Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Elektrownia jądrowa w Polsce .... i Ty możesz pomóc.


Czy jesteś za elektrownią jądrową w Polsce  

116 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy jesteś za elektrownią jądrową w Polsce



Recommended Posts

Yatza

Zwracam Ci uwagę, że ja nie napisałem, że już teraz natychmiast można i należy inwestować wyłącznie w elektrownie słoneczne w Polsce i że one już teraz natychmiast mogą i powinny zastąpić elektrownie konwencjonalne. Pisałem to w odpowiedzi na post mpoplawa, w którym napisał m.inn. że:

Pieca hutniczego tak się już nie ogrzeje, tak samo jak nie oświetli się w nocy milionowej metropolii energią z kolektorów słonecznych, to nie ta skala przedsięwzięcia.

Zatem dał do zrozumienia jakoby energia ze słońca to mrzonka, że to nie ta skala zaspokajania zapotrzebowania na energię elektryczną. A z tym się właśnie nie zgadzam. Bo skala energii z promieniowania słonecznego może całkowicie zaspokoić potrzeby ludzkości, w tym Polaków, na energię elektryczną, tyle że jeszcze nie teraz. Bo teraz nie musi!!! Będzie, wspólnie z innymi OZE, musiała zaspokoić potrzeby ludzkości za kilkadziesiąt lat, a maksimum za 150 lat, kiedy wszystkie zapasy ropy, gazu, węgla i uranu wyczerpią się. Ale teraz na szczęście jeszcze nie. Teraz mamy wypróbowane elektrownie konwencjonalne, mamy zapasy ropy, gazu i węgla pod ziemią, które potrafimy tanio wydobywać i z których potrafimy tanio produkować energię elektryczną. I nie musimy tych konwencjonalnych elektrowni natychmiast zamykać.

 

Ale! Czy musimy koniecznie inwestować w nowe kolejne elektrownie konwencjonalne? Czy nakłady inwestycyjne, które mają pokryć wzrost zapotrzebowania na energię lub odtwarzać moce elektrowni wycofywanych z eksploatacji, muszą koniecznie być też przeznaczane na kolejne elektrownie konwencjonalne, w tym atomowe? Wiem, że to będzie najtańsze rozwiązanie. Teraz tak. A co będzie za kilkadziesiąt lat? Więc czy nie powinniśmy już teraz, mimo że na razie to znacznie droższe, ale jednak już teraz inwestować w elektrownie wykorzystujące OZE? Przecież na OZE jesteśmy skazani prawie na pewno w przyszłym stuleciu!!! Więc czy nie lepiej już teraz zacząć produkować kolejne TWh drożej, nawet kilkakrotnie, ale aby teraz koszt się uśredniał, a przy tym aby zbierać doświadczenia i nauczyć się produkować energię z OZE znacznie taniej niż teraz? A może mamy czekać na jakieś genialne odkrycie, że nagle ktoś wymyśli jakiś nowy cudowny sposób produkowania energii elektrycznej równie tanio co teraz elektrownia węglowa? A jak nikt nie wymyśli, to co? Ja w takie cudowne rozwiązanie nie wierzę.

Dlatego już od jutra mogę płacić za energię elektryczną 2 razy drożej, ale pod warunkiem, że dzięki temu będą pieniądze na rozwój energetyki wyłącznie w oparciu o OZE.

 

Ty możesz zacząć płacić 2x tyle, ja może też, ale czy wszystkich obywateli na to stać i czy stać na to gospodarkę? Już o tym pisaliśmy w tym wątku. No nie możemy rozwalić gospodarki, bo nie bedzie jak i za co robić choćby tych badań nad technologiami odnawialnymi, energooszczędnymi itd. Te badania są drogie, energochłonne (tak, tak! ogniwa fotowoltaiczne nie robi się 0 energetycznie, oj nie! nie są ze słomy plecionej ręcznie przy ognisku) i stać na nie tylko bogate społeczeństwa.

 

Ogniwa fotowoltaiczne w dzisiejszej postaci są bardzo drogą zabawą i dość energochłonną (o czym ekolodzy lubią milczeć) - tak więc ta technologia wymaga dużej rewolucji, żeby jak mówisz zastąpić tą konwencjonalną. Może lepiej byłoby zrobić elektrownie solarne na orbicie i "ściągać" tą energię z orbity? Takie koncepcje już są i może tędy droga - nie ma kłopotu z zachmurzenie... tylko to "ściąganie" to kłopot...

 

Flexus, ale dyspozycyjność OZE zawsze będzie kłopotem, więc coś i to dużego obok OZE bedzie musiało funkcjonować. Paliwa z elektrowni atomowych się częściowo odzyskuje, samego uranu zużywa się masowo relatywnie mało, więc może go starczyć na bardzo długo. A pod samą Syberią węgla i gazu jest na kilkaset lat.

 

Znowu wracamy jak bumberang do starych wypowiedzi. Nie budujemy nowych elektrowni w Polsce bo taka jest fanaberia, ale dlatego że popyt na prąd twój, mój (ruszyło u mnie akwarium i całe oszczędności z 2007 diabli wzieli :wink: ), mpoplaw'a rośnie, bo w specjalnej strefie ekonomicznej X otwarto nowy zakład który chwała im zatrudni 300 osób i będzie zużywał 5-10GWh rocznie itd. I to dzieje się już, teraz i nie możemy czekać! A elektrownie węglowe mamy coraz starsze, praktycznie część niedyspozycyjnych lub nieekologicznych (SOx, NOx, pyły).

 

Ja jestem za rozwojem zrównoważonym, we wszystkich kierunkach, min 2 elektrownie jądrowe (i tak ruszą za wiele lat), 5-10 nowoczesnych elektrowni węglowych (część w miejsce starych mocy), kilka gazowych CCGT, hydroelektrownie (co zwiększa przy okazji nasze bezpieczeństwo powodziowe) no i siłownie wiatrowe, niech ich będzie też na ładne kilka tysięcy MW (teraz nie ma 300MW). Solarne, pewnie, jak ktoś chce...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 128
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Dlatego już od jutra mogę płacić za energię elektryczną 2 razy drożej, ale pod warunkiem, że dzięki temu będą pieniądze na rozwój energetyki wyłącznie w oparciu o OZE.

