwestorowi zrozumieć problemy i obawy lokalnych społeczności, na które dana inwestycja bezpośrednio lub pośrednio będzie miała wpływ. Minimalne standardy udziału społeczeństwa w procesie decyzyjnym, polegają na zapewnieniu wszystkim bezpośrednio zainteresowanym (dotkniętym potencjalnymi skutkami realizacji przedsięwzięcia) możliwości wyrażenia opinii dotyczących planowanego przedsięwzięcia oraz jego konsekwencji przyrodniczych i społecznych.

 

http://www.legnica.naszemiasto.pl/artykul/279733,kopalnia-i-elektrownia-wedlug-ministerstwa,id,t.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O energetycznej alternatywie kopalni

 

Za tydzień, w legnickim Muzeum Miedzi, odbędzie się prelekcja pn. "Alternatywa energetyczna kopalni węgla brunatnego".

Autorem wykładu będzie prof. dr hab Ryszard Kozłowski. Prelekcja odbędzie się w czwartek, 14 stycznia, o godz. 16.00 w salach Akademii Rycerskiej. Organizatorem jest Muzeum Miedzi. Wstęp wolny.

 

http://www.legnica.wfp.pl/news.php?id=34866&PHPSESSID=3f505e2c261c6fa78196c6a9b217d1f3

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adam Maksymowicz: Konkurencja w górnictwie

(...)

Węgiel brunatny

Pozornie jest on w lepszej sytuacji od węgla kamiennego. Na ogół wydobywany odkrywkowo może konkurować pod tym względem z zagranicznymi dostawcami. Słabą stroną tego przemysłu jest zajmowanie, nawet tylko okresowo, dość znaczących powierzchni terenu.

 

Ich degradacja górnicza i związane z tym wysiedlenia dotychczas zamieszkałej tam ludności powodują gwałtowne protesty. Wspierane są one zarówno przez krajowe, jak i zagraniczne organizacje ekologiczne. W tej sytuacji przygotowane już decyzje w sprawie dalszych prac nad udostępnieniem kolejnych złóż węgla brunatnego w Polsce odkładane są na daleką przyszłość. Ta przyszłość może być tak daleka, że wręcz bezprzedmiotowa.

 

Mimo postępu technicznego, technologicznego itp. osiągnięć tej branży u największego na świecie producenta energii z tego surowca, jakim są Niemcy, jest on i tam stopniowo redukowany oraz ograniczany z perspektywami coraz mniej rozwojowymi. Jest to ostrzeżenie również dla polskiego węgla brunatnego. Jego lata świetności już minęły i to rozwiązanie energetyczne powoli też odchodzi do lamusa.

(...)

Energia atomowa

Osiągnięty ostatnio postęp technologiczny w budowie elektrowni atomowych czyni z nich grabarza polskiego górnictwa surowców energetycznych. Postęp ten wyraża się przede wszystkim małym zużyciem paliwa uranowego. Pełną niezawodnością eksploatacji reaktora. Niewielką ilością odpadów radioaktywnych składowanych w nieczynnych już kopalniach soli kamiennej. Zapewnia to całkowite bezpieczeństwo ich oddziaływania na powierzchnię. Ostatecznie też okazuje się, że nowe rozwiązania w elektrowniach atomowych dają najtańszą energię elektryczną.

 

Uran jako niezbędne paliwo dla elektrowni atomowych jest powszechnie dostępny na rynku. Rezerwy pod tym względem stanowią jego ogromne polskie złoża. W tej chwili nieopłacalne do eksploatacji. W chwilach kryzysowych zawsze można po nie sięgnąć uniezależniając się od zagranicznych dostaw.

 

http://www.nettg.pl/Page/showPage,id=28484&p=1

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uranu ci u nas dostatek... Adam Maksymowicz - nettg.pl

 

Podczas „zimnej wojny” uran był towarem strategicznym i oba konkurencyjne mocarstwa nie ujawniały źródeł jego pozyskiwania. Po roku 1989 wobec braku konieczności dalszych zbrojeń jego cena gwałtownie spadła. Jednocześnie można go było kupić w dowolnych ilościach. Nagle okazało się, że na wolnym rynku jest jego nadmiar.

 

Obecnie wraz z światowym wyścigiem energetycznym cena tego promieniotwórczego metalu o blisko połowę przekroczyła swój górny pułap z tego czasu. Wiadomo, że nigdzie na świecie danych na ten temat nie udziela się chętnie. Okazuje się, że w obecnych czasach szalejącej demokracji może nie ukrywano, ale też nie nagłaśniano od dawna odkrytych w Polsce złóż uranu.

 

Przysłowiowe szydło wyszło z worka przy okazji dyskusji nad tym, skąd mamy brać paliwo dla energetyki jądrowej. Nagle, pokątnie i "przy okazji" opinia publiczna dowiaduje się, że jesteśmy zasobnymi posiadaczami atomowego paliwa. Odkryte jeszcze w latach siedemdziesiątych minionego wieku złoża rud uranu miały zabezpieczyć budowę elektrowni atomowej, mającej być symbolem „mocarstwowej” pozycji PRL. Wcześniej od nas Rosjanie na Uralu odkryli złoża podobnej wielkości i stracili zainteresowanie ich eksploatacją w Polsce. Od tego czasu nie wadząc nikomu złoża te leżały sobie cicho i spokojnie kilkaset metrów pod ziemią.

 

Elektrownia atomowa

 

Polski program budowy pierwszej elektrowni atomowej nabiera rozmachu. Sprawa zaczyna wyglądać poważnie. Media donoszą, że rząd zamierza do kampanii promującej jej budowę włączyć księży, nauczycieli i publicystów. Być może, że wszystkie te środowiska nie mają nic innego do roboty i tylko czekają na rządowe zlecenia. W sprawie księży przypomina się staropolskie powiedzenie, że jak trwoga to do Boga. Być może, że nie jest jeszcze aż tak źle.

 

Niemniej dyskusja, przedstawianie stanowisk, analiz, badań i dzielenie się doświadczeniami w tym zakresie jest bardzo potrzebne. Wszystko zgodnie z zasadą, że lepiej sto razy się zastanowić, niż od razu podjąć wielce ryzykowną decyzję. W ramach wspomnianej kampanii mają być rozdawane darmowe broszury o dobrodziejstwach „atomu”. Nie uprzedzając jednak treści wspomnianej broszury trzeba zastanowić się skąd brać „paliwo” dla tego „atomu”? Tym paliwem są rudy uranowe, które kiedyś wydobywane były w Sudetach na Dolnym Śląsku.

