Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Dworek i ogród różany Moni


Recommended Posts

W zasadzie nie planowałam pisania dziennika, jednak pewne przygody - te miłe i te mniej przyjemne, jakie spotykają ludzi podczas budowy są warte opisania.

Od zawsze, odkąd sięgam pamięcią marzyłam o pięknym dworku, wielkim ogrodzie, który okalają pnącza, ogrodzie przepełnionym zapachem róż i w którym z każdej strony dochodzi świergot ptaków... Tego miejsca szukałam, aż pewnego kwietniowego dnia (rok 2004) podczas niedzielnego spaceru z mężem znaleźliśmy - na środku dzikiej łąki pełnej ostrężyn, malin i drzewek - samosiejek, wbita tablica "Do sprzedania". Wprawdzie to był tylko kawałek ziemi, ale parę kroków dalej las, wokół jak spojrzeć dzikie łąki, no i wyobraźnia ruszyła :D Od razu odpisałam numer telefonu do właściciela, wyjęłam tablicę z ziemi, odwróciłam i położyłam wśród wysokich traw. W głowie miałam tylko jedną myśl - muszę mieć tę działkę :lol: Telefon pod wskazany nr tel. wykonałam niemal natychmiast, na spotkanie umówiłam się jeszcze w tym samym dniu i w tym samym dniu dałam zaliczkę na poczet działki. Wprawdzie działka nie spełniała w 100% moich oczekiwań - typowa rolna działka o wielkości 10mx1100m - czyli wąska, a strasznie długaśna. Nie przeszkadzało mi to wcale, bo w chwili kiedy zobaczyłam na prawie mojej działeczce pasące się stadko saren, kicającego zająca, krzyczące bażanty, to było mi to zupełnie obojętne :) Natychmiast podjęliśmy z mężem dcyzję o zakupie, stwierdzając, ze najwyżej będzie to nasze miejsce na popołudniowe grillowanie i zabawy z psiurkiem :lol:

W niedługim czasie po zorganizowaniu środków finansowych doszło do finalizacji zakupu i wkrótce działeczka była już NASZA !!! Koszt całkowicie rozsądny za tyle ziemi - 10tys.zł. Całe lato karczowaliśmy samosiejki, kosiliśmy trawę, walczyliśmy z malinami i ostręzynami, które mimo wszystko przebijały się przez ziemię i nawet mocne środki nie dawały im rady. Jesienią, kiedy łąka była wyczyszczona z gąszczy, zamówiliśmy traktor i zaoraliśmy całe pole, aby po zimie mieć już piękną, równiutką ziemię.

W międzyczasie zachwycaliśmy się urokami okolicy, ciszą i spokojem, leśną zwierzyną, która codzinnie przychodziła na naszą łąkę, a zwłaszcza rodziną saren i bażantów, które były tu stałymi bywalcami.

 

http://img118.imageshack.us/img118/2268/sarenkaal9.jpg

 

Tak minął rok 2004...

 

------------------------------------------------------------

Dziennik komentarze: http://forum.muratordom.pl/post2329899.htm#2329899

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 713
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Wiosnę 2005 roku rozpoczęliśmy od wysiania trawy na całym polu. Po kilku tygodniach i koszeniu wyglądała naprawdę pięknie. Wsadziliśmy dwa świerki, jednak niedługo u nas rosły, bo wkrótce okazało się, że ktoś zechciał je mieć w swoim ogrodzie i znikły:( Kiedy koljnych kilka iglaków zginęło, zaczęliśmy myśleć o ty, czy nie byłoby dobrze ogrodzić naszą łąkę, ale przecież śmiesznie wyglądałby wąski 10 - metrowy pasek łąki ogrodzony dookoła. Zaczeliśmy się więc rozglądać za właścicielami sąsiadujących obok nas działek celem dokupienia jeszcze kawałka łąki, bo szersze lepiej wyglądałoby z ogrodzeniem :lol: Wkrótce okazało się, że z lewej strony sąsiaduje z nami działka gminna (łąka przylegająca do naszej o szerokości 16m), z prawej prywatna (sad porośnięty baaaaaardzo wiekowymi drzewami owocowymi i mnóstwem dzikich gąszczy szer.ok. 9m), ale właściciel przebywa na stałe w Kanadzie. W zasadzie całą wiosnę i lato spędziłam na poszukiwaniu kontaktów z Panem z Kanady i wydeptywaniem ścieżek do gminy celem nabycia jednej z dwóch działek. Udało mi się znaleźć kontakt z matką Pana z Kanady - starsza kobiecinka powiedziała niestety, że syn po powrocie z Kanady będzie się tam budował na tej działce i na pewno nie sprzeda :( Powiedziałam Pani, ze ta działka nie nadaje się na budowę, bo nawet pociągu tam się nie da ustawić ze względu na jej szerokość, ale Pani uparcie twierdziła, ze będzie tam budowa i tyle. Zaczęłam więc częściej zaglądać do Urzędu i okazało się, ze gmina będzie sprzedawać tę łąkę przylegającą do naszej, ale nie wiadomo kiedy, bo to musi być przetarg, zachowane odpowiednie terminy, a niedługo w lecie urlopy itd. Chyba jednak tak często wierciłam dziurę w brzuchu paniom urzędniczkom, ze poprosiły o mój nr tel. i powiedziały, ze przygotują ten przetarg jak najszybciej to będzie możliwe i powiadomią mnie telefonicznie o terminie :D