2 razy to trochę za mało, ogniwa fotowoltaniczne to podniesienie ceny prądu o co najmniej 3,5 raza, z podatkiem VAT cłem akcyzą, magazynowaniem i przesyłem wyjdzie pewnie realnie 6 albo 7 razy drożej niż teraz, a z uwzględnieniem biurokracji to pewnie i 12 razy więcej niż teraz, jesteś na to gotowy ?? bo ja nie

Ja też nie. Przecież nikt nagle nie zamknie wszystkich tanich elektrowni konwencjonalnych. Chodzi tylko o to, aby rozwój energetyki szedł w kierunku coraz szerszego wykorzystywania OZE. Zatem jestem gotów płacić 2-krotnie więcej za prąd już teraz, aby koncerny energetyczne miały pieniądze na płacenie coraz wyższych kar za zanieczyszczanie środowiska, w tym za emisję CO2, a fundusze powstałe z tych kar dotowały eksploatację drogich elektrowni z OZE. Przecież jeśli nie będzie się budować elektrowni z OZE i zbierać doświadczeń z ich eksploatacji, to nigdy nie powstaną nowsze tańsze technologie i elektrownie z OZE. Dopiero skala przemysłowa każdej nowej technologii pozwala na jej doskonalenie, wyłapywanie słabych (drogich) punktów itd.

Ech!!! Po co ja to piszę. Przecież doskonale wiesz, że o to mi chodziło. Ale cóż, teraz powszechny jest styl polegający na świadomym fałszowaniu sensu wypowiedzi partnera w dyskusji.

Promienie słoneczne nie są jedynym OZE. I podobnie te inne źródła można przeliczyć, aby zorientować się jaką skalę potrzeb na energię elektryczną mogą zaspokajać

proponuje przeliczyć to na przykładzie Niemiec, gospodarka bardzo dobrze rozwinięta o dużym zapotrzebowaniu na moc i do tego najlepiej rozwinięta sieć wiatraków, sieć elektrowni wodnych i systemów solarnych a efektywnie średnio rocznie jest tego prądu 3% tyle co kot napłakał, nawet nie bardzo jest jak to ująć w statystykach, bo co znaczy 3% dla Niemieckiej gospodarki ??

taka jest właśnie skala OZE,

To nie jest żadna skala OZE. To są tylko efekty elektrowni z OZE w Niemczech. Nic więcej. Ale może dobrze, że znamy "osiągnięcia" Niemców w zakresie korzystania z OZE. Łatwiej będzie nie powielać błędów. A błąd podstawowy - energia słoneczna, wiatraki i nawet elektrownie wodne wymagają magazynowania energii albo olbrzymiego jej bufora, który złagodzi drastyczne wahania w dostępności tych OZE. Ja twierdzę, o czym już pisałem, że tym buforem może być magazynowanie wodoru. Więc dopóki nie opanuje się i nie rozpowszechni technologii związanych z produkcją, magazynowaniem i spalaniem wodoru, dopóty efektywność słonecznych wiatrowych i wodnych OZE będzie niska. Ale to jest tylko moje zdanie, którego nie powtarzam za jakimś autorytetem naukowym czy futurystycznym. Może mylę się głosząc ten pogląd. Może wystarczającym buforem dla tych OZE będzie po prostu sieć energetyczna, jeśli będzie zasilana elektrowniami konwencjonalnymi lub innymi z OZE (np. ze spalania biomasy lub gazu ze zgazowanej biomasy) reagującymi na te wahania.

dla gospodarek zacofanych nieposiadających przemysłu takich jak Polska można jeszcze myśleć o OZE albo o oszczędzaniu prądu ale jeśli Polska ma osiągnąć rozwój przemysłowy równy Niemcom Francji czy Anglii konieczne jest stałe niezawodne źródło prądu dużej mocy, a jeśli mamy myśleć o dogonieniu USA czy Japonii to już teraz trzeba by myśleć nie o 2 a o 4 atomówkach, przemysł ma swoje określone moce które musi mieć żeby działać, jak zaczniesz zmuszać zakłady przemysłowe do oszczędzania prądu, albo podniesiesz im cenę 12 razy to się one wyniosą tam gdzie taniego prądu jest pod dostatkiem i Polska znów wpadnie w recesje

A czy ja proponowałem podniesienie cen tylko w Polsce? Dlaczego wkładasz mi w usta coś czego nie powiedziałem (napisałem)?

To że ja deklaruję gotowość płacenia 2-krotnie więcej za energię elektryczną już od jutra nie oznacza, że proponuję 2-krotny wzrost cen tej energii tylko w Polsce. A skąd bierzesz 12-krotny wzrost cen, to już nie mam pojęcia. Wcześniej pisałem o propozycji 5-krotnego wzrostu cen energii, ale stopniowo, aby dopiero za lat 20 był taki. I nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, a przede wszystkim w krajach będących potęgami gospodarczymi w wyniku ogólnoświatowego porozumienia.

 

mpoplaw

Zrozum - nie jestem żadnym nawiedzonym ekologiem gotowym zakuwać się łańcuchem do drzewa i żadającym natychmiastowego zamknięcia trujących elektrowni konwencjonalnych, ani nikim podobnym nawet. Chodzi mi tylko, a może aż, o przełamanie konwencjonalnego myślenia, o uświadomienie, że nie ma odwrotu od stopniowego, powtarzam stopniowego, zwiększania udziału elektrowni z OZE w produkcji energii elektrycznej. Ale jednocześnie wiem, że nie można tego odkładać w nieokreśloną przyszlość. Dobre czasy dla energetyki po prostu już się kończą. Stopniowe wdrażanie elektrowni z OZE to konieczność. A elektrownie atomowe nie są żadnym rozwiązaniem, bo uranu też starczy tylko na 50, no może 100 lat. Zatem budowę elektrowni z OZE trzeba robić już teraz z 3-ch powodów:

- aby przeciwdziać ogólnoświatowemu kryzysowi energetycznemu (czytaj gospodarczemu) tj. gwałtownemu wzrostowi cen ropy, gazu i węgla, a w konsekwencji cen energii elektrycznej, co niewątpliwie nastąpi, gdy tylko zacznie się, powtarzam tylko zacznie, objawiać brak na świecie tych surowców energetycznych, a świat nie przygotuje się wcześniej na pozyskiwanie energii z OZE,

- aby zahamować emisję CO2 do atmosfery i następnie zmniejszyć tę emisję (na razie ciągle rośnie) po to, aby coraz szybciej topniejące lodowce na biegunach Ziemi przestały topnieć, tj. aby nie podniosły poziomu oceanów i nie zalały zamieszkałych wybrzeży lądów (roztopienie, a w zasadzie spłynięcie do oceanu lodowca tylko zachodniej Antarktydy spowodowałoby podniesienie się poziomu oceanów o 5m z nieobliczalnymi skutkami dla setek milionów ludzi),

- aby za 50 lub 150 lat cena energii elektrycznej nie była 12 czy 20 razy wyższa niż obecnie tj. aby ludzie nauczyli się do tego czasu produkować tę energię tylko 2 lub 3 razy drożej z OZE niż w elektrowniach konwencjonalnych (a może nawet taniej - kto wie).

 

Jeśli nie chcesz przyjmować do wiadomości moich argumentów, proszę bardzo. Masz prawo. Ale jednak zanim cokolwiek napiszesz w odpowiedzi na ten mój post, zanim wyrwiesz z kontekstu kolejne moje zdanie i z nim tylko będziesz polemizować, to bardzo Cię proszę - przeczytaj dokładnie nie tylko ten ale również wszystkie moje posty w tym wątku i dobrze się nad treściami w nich zawartymi zastanów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znowu wracamy jak bumberang do starych wypowiedzi. Nie budujemy nowych elektrowni w Polsce bo taka jest fanaberia (...)

Ja jestem za rozwojem zrównoważonym, we wszystkich kierunkach, min 2 elektrownie jądrowe (i tak ruszą za wiele lat), 5-10 nowoczesnych elektrowni węglowych (część w miejsce starych mocy), kilka gazowych CCGT, hydroelektrownie (co zwiększa przy okazji nasze bezpieczeństwo powodziowe) no i siłownie wiatrowe, niech ich będzie też na ładne kilka tysięcy MW (teraz nie ma 300MW). Solarne, pewnie, jak ktoś chce...

Chyba zmierzamy do konkluzji.

 

Po pierwsze

Nie jestem przeciwny budowie nowych elektrowni konwencjonalnych w Polsce. Jestem tylko przeciwny budowie elektrowni atomowych w Polsce. Uważam, że zapasy węgla jakie mamy, zarówno brunatnego jak i kamiennego, są duże, więc naturalnie powinniśmy korzystać z tych zapasów. I oczywiście przestarzałe elektrownie węglowe powinniśmy zastępować nowymi nowoczesnymi, zwłaszcza że mamy doświadczenie, kadrę itd., oraz dlatego, że elektrownie węglowe można budować szybciej niż atomowe, więc można skuteczniej przeciwdziałać ewentualnemu deficytowi energii elektrycznej w Polsce już za parę lat.

 

Po drugie

Nie mamy żadnego doświadczenia w budowie i eksploatacji elektrowni atomowych. A skoro Polska stała się w Europie swego rodzaju skansenem bezatomowym, to niech już tak pozostanie. I niech za to przoduje w jakimś OZE - np. w gazowaniu biomasy i w elektrowniach opartych na spalaniu biogazu. Mamy rozwinięte rolnictwo, mamy dobrą gospodarkę leśną - wykorzystajmy to. Przy okazji może nauczymy się tanio zgazowywać węgiel i uniezależnimy się od dostaw gazu z Rosji. Z tą specjalnością może wiązać się inna - produkcja i magazynowanie wodoru, oraz bezpłomieniowe spalanie go w ogniwach paliwowych. Jednak ogniwa paliwowe to raczej źródła energii elektrycznej w odbiornikach energii a nie w elektrowniach.

 

Po trzecie

Występujmy stanowczo na arenie miedzynarodowej w kierunku wyższych kar za emisję CO2 przez wszystkich emitentów, w tym Chiny i Indie, aby fundusze powstałe z tych kar zasilały badania i rozwój energetyki opartej na OZE na całym świecie, oraz aby w końcu zahamować i zmniejszyć emisję CO2 do atmosfery Ziemi. A więc działajmy w kierunku ogólnoświatowego porozumienia nad stopniowym wzrostem cen energii elektrycznej, aby z jednej strony ten wzrost nie zakłócał i nie hamował rozwoju gospodarczego świata, ale z drugiej strony aby umożliwiał rozwój wykorzystania OZE.

 

Po czwarte

Podejmujmy w Polsce, ale również na arenie międzynarodowej, działania zmierzające do zmniejszenia energochłonności technologii i produktów. Kraje rozwinięte powinny zahamować, wręcz zmniejszyć ilość przetwarzanej energii. Sprzyjać temu będzie stopniowy wzrost cen energii elektrycznej, ale należy też prowadzić inne skoordynowane na skalę ogólnoświatową działania (porozumienia i konwencje międzynarodowe) w kierunku rozwijania technologii energooszczędnych a eliminowania energochłonnych.

 

PS. O ogniwach fotowoltaicznych pisałem tylko dlatego, aby pokazać, że skala energii słonecznej docierającej nawet do słabo nasłonecznionej Polski, byłaby wystarczająca do produkcji energii elektrycznej tylko w ten sposób, jeśli tylko potrafilibyśmy to robić tanio i potrafilibyśmy magazynować w ten sposób pozyskiwaną energię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 mld PLN to przy załozeniu, ze mamy w Polsce 0,5 mln domów ktorych własciciele sa zainteresowani oszczednoscia i ekologia daje 30.000 zl na 1 dom:

co mozna w taka kasa zrobic?

Dofinansowac w 50% inwestycje w budowe odnawialnych zrodel energii.

Wiecej niz 50% to nie warto - ludzie by tego nie szanowali.

Ale gdyby instalacja solarna miała kosztowac o połowe taniej - sporo ludzi by sie na nia zdecydowało.