 

Uran w dokumentach

 

Instytut Gospodarki Surowcami i Energią o naszych zasobach uranu podaje wiadomości tylko bardzo ogólne. W „Bilansie gospodarki surowcami mineralnymi Polski i świata” poinformowano, że rozpoznano u nas złoże rud uranu Rajsk w Zapadlisku Podlaskim oraz Okrzeszyn, Grzmiąca i Wambierzyce w Sudetach. Złoża te nie mają jednak praktycznego znaczenia.

 

Polska jako importer fosforytów w ilości ok. 250 tys. ton ma możliwości odzyskiwania z nich uranu. Znane są technologie jego odzysku, jednakże w obecnej sytuacji są one zbyt kosztowne, mimo że mają one proekologiczny charakter. Mając to na uwadze moglibyśmy z tego źródła otrzymać od 250 kg do 2,5 ton uranu rocznie. W oficjalnych dokumentach rządowych zaznaczono, że wiele z tego rodzaju informacji objętych jest tajemnicą statystyczną.

 

Polski import uranu wynosi rocznie ok. 5 kg, a jego koszt waha się w granicach 1 tys. złotych. Uran ten używany jest przede wszystkim do wytwarzania energii i prowadzenia badań naukowych w reaktorach badawczych "Maria" i "Ewa" w Instytucie Jądrowym w Świerku pod Warszawą. W archiwach Państwowego Instytutu Geologicznego można znaleźć kilka publikacji na ten temat.

 

Pracownicy ze Świerku w 1993 roku zorganizowali konferencję naukową. Jeden z prezentowanych tam referatów nosił tytuł „Prawda i mity o złożach uranu w Polsce”. Obecny rzecznik prasowy tej instytucji Mirosław Rutkowski w 2002 roku opublikował w „Polityce” (Nr 22/2002) obszerny tekst pt. „Polski uran”.

 

Kowary

 

Znana miejscowość wczasowo-wypoczynkowa w Kotlinie Jeleniogórskiej w pierwszych latach powojennych była pilnie strzeżona. Wjazd do niej był możliwy tylko za specjalną przepustką, którą mieli na ogół tylko stali mieszkańcy. Patrole Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego (KBW) pilnowały wszystkich dróg, ścieżek i poruszających się po nich osób i pojazdów. Tłumaczono to koniecznością pilnowania strefy nadgranicznej.

 

Jednakże pod osłoną tych służb w najwyżej położonej części tej miejscowości zwanej Podgórzem w latach 1947-68 wybito kilka sztolni wybierając stąd rudę uranu. Było to wtedy ściśle tajne przedsięwzięcie.

 

Poszukiwania i eksploatację uranu prowadzono jeszcze w kilku innych miejscowościach w Sudetach (Kletno, Okrzeszyn). Rudę w całości wywożono do ZSRR, gdzie z uzyskanego uranu tworzono militarny potencjał atomowy tego mocarstwa. Rosyjską działalność w Sudetach związaną z wydobyciem uranu dla potrzeb budowy bomby atomowej opisał Henryk Piecuch w książce „Tajna historia Polski – Akcje specjalne”.

 

Przypomnieć trzeba, że w Kowarach Rosjanie przejęli wydobycie uranu od Niemców. Ci ostatni eksploatowali go tutaj już od lat dwudziestych minionego wieku. Rosjanie wywieźli z Kowar około 650 ton metalicznego uranu. Rosyjscy geolodzy oceniali, że w Sudetach można jeszcze wydobyć 2,5 tys. ton uranu.

 

Obecnie niski poziom promieniowania w tym rejonie nie tylko nie szkodzi, ale nawet leczy. Kilka lat temu w 600-metrowej zabytkowej sztolni kopalni uranu w Kowarach otworzono inhalatorium radonowe. Leczy się tam nie tylko choroby płuc, ale i nadciśnienie, schorzenia stawów, a nawet skóry.

 

Dostępne dokumenty Ministerstwa Środowiska nic nie wspominają o sudeckich i jakichkolwiek innych złożach uranu w Polsce.

 

Rajsk

 

Na terenie „Zapadliska podlaskiego” w latach 1967-76 odkryto złoże uranu „Rajsk” położone w rejonie Białowieży. Udokumentowano obszar 16 km kwadratowych. Zmineralizowane łupki o średniej miąższości ok. 2,5 m zalegają na głębokości od 400 m do 1800 m. Średnia zawartość uranu wynosi 70 g na tonę. Łupki te występują na powierzchni ok. 1900 km kw. Obliczone zasoby bilansowe wynoszą 1444 tony uranu, a pozabilansowe 3880 ton.

 

Dodatkowo udokumentowano tu zasoby wanadu w ilości 88 680 ton i molibdenu - 6215 ton. Prognostyczne zasoby uranu do głębokości 800 m ocenia się na 88 850 ton pierwiastka. Problemem jest składowanie radioaktywnych odpadów związanych z przeróbką technologiczną tych łupków.

 

Mierzeja Wiślana

 

Tereny położone do około 100 km na południe od niej to strefa występowania złoża uranu. Szacuje się, że ich zasoby na obszarze tzw. Syneklizy perybałtyckiej pomiędzy Krynicą Morską a Pasłękiem wynoszą do 2500 ton uranu.

 

Na złoże natrafiono w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia. Zajmuje ono powierzchnię ponad 300 km kw. z perspektywą jego powiększenia do ok. 1 tys. km kw. Uranowi towarzyszą wanad, molibden, selen i ołów. Mineralizacja w piaskowcach (środkowy pstry piaskowiec) porównywalna jest do podobnych tego rodzaju złóż w USA.

 

Ewentualna eksploatacja tego złoża, pomijając wszelkie zastrzeżenia związane z ochroną środowiska, napotyka na bardzo trudne warunki podmorskiej eksploatacji szczelinowatych piaskowców z dopływami do nich wody morskiej. I z tego powodu wydaje się, że trudność ta jest nie do pokonania.

 

Nieopłacalne?