Im bliżej lata było, tym bardziej marzyłam o powiększeniu działki. Zaczęłam mieć nawet nieśmiałe myśli o budowie ...

W czerwcu 2005r. dowiedziałam się, ze końcem sierpnia 2005r. odbędzie się przetarg i tym samym możliwość nabycia działki od gminy. Należało wpłacić wadium i czekać, czy nie pojawi się ktoś inny chętny do zakupu. Byliśmy w zasadzie spokojni, bo działka przylegała do nas z jednej strony, a z drugiego boku dzieliła ją od najbliższego sąsiada 5 - metrowa droga, więc sąsiad nie powinien być zainteresowany kupnem takiej działki. Nikomu chyba tez nie przydałaby się za bardzo wąska, 16 - metrowa działka na budowę. Niestety myliliśmy się. Na przetarg zgłosił się ... sąsiad. Sporo wywindował nam cenę działki, aż w końcu odpuścił stwierdzając, ze więcej nie da, bo może sobie taniej kupić w innych miejscach. Był na nas zły, że kupiliśmy tę działkę i wcale tego nie ukrywał. A my cieszyliśmy się ogromnie z tego zakupu :lol: Nasza działka zrobiła się naprawdę atrakcyjna!!! Na dodatek marna szansa na bezpośrednie sąsiedztwo za płotem z kimkolwiek - z lewej strony droga dzieląca nas od wkurzonego sąsiada, od przodu droga dojazdowa ciągnąca się dalej do innych działek, z prawej gość z Kanady, a z tyłu wąziutkie działki ułożone w poprzek, zupełnie nieatrakcyjne ze względu na spadek terenu w kierunku torów kolejowych. Nasza działka ma teraz kształt lustrzanego odbicia litry "L", bo dokupiona gminna ma 16m szerokości, a tylko 40m długości - biorąc pod uwagę, ze pierwsza rolna ma 120m długości otrzymaliśmy z przodu szeroką na 26m działkę, częściowo na 40 długą, a dalej długi ogon :-? Trochę śmiesznie to wyglądało, ale w sumie piękna działeczka się zrobiła, mimo wszystko. 2005r. zakończył się spłacaniem kredytu za nowonabytą działkę i mieszanką wybuchową pomysłów w mojej głowie - już postanowione - będziemy się budować :D

 

Jeszcze w tym samym roku opracowaliśmy projekt domu, który marzył mi się od dziecka - piękny, niezbyt duży, stylowy dworek. Metraż zewnętrzny domu 10mx 16m. Inspiracją był dla mnie dworek z projektu A.Sajdaka, jednak powstał projekt indywisualny, ponieważ było kilka elementów, które chciałam zmienić - m.in. nie chciałam żadnych dachowych okien (jakoś nie widzą mi się okna połaciowe w dworku :-? ), nie podobał mi się portyk u Sajdaka, więc wiedziałam, że musi być inny, chcieliśmy dom z piwnicą i innym rozkładem pomieszczeń. Tak powstał projekt indywidualny, mój własny :D :D :D :D . Działka spora, więc powinien się kiedyś ładnie prezentować.