Gdyby dopłata do pompy ciepła miała wyniesc 20.000 zl - tez sporo ludzi by poszło na taki układ.

 

Piszemy w tym wątku o energii elektrycznej, a pompa ciepła, rekuperator to odbiorniki tej energii. Więc z elektroenergetycznego punktu widzenia to zbóje. :wink: :lol:

 

Nawet solary do produkcji ciepła to odbiorniki prądu (pompa), a o ich ekonomiczności i wydajności są inne wątki. Skupmy się na ogniwach fotowoltaicznych, ich kuzynach.

 

Znalazem w necie ofertę ogniw Sharp NEQ.

Policzyłem jak to wychodzi na moim dachu (240m2 minus 2 kominy, okna, niech będzie 230m2 - część to garaż pulpitowy na północ, zostanie max 200m2). Przypuszczam, że wydajność zależy jak przy solarach na c.w.u. od położenia. Czyli można obłożyć tylko jedną, najlepiej południową stronę (mam płd-zach, więc wydajność w dół, ale dobra, teoretyzujemy). Mamy więc 100m2, fajnie bo równo się liczy :wink:

 

Są w ofercie dwa modele polikrystaliczne (brzmi pięknie) o pow. 1,3m2 i mocy znamionowej 165W (model 1) i o pow. 2,09m2 i mocy znam. 250W (model 2) . Co ciekawe z obliczeń wynika że "wydajniejszy" jest ten mniejszy.

 

Pokrycie 100m2 dachu to konieczność zainstalowania:

model 1 - 47 sztuk, "dach" będzie miał moc 11,75 kW

model 2 - 76 sztuk, "dach" będzie miał moc 12,54 kW

Na razie bomba, cała chata może na tym pracować, pewnie nawet w szczycie, tylko że to moc znamionowa. Ale w profesjonalnej instalacji w Niemczech 1kW mocy daje 800kWh energii.

W ciągu roku jest w Polsce 1600 na 8760 godzin słonecznych (nad morzem), 1200 na Śląsku, to ledwie 13-18% roku*! Co w innych godzinach?

 

No i cena: 47 ogniw o mocy 250W to 218000 PLN brutto za same ogniwa! Te 76x 165W to jeszcze więcej bo 241999 PLN. A do tego trzeba doliczyć montaż, przetwornice, okablowanie, pewnie jakieś sterowanie. Nawet przy rabacie 30% i 50% dopłacie Państwa zostaje 76300 PLN za same ogniwa.

Pewnie można ich zamontować mniej, ale to i tak droga zabawa, najmniej 38000 PLN a i tak trzeba mieć przyłącze, umowę z energetyką (stałe opłaty) i... korzystać z energii z węgla, gazu, wody czy... atomu?

 

PS. Firma w której pracuję jest współwłaścicielem firmy produkującej ogniwa :lol:

 

*Usłonecznienie jest to liczba godzin słonecznych w ciągu roku w danym miejscu. Zależy ona od szerokości geograficznej oraz lokalnych warunków klimatycznych. Znów najwyższe wartości usłonecznienia obserwuje się nad morzem (powyżej 1600 godzin/rok), a najniższe na Górnym Śląsku (powyżej 1200 godzin/rok).

Prócz sumy godzin słonecznych istotne jest również rozkład promieniowania słonecznego w ciągu roku. Niestety, aż 80% całkowitej rocznej sumy nasłonecznienia przypada na okres od kwietnia do września

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba zmierzamy do konkluzji.

 

Po pierwsze

Nie jestem przeciwny budowie nowych elektrowni konwencjonalnych w Polsce. Jestem tylko przeciwny budowie elektrowni atomowych w Polsce. Uważam, że zapasy węgla jakie mamy, zarówno brunatnego jak i kamiennego, są duże, więc naturalnie powinniśmy korzystać z tych zapasów. I oczywiście przestarzałe elektrownie węglowe powinniśmy zastępować nowymi nowoczesnymi, zwłaszcza że mamy doświadczenie, kadrę itd., oraz dlatego, że elektrownie węglowe można budować szybciej niż atomowe, więc można skuteczniej przeciwdziałać ewentualnemu deficytowi energii elektrycznej w Polsce już za parę lat.

 

No to jesteśmy tu chociaż częściowo zgodni. :wink: Ja bym jednak atomówkę postawił, no ze dwie.

 

Po drugie

Nie mamy żadnego doświadczenia w budowie i eksploatacji elektrowni atomowych. A skoro Polska stała się w Europie swego rodzaju skansenem bezatomowym, to niech już tak pozostanie. I niech za to przoduje w jakimś OZE - np. w gazowaniu biomasy i w elektrowniach opartych na spalaniu biogazu. Mamy rozwinięte rolnictwo, mamy dobrą gospodarkę leśną - wykorzystajmy to. Przy okazji może nauczymy się tanio zgazowywać węgiel i uniezależnimy się od dostaw gazu z Rosji. Z tą specjalnością może wiązać się inna - produkcja i magazynowanie wodoru, oraz bezpłomieniowe spalanie go w ogniwach paliwowych. Jednak ogniwa paliwowe to raczej źródła energii elektrycznej w odbiornikach energii a nie w elektrowniach.

 

No to tutaj jesteśmy też częściowo zgodni.

Zgadzam się z agro- i biomasą leśną. Choć agrobiomasa we współspalaniu jest dość korozyjna i nie jest to takie proste. Rośliny energetyczne szybko rosną i ssą wodę osuszając glebę i ich sadzenie na terenach rekultywowanych grozi tym że "brudy" z ziemi pójdą w powietrze. Wszystkie technologie mają swoje blaski i cienie.

Telefonii GSM nie mieliśmy, a mamy i działa. Wielu rzeczy nie mieliśmy. Wzorce EA są za granicą, doświadczenia i firmy też, nawet dobrze że jesteśmy skansenem, nie będziemy korzystać z bylejakich technologii.