 

Fachowcy z Instytutu Geologicznego w Warszawie twierdzą, że wszystkie te złoża są dziś nieopłacalne (pozabilansowe). Tu warto zacytować jedną z opinii z tego czasu, że ceny uranu z czasów zimnej wojny nigdy już nie wrócą. Obecnie przekracza ona 100 dolarów za kilogram i stale idzie w górę. W tej chwili jest o około połowę wyższa od tej rzekomo nieosiągalnej granicy.

 

Według prof. Jacka Jagielskiego z Instytutu Problemów Jądrowych typowa elektrownia atomowa zużywa około 100 kg uranu dziennie. Nowoczesne elektrownie tego typu potrzebują o połowę mniej tego paliwa. Proste wyliczenie wskazuje na to, że 36,5 tony uranu wystarcza na rok dla elektrowni starego typu. Własnego paliwa uranowego mamy na setki lat dla kilkunastu elektrowni atomowych.

 

Jest to o tyle ważne, że energia elektryczna będzie miała coraz bardziej uniwersalne zastosowanie wypierając ropę i gaz ziemny. Jest to zatem najlepszy kierunek dywersyfikacji naszych źródeł zaopatrzenia w surowce energetyczne. W przyszłości pozwoli to, być może raz na zawsze, zrezygnować z niepewnych i obarczonych politycznymi warunkami dostaw ropy i gazu z Rosji. Póki co jednak nawet tak wysokie ceny uranu na rynku są opłacalne w zakupie dla potrzeb elektrowni atomowych.

 

Wzrost ceny surowca powoduje tylko 7 proc. wzrostu ceny produkowanej energii. W sumie lepiej mieć złoża nawet pozabilansowe i w chwili obecnej nieopłacalne do eksploatacji, niż nie mieć ich wcale. W kryzysowej sytuacji zawsze możemy po nie sięgnąć, potwierdzając swoje bezpieczeństwo, tym razem atomowo-energetyczne.

 

http://www.nettg.pl/Artykuly/Analizy-i-Komentarze/Uranu-ci-u-nas-dostatek...,28471

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wygarną premierowi ignorancję

 

Samorządowcy w lutym pojadą na spotkanie z wicepremierem Pawlakiem.

Lekceważenie władzy – tylko tak można nazwać zachowanie rządu polskiego w stosunku do lokalnych samorządów. Premier Pawlak poproszony przez gminy zagrożone odkrywką o wyznaczenie terminu spotkania, zaproponował 15 gminom... 10-minutowe seminarium.

 

 

O spotkanie z premierem samorządowcy zabiegali już od wielu miesięcy, odkąd pojawiło się widmo budowy odkrywkowej kopalni węgla brunatnego.

 

- Ciągle brakowało nam partnera do rozmowy, tzw. drugiej strony – opowiada Irena Rogowska, wójt gminy Lubin. – Wysłaliśmy pismo do premiera Donalda Tuska, ale ten skierował nas do wicepremiera Waldemara Pawlaka – dodaje.

 

Po długiej wymianie korespondencji udało się ustalić termin spotkania z wicepremierem Pawlakiem. Termin wyznaczono na 11 stycznia. Teoretycznie samorządowcy powinni więc wczoraj dowiedzieć się konkretów odnośnie kopani. Niestety w ostatniej chwili spotkanie odwołano, przesuwając je na 4 lutego. Zmieniła się też jego forma.

 

- Powiedziano nam, że spotkanie odbędzie się w formie seminarium. Zaproszono na nie 15 gmin i dano nam łącznie 10 minut na rozmowę. Czy tak postępuje rząd w demokratycznym państwie – pyta poirytowana wójt Rogowska.

 

To jednak nie koniec rządowych sensacji. Telefonicznie samorządowcy zostali poinformowani, że jeżeli będą chcieli zabrać głos podczas seminarium, muszą przygotować wcześniej prezentację i jeszcze przed spotkaniem przesłać ją do kancelarii premiera, aby ta mogła zostać zaakceptowana.

 

- To jakiś absurd! Nie będziemy mieć nawet pięciu minut na rozmowę. Nie możemy zadawać nie zgłoszonych wcześniej pytań. Czego możemy dowiedzieć się podczas prezentacji i kilkuminutowego spotkania – grzmią samorządowcy.

 

Przedstawiciele gmin nie zamierzają się jednak poddawać. Zapewniają, że pojadą do Warszawy i powiedzą wicepremierowi co myślą na temat takiego traktowania zarówno włodarzy, jak i mieszkańców terenów zagrożonych odkrywką.

 

http://www.lubin.pl/aktualnosci,8584,wygarna_premierowi_ignorancje.html

 

 

 

 

 

Nie będzie spotkania samorządowców z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem. Wicepremier się wycofał

 

Samorządowcy kipią z oburzenia. Ponad miesiąc temu obiecano im w ministerstwie gospodarki możliwość porozmawiania z wicepremierem Waldemarem Pawlakiem na temat odkrywki.

 

Był już ustalony termin (11 stycznia), aż nagle w ostatniej chwili Warszawa odwołała spotkanie. W zamian zaproponowała piętnastu gminom... dziesięciominutowe wystąpienie ich przedstawiciela podczas seminarium 4 lutego.

- Złożyliśmy skargę do premiera Donalda Tuska, bo jesteśmy oburzeni takim traktowaniem - mówi wójt gminy Lubin Irena Rogowska. - Wicepremier unika nas. Boi się dyskusji.

 

Historia potwierdza tę tezę. Odkąd dwa lata temu w regionie legnickim znowu zrobiło się głośno na temat planów eksploatacji złoża węgla brunatnego, włodarze gmin od Legnicy po Lubin zabiegali o spotkanie i oficjalne informacje. Najpierw z Warszawy płynęły uspokajające sygnały, że w połowie 2008 roku ministrowie gospodarki oraz środowiska chcą przyjechać do Legnicy. Do wizyty nie doszło. Na początku 2009 roku delegacja samorządowców została przyjęta przez wiceminister gospodarki Joannę Strzelec-Łobodzińską. Prezydent Legnicy, burmistrzowie Prochowic i Ścinawy, wójtowie Miłkowic, Rui, Lubina i Kunic opowiedzieli jej o niepokojach mieszkańców związanych z tą inwestycją. Usłyszeli zapewnienie, że w przygotowywanej strategii energetycznej kraju na najbliższe lata nie zostanie ujęty projekt budowy kopalni odkrywkowej węgla brunatnego na terenie zagłębia miedziowego, a przy podejmowaniu ewentualnych decyzji, pod uwagę będą brane opinie mieszkańców. Padły słowa: "Nic o was bez was", które ostatecznie rozwiały niepokój samorządowców i uśpiły ich czujność.