A to, może nie najlepszej jakości, ale już nasze fotki z projektu:

 

rzut przekroju domu

 

http://img259.imageshack.us/img259/997/projektprzekrjdomujr1.jpg

 

rzut piwnic

 

http://img259.imageshack.us/img259/2299/projektrzutpiwnicto4.jpg

 

rzut parteru: Po lewej stronie będzie mieszkanko dla mojego taty (ma 72 lata i bardzo Go cieszy budowa, chce zamieszkać z nami, ale chce mieć osobny kącik dla siebie, co uwzględniliśmy w projekcie - osobne wejście, wiatrołap, pokój, łazienka i kuchnia, następnie przejście do naszego mieszkania, żeby w każdej chwili mógł do nas przyjść i odwrotnie. U nas wejscie od frontu, wiatrołap, przedpokój, po prawej kuchnia, wielki salon na wprost (50m2), a po lewej od wejścia mała garderoba, łazienka i przejście do taty. Trochę udziwnione, ale mam nadzieję, ze będzie OK.

 

http://img519.imageshack.us/img519/1513/projektrzutparteruoj6.jpg

 

widok zewnętrzny - przód

 

http://img246.imageshack.us/img246/8574/projektwidokzprzoduwm2.jpg

 

widok zewnętrzny - tył

 

http://img246.imageshack.us/img246/1470/projektwidokztyugt6.jpg

 

Zapowiada się ładnie :) Teraz tylko oczekiwanie na pozwolenie na budowę...

 

------------------------------------------------------------

Dziennik komentarze: http://forum.muratordom.pl/post2329899.htm#2329899

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czerwiec 2006 - zaczynają powiadamiać właścicieli sąsiednich działek, że staramy się o pozwolenie. Okazuje się, że Pan z Kanady - właściciel gąszczu sadowego, wspominany z poprzednigo roku jest aktualnie w Polsce w 2 -miesięcznych odwiedzinach u mamy. Na wieść o tym natychmiast zaczynają mi się kotłować myśli, że oto pojawia się jedyna okazja nabycia tej działki - w zasadzie gdybyśmy ją nabyli, to nasz cienki długi ogonek łąki zrobiłby się w tyle 18-metrowy i to byłby już pięęęękny ogród :) Nie mówiąc o przodzie działki, która miałaby 35 m szerokości,a łącznie wielkość 30 arów!!! To by dopiero było ... Tylko jak znaleźć faceta i jak Go przekonać, zeby zechciał sprzedać?

Otóż, jak to mówią "gdzie diabeł nie może, tam babę pośle" :lol: :lol:

Wkrótce znalazłam faceta i nawet przekonałam Go do sprzedaży :lol: , na dodatek w rozsądnej cenie 19tys. za całe 12 arów :D

I tak w sierpniu staliśmy się właścicielami prawomocnego pozwolenia na budowę i działki od faceta z Kanady :lol: Przerażała nas wprawdzie myśl, ze trzeba będzie wyciąć tyle starych drzew (niestety już w większosci spróchniałe i zdziczałe), nie mówiąc o wyrwaniu korzeni :roll: , ale to miało się nijak w porównaniu do naszej radości w związku z tym, ze staliśmy się właścicielami łącznie 30arów działki w pięknym otoczeniu ...

Zakup działki pozbawił nas niestety możliwości rozpoczęcia budowy, ale stwierdziliśmy, ze warto było, bo taka okazja z zakupem mogłaby się po prostu nie powtórzyć, a budowa może poczekać do wiosny.

Jesienią udało się nam wykarczować połowę działki - po prostu to był małpi gaj :roll: :lol: , ale po długich walkach z siekierą, piłą i kosą, zaczęła być widoczna trawa i działka nabrała ładnego kształtu. W zimie korzystając z obniżki cen, zakupilismy bloczki betonowe na ściany piwnicy, deski do szalunku i część stali. Tak minął 2006 rok.

 

Satelitarne zdjęcie działki dobrze pokazuje 120 - metrowy pas dzikiego sadu i pozostałej części działki:

http://img156.imageshack.us/img156/9652/kopiadzialka.png

 

 

------------------------------------------------------------

Dziennik komentarze: http://forum.muratordom.pl/post2329899.htm#2329899

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczesną wiosną 2007 mieliśmy już ogrodzoną działkę - wprawdzie ogrodzenie tymczasowe z siatki leśnej, ale to już zawsze coś i przynajmniej niewielka osłona przed złodziejaszkami.