 

 

Po trzecie

Występujmy stanowczo na arenie miedzynarodowej w kierunku wyższych kar za emisję CO2 przez wszystkich emitentów, w tym Chiny i Indie, aby fundusze powstałe z tych kar zasilały badania i rozwój energetyki opartej na OZE na całym świecie, oraz aby w końcu zahamować i zmniejszyć emisję CO2 do atmosfery Ziemi. A więc działajmy w kierunku ogólnoświatowego porozumienia nad stopniowym wzrostem cen energii elektrycznej, aby z jednej strony ten wzrost nie zakłócał i nie hamował rozwoju gospodarczego świata, ale z drugiej strony aby umożliwiał rozwój wykorzystania OZE.

 

Zgadzam się, choć, są głosy że nasz wpływ na CO2 globalnie jest niewielki i obecne ocieplenie bardziej wynika z rosnącej aktywności słońca. Ale dobra, można chuchać na zimne, działania proeko nam na złe nie wyjdą, przyoszczędzi się paliw. OK, ale akcja musi być ogólnoświatowa - tak jak piszesz.

 

Po czwarte

Podejmujmy w Polsce, ale również na arenie międzynarodowej, działania zmierzające do zmniejszenia energochłonności technologii i produktów. Kraje rozwinięte powinny zahamować, wręcz zmniejszyć ilość przetwarzanej energii. Sprzyjać temu będzie stopniowy wzrost energii elektrycznej, ale należy też prowadzić inne skoordynowane na skalę ogólnoświatową działania (porozumienia i konwencje międzynarodowe) w kierunku rozwijania technologii energooszczędnych a eliminowania energochłonnych.

 

Zgadzam się, sami możemy zrobić dużo w swoich biurach i domach

 

PS. O ogniwach fotowoltaicznych pisałem tylko dlatego, aby pokazać, że skala energii słonecznej docierającej nawet do słabo nasłonecznionej Polski, byłaby wystarczająca do produkcji energii elektrycznej tylko w ten sposób, jeśli tylko potrafilibyśmy to robić tanio i potrafilibyśmy magazynować w ten sposób pozyskiwaną energię.

Do tanich ogniw fotowoltaicznych to jeszcze daleka droga, dzisiaj to bardzo droga zabawa: Honda Belgium Factory podpisały kontrakt na instalację około 6500 m2 ogniw fotowoltaicznych w zakładach Honda w Aalst w Belgii. Wartość projektu to blisko 4 miliony EUR. Instalacja pokryje 13000 m2 dachu zakładów i będzie miała łączną moc 0,88 MW. Będzie to największy projekt energetyki solarnej w przemyśle belgijskim.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym jednak atomówkę postawił, no ze dwie.

Yatza - odpuść z tą atomówką. Po co strzępić język na przekonywanie mieszkańców skansenu. Oponenci będą żądali ogólnonarodowego referendum. A dajmy sobie z tym spokój. Po co? Żeby za 10 lat mieć dopiero pierwszą? A węglowe łykną bez żadnej dyskusji, a wyjdzie szybciej i taniej.

Zgadzam się z agro- i biomasą leśną. Choć agrobiomasa we współspalaniu jest dość korozyjna i nie jest to takie proste. Rośliny energetyczne szybko rosną i ssą wodę osuszając glebę i ich sadzenie na terenach rekultywowanych grozi tym że "brudy" z ziemi pójdą w powietrze. Wszystkie technologie mają swoje blaski i cienie.

Yatza - współspalanie agrobiomasy to nie. Fermentacja mokrej i zgazowywanie suchej, a spalanie dopiero biogazu. Wtedy odpady suszysz ubocznym ciepłem i w kolejnym cyklu nawozisz nimi rośliny, które po zbiorze znów poddajesz fermentacji lub gazyfikacji. Wtedy niewiele świństw puszczasz w komin i tymi roślinami możesz rekultywować dowolne tereny.

Zgadzam się, choć, są głosy że nasz wpływ na CO2 globalnie jest niewielki i obecne ocieplenie bardziej wynika z rosnącej aktywności słońca.

Też nie wykluczam takiej możliwości. Ale praktycznie - jakie jest jej prawdopodobieństwo? Nie lubię się samooszukiwać. Dlaczego akurat teraz a nie np. w średniowieczu było ocieplenie? Nie wierzę w takie zbiegi okoliczności. Po prostu prawda jest brutalnie gorzka - narozrabialiśmy z tą emisją CO2 że hej, więc trzeba to jak najszybciej zahamować. Może jeszcze nie jest za późno, w co niestety wątpię.

Do tanich ogniw fotowoltaicznych to jeszcze daleka droga, dzisiaj to bardzo droga zabawa

Zgadzam się w pelni. Opłacalne to może być ewentualnie w krajach o dużym nasłonecznieniu bez infrastruktury dystrybucyjnej dla energii elektrycznej. A więc budowa małych jednostek np. w Afryce. Dziwię się Belgom. Ale niech ćwiczą. Może za 20 lat też skorzystamy z ich doświadczeń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oponenci będą żądali ogólnonarodowego referendum. A dajmy sobie z tym spokój. Po co? Żeby za 10 lat mieć dopiero pierwszą? A węglowe łykną bez żadnej dyskusji, a wyjdzie szybciej i taniej.

To prawda.

współspalanie agrobiomasy to nie. Fermentacja mokrej i zgazowywanie suchej, a spalanie dopiero biogazu. Wtedy odpady suszysz ubocznym ciepłem i w kolejnym cyklu nawozisz nimi rośliny, które po zbiorze znów poddajesz fermentacji lub gazyfikacji. Wtedy niewiele świństw puszczasz w komin i tymi roślinami możesz rekultywować dowolne tereny.

Przyznam że nie znam tej technologii. My współspalamy biomasę drzewną i agrobiomasę. Nie wiem jak ta "twoja" technologia znalazłaby się w dużej elektrowni systemowej - my poszliśmy inną drogą - głównie dzięki takiej a nie innej konstrukcji kotłów. Ucinam od razu przeciwników współspalania biomasy drzewnej - lasy w Polsce są nieźle zarządzane, "lesistość" rośnie, przez współspalanie lasów nie będziemy łysi jak kolano. Poza tym, obowiązkowo ma wzrastać udział agro w całości biomasy. Tak więc spokojnie.

