Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 16,3k
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

  • monia i marek

    5492

  • wu

    1878

  • anjamen

    1325

  • OK

    888

Najaktywniejsi w wątku

Dodane zdjęcia

Dostała 2 zastrzyki - jeden to antybiotyk, a drugi p/zapalny. Jeśli nastąpią dzisiaj krwotoczne wymioty lub biegunka, to mamy wieczorem o 20.00 przyjechać ponownie. W sobotę i poniedziałek cd zastrzyków z nadzieją na poprawę. Póki co bidulka słabiutka, a u weterynarza kurczowo się mnie trzymała łapkami i błagalnie patrzyła, żeby Ją zabrać do domu. Na dodatek okazało się, że Pusi lekarz jest na urlopie i trzeba było jechać do innego, którego w ogóle nie znałam. Trafiliśmy na b.miłą i delikatną Panią wet. Przyczyną mogło być zjedzenie czekoś, co zaszkodziło (nawet zjedzenie niedużej ilości trawy na działce), a była jeszcze osłabiona po tym użądleniu, albo jakiś wirus - jak grypa żołądkowo-jelitowa u ludzi :( .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Monia, gdzie jeździsz do veta?

Na Mydlanej jest bardzo dobry, naprawdę polecam.

 

Tam właśnie koleżanka mi poleciła, bo nasz K...r pojechał na urlop. I wiesz... chyba zmienimy lekarza. U tamtego przez tyle lat zostawiłam masę kasy i niestety zawiodłam się. Słyszłam tego typu opinie od bliskich osób, że podchodzi lekceważąco do poważnych schorzeń i problemów - zawsze Go broniłam, mówiłam, że niemożliwe itp, a jednak ... chyba musiałam się sama przekonać :( Zadzwoniłam ostatnio, wtedy po użądleniu... - nawet nie zdążyłam powiedzieć co się stało jak mi przerwał słowami: "Jestem na urlopie, więc pani nie pomogę" i nawet nie zechciał wysłuchać kiedy chciałam dopytać na co zwrócić uwagę, na jakie niepokojące objawy i ewentualnie gdzie najblizej w nocnych godzinach szukać dyżuru. Nie interesowało Go to już - był na urlopie. Bardzo mi się przykro zrobiło i b.się zawiodłam, bo Pusia za 2 dni skończy 10 latek i cały czas do Niego chodziłyśmy, obdarzając pełnym zaufaniem. Niedawno podczas porodu odeszła suczka brata mojego męża. Kiedy opowiadali jak się to stało, to nie dowierzałam - opowiadali, że dzwonili do K..., że akcja się przedłuża, sunia się męczy i że do Niego jadą, to powiedział, żeby przyszli wieczorem o 19.00 i że to tak często jest, że się dłuży w czasie. Oni też zaufali. Psiurka odeszła o 18.45, razem ze szczeniakiem, którego już nawet nie kazał przywozić, bo stwierdził, że i tak uduszony :evil: Teraz rozumiem dlaczego się tak stało - zaufali bądź co bądź lekarzowi - specjaliście rozrodu zwierząt. Ja rozumiem, że ktoś jest na urlopie - oczekiwałam tylko słów: "Proszę obserwować, czy nie występują ......objawy.....etc W razie gdyby takie nastąpiły, proszę niezwłocznie jechać do lecznicy w .... - tam mają najbliższy dyzur całodobowy". To tak dużo??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurcze, nóż się w kieszeni otwiera, jak się czyta... Toż to zwykły palant :evil:

 

Ja mam taką klinikę, która jest całodobowo otwarta, pracują tam młodzi lekarze. Do którego bym nie poszła, o którejkolwiek godzinie w środku nocy, to w komputerze ma całą historię wszystkich chorób od początku, leczenie, szczepienia, wyniki badań itd. Mam lepiej niż u swojego lekarza :o A szyją tak ślicznie, że już im zakomunikowałam, że w razie potrzeby, to do nich pójdę się kroić, żeby blizn nie było :wink:

 