 

Poniżej fotka przedstawiająca działeczkę (fotka z paździenika 2006r.z częściowym ogrodzeniem)- widać ja ta część dł.40m przechodzi w 120 - metrowy ogon. Drzewa po prawej, to pozostałość z gąszczu jaki pozostał, ale również zostaną wycięte. A w miejscu widocznym na zdjęciu powstanie nasz dom :)

http://img175.imageshack.us/img175/6219/dziaka2006rxr2.jpg http://img175.imageshack.us/img175/6219/dziaka2006rxr2.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kwiecień 2007. Ruszamy z budową!!! Teren wytyczony. Koparka zaczyna prace ziemne. Humus zebrany i zabieramy się do wykopu pod piwnicę.

http://img100.imageshack.us/img100/4041/zbieraniehumusu.jpg

Niespodzianka...

Nasz grunt to jedna skała!

Koparka kopie, kopie, kopie i końca nie widać. Iskry aż się sypią spod łopaty. Pan Józef - operator koparki - to po prostu mistrz koparki! Sprawnie, pomimo trudnego terenu radzi sobie znakomicie. Po 2 godzinach pracy koparki zaczęło mi się coś wydawać, ze zbyt blisko od drogi będzie umiejscowiony ten nasz dom... W projekcie wyglądało to jakoś inaczej... Wstrzymaliśmy wykopy. Po wykopaniu blisko 1/3 piwnicy okazuje się, ze geodeta pomylił się w wytyczaniu :evil: Jesteśmy wkurzeni na maksa. Przyjechał geodeta. Zmienia punkty. Prace przesuwają się w czasie. Szef ekipy budowlanej podchodzi do mnie i mówi: "Nie chcę Panią martwić, Pani Moniko, ale chyba ma Pani wykopaną piwnicę przed domem". :evil: :evil: Trzeba zakopać wykopaną już częściowo piwnicę i kopać o 3 m dalej. Najgorsze jest to, że Pan Józef od jutra idzie do szpitala na zabieg i bedzie wyłączony z pracy przez blisko 2 tygodnie :( Prace wykopaliskowe trwały do późnych godzin. Pan Józef chciał jak najwięcej wykopać, resztę miał kontynuować po powrocie ze szpitala. Gdyby nie błąd geodety byłoby już gotowe. To się po prostu nazywa PECH.

 

http://img518.imageshack.us/img518/9005/wykoppiwnicaetapisx1.jpg

W kolejnym dniu mamy telefon od szefa ekipy budowlanej - "Musicie załatwić pilnie inną koparkę, bo później nie damy rady Wam budować. Koniecznie musi być wykopane jutro." Stawaliśmy na głowie w poszukiwaniu innej koparki.Obdzwoniliśmy wszystkie możliwe firmy i nie ma chętnych do kopania w takim terenie. W pobliskich domach podczas kopania złamały się łyżki koparek, mają niemiłe wspomnienia z tych robót. Kilku nawet przyjechało obejrzeć robotę, ale szybko rezygnowali widząc, ze trzeba kopać głęboko i w takim terenie. Chętnych brak. W końcu udaje mi się złapać jakiegoś operatora koparki. Prace rozpoczął od dłuższych oględzin i narzekania jaki to niedobry do wykopów teren. Po wykopaniu może 1 m piwnicy stwierdził, ze już Go szyja boli od tego kręcenia głową w tę i z powrotem i na dzisiaj kończy pracę. :evil: Ależ mnie facet wkurzył. Podziękowałam Panu definitywnie i zadzwoniłam do górala (szef ekipy budowlańców), że nie będę brała byle patałachów i czekam na niezastąpionego Pana Józefa aż wróci ze szpitala.

W tym czasie snułam marzenia o moim dworeczku, który z zewnątrz ma wyglądać jak na zdjęciach poniżej:

http://img142.imageshack.us/img142/9006/dworeksajdakavn0.png

 

http://img256.imageshack.us/img256/1011/dworeksajdaka1zi5.png

 

http://img256.imageshack.us/img256/9719/dworeksajdaka2cn7.png

 

Mój ma mieć brązowe okna i lukarny od przodu domu,ale poza tym zupełnie jak ten.