Też nie wykluczam takiej możliwości. Ale praktycznie - jakie jest jej prawdopodobieństwo? Nie lubię się samooszukiwać. Dlaczego akurat teraz a nie np. w średniowieczu było ocieplenie? Nie wierzę w takie zbiegi okoliczności. Po prostu prawda jest brutalnie gorzka - narozrabialiśmy z tą emisją CO2 że hej, więc trzeba to jak najszybciej zahamować. Może jeszcze nie jest za późno, w co niestety wątpię.

Tylko że zmiany w aktywności słońca i takie cykle jak np lodowacenie liczą się w tysiącach lat. I tu nasz aparat pomiarowy trochę szwankuje.

Ale, jak powiedziałem, jestem za farmami wiatrowymi (moja kompania stawia ich mnóstwo w całej Europie i nie tylko), jestem za fotowoltaiką (vide ta Honda), jestem za hydroenergetyką (rejon Międzybrodzia i Porąbki, bardzo mi się tam podoba i przy okazji elektrownie). Lepiej chuchać na zimne... choć nie, jak się chucha to CO2 idzie... :lol: :wink:

Zgadzam się w pelni. Opłacalne to może być ewentualnie w krajach o dużym nasłonecznieniu bez infrastruktury dystrybucyjnej dla energii elektrycznej. A więc budowa małych jednostek np. w Afryce. Dziwię się Belgom. Ale niech ćwiczą. Może za 20 lat też skorzystamy z ich doświadczeń.
Sahara cała w ogniwach! To by było coś... Są rejony które mogą na tym wygrać.

Belgowie ćwiczą różne rozwiązania, ale to prawda, na razie to zabawa dla bogatych (vide wspomniany tu przykład Volvo). Pionierstwo kosztuje.

 

Dobra, kończę z tą elektroenergetyką na forum. Żeby zamiast budowy gadać o robocie... zgłupiałem czy co? :roll: :o :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mpoplaw

 

Jeśli, jak twierdzisz, Polska "na gwałt potrzebuje ok 2GW", to musi je importować.

 

Ale dziś nie brakuje energii elektrycznej. Dziś elektrownie w Polsce mają moc zainstalowaną 35GW, a szczytowe zapotrzebowanie to 25GW. Oczywiście z tych 35GW część jest niedostępna (przeglądy, awarie itp.) ale głównie są niedostępne z powodu przekraczania limitów emisji CO2. I to jest główny problem, który chcesz rozwiązać budując elektrownie atomowe.

 

Ale budowa jednej elektrowni atomowej o mocy 1 do 2 GW to przedsięwzięcie na ca 10 lat. Czy pisząc "na gwałt" masz na myśli te 10 lat właśnie? Jeśli tak, to przepraszam, ale trochę niewłaściwego sformułowania użyłeś. A jeśli "na gwałt" oznacza znacznie krótszy przedział czasu, to budowa elektrowni atmowej nie rozwiązuje problemu, bo potrwa za długo. Prawda?

 

Ale poza pręgierzem limitów CO2 jest jeszcze drugi problem - wskaźniki 7,5% z OZE do roku 2010 i 14% do 2020. Elektrownia atomowa nie jest OZE. Nie emituje CO2, ale nie jest OZE. A więc jedna lub dwie elektrownie atomowe nie tylko nie rozwiążą problemu deficytu energii za kilka lat, tylko najwcześniej za lat 10, ale również nie rozwiązują problemu osiągnięcia procentowych wskaźników z OZE.

 

Co w tej sytuacji zrobić?

Zrezygnować z budowy elektrowni atomowych, a pieniądze które przez wiele lat byłyby zamrażane na ich budowę należałoby przeznaczyć na modernizację lub budowę nowych elektrowni węglowych. Nową elektrownię węglową można postawić w 3 lata. To załatwiłoby nam problem deficytu energii już za parę lat, ale nie załatwi wcale problemu limitów emisji CO2 i wskażnika z OZE. Dlatego pisałem "by". Bo chyba jednak inwestycje w elektrownie węglowe należy ograniczyć, może tylko zrobić jakieś modernizacje itp. a główny strumień nakładów powinien iść na budowę elektrowni z OZE. To jest konieczne i to już, bo rok 2010 za pasem.

 

Jeśli OZE, to które? Zrobiłeś wyliczankę: wodne, ogniwa fotowoltaiczne, wiatraki, biomasa i geotermia. Ja stawiam na biomasę. Dlaczego?

Bo nie wymaga magazynowania energii czego wymagałyby wiatraki i solary, aby stały się opłacalne. Magazynować trzeba surowiec, a nie energię.

Bo mamy rozwinięte na średnim poziomie rolnictwo i miliony ludzi chętnych do mieszkania i pracy na wsi.

Bo mamy duże zalesienie kraju i bardzo dobrze prowadzoną gospodarkę leśną przez jedno przedsiębiorstwo Lasy Państwowe.

Bo mamy dobrze rozwinięty przemysł drzewny i meblarski, a więc bardzo dużo odpadów do wykorzystania.

 

Przy czym - konieczne są nie jedna elektrownia na biomasę o mocy 2GW, ale setki, a może tysiące bioelektrowni o mocy najwyżej kilku, kilkunastu MW. Oto opcja, która ogranicza problem transportu biomasy do niezbędnego minimum. To nie biomasę należy podstawiać pod jedną lub kilka elektrowni, ale setki elektrowni należy postawić tam, gdzie powstaje biomasa.

 

To też będzie ogromne przedsięwzięcie finansowe i organizacyjne na skalę jednej lub paru elektrowni atomowych nawet, bo aby rzeczywiście osiągnąć wskaźnik 20% w roku 2020, to tych bioelektrowni musimy wybudować w ciągu 12 lat rzeczywiście setki. I będzie to przedsięwzięcie rozproszone, zwłaszcza na terenach zielonych rolniczych i leśnych, a więc przede wszystkim na północy kraju. A tam właśnie brakuje energii elektrycznej przede wszystkim.

