Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Młodzież tego nie pamięta, ale... to były czasy.


Recommended Posts

nosiło się na szyi coś /co to było???/ o zapachu zielonego jabłuszka :roll: :)

 

galka, a w którym roku Omega była we Wrocławiu?

ja uwielbiam płytę Budki Suflera "Ona przyszła prosto z chmur"

 

Elutku

Nie pamiętam dokładnie ale wydaje mi się że 72 lub 73 rok.

Budka Suflera o też mój faworyt i jeszcze Stan Borys i jego ''Jaskółka uwięziona'' .Słuchaliśmy u kolezanki,która pierwsza miała magnetofon Z-140.

Puszczaliśmy go tyle razy ,że jej mama na długo znienawidziła ten utwór :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 552
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

a włosy stawiane na cukier, woda toaletowa "Basia" w szklanej butelce. Mydło zielone jabłuszko i pasta do zębów nivea, która wcale się nie pieniła.

 

W takim samym opakowaniu jak krem do golenia. Zdarzyło mi się w porannym pośpiechu wycisnąć z tubki Nivea krem zamiast pasty na szcoteczkę i to się pieniło jak cholera. Do wieczora miałam poślizg w paszczy :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam, że jakoś miałam szczęście do różowego koloru tej piłeczki na gumce ze straganu :wink:

Stragan kojarzy mi się, gdy byłam małą dziewczynką, wtedy miałam kupiony pierścionek z Pszczółką Mają, palec czerniał... ale pierścionek, to cudo było :D

A gumy z Kaczorem donaldem... historyjki w nich były... Cukierki Jarzębina w czekoladzie w tekturkowym pudełeczku... smak gorzkawo - słodki...

Zegarki elektroniczne - jaki szał był. ahahah. Niraz wylewały taką czarną farbę hm.

Nie zapomnę, jak rowerem jeździłam po zakupy... siatka była taka elestyczna, pleciona, że do kieszeni się chowała, a potem mogłam do niej włożyć chleb i mleko w szklanej butelce i smietanę w szklanej butelce :wink:

byłam dzieczynką, no 10-11 lat, kiedy sąsiadka śpiewała za ścianą utwory ABBY, albo Boni M.

Oto wklejam i ja:

:wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

te trocinowe pileczki na gumce, w "pazlotku" u nas nazywano jojo. Do dzis kazde inne jojo, nawet nie wiem jak fachowe, zdaje mi sie podrobka!

I jeszcze syfony :D I naboje do syfonow!

Zegarki elektroniczne - mamma mia, alez to byl szal! :D

 

I jeszcze cos bylo... chleb pachnacy, chleb prawdziwy, bulki chrupiace rankiem wystane... i wedliny bez wstrzykiwania tych zakichanych konserwantow do srodka. Mysliwska byla naprawde sucha, a szynka wytrzymywala zdecydowanie dluzej niz 3 dni, zanim zrobila sie oslizgla ;)

 

I jeszcze taki napoj byl... kwas chlebowy! :D W butelkach od smietany.

oooo i mleko przynosili pod drzwi w szklanych butelkach z aluminiowym kapslem :D

A ja jeszcze pamietam czasy, kiedy nam w mleczarni mleko do dzbanka nalewali :D

Z kanki :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

te trocinowe pileczki na gumce, w "pazlotku" u nas nazywano jojo. Do dzis kazde inne jojo, nawet nie wiem jak fachowe, zdaje mi sie podrobka!

I jeszcze syfony :D I naboje do syfonow!

Zegarki elektroniczne - mamma mia, alez to byl szal! :D

 

I jeszcze cos bylo... chleb pachnacy, chleb prawdziwy, bulki chrupiace rankiem wystane... i wedliny bez wstrzykiwania tych zakichanych konserwantow do srodka. Mysliwska byla naprawde sucha, a szynka wytrzymywala zdecydowanie dluzej niz 3 dni, zanim zrobila sie oslizgla ;)

 

I jeszcze taki napoj byl... kwas chlebowy! :D W butelkach od smietany.

oooo i mleko przynosili pod drzwi w szklanych butelkach z aluminiowym kapslem :D

A ja jeszcze pamietam czasy, kiedy nam w mleczarni mleko do dzbanka nalewali :D

Z kanki :D

 

Ja też pamiętam.