Kiedyś chodziłam do takiej małej osiedlowej przychodni z jednym lekarzem. I mimo że był w porządku, to właśnie zawsze, jak był potrzebny, to albo godzina nie ta, albo urlop, albo jaka przypadłość. W końcu wystarczy, że gdzieś na wizytę pojedzie i już go może pół dnia nie być, a czasem nie można czekać :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobnie potraktował boksera mojej kuzynki - cierpiał na dysplazję bioder jako młody psiak. Poszli na wizytę i co usłyszeli? "Ja się tym nie zajmuję, musicie jechać do kogoś innego, a wątpię czy Wam się opłaca tyle pieniedzy ładować w operacje psa". Faktem jest, że poszli do innego i Dżeki przeszedł 2 poważne operacje, które wraz z wizytami kosztowały ok.1200zł, ale psiak od 4 lat biega jak szalony i nikt by nie powiedział, że miał takie problemy. Nie chciało mi się w to wierzyć jak opowiadali, ale dzisiaj wierzę, bo i nas zawiódł. A zupełnie coś innego spotkało mnie w tej Lecznicy na Mydlanej - b.miła Pani wet. zapytała o dolegliwości, przeprowadziła dokładny wywiad na temat żywienia i zdarzeń ostatnich dni, b.dokładnie wybadała Misiunię i zastosowała zastrzyki. Następnie wprowadziła dane do komp., zapytała, czy jesteśmy zarejestrowani, czy pierwszy raz. Kiedy powiedziałam, że pierwszy raz (spodziewałam się, że może to wpłynie negatywnie :roll: ), to Pani dała mi dokładną rozpiskę jak przyjmują nr telefonu do siebie i do kolegi, który z Nią tam przyjmuje na wypadek gdyby potrzebna była szybka interwencja i do Niej nie mogłabym się dodzwonić i zapłaciłam za to wszystko :o :o :o 30zł :o :o :o :o - w życiu nie miałam tak taniej wizyty. Do tego duchowy spokój, że w razie kłopotów mogę dzwonić - to już w ogóle bezcenne :roll: :wink:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, najważniejsze, jak wiesz, że możesz zadzwonić, że jak jej nie będzie, to ktoś inny się zajmie psem. W końcu wet też ma prawo do urlopu, czy - odpukać - choroby :roll:

 

Ja w tej swojej klinice też płacę taniej, niż w prywatnym gabinecie - 10 zł/wizyta :o Ostatnio wprowadzili, że w nocy (o ile nie nagły przypadek), to chyba 20 :o Jakiś zastrzyk też zazwyczaj koło 10, chyba że jakieś bardziej specjalistyczne leki, ale to inna bajka :roll: Aha, no i mogę kartą płacić, co też nie jest bez znaczenia, bo zazwyczaj w takich sytuacjach, to ja całkiem bezgotówkowa jestem :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie ten kolega, do kótrego Pani wet. dała tel. przyjmuje w tej samej lecznicy, a poza tym jest to przychodnia czynna od rana do wieczora przez cały tydzień :wink: Jestem naprawdę mile zaskoczona.

Każdy ma prawo do urlopu, choroby - oczywiście, w pełni się zgadzam, dlatego napisałam wcześniej, że rozumiem, że ktoś jest na urlopie - oczekiwałam tylko słów: "Proszę obserwować, czy nie występują ......objawy.....etc W razie gdyby takie nastąpiły, proszę niezwłocznie jechać do lecznicy w .... - tam mają najbliższy dyzur całodobowy". To przecież tak niewiele...

Mam wrażenie, że facetowi poprzestawiało się w głowie jak się dorobił większej kasy i już nie dba o swoich pacjentów jak kiedyś :-? Ja naprawdę złego słowa nie mogłam powiedzieć (faktem jest, ze dawno, znaczy się kilka lat Pusia nie chorowała) i jak była potrzeba, to i w niedzielę umawiał się na zastrzyk, a teraz ... :evil:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja wcześniej jeździłam do Trzebini do pana Z.....

do momentu aż...

pamiętam do dziś, jak w grudniu odprowadzałam koleżankę na przystanek do Rynku, zimno było tak strasznie, że mi nóżki przez 2 pary skarpet przemarzły..

na przystanku stała pani z dużą torbą a w środku...

coś skuczało i skuczało i skuczało....

okazało się, że pani wraca od pana Z., w torbie miała jamniczkę w ciąży..

jamniczka męczyła się od poprzedniego dnia, żeby urodzić i nic..

ciężko szło i iść nie chciało, już ledwo żyła.