 

Póki co musimy się zadowolić przywiezioną na budową pakamerą :lol:

http://img100.imageshack.us/img100/4772/transportpakamery.jpg

 

Po dwóch tygodniach wykop był zakończony.

 

http://img155.imageshack.us/img155/605/wykoppodpiwnicxm8.jpg

W niespełna 2 tygodnie górale wykonali mi ławy, piwnice i strop nad piwnicą.

 

http://img138.imageshack.us/img138/3223/fundamentyak0.jpg

 

http://img301.imageshack.us/img301/2503/fundamentypiwnicaak7.jpg

Nareszcie coś zaczęło się dziać na budowie. Niestety koszt za cały ten etap wyszedł spory, blisko 60tys.zł, zatem teraz my musimy wyjść na prostą. Póki co z oszczędności nie zostało nic. Z budową będzie zastój, bo nie bierzemy kredytu hipotecznego.

 

PODSUMOWANIE KOSZTÓW PIWNICY - zliczałam prawie wszystko, nawet małe wydatki:

 

robocizna: 13.000zł

stal: 7.500zł

deski: 3.500zł (8 kubików z przywozem)

koparka na wykop piwnicy: 1.950zł

kierownik bud.: 300zł

papa na izolację: 910zł

bloczki betonowe: 11.500zł (37 palet)

piasek: 840zł (ok.30t)

beton z betoniarni B20: 7.000zł (30m3 na ławy) + 2.350zł (na wieniec górny i strop na piwnicą)

beton B10 na chudziaka: 1.300zł

cegła na kominy: (nie pamiętam kwoty, ale było tego 2 palety)

cement, wapno: 1.720zł

pustaki pianowe na ściany wewn. piwnic (3,5palety): 1025zł

dysperbit na izolację: 600zł

kształtki do kominów: nie zapisałam ile czego było i nie mam też inf. o cenie

drut wiązałkowy 90zł

gwoździe do betonu: 180zł

gwoździe do desek 30kg (10mm)+ 10kg (9mm) = 180zł

folia kubełkowa: 445zł

stemple bud.: 1100zł

koparka (zasypanie fundamentów na części niepodpiwniczonej): 210zł

pospółka na zasypanie fund.części niepodpiwniczonej: 300zł/wywrotka x 4= 1.200zł

beton na zalanie niepodpiwniczonej części B20: 2.570zł

 

RAZEM: 59.470 zł :roll: :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie żebym narzekała, ale ja to mam zawsze coś pod górkę :( . Okazało się, że ekipa moze budować najwcześniej koncem listopada. No i co zrobić? Trzeba było się pogodzić z tym faktem i czekać cierpliwie dalej. Materiał umówiony na przywiezienie na teren budowy w połowie listopada.

 

Przywieźli stal, pustaki, piasek, cement i wapno. Wyładowujemy wszystko po trochu. Szkoda tylko, ze maksy kupiliśmy już w sierpniu, bo teraz troszkę staniały. My płaciliśmy po 4zł, a teraz są po 3,80. Najgorsze jednak jest to, że mamy listopad, a tu śnieg spadł. Jak nam to wybudują w taką pogodę. Mrozów niby nie ma, jest około 0'C, ale śnieg pada :( Prognozy dla budujących zapowiadają optymistyczne, ale jak będzie, to dopiero czas pokaże.

 

Rozładunek maksa ze śniegiem w tle:

http://img259.imageshack.us/img259/9307/budowarozpoczcielistopaxs2.jpg

 

http://img259.imageshack.us/img259/2010/budowarozadunekmakswliske6.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 listopada 2007r. ruszamy z murowaniem ścian.

Ja przez najbliższe dni na wysokich obrotach - rano do pracy, po południu po pracy biegiem do domu, gotowanie dla górali i szybko z gorącym obiadem na działkę. Marek w pracy do późnych godzin wieczornych.

