Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Recommended Posts

Witam serdecznie.

 

Mam nadzieję że nikt się nie zezłości że proszę o pomoc w swojej sprawie i że nie posiadam zadnej wiedzy praktycznej dotyczącej tego problemu, ale nie wiem co robić a zależy mi na fahowej poradzie, bo ręce już opadaja. Sprawa tyczy się budynku mieszkalnego który dziś ma postać niepodpiwniczonego bloczku majacego parter i piętro. Budynek powstał w latach 60-tych XIX wieku i był on początkowo zwykłą stajnią. Potem, w XX wieku, pewnie około połowy, przerobiono go dodając ścianki działowe, okna i tak dalej na budynek mieszkalny dla pracowników cukrowni. I tak mieszka się tam do dziś, po wiekszych lub mniejszych remontach, ociepleniach, wymianach dachu (na zasadzie każdy sobie rzepke skrobie).

 

 

Struktura budynku wygląda mniej więcej tak:

 

-mieszkamy na parterze, fundamentów praktycznie nie ma żadnych. Podobnie jest z izolacją podłogową. Podłoga w domu równa się temu co na dworze, pewnie wylewkę walnięto po prosty na ziemię.

 

-ściany zewnętrzne i główna działowa równoległa do zewnętrznych są bardzo grube ok 65cm, z czerwonej cegły. Gdyby zerwać grube warstwy tynku tą są pinowe bele drewniane i cegły, jakoś tak. Cieńsze ścianki działowe też są z cegły czerwonej

 

-w mieszkaniu są kratki wentylacyjne ale nie przynosi to większych rezultatów.

 

-ściana z zewnątrz jest ocieplona styropianem i połozony na to tynk

 

- w murach rury przez które płynie woda są stare, metalowe. woda się na nich skrapla, i na ścianie widać jak ida rury bo purchle wypychaja tynk

 

- na oknach ciągle skrapla się multum wody i na ziemi i parapecie są kałuże. Na oknach pcv robi się pleśń

 

-pleśn jest też na ścianach, wychodzi zwłaszcza od ziemi, kolory ma różne, czarne, białe, zielone, zółte. Masakra. Wczoraj odkryłam ze w środku szafy, na tylniej dykcie porobiły sie placki pleśni. Po odsunięciu szafy to samo było z tyłu szafy i trochę mniej na ścianie. Po przejechaniu szpachelką po ścianie tam gdzie była wilgoć farba i tynk odeszły gładko ukazała się 4-krotna warstwa farba-tynk i pod spodem kilkucentymetrowa warstwa jakiegos bardzo starego tynku, o ciemnoszarym kolorze-chyba przez jego wilgotność. Zapach który się wydobył wywołał natychmiastowy ból głowy. Taki zapach wypełnia mieszkania w tym bloczku w których nie robiono nic od wielu lat. Pod tym tynkiem są czerwone cegły, pomiedzy którymi praktycznie nie ma juz zaprawy, wilgoć ją wykruszyła i są szpary na szerokosć palca.

 

 

Nie wimy co można z takim mieszkaniem zrobić. Jedyne co nas martwi to wpływ tej wilgoci na zdrowie nasze i przede wszystkim naszej córki, no i ten zapach. Na dzien dzisiejszy nie mamy perspektywy na inne mieszkanie. Jesli wszystko będzie po naszej myśli to mamy szansę na zmianę ale za minimum 3 lata. Czy jest jakaś metoda która pozwoli nam się tego pozbyć albo jakoś odizolować? Mieszkanie ma 40m. Bardzo proszę o rady

Odnośnik do komentarza
https://forum.murator.pl/topic/97040-budynek-mieszkalny-z-lat-60-tych-xix-w-zero-izolacjipomocy/
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 45
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Najaktywniejsi w wątku

Wynosić się jak najprędzej gdziekolwiek. Koszt doprowadzenia tego, o ile to możliwe do jakiegoś sensownego stanu może być taki, że pół domu postawisz. Szkoda zdrowia Waszego i dziecka, może mieć, tfu, odpukać, problemy długo.

Toż trzeba by wypruć wszystko z posadzkami włącznie. Wszystkie izolacje, tynki...instalacje. Kompletnie bez sensu.

Guzik pomoże grzanie i wietrzenie bez likwidacji przyczyn zawilgocenia. A tam już jest wspaniała hodowla wszelakich grzybków pleśniowych. O ich wpływie na zdrowie można sobie poczytać gdziekolwiek.

Bardzo byśmy chcieli się wynieść ale na razie to nie ma jak.