 

Wiem, że szefowie koncernów energetycznych będą niezadowoleni, bo oni wolą jedną lub parę inwestycji po kilka milardów zł każda niż setki po kilkadziesiąt milionów zł. Ale cóż - niech się wezmą do roboty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale dziś nie brakuje energii elektrycznej. Dziś elektrownie w Polsce mają moc zainstalowaną 35GW, a szczytowe zapotrzebowanie to 25GW. Oczywiście z tych 35GW część jest niedostępna (przeglądy, awarie itp.) ale głównie są niedostępne z powodu przekraczania limitów emisji CO2.

Jak sobie przypominan, to limity mozna kupić na wolnym rynku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale dziś nie brakuje energii elektrycznej. Dziś elektrownie w Polsce mają moc zainstalowaną 35GW, a szczytowe zapotrzebowanie to 25GW. Oczywiście z tych 35GW część jest niedostępna (przeglądy, awarie itp.) ale głównie są niedostępne z powodu przekraczania limitów emisji CO2.

Jak sobie przypominan, to limity mozna kupić na wolnym rynku.

 

Owszem, ale potem odbiorca energii musi za nie zapłacić w cenie energii - ten koszt jest ciągniony od wytwórcy przez sprzedawcę do odbiorcy. Cena obecnie... np. 21 EUR/tonę CO2 (na grudzień 2008). Mniej więcej tona CO2 idzie na MWh energii, czyli podwyższa cenę kWh o jakieś 7,5 gr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mpoplaw

Nie wiem czy Twoje szacunki są trafne czy nie. Ale to nieważne. Bo mówiąc o biomasie nie należy ograniczać się tylko do współspalania biomasy razem z węglem oraz do zgazowywania biomasy suchej. To rzeczywiście wymaga nowych upraw roślin energetycznych takich jak wierzba, ślazowiec itp., jeśli skala tego współspalania lub zgazowywania miałaby coś znaczyć jako OZE stanowiące kilka czy kilkanaście procent zapotrzebowania na energię elektryczną.

Chodzi przede wszystkim o fermentację beztlenową (metanową) biomasy mokrej, a więc kiszonek roślinnych, gnojowicy, obornika, odpadów zwierzęcych, poubojowych itp. Tego jest dużo, coraz więcej, zwłaszcza że postępuje koncentracja hodowli zwierzęcej w dużych gospodarstawach rolnych. A to nie wymaga przeznaczania nowych bardzo dużych areałów pod uprawę. Wymaga przede wszystkim zagospodarowywania odpadów, które już są, plus rzeczywiście trochę nowych upraw, ale roślin, które dają biomasę mokrą np. topinamburu. Suszenie tej mokrej biomasy do postaci przydatnej do spalania byłoby za drogie.

Wytwarzany z fermentacji metanowej biogaz jest spalany w kogeneratorach, które poza energią elektryczną wytwarzają ciepło, a ciepło to jest zużywane na suszenie i granulację resztek pofermentacyjnych do postaci nawozów rolniczych. Oczywiście takie bioelektrownie to zupełnie inna technologia niż obecne elektrownie węglowe. Muszą być stawiane od zera. W Polsce ta technologia dopiero raczkuje, ale na świecie już funkcjonują na skalę przemysłową w różnych wariantach np. z wykorzystaniem fermentacji naturalnej lub zamkniętej odpadów komunalnych.

Zatem biomasa jako OZE, to nie tylko spalanie biomasy suchej lub współspalanie z węglem, ale także jej zgazowywanie, a przede wszystkim fermentacja beztlenowa i spalanie dopiero biogazu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Polsce są już od dawna generatory napędzane metanem. Nie będę podawał miasta, ale na wielkość mieszkańców ok. 50tyś. stoi jeden o mocy 250kW, który wykorzystuje "mokry odpad". Pokrywa to jakieś 60% zapotrzebowania zakladu "przetwórstwa". Mało, więcej wydolić się nie da. A gdzie reszta i całe miasto? Z kąd brać paliwo?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Polsce są już od dawna generatory napędzane metanem. Nie będę podawał miasta, ale na wielkość mieszkańców ok. 50tyś. stoi jeden o mocy 250kW, który wykorzystuje "mokry odpad". Pokrywa to jakieś 60% zapotrzebowania zakladu "przetwórstwa". Mało, więcej wydolić się nie da. A gdzie reszta i całe miasto? Z kąd brać paliwo?

Ściągnąłem z sieci (Ty też mogłeś to zrobić):

 

Biogaz nadający się do celów energetycznych może powstawać w procesie fermentacji beztlenowej następujących substancji dostarczonych do reaktora (fermentatora) biogazowego:

ROLNICTWO:

-wszystkie płody rolne z wyjątkiem słomy długiej (słoma cięta także)

-wszystkie rośliny pastewne

-kiszonki z kukurydzy i roślin zbożowych (także zanieczyszczona i skażona)

-kiszonki z traw

-gnojowica bydlęca, wieprzowa, drobiowa

-suche odpady drobiowe

-odchody stałe, suche ze słomą ciętą (bez trocin)

PRZEMYSŁ SPOŻYWCZY I PRODUKCJA UŻYWEK:

-bielnik z produkcji olejów jadalnych

-resztki z piekarni i cukierni

-resztki z produkcji makaronu, słodyczy

-woda posłodowa i słód z browarów

-stare przeterminowane piwo

-resztki z silosów zbożowych i mącznych (także skażone)

-poślad po czyszczeniu zbóż (także skażony biologicznie)

-koncentraty soków i lemoniad (zawierające cukier)

-resztki poprodukcyjne z produkcji sera, mleka i jogurtu

-resztki po produkcji alkoholu, margaryny, olejów jadalnych, żelatyny, konserw

-osady poprocesowe z oczyszczalni ścieków przemysłowych

-resztki z przemysłu rybnego

HANDEL DETALICZNY I HURTOWY:

-przeterminowana żywność

ODPADY BIOLOGICZNE Z OSIEDLI MIESZKANIOWYCH

-wysortowane resztki żywności

-trawy z trawników i pól golfowych

-osady z komunalnych oczyszczalni ścieków

RZEŹNIE I UBOJNIE:

-wszystkie materiały kategorii 2i3 (EU 1774)

-pierze z przemysłu drobiarskiego

-osady flotacyjne

-osady popłuczkowe

-krew(jako domieszka w małej ilości), trakty żołądkowo-jelitowe

-także resztki kat 1 (dzięki hydrolizie)

-padłe zwierzęta

WSZYSTKIE ODPADY POPRODUKCYJNE w/w MOŻNA ZE SOBĄ MIESZAĆ!