Po dwóch dniach moim oczom pokazał się taki oto widok:

 

POKÓJ TATY:

http://img254.imageshack.us/img254/6850/budowapocztkimurowania2jw7.jpg

 

MOJA KUCHNIA:

 

http://img100.imageshack.us/img100/6165/budowapocztkimurw301120bw0.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejne dni przyniosły następne zmiany. Górale posuwali się z pracami w nieprawdopodobnym tempie. Niestety zniszczenia czynili ogromne tnąc na kawałki mnóstwo desek i stempli często bez potrzeby. W porę zauważyłam, że niewłaściwie wiążą ściany zewnętrzne z wewnętrznymi łącząc je "na styk", co jst niezgodne ze sztuką budowlaną. Zadzwoniłam po kierownika budowy, aby przyjrzał się tej pracy lepiej, bo mnie się to przestawało podobać górale spieszyli się już na inną robotę i widać było, że nie przykładają się zbytnio do dokładnego wykonania pewnych rzeczy. Zaczęło mnie to drażnić, bo nie lubię pośpiechu w takich sprawach, które mają służyć na całe lata. Kierownik przyznał mi rację i narzucił właściwe rozwiązania łączenia ścian. Nie spodobało mi się też kilka innych rzeczy, na które zwróciłam uwagę kierownika, ale powiedział,ze pozostałe są właściwie wykonane - miałam na uwadze nadproża nad oknami i drzwiami oraz w niektórych miejscach brak zaprawy między spoinami w maksach. Ale skoro fachowiec uznał, ze jest OK, to nic już nie mówiłam, tylko zaczęłam częściej czytać forum Muratora.

 

Widok na kuchnię:

 

http://img178.imageshack.us/img178/6655/widoknakuchni01122007zv1.jpg

 

widok na przyszły kominek w salonie, w tyle widać przejście do kuchni

http://img139.imageshack.us/img139/1622/przyszykominekwsaloniexs1.jpg

 

wejście do domu:

http://img89.imageshack.us/img89/3755/widoknawejciezzewntrz30ep8.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prace trwały równy tydzień kiedy się okazało, ze muszę wyjechać w delegację. Pieniądze na zapłatę dla ekipy zostawiliśmy tacie, bo prace miały się zakończyć w ciągu dwóch dni, kiedy nas nie było. Biorąc pod uwagę, że dzień bardzo krótki, to prace odbywały się naprawdę w błyskawicznym tempie, czego wcale nie pochwalałam. Zwracanie uwagi ekipie na nic się zdawało, bo na każdym kroku próbowali udowodnić, że wiedzą wszystko najlepiej, bo "zbudowali już tyle domów..." - uwielbiam takie gadanie :evil: .

Marek zadzwonił do kierownika budowy, żeby był na budowie, bo będzie wykonywane szałowanie pod płytę i zbrojenie, a to bardzo ważny element budowy. Kierownik był obecny. Wszelkie sprawy w tym czasie załatwialiśmy na telefon - zamówienie betonu, rozmowy z kierownikiem i góralem.

07.12.2007r. - ostatni dzień robót.

Przed zalaniem betonu i zapłatą Marek zadzwonił do kierownika, czy wszystko jest wykonane jak należy. Pan kierownik stwierdził, że wszystko jest w porządku. Telefonicznie poprosiłam tatę o zapłacenie ekipie należnej sumy.

W niedługim czasie okazało się, że to był mój błąd - nie należy wypłacać pieniedzy do czasu kiedy nie uznamy, że w 100% jest wszystko wykonane zgodnie z projektem i naszymi oczekiwaniami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od 10.12.2007r. popołudniami i wieczorami oraz w soboty porządkowaliśmy teren pobojowiska po budowie, jakie nam pozostało. Mój tato całe dnie spędzał na działce zbierając porozrzucane wszędzie gwoździe, kawałki desek, papierów, butelek, worków z cementu i wapna. Z jednej strony cieszyliśmy się, że już ten młyn jest za nami, ale z drugiej nie byliśmy zadowoleni, bo ostatecznie źle wykonano nam salon. Miał być wysoki na 3m z zejściem po stopniach w dół w stosunku do pozostałej powierzchni domu, a w pozostałej części miała być wysokość 275cm, jednak to było trudne do oszacowania, bo wszędzie stały stemple, podwieszone były deski i trudno było powiedzieć czy tam jest dobrze. Wiedzieliśmy już na pewno, że z salonem jest niewłaściwie. Nadal nie dawały nam też spokoju te nadproża, które moim zdaniem były nie takie jak należy. Niestety na głowie były już Święta Bożego Narodzenia, więc zajęłam się porządkami, dekorowaniem mieszkania i na kilka dni odpuściliśmy sobie temat budowy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po Nowym Roku 2008 temat budowy i naszych dylematów z nią związanych powrócił. W drugim tygodniu stycznia zaprosiliśmy na budowę kierownika i przedstawiliśmy nasze niepokoje. Proponował zaczekać, aż "wszystko rozszalujemy, powyjmuje się stemple i wtedy zobaczymy co i jak". Dzień coraz dłuższy będzie, więc można wiecej pracy zrobić na działce. Tata podłączył przedłużacz z halogenem i można było też późniejszym popołudniem i wieczorem coś zrobić. W ciągu kilku dni udało się nam zdjąć stemple, większość desek i co się okazało - wysokość w mieszkaniu jest zaledwie 267cm! Co teraz?? Telefon do kierownika. Spotkanie umówione na następny dzień. Kierownik stwierdza niewłaściwą wysokość mieszkania - jest w tej chwili 267cm, a powinno być 277cm. O salonie na blisko 3m mogę zapomnieć. Jestem WŚCIEKŁA Moje marzenia o wysokich wnętrzach mogę sobie schować do kieszeni! Oczywiście były telefony do górala, ale co tam ... stwiedził, ze wszyscy mają 250cm w mieszkaniach, a ja sobie wymyśliłam 3 metry! (no faktycznie, jakaś stuknięta jestem, co nie? ) Kierownik też nie bardzo widzi winę u siebie. Dopadło nas przygnębienie i całkowita bezsilność .