 

W czerwcu samorządowcy odkryli przypadkiem, że ministerstwo gospodarki, nie powiadamiając ich, kończy konsultacje społeczne nad nową "Polityką energetyczną Polski do roku 2030". Dokument zawiera zapisy, które bezpośrednio wpłyną na los regionu. Wprawdzie resort nie przewiduje eksploatacji legnickich złóż do roku 2030, ale już w roku 2010 zamierza wprowadzić ochronę tego terenu przed dalszą zabudową infrastrukturalną.

Potem przed samorządowcami zamknęła drzwi sejmowa podkomisja przygotowująca zmiany w ustawie "Prawo geologiczne i górnicze".

Cały czas tym działaniom towarzyszą deklaracje, że przy podejmowaniu decyzji o odkrywce, rząd weźmie pod uwagę głos mieszkańców.

 

http://www.legnica.naszemiasto.pl/artykul/286701,nie-bedzie-spotkania-samorzadowcow-z-wicepremierem,id,t.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ODKRYWKA: Nie jesteśmy sami

 

Poza Legnicą jest w kraju kilka miejsc, gdzie energetyczne lobby chce eksploatować węgiel brunatny. Napotyka na opór

 

Rogoźno, 17 km od Łodzi. Pod ziemią na obszarze ok. 16 km kwadratowych zalega 800 mln ton węgla brunatnego. Złoże chciała eksploatować Kopalnia Węgla Brunatnego "Adamów", która w sierpniu 2008 r. wystąpiła do ministra środowiska o koncesję na rozpoznanie złóż. Wywołała burzę - falę społecznych protestów i sprzeciw samorządów, które negatywnie opiniowały wniosek KWB i zasypały Warszawę pismami. Wobec społecznego oporu, po roku starań kopalnia wycofała wniosek, ale broni nie składa. Czeka na nową ustawę "Prawo geologiczne i górnicze", która pozwoli przedsiębiorcom pozyskiwać tereny pod odkrywkę bez zgody samorządu.

 

Gubin, woj. lubuskie. Tutejsze zasoby bilansowe węgla szacuje się na ok. 600 mln ton. Enea SA i Kopalnia Węgla Brunatnego "Konin" specjalnie zawiązały spółkę, która miałaby je w przyszłości eksploatować. Ma koncesję na rozpoznanie złoża. W listopadzie 2009 r. mieszkańcy przeprowadzili referendum. Przy frekwencji 47,4 proc. zdecydowana większość była przeciwko odkrywce. Kopalnia Konin i Enea SA chcą jednak kontynuować prace studialne i projektowe związane z rozpoczęciem eksploatacji złoża i budową elektrowni. Bardzo liczą na determinację rządu przy realizacji "Polityki energetycznej do roku 2030", w której te zasoby ocenia się jako strategiczne dla bezpieczeństwa energetycznego kraju.

 

Brody, woj. lubuskie. Na terenie gminy zalega ok. 1 mld ton węgla brunatnego (co łącznie z sąsiednim złożem Gubin daje ok. 1,6 mld ton). Eksploatacją tego bogactwa chce się zająć spółka PGE Gubin, wspierana przez gminę. Uruchomienie kopalni planowano na lata 2016/2017. Plany próbują pokrzyżować mieszkańcy. Wspólnie z niemieckimi ekologami posadzili w miejscu przyszłej odkrywki tysiąc dębów - Las Nadziei. W czerwcu ub.r. przeprowadzili udane referendum: przy frekwencji 53 proc. większość opowiedziała się przeciwko kopalni. Wciąż jednak nie mogą doprosić się jasnego stanowiska rządu w sprawie odkrywki.

Złoczew k. Sieradza. Zasoby węgla brunatnego szacuje się na 450 mln ton. Kopalnia w Bełchatowie spodziewa się koncesji ok. 2015 r. Tam mieszkańcy nie protestują.

 

http://www.legnica.naszemiasto.pl/artykul/292745,odkrywka-nie-jestesmy-sami,id,t.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez dyskusji o odkrywkach. A ludzie przy płocie pytają

 

Samorządowcy podlegnickich gmin, w których do 2030 roku ma powstać odkrywkowa kopalnia węgla brunatnego, nie mogą doprosić się spotkania z ministrem gospodarki, wicepremierem Waldemarem Pawlakiem.

 

W grudniu wicepremier Pawlak obiecał, że przyjmie ich delegację. Ale w zeszłym tygodniu nagle zmienił front. Nie będzie żadnego spotkania. Samorządowcy dostali w zamian 10 minut na planowanym na lutym seminarium o budowie tej kopalni. Wójt Kunic Zdzisław Tersa opowiadał mi o tym z oburzeniem, które doskonale rozumiem. Kilka petycji do rządu, odsyłanie od Annasza do Kajfasza, w końcu wskazanie od premiera Donalda Tuska, że właściwym adresatem jest minister gospodarki. I najpierw odpowiedź, że OK, że wicepremier ich przyjmie, a potem ta poniżająca propozycja - 10 minut na wszystkie ich argumenty. Samorządowcy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że z seminarium wrócą do mieszkańców gmin, którymi zarządzają, z niczym. Chcą, bardzo słusznie, żeby ich traktowano poważnie. To nie jest rozmowa o czapce gruszek, ale o przyszłości tysięcy ludzi.

 

A jeszcze rok temu wiceminister gospodarki Joanna Strzelec-Łobodzińska zapewniała legnickie gminy, że "nic o was bez was". Dziś jej słowa można złośliwie strawestować na "nic o was bez nas". Samorządowców rozsierdziło też to, że spotkanie z wicepremierem było już zaplanowane. Miało odbyć się w zeszłym tygodniu. Ale w ostatniej chwili Waldemar Pawlak je odwołał, nie podając żadnej przyczyny. Tu pojawia się pytanie: jak to jest, że Pawlak może przyjechać z dalekiej Warszawy do mającego kłopoty z prawem swojego wicemarszałka Tadeusza Draba (już zwolnionego), a nie chce przyjąć reprezentantów setek rodzin, których przyszłość jest nieznana i którzy sami fatygują się do niego do tak samo odległej Warszawy?