Więc pani wsiadła w autobus z pieskiem (to był piątek koło 20tej) i pojechała do weterynarza. Ale wzięła za mało pieniędzy...

I ten sku@#$%^%n powiedział, że za mało gotówki ma przy sobie i on psu nie pomoże :o :o :o :o :o

Kazał jej przyjchać po weekendzie :o :o :o

Chciała zostawić dowód w zastaw, żeby tylko pies się nie męczył i oddać resztę pieniędzy w poniedziałek (w sobotę było nieczynne), ale gościu ją olał normalnie :o :o

Jakbyście słyszały tego psa...

Płakać mi sie chciało, do dziś mam łzy w oczach jak sobie o tym przypomnę :( :( :( :(

 

To było ładnych parę lat temu ale więcej tam nie poszłam.

I nadal zastanawiam się, co sie stało z tym biednym pieskiem, który nie mógł urodzić i któremu nie pomógł weterynarz, bo włascicielka nie wzięła ze sobą odpowiedniej sumki...

:evil: :evil: :evil: :evil: :evil: :evil:

 

Swoja drogą, już wielu klientów stracił od tego czasu...

 

A na Mydlaną chodzę z psiakiem odkąg go mamy i jestem baaardzo zadowolona, są tam dwie panie i pan, wszyscy tak samo mili. O cenach nie wspomnę, bo pomagają zwierzętom prawie za darmo...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co, moja byla uczennica - Amerykanka przeniosla sie na prawie dwa lata do Krakowa z dwoma kotami. Jeden z nich pare miesiecy temu zaczal chudnac, prawie nic nie jadl, normalnie wrak kota. Jezdzila gdzies do Biezanowa, do jakiegos podobno dobrego weta, bardzo drogiego, ktory mial ten plus, ze mowil po angielsku, ale traktowal ja strasznie. Dawal jej do zrozumienia, ze ona do niego przyjezdza pogadac sobie z nim po angielsku... Dawal kotu leki, ktore kompletnie nie dzialaly, kot nadal byl w okropnym stanie. Zrobili mu nawet USG, ale nic nie stwierdzili. W koncu babka wkurzyla sie, kupila bilet na samolot do NY, zapakowala kota i poszla do swojego weta tutaj. Zrobili mu USG, badania krwi i okazalo sie, ze kot po prostu ma nadkwasote i cos jak u ludzi choroba wrzodowa spowodowany bakteria Helicobacter pylori. Czyli jeszcze nie wrzod, ale takie objawy. Kazdy, kto cos takiego mial, wie, jaki to jest bol. Lekarka przepisala mu jakies oslonowe mleczko na zoladek, cos na nadkwasote i kot zdrowy jak ryba. Normalnie je, nie ma zadnych problemow. Jaja jakies. Przeciez wiedzieli, ze kobita jest w stanie wydac wszystkie pieniadze, zeby mu pomoc. Cos tu chyba nie gra z tymi wetami. :evil: :evil: :evil:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje się całkiem fajnie, jednak smutna jest cały czas i pokazuje, żeby Ją całować po głowce i masować brzuszek (pewnie Ją boli to i to). No i głodna jest jest nieprawdopodobnie, bo mnie co chwilę prowadzi do lodówki i do spiżarki - pokazuje na reklamówki, żebym zajrzała, czy coś tam nie ma dla Pusi. Teraz leży przy misce i czeka aż się zlituję. Kazali Ją troszkę pogłodzić, więc nie daję jedzenia, tylko wodę. Z litości dałam Jej łyżkę rozdrobnionego w 3mm kosteczki kurczaka. Pochłonęła to po prostu. Za chwilę ugotuję ryż i połączę z kolejną łyżką kurczaka - to wet. powiedział, że można dawać po troszku, jeśli nie występują wymioty i biegunka - nie występują :D :lol:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...