Postanowiliśmy zaprosić fachowców budowlanych celem oszacowania kolejnego etapu budowy, za który chcemy się wziąć na wiosnę i doradzeniem się co zrobić, aby uratować sytuację z wysokością. Kilku panów się przewinęło, rzucili cenami (musimy teraz przemyśleć kogo weźmiemy - jedno jest pewne - spiszemy umowę na wykonanie tychże kolejnych prac), wszyscy jednoznacznie stwierdzili, ze jest to do zgubienia, ale nie będę już miała więcej niż 265cm, a w salonie proponują skuć beton na podłożu, bo akurat pod spodem nie ma podpiwniczenia, więc mozna się wkuć w dół i zrobić stopnie, które miały być zgodnie z projektem. Koszt wycięcia takiego betonu niemały, bo nie można naruszać na wstrząsy konstrukcji ścian, nie mówiąc o kosztach betonu, który pójdzie do wyrzucenia. Jakby tego było mało, to wszyscy fachowcy potwierdzają moje pierwotne przypuszczenia, ze nadproża nie są dobrze wykonane :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

03 lutego 2008. Ferie zimowe.

Dla małego odstresowania bierzemy syna, narty i w góry... Nie da się tak żyć i ciągle przygnębiać partaczami.

 

14.02.2008r. - teraz już aktualny wpis:

Po wczorajszej rozmowie okazało się, iż kierownik dowiadywał się we wszelkich źródłach i faktycznie to On odpowiada za błędy wykonawcze, bo przyjął taki stan podczas odbioru zbrojenia. Kierownik składa rezygnację z dalszego kierowniczenia budowie i prosi o polubowne załatwienie sprawy. My będziemy pisać pismo roszczeniowe do Pana kierownika, a On złoży to do firmy, w której jest ubezpieczony. Jest szansa, ze otrzymamy zwrot kosztów naprawy błędów. Musimy tylko poszukać odpowiedniej ekipy, która wykona te poprawki we właściwy sposób. Wstępnie (zresztą dzięki forum) mamy też wykonanwcę do dalszego etapu budowy. Sprawdzony, stateczny, rozważnie podchodzący do pracy Pan, a nie w gorącej wodzie kąpany, jak górale. Mam nadzieję, że tak będzie. Czekam na wycenę podmurowania poddasza i wykonania dachu. Cenę poznam w sobotę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracamy 08.02.2008r. pełni energii przywiezionej z Tatr. Stwierdzamy, że nie podarujemy tego wszystkiego, choćby sprawa miała wkroczyć na drogę sądową. Przecież na tę budowę ciężko pracujemy, żeby zrealizować marzenie swojego życia i co? Zamiast w salonach mamy mieszkać niczym w piwnicy, bo jakiś idiota zepsuł robotę, a drugi mimo uprawnień nie widzi różnicy miedzy pomieszczeniem na 260 a 300cm? Co to, to nie!