 

Bo ludzie nie wiedzą, co mają robić? Czy będzie ta kopalnia, czy nie? Czy mają budować nowe domy, czy dać sobie spokój? Czy działki, które kupili od gminy, są jeszcze cokolwiek warte? Czy mają wyjeżdżać, czy szukać nowego miejsca do życia?

 

Samorządowcy nie są w stanie dać na te pytania odpowiedzi, bo ich zwyczajnie nie znają. To są realne dzisiejsze problemy: nie wiedzą na przykład, czy powinni jeszcze wydawać nowe pozwolenia na budowy. Ludzie muszą mieć jasną perspektywę.

 

Oczywiście można powiedzieć, że termin jest odległy, bo w grę wchodzi rok 2030, ale proszę to powiedzieć człowiekowi, który właśnie zaciągnął kredyt i buduje dom dla swojej rodziny. I to w czasie, gdy trwają prace nad przepisem, który wprowadzi ochronę złóż naturalnych. Ten dokument może wejść w życie za kilka miesięcy. Wtedy na terenach, gdzie leży węgiel, nic nie będzie można budować. Czasu jest więc tylko pozornie dużo.

 

Być może wicepremier Pawlak ma argumenty, które trafią do zainteresowanych. Być może. Nie dowiemy się tego, dopóki ich osobiście nie wyartykułuje. Mieszkańcy podlegnickich gmin mają niezbywalne prawo do takiej informacji. Inaczej sfrustrowani ludzie swoje przerażenie będą manifestować na ulicy, blokując drogi Bogu ducha winnym kierowcom.

 

Szanowny wicepremierze Waldemarze Pawlak, proszę podejść do tego płota.

 

http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,7473073,Bez_dyskusji_o_odkrywkach__A_ludzie_przy_plocie_pytaja.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prywatyzacja kopalń, polski program jądrowy i budowa kopalni węgla brunatnego pod Legnicą to, oprócz kondycji polskiej gospodarki pod koniec kryzysu, tematy na jakie rozmawiał z Rzeczpospolitą Waldemar Pawlak, wicepremier, minister gospodarki.

 

Waldemar Pawlak z dystansem podchodzi to myśli o końcu kryzysu gospodarczego na świecie. - Należy się raczej obawiać jego drugiej fali, bo pierwszy okres, który był na świecie wspomagany środkami budżetowymi, przeminął, ten rok będzie trudnym sprawdzianem, czy gospodarka światowa odzyska impet, czy dostanie zadyszki – mówił w wywiadzie dla „Rz” wicepremier. Optymistycznie jednak wypowiadał się na temat sytuacji polskiej, jego zdaniem PKB w nadchodzącym roku będzie lepszy niż prognoza w budżecie i może wynieść 3 proc.

 

Wicepremier odniósł się do tematu budowy odkrywki węgla brunatnego pod Legnicą. Jako sposób na przekonanie obawiających się wdrożenia projektu samorządowców zaproponował zapoznanie się z sytuacją w Bełchatowie i możliwościami wykorzystania położenia kopalni i zorganizowania życia w regionie. - Podobne problemy były w okolicach Konina i wizyta okazała się najbardziej przekonującym argumentem, można się okopać i ogrodzić, wiodąc spokojne życie, w perspektywie wielu lat budowa kopalni jest tam istotna, bo wyczerpują się złoża miedzi i zagłębie przemysłowe będzie podupadało bez nowych pomysłów na rozwój – mówił wicepremier.

 

W wywiadzie poruszony został także temat polskiego programu jądrowego, zarówno w kontekście obaw mieszkańców którejś z 28 potencjalnych lokalizacji elektrowni jak i zakładanego kosztu całego projektu mającego wynieść 110 mld zł. - W całym projekcie kluczowy jest koszt kredytu, dlatego z uwagą obserwujemy inwestycję w Finlandii, gdzie koszty budowy elektrowni rosną – mówił Pawlak. W celu poznania zdania mieszkańców na temat budowy elektrowni w ich miejscach zamieszkania przewidziane są konsultacje społeczne.

 

W końcowej części rozmowy wicepremiera pytano o kwestie rosnącego importu węgla do Polski, który wytłumaczył on działaniem zdrowej konkurencji oraz prywatyzacji śląskich kopalń. - Lubelska Bogdanka zadebiutowała bardzo dobrze. Śląskie spółki, które mają kopalnie o różnym charakterze, raczej nie będą gwiazdami na rynku papierów wartościowych. To nie są inwestycje, na których będzie się można spodziewać dużego przebicia. Dlatego charakter ich prywatyzacji powinien być dostosowany do ich specyfiki i ukierunkowany na ich kooperantów – odpowiadał.

 

Pytany o 191 mln zł straty netto w śląskich kopalniach Pawlak powiedział, że „Wyłączając Jastrzębską Spółkę Węglową, która najmocniej odczuła skutki kryzysu, bo produkuje węgiel koksujący, bazę do produkcji stali, pozostałe spółki węglowe są na plusie”.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Waldemar Pawlak: Może dojść do drugiej fali spowolnienia gospodarczego. Bo gospodarka albo nabierze impetu, albo dostanie zadyszki – twierdzi wicepremier i minister gospodarki w rozmowie z Karoliną Bacą i Agnieszką Łakomą

 

Co pan powie samorządowcom spod Legnicy, gdzie planowane jest zagospodarowanie największych złóż węgla brunatnego w Europie? Przełożył pan spotkanie z nimi na luty. Sprzeciwiają się budowie nowej odkrywki węgla brunatnego.

 

Dobrze byłoby, gdyby udali się w okolice Bełchatowa i zobaczyli, jak można wykorzystać położenie kopalni i zorganizować życie w regionie. Podobne problemy były w okolicach Konina i wizyta

 

okazała się najbardziej przekonującym argumentem. Można się okopać i ogrodzić, wiodąc spokojne życie. A z drugiej strony można wykorzystać szansę na rozwój. W perspektywie wielu lat budowa kopalni jest tam istotna, bo wyczerpują się złoża miedzi i zagłębie przemysłowe będzie podupadało bez nowych pomysłów na rozwój.

 

A mieszkańcy gmin górniczych?

 

Skarżą się, że nowelizowana ustawa – Prawo geologiczne i górnicze pozbawi ich setek milionów złotych dochodów. Chodzi o podatek od wyrobisk, czyli dziur pod ziemią, który teraz z jednej strony nie istnieje, a z drugiej jest czasem przez kopalnie płacony – zależy, jak interpretować wyrok NSA.