 

Okna są z pcv więc raczej szcelne, kratka drozna bo wieje na nas jak śpimy. Pokój który mamy ma 20 m2. To jest pokój z duża kuchnią i łazienką. Jak jest zimno to ciażko mieć przy małym dziecku ciągle okno otwarte. Najlepiej jest w lato bo okno balkonowe cały czas otwarte a my na ogródku, więc jest ok ale teraz jest koszmar. Nie ma żadnego sposobu TYMCZASOWEGO? Tak na 2 lata chocby? Czy to możliwe w ogóle?

ogrzewanie równa się koszt. To wiemy.

Grzejemy kozą i bojler mamy na prąd. W łazience jest zimno jak cholera bo tam nie ma czym ogrzać, przed kąpiela to sie nagrzewa tk.farelką, więc bojler non stop się wychładza, dlatego też chodzi na okrągło. Rachunek za prad za mc. to ok 190zł. Nieźle

Toż to powinno wiać nie na Was, ale od Was. Okna szczelne, wentylacja do d.... Taniego sposobu nie ma . Rozszczelnić okna. Ale jeśli beton podłogi wylany na gruncie i brak izolacji pionowej i wilgoć w ścianach to taniego sposobu nie ma.

Czym to ogrzewacie? Kozą? To potrzebuje powietrza do spalania. Okna szczelne. Ciągnie z wentylacji. Napisałem- rozszczelnić okna.

Trudno coś radzić. Z tego, co piszesz to się nie nadaje na stały pobyt ludzi.

No i tak. Jak się wietrzy, to zimno. Jak się grzeje , to drogo.

Jak się nie wietrzy, to woda i grzyb. Cóż można poradzić?

Mamy kozę i palimy w niej drewnem. Pod oknem jest też mały grzejnik elektryczny ale prowadzi do bankructwa wiec bardzo rzadko włączamy

 

Bez doprowadzenia pwietrza do spalanie do kozy - narażacie swoje i dziecka życie... jest to sprawa, ktora musi byc natychmiast uregulowana - smierc od tlenku wegla i wogole jakakolwiek smierc nie jest fajna...

A takie rozszczelnienie można zrobić samodzielnie? Czy to pomoże i czy nie wieje wtedy od okien?

 

to i owo można zrobic samemu - doprowadzenie swiezego powietrza bedzie jednak wychladzało pomieszczenie - bo nie da sie fizyki przeskoczyc, odczuciu chłodu moze jedynie wlasnie grzejnik pod oknem moze zmniejszy odczucie chłodu

 

ale powietrze do spalania MUSI BYC

No i tak. Jak się wietrzy, to zimno. Jak się grzeje , to drogo.

Jak się nie wietrzy, to woda i grzyb. Cóż można poradzić?

 

Koza nie chodzi u nas na okrągło tylko wieczorami i ew. rano jak za zimno. Uchylamy okno w taki sposób żeby był dostęp świerzego powietrza bo inaczej nie ma tlenu, a koza w tym jednym pokoju grzeje na tyle mocno ze tego otwartego okna się nie czuje. A czy grzanie na okragło grzejnikiem elektrycznym by coś dało?

A takie rozszczelnienie można zrobić samodzielnie? Czy to pomoże i czy nie wieje wtedy od okien?

Wieje. A niby jak świeże powietrze ma wejść? A czy grzejnik pomoże- nie wiem. Na pewno nie na kieszeń. Tańsza koza. Ale ona potrzebuje powietrza!!!

Napewno rozwiązje sprawe bezpieczenstwa i mozliwosci zaczadzenia - jednak tak czy inaczej wypadalo by w pomieszczeniu z koza/kominkiem zapewnic wentylacje niezalezna od doprowadznie powietrza do kominka.

 

Jak swiadomie rozszczelniace okno palac - to chociaz cos

 

nie che wprowadzac paniki, ani pospiesznego wydawania pieniedzy, ktorych prawdopodobno za duzo nie ma - jednak grozba paleniska bez doplywu powietrza w pomieszczeniu, gdzie spicie z lekka mnie przerazila ...

To może być rozwiązanie. Na dwa lata to nie musi być super wkład i marmurem nie trzeba obudowywać.

 

To nie musi wyglądać tylko działać. No to jest jedno wyjście. Czy zamiast tej kratki wentylacyjnej można zamontować jakiś wentylatorek mechaniczny? Czy ma to sens i da lepsze rezultaty?

I czy warto robic coś ze ścianami? Powinno sie zerwać tą gruba warst tynku do żywych cegieł i nałozyć coś wodoszczelnego, tynk z gliny może? Sama nie wiem. Czy może na to co juz jest jakąś izolacje i płyty k-g wodoszczelne? No i co z podłogą? Czy mozna tak mniej więcej oszacowac jaki byłby koszt na pokój o pow. 20m2?

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...