Mąż dzwoni do kierownika informując Go , żeby pomyślał nad rozwiązaniem sprawy.

Ja robię fotki gotowego parteru (z zewnątrz w sumie jest nieźle ) i proszę o poradę forumowiczów forum Muratora - dzięki wymianie doświadczeń i dobrym ludziom uzyskuję szereg podpowiedzi jak wybrnąć z sytuacji.

 

A teraz aktualna fotka - widok tyłu od strony ogrodu:

 

http://img408.imageshack.us/img408/925/budowatyli1.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14.02.2008r. - teraz już aktualny wpis:

Po wczorajszej rozmowie okazało się, iż kierownik dowiadywał się we wszelkich źródłach i faktycznie to On odpowiada za błędy wykonawcze, bo przyjął taki stan podczas odbioru zbrojenia. Kierownik składa rezygnację z dalszego kierowniczenia budowie i prosi o polubowne załatwienie sprawy. My będziemy pisać pismo roszczeniowe do Pana kierownika, a On złoży to do firmy, w której jest ubezpieczony. Jest szansa, ze otrzymamy zwrot kosztów naprawy błędów. Musimy tylko poszukać odpowiedniej ekipy, która wykona te poprawki we właściwy sposób. Wstępnie (zresztą dzięki forum) mamy też wykonanwcę do dalszego etapu budowy. Sprawdzony, stateczny, rozważnie podchodzący do pracy Pan, a nie w gorącej wodzie kąpany, jak górale. Mam nadzieję, że tak będzie. Czekam na wycenę podmurowania poddasza i wykonania dachu. Cenę poznam w sobotę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj wyszło słoneczko, więc pojechałam na działkę popstrykać jakieś fotki. Niestety mróz i wiatr , jaki towarzyszył moim odwiedzinom był tak przenikliwy, że zrobiłam tylko fotkę widoku frontowego i uciekłam. Moja działka znajduje się akurat na samym szczycie małego wzgórza, więc jest tam okropny wywiew w taką pogodę, za to wiosną i latem jest po prostu cudownie... Już nie mogę się doczekać :lol: Może jutro będzie cieplej, to wejdę do środka i zrobię kilka zdjątek wnętrz.

 

Dzisiejszy widok od strony frontowej:

 

http://img261.imageshack.us/img261/46/budowa022008r003no8.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj wykonałam obiecane fotki z wnętrza domu, więc po kolei wrzucam:

 

widok na wejście do salonu po lewej, na wprost widoczne wejście do kuchni, dalej przejście z kuchni do salonu

 

http://img526.imageshack.us/img526/8517/budowa022008wejciedosallg5.jpg

 

widok na wejście do kuchni i schody na poddasze

 

http://img174.imageshack.us/img174/5108/przedpokjwejciedokuchnisk1.jpg

 

przedpokój - widok w stronę przeciwną - po lewej wejście do wiatrołapu, nastepnie wejście do łazienki i przejście do mieszkania taty

 

http://img174.imageshack.us/img174/7521/przedpokjwidoknawiatroafe7.jpg

 

wejście z salonu do kuchni

 

http://img523.imageshack.us/img523/243/budowa022008wejciezsalosl1.jpg

 

wyjście na taras:

 

http://img523.imageshack.us/img523/3456/salonwyjcienatarashz6.jpg

 

kominy w salonie - pierwszy z lewej to kominkowy

 

http://img403.imageshack.us/img403/7924/salonkominywejciezprzedni3.jpg

 

 

Ceny dalszego etapu na razie nie poznaliśmy, przesunęło się na środę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na tej ścianie ma stać mój wielki, stareńki kredens, a przed kredensem okrągły stół z krzesłami. Chyba jednak będzie trzeba zamurować okno po prawej, bo gdyby kredens ustawić na środku ładniej by się prezentował... To takie moje dywagacje, bo decyzję o ewentualnym zamurowaniu trzeba podjąć na etapie stanu surowego ... Co o tym myślicie? Jakie rady? Zamurować, nie zamurowywać... oto jest pytanie :-? Za zamurowaniem przemawia wygląd, a przeciwko zamurowaniu kolejne okno na świat - w tamtą stronę są sympatyczne widoki i dużo zieleni. Hmmm, mała zagwozdka...

http://img142.imageshack.us/img142/8973/salonmiejscenakredenscy7.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...