 

Nie ma żadnego podatku od wyrobisk pod ziemią, są niejasności wynikające z ustawy o podatku od nieruchomości. I jeśli ktoś chce nałożyć dodatkowy podatek na kopalnie, to niech to robi z otwartą przyłbicą. Ministerstwo Finansów robi dziwaczne szpagaty. Z jednej strony na posiedzeniu Rady Ministrów wycofało uwagę, a z drugiej strony podaje samorządowcom interpretacje, że mogą się o podatek starać. W konstytucji jest zapis o tym, by daniny były nakładane w formie niebudzącej wątpliwości. Bo jeśli wprowadzi się podatek od budowli pod ziemią, to okaże się, że te budowle zmienią nazwę, np. na wyposażenie techniczne. I dochodzimy do paranoi. Bo teraz to, co jest urządzeniem technicznym, próbuje się na siłę zrobić budowlą, choć prawo budowlane mówi, że nie obejmuje ono tego, co jest pod ziemią.

 

Samorządowcy z Legnicy mogą pojechać do Bełchatowa oglądać odkrywkę. A dokąd mają jechać mieszkańcy gminy, w której potencjalnie stanie elektrownia atomowa? Jest lista 28 propozycji lokalizacji. Czy znowu nie będzie tak, że ludzie powiedzą: tak, chcemy energię, ale mówimy „nie” reaktorom pod oknami?

 

Takie ryzyko jest. Dlatego przewidziane są konsultacje społeczne. Oczywiście zainteresowani mieszkańcy też powinni zobaczyć, jak funkcjonuje elektrownia atomowa, bo oględziny jej na miejscu mogą być przekonujące. Poza tym trzeba się liczyć z różnymi technologiami, które w Polsce będą brane pod uwagę w przypadku energetyki jądrowej.

 

Nasz program jądrowy jest uzasadniony ekonomicznie? Chodzi o 110 mld zł na planowane bloki, które mogą mieć problem z przyłączeniem do sieci.

 

W całym projekcie kluczowy jest koszt kredytu. Dlatego z uwagą obserwujemy inwestycję w Finlandii, gdzie koszty budowy elektrowni rosną. Polski plan zakłada przygotowanie dwóch projektów w oparciu o różne technologie. Należy także wziąć pod uwagę koszty przedsięwzięcia i rozważyć takie projekty, które choćby na elementarnym poziomie będą konkurencyjne. Bo w Polsce te obiekty nie będą wykorzystywane do celów pozaenergetycznych.

 

Atom to przyszłość, na razie jednak wciąż ponad 90 proc. energii elektrycznej produkujemy z węgla.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkańcy Gminy Lubin zbierają podpisy pod petycją w sprawie budowy kopalni węgla brunatnego na terenie Zagłębia Miedziowego. Do końca stycznia petycja z wyrażeniem ich sprzeciwu wobec nowej odkrywki ma zostać wysłana do Parlamentu Europejskiego – podał portal lubin24.org

 

Władze gminy już kilka tygodni temu zapowiadały, że w ostateczności mogą zwrócić się do Parlamentu Europejskiego w sprawie protestu przeciwko budowie kopalni węgla brunatnego na złożu roboczo nazywanym Legnica.

 

W przeciągu ostatnich tygodni pojawiały się w mediach informacje o tym, że zasięg kopalni, którą rząd planuje wybudować na tym terenie może być znacznie większy, niż to początkowo zakładano.

 

Zaniepokoiły się tym gminy z powiatu głogowskiego, które jeżeli nie są zagrożone samą odkrywką, mogą zostać objęte zabezpieczeniem złoża, co według samorządowców może całkowicie zatrzymać rozwój poszczególnych miejscowości.

 

- Teraz zbieramy podpisy pod petycją - powiedział nam Janusz Łucki, rzecznik gminy. - Potrwa to co najmniej kilka dni. Pod petycją podpisać się mogą wszyscy mieszkańcy terenów zagrożonych powstaniem kopalni, a także sąsiednich miejscowości. Do końca stycznia petycję chcemy wysłać do Parlamentu Europejskiego.

Rzeczpospolita

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkańcy gminy Lubin zbierają podpisy pod petycją skierowaną do Parlamentu UE w sprawie budowy odkrywkowej kopalni węgla brunatnego. W Polsce jest wolność i każdy może robić to, co zapragnie, o ile jest to tylko zgodne z prawem. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby gminna delegacja pojechała do Brukseli złożyć ją w tamtejszym parlamencie. Jednakże jest to petycja typu „pisz do mnie na Berdyczów”. Czyli inaczej mówiąc pisz, gdzie chcesz...

 

Dawniej, jeszcze w czasach PRL, takie petycje słało się do ONZ i czekało się, co na to powie Rada Bezpieczeństwa. Oczywiście wtedy było to niemile widziane przez władze mimo humorystycznego zacięcia jej autorów. W tym wypadku wydaje się jednak, że nie chodzi tu o humor, a rzecz jest śmiertelnie poważna. Jeżeli tak jest w rzeczywistości to gmina winna się zastanowić nad jej sensem.

 

Głównym zadaniem Parlamentu Europejskiego jest współudział w tworzeniu prawa wspólnotowego, prowadzenie debaty na ten temat, konsultacji itp., ewentualne zajmowanie stanowiska w kluczowych dla UE sprawach. Nie sądzę, aby na skutek przedłożonej przez gminę Lubin petycji deputowani 27 państw zgodzili się poza ustaloną już kolejnością rozpatrzyć skargę gminy Lubin na własny rząd.

 

Gmina się skarży na to, że rząd RP planuje wybudować tu gigantyczną odkrywkę węgla brunatnego. To się nie podoba i gmina chce, aby zakazać tworzenia tego rodzaju planów. Otóż trzeba zauważyć, że tak jak gmina korzysta z wolności, tak i rząd polski również z niej korzysta. Gmina nie może domagać się odebrania uprawnień rządowi, z których sama przeciwko niemu korzysta. Nie jest to ani logiczne, ani sensowne. Rząd od tego właśnie jest, aby takie plany tworzył. To, czy je wprowadzi w życie, to całkiem jeszcze odmienny temat. Rezerwy jednak musi posiadać. Nikt mu tych planów nie może zakazać, ani gmina, ani Parlament UE, ani przysłowiowy ONZ. Tu rząd polski jest u siebie w domu suwerenem i ma obowiązek wypełniać nałożone na niego konstytucyjne obowiązki.