Mleko i śmietanę nalewali, a masło i marmoladę z dużego bloku kroili.

Bułki wodne po 50 gr (te duże z przedziałkiem na środku :lol: ) do dziś wspominam, a nigdzie już takich nie można znaleźć :-?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A pamietacie oranżadki w proszku 8) i dropsy takie kolorowe, oranzada w butelkach była na takie kapsle z drutem zamykana i farbowała :lol:

 

Dropsy w ruloniki były pakowane, a oranżady nikt nie rozpuszczał w wodzie tylko się palcem wyjadało z torebki :lol:

 

Robiliście też tratwy z uzbieranych patyczków po lodach?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

klub seniora zakładamy?

 

Mnie chyba najbardziej brak chleba. jak mam jeść ten aktualny, to już wolę pieczywo chrupkie. tamten chleb przywodził do grzechu obżaestwa. Czasem między piekarnią a domem pożerałam pół środka :oops:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

klub seniora zakładamy?

 

Mnie chyba najbardziej brak chleba. jak mam jeść ten aktualny, to już wolę pieczywo chrupkie. tamten chleb przywodził do grzechu obżaestwa. Czasem między piekarnią a domem pożerałam pół środka :oops:

 

No i jeszcze z takiego świeżego miąższu ugniatało się kulki, żeby je zjeść, ale dlaczego tak, już nie pamiętam :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A autobusy Jelcze "ogórki" z taką wielką wajchą przy kierownicy. Z silnikiem z przodu. I te autobusy miały często przyczepki :o Pamieta ktoś to jeszcze??

 

Pamiętam, kto nie wlazł już do autobusu, to musiał do przyczepy. Zawsze uważałam przyczepę za gorszy sort podróżowania :roll:

I konduktor chodził w autobusie przepychając się przez tłum :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie chyba najbardziej brak chleba. jak mam jeść ten aktualny, to już wolę pieczywo chrupkie. tamten chleb przywodził do grzechu obżaestwa. Czasem między piekarnią a domem pożerałam pół środka :oops:

Fakt. Jako kilkunastoletnie łebki robiliśmy składkę i kupowalismy często w kilku taki gorący chleb w piekarni w drodze ze szkoły na religię (bo dość daleko było) i każdy urywał sobie kawałek. Chleb był tak gorący, że aż parzył. Najlepiej smakował zimą. Na wspomnienie, do dziś wydaje mi się, że pamiętam smak tego chleba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie brakuje mleka w butelkach.

Jak się wraca teraz nad ranem z imprezy to nie można sobie chłodnego mleczka spod zamkniętego jeszcze sklepu zapodać :(

 

Nie ma już repasacji rajstop ..i na szczęście nie ma sklepów komercyjnych...

Ostatnio widziałam panią w saszkach - no serio :) I to takich zamszowych, wściekle czerwonych - miałam takie wynalezione od prodcucenta w 84 chyba...Potem kupiłam u niego pierwsze adidasy za kostkę, na rzepy - nikt takich nie miał :):)

Pamiętam saturator pod Domami Centrum. Zawsze uwielbiałam tę wodę, ale mama mi nie chciała kupować ze względów higienicznych :wink:

http://www.dziennik.pl/files/archive/00041/WODA_SODOWA___ULICA_41607g.jpg

A pamiętacie Wedlowską Czekoladę na Gorąco w tekturowych opakowaniach jak kakao ? Nie do zdobyci a za komuny..a jednak. Wyżarłam kiedyś odklejając opakowanie od spodu... nie było na poczęstowanie moich gości na urodzinach :):)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...