 

Odnośnie meritum sprawy, to rząd dopiero planuje. Na razie nie ma żadnych decyzji. Planowanie też objęte jest odpowiednimi przepisami i rząd zapewne ich przestrzega. Niemniej trzeba zauważyć, że planowanie to nie jest jeszcze decyzja. Tej decyzji nie ma. Wobec znanego oporu miejscowej społeczności jest wielce wątpliwe, czy rząd taką decyzje kiedykolwiek podejmie.

 

Jedankże kryzysowe zarządzanie energetyką wymaga od rządu przedstawienia różnych wariantów zaopatrzenia kraju w energię. Jednym z nich jest eksploatacja złoża węgla brunatnego „Legnica”.

 

Komunikat portalu lubin24.org podaje, że gmina jest zaniepokojona pogłoskami i medialnymi informacjami o znacznie większym zasięgu kopalni, niż to pierwotnie przewidywano. Proszę zauważyć, że media w Polsce też są wolne i mogą pisać to, co się im podoba, na tej samej zasadzie, co gmina i rząd. W tym wszystkim wydaje się, że chodzi o to, aby wzburzyć mieszkańców tej gminy tak, aby podjęli oni w skali międzynarodowej interwencje skierowane przeciwko własnemu rządowi. Cała ta impreza wydaje się mieć charakter mało patriotyczny a bardziej prowokacyjny.

 

Nie jestem adwokatem, ani obrońcą rządu, gdyż on sam potrafi się bronić. Chodzi mi jednak o to, aby bliskie mi kiedyś miasto Lubin i jego okolice nie podejmowały ośmieszających go działań w opinii krajowej i międzynarodowej.

 

Panie Starosto! Szanowni Panie i Panowie Radni Gminy zastanówcie się nad tym. Proszę Państwa też o zwrócenie uwagi na to, że rząd ma coraz bardziej realne inne rozwiązania energetyczne. Wiąże się to z nowoczesnym programem budowy kilku elektrowni atomowych oraz perspektywicznymi odkryciami dużych złóż gazu ziemnego. Jeżeli te programy zostaną wdrożone w życie, a wszystko się robi, aby tak było, prawdopodobnie nie będzie potrzeby do sięgania po złoże węgla brunatnego w Legnicy.

 

Zaostrzający się stale spór załogi KGHM z zarządem spółki oraz z rządem RP źle wróży przyszłości tego regionu. Podejmowanie nowego sporu, i to na razie bardziej wirtualnego niż rzeczywistego, jest przysłowiowym dolewaniem oliwy do płonącego już ognia. Dla nas wszystkich zarówno w Lubinie, jak i w kraju najbardziej korzystne będzie wygaszanie wszelkich sporów, wyjaśnianie, uzgadnianie i porozumiewanie się choćby na zasadach kompromisu.

 

Jest oczywiste, że wszystkie te układy muszą spełniać kryteria uczciwości, prawdy i wzajemnych korzyści. Wszystko to można osiągnąć prowadząc długofalową politykę informacyjną zarówno na szczeblu gminy, jak i rządu. Jeżeli jej na razie zabrakło, to akurat jest czas, aby do niej powrócić.

 

W polityce tej chodzi nie o rozsiewanie jakichkolwiek wiadomości, ale o podawanie prawdziwych danych, kompetentnych zamierzeń i szerokiego rozeznania w sytuacji, w jakiej się znajdujemy. Mając to wszystko razem, nie będzie potrzeby niepokojenia się nieodpowiedzialnymi wiadomościami płynącymi jak potok z mediów, nie będzie też potrzeby podejmowania desperackich inicjatyw na skalę międzynarodową.

 

Wszystko to będzie można załatwić we własnym gronie, gdzie najwyższym rangą urzędnikiem będzie zapewne wojewoda, może minister, poseł itp. rangi działacze. Wszak po to ich wybieramy, po to oni otrzymują mandaty, uprawnienia i immunitety, aby takie sprawy załatwiać na miejscu. Po to oni wszyscy są, abyśmy z każdym nieporozumieniem nie musieli biegać do Brukseli.

 

Felietony Adama Maksymowicza

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wicepremier odniósł się do tematu budowy odkrywki węgla brunatnego pod Legnicą. Jako sposób na przekonanie obawiających się wdrożenia projektu samorządowców zaproponował zapoznanie się z sytuacją w Bełchatowie i możliwościami wykorzystania położenia kopalni i zorganizowania życia w regionie. - Podobne problemy były w okolicach Konina i wizyta okazała się najbardziej przekonującym argumentem, można się okopać i ogrodzić, wiodąc spokojne życie, w perspektywie wielu lat budowa kopalni jest tam istotna, bo wyczerpują się złoża miedzi i zagłębie przemysłowe będzie podupadało bez nowych pomysłów na rozwój – mówił wicepremier.

 

http://gornictwo.nettg.pl/Artykuly/Analizy-i-Komentarze/Pawlak:-Ten-rok-bedzie-trudnym-sprawdzianem,28630

 

 

Trzęsienie ziemi pod Bełchatowem

 

Zdaniem sejsmologów najbardziej prawdopodobną przyczyną wstrząsów była eksploatacja złoża w kopalni „Bełchatów” w woj. łódzkim

Wstrząsy o sile 4,7 stopnia w skali Richtera odczuli dziś ok. godziny piątej rano mieszkańcy Pajęczna w okolicy Bełchatowa w województwie łódzkim. Jak na polskie warunki wstrząs był bardzo silny. Na razie nie wiadomo, czy spowodował jakieś straty.

 

- Jest to rejon górniczy, dawniej były tam wstrząsy, aczkolwiek tak silne zdarzają się dość rzadko. Ewidentnie jest to związane z kopalnią odkrywkową w Bełchatowie - wyjaśnił w rozmowie z Polskim Radiem Jacek Trojanowski z Instytutu Geofizyki PAN.

 

Sejsmolodzy tłumaczą obrazowo, że skorupa ziemska odreagowuje w ten sposób naprężenia powstałe w wyniku eksploatacji węgla brunatnego w wielkich odkrywkach: - Powstaje ogromna dziura w ziemi a tuż obok pojawiają się wielkie zwały piachu, skorupa ziemska jest tym "zaskoczona" - mówią.

 

Epicentrum wstrząsu mogło znajdować się kilkadziesiąt kilometrów pod ziemią. Drgania odczuwano oprócz powiatu pajęczańskiego także m.in. pod Częstochową.

 

Mieszkańcy alarmowali policję i inne służby o tym, że w domach podczas trzęsienia przesuwały się meble, drgały okna, barierki i poręcze. Wstrząsy trwały około 5-6 sekund.

 

http://gornictwo.nettg.pl/Aktualnosci/Gornictwo/Kraj/Trzesienie-ziemi-pod-Belchatowem,13459,1

 

Pogratulować Premierowi :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może Unia pomoże

 

Sołtys Siedlec, podobnie jak mieszkańcy gmin zagrożonych odkrywką, liczy, że Unia Europejska pomoże w walce z rządowymi planami budowy kopalniPo tym jak rząd zlekceważył wyniki wrześniowego referendum, nie zamierzają czekać, aż sejmowe ustawy spowodują, że budowa kopalni węgla brunatnego w naszym regionie stanie się faktem. Społeczny Komitet Stop Odkrywce, skupiający samorządowców i działaczy z całego regionu, zbiera podpisy przeciwników kopalni, a całą listę zamierza przekazać do Parlamentu Europejskiego.

 

Członkowie komitetu liczą, że europosłowie powstrzymają decyzje rządu polskiego, który jak przyznają samorządowcy, sukcesywnie podejmuje decyzje zmierzające do uruchomienia kopalni. Jeszcze w grudniu rozpoczęli korespondencję z Parlamentem Europejskim, teraz przygotowują listę nazwisk przeciwników kopalni.

 

- Swój sprzeciw wyrazić może każdy, nie tylko mieszkańcy terenów zagrożonych odkrywką, ale też lubinianie czy obywatele całej Polski, bo ten problem dotyczy całego kraju – mówi Janusz Łucki, rzecznik gminy Lubin. – Podpisy można składać w sekretariacie Urzędu Gminy Lubin jeszcze przez kilka dni – dodaje.

 

A chętnych do składania podpisów nie brakuje.

 

- Cała nasza wieś jest przeciwko tej kopalni. Zebraliśmy już ponad 100 podpisów i chcemy, żeby o naszym sprzeciwie dowiedziała się cała Unia – podkreśla Danuta Nożewska, sołtys Siedlec.

 

Jeszcze w styczniu komitet planuje wysłać zebrane podpisy do Parlamentu Europejskiego.

 

http://www.lubin.pl/aktualnosci,8749,moze_unia_pomoze.html

 

LUBIN Zbierają podpisy

 

Każdy może wyrazić swój protest w sprawie budowy odkrywkowej kopalni węgla na naszym terenie. Podpisy pod petycją zbierają mieszkańcy lubińskiej gminy. Listy mają trafić do Parlamentu Europejskiego.

 

To nie referendum, w którym mogły wziąć udział jedynie osoby zameldowane na terenie zagrozonych odkrywką gmin. Pod petycją znajdzie się miejsce na zazwisko każdego przeciwnika budowy kopalni węgla, niezależnie od stałego adresu zamieszkania - również osób z terenu powiatu głogowskiego (gdzie, perspektywicznie odkrywka ma sięgać).

 

Akcja zbierania podpisów potrwa jeszcze kilka dni, a pod koniec stycznia dokumenty zostaną wysłane do Parlamentu Europejskiego - poinformował nas rzecznik gminy Janusz Łucki (na zdjęciu po prawej, z petycją w ręce).

 

Jak się dowiedzieliśmy, w sprawie kopalni i zabezpieczenia złoża węgla brunatnego "Legnica" przedstawiciele gmin po raz kolejny będą rozmawiać w stolicy - tym razem spotkanie wyznaczył sam wicepremier Waldemar Pawlak. Termin ustalono na 4 lutego. Czy samorządowcy wiążą z tym spotkaniem duże nadzieje? Nieoficjalny komentarz nie zabrzmiał optymistycznie:

 

- Cóż, samorządowcy będą mieli dziesięć minut na przedstawienie swojego stanowiska. Strona węglowa - 40 minut...

 

http://www.powiat-lubin.pl/news.php?id=3016

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to ułamek tego co Pawlak może :

 

Sprysiu:

 

20 stycznia 2010 @ 10:43

"

Witam wszystkich, jestem Legniczaninem pracującym w “branży wiatrakowej”. zachowanie się Pawlaka to nic nowego dla mnie. Wiele razy zapowiadano jego wizytę podczas corocznej konferencji oraz forów PSEW (Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej) ale chyba tylko raz się pojawił. A jak już się pojawił to i tak gadał bez sensu, nie odpowiadał na pytania, tylko recytował wcześniej przygotowane sentencje polityczne. Ostatnio prezes PSEW się mocno zdenerwował i wprost powiedział, że rzad Polski ignoruje energetykę wiatrową. Pawlak to kiepski polityk, wrażenie, że on boi się własnego cienia i nigdy jeszcze nie podjął żadnej decyzji, także nie liczyłbym na spotkanie z nim a nawet jeśli to co on ciekawego powie?? To polityk bez pojęcia, takie spotkanie by tylko Was zdenerwowało."

 

 

Cytat z innego forum

 

 

 

 

 

 

'

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

KGHM podpisał z China Minmetals Nonferrous Metals kontrakt o wartości ok. 400 mln USD i zamierza rozmawiać z chińskimi partnerami na temat dostaw na następne 5 lat. Spółka rozważa także zagospodarowanie części złóż węgla brunatnego i w tym celu podpisała umowę z chińskim ENN w sprawie zgazowania węgla - poinformował KGHM w komunikacie prasowym.

 

(...)

 

Spółka podała, że podpisała także porozumienie (memorandum of understanding) z chińską firmą ENN w sprawie zgazowania węgla.

 

"KGHM rozważa obecnie zagospodarowanie części złóż węgla brunatnego położonych na obszarach, w których firma posiada licencję na jego wydobycie. Mogłoby to się odbyć właśnie przy użyciu technologii podziemnej gazyfikacji, a powstały w ten sposób gaz wykorzystany zostałby na własne potrzeby koncernu, np. przy procesach metalurgicznych" - napisano w komunikacie.

 

(...)

 

źródło: http://gielda.onet.pl/kghm-ma-w-chinach-kontrakt-o-wartosci-400-mln-usd-,18726,3155994,1,news-detal

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...