 

Obecnie prawie cały w/w surowiec energetyczny, za wyjątkiem 4-ch pierwszych pozycji, jest marnowany. Idzie do przemysłowych lub komunalnych oczyszczalni ścieków, spalarni, rowów melioracyjnych lub rzek, na wysypiska odpadów komunalnych lub jest zakopywany, wyrzucany do lasu, zaorywany na polach legalnie lub nie. Często zanieczyszcza środowisko naturalne. Utylizacja tych wszystkich odpadów na ogół drogo kosztuje. A przecież .... powinna przynosić zysk, bo to surowiec energetyczny.

 

Zatem - geguś - wystarczy się rozejrzeć dokoła za paliwem do bioelektrowni, ale uważnym wzrokiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mpoplaw

Dlaczego w dyskusji ze mną posługujesz się postem skierowanym do gegusia, a nie do Ciebie?

Geguś dał przykład jakiegoś zakładu przetwórczego posiadającego własną bioelektrownię, dla której brakuje surowca. Więc kliknąłem parę razy w sieci i ściągnąłem pierwszą z brzegu listę z pomysłami surowców energetycznych dla bioelektrowni. To wszystko. Na tej liście trawa z pól golfowych też mnie rozśmieszyła. Ale nie chcialo mi się usuwać tej pozycji. Po co? Przecież chodziło tylko o pokazanie, że surowiec dla jakiejś małej bioelektrowni leży po prostu za płotem i na śmietnikach sąsiednich zakładów przetwórczych. I trzeba się tylko po niego schylić.

 

Natomiast Tobie mpoplaw odpowiedziałem inaczej. Przedstawiłeś jakieś szacunki ile to pól należałoby uprawiać, aby mieć z nich 35TWh rocznie. Wyszło Ci 20%. A ja nie sprawdziłem tych Twoich szacunków, tylko zwróciłem Ci grzecznie uwagę, że zapomniałeś w tych szacunkach o biomasie mokrej i o technologii fermentacji metanowej, w której można jako surowca używać nie tylko roślin uprawianych na polach, ale także wszelkich odpadów z produkcji zwierzęcej, z zakładów przetwórczych itd.

 

Myślę, że aby wspólnie dojść do jakichś pozytywnych wniosków w naszej dyskusji, powinieneś twórczo uzupełniać pomysły, o których piszę (nie są moje), a nie jedynie szukać dziury w całym.

 

A poza tym....

Jeśli nawet 20% pól w Polsce trzeba byłoby uprawiać na potrzeby energetyki, to mnie nie przeraża ten stosunek. Bo wystarczy pojechać poza dowolne miasto w Polsce w regionie z niezbyt dobrymi glebami, aby zobaczyć ile pól stoi odłogiem. Więc możliwość wykorzystania tych areałów niezbyt wymagającymi uprawami jakimi są rosliny energetyczne (np. wierzba, ślazowiec, topinambur) wydaje mi się właśnie tym na co polskie rolnictwo czeka. I sądzę, że jeśli za lat 50 połowa polskich pól będzie źródłem roślin energetycznych, to wszyscy będziemy zadowoleni. A tego Tobie i sobie życzę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Geguś dał przykład jakiegoś zakładu przetwórczego posiadającego własną bioelektrownię, dla której brakuje surowca.

Ten zakład to wysypisko i oczyszczalnia. Z 50 kilo ludzia jak widać mało jest gazu. Normalny generator (ok. 200MW) spala do 100t/h węgla. Paliwa, którego znamy parametry. Co wyjdzie z mieszanki trawy w ilości 500t i 50000l piwa? Tak mniej więcej działa w oczyszczalni generator. Pracuje tyle ile jest gazu. Raz jest więcej, raz mniej. Nie ma gazu, trzeba płacić dla ZE za prąd.

 

Na tej liście trawa z pól golfowych też mnie rozśmieszyła. Ale nie chcialo mi się usuwać tej pozycji. Po co? Przecież chodziło tylko o pokazanie, że energia elektryczna dla jakiejś małej bioelektrowni leży po prostu za płotem i na śmietnikach sąsiednich zakładów przetwórczych. I trzeba się tylko po nią schylić.

Ekonomia. Ekonomia wymusza, że jeszcze przez następne 50 lat nikt się po to nie schyli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Geguś dał przykład jakiegoś zakładu przetwórczego posiadającego własną bioelektrownię, dla której brakuje surowca.

Ten zakład to wysypisko i oczyszczalnia. Z 50 kilo ludzia jak widać mało jest gazu. Normalny generator (ok. 200MW) spala do 100t/h węgla. Paliwa, którego znamy parametry. Co wyjdzie z mieszanki trawy w ilości 500t i 50000l piwa? Tak mniej więcej działa w oczyszczalni generator. Pracuje tyle ile jest gazu. Raz jest więcej, raz mniej. Nie ma gazu, trzeba płacić dla ZE za prąd.

No i widziś geguś. Ja pisałem o bioelektrowni, a Ty o zwykłym spalaniu w generatorze gazu wysypiskowego. Bardzo Cię proszę - poszukaj w sieci o bioelektrowniach, poczytaj, zastanów się, przemyśl to i owo, bo ja tu wszystkiego nie jestem w stanie Ci wyłożyć na patelni.

Na tej liście trawa z pól golfowych też mnie rozśmieszyła. Ale nie chcialo mi się usuwać tej pozycji. Po co? Przecież chodziło tylko o pokazanie, że energia elektryczna dla jakiejś małej bioelektrowni leży po prostu za płotem i na śmietnikach sąsiednich zakładów przetwórczych. I trzeba się tylko po nią schylić.

Ekonomia. Ekonomia wymusza, że jeszcze przez następne 50 lat nikt się po to nie schyli.

Na początek poczytaj tu:

http://www.gigawat.net.pl/article/articleview/1113/1/81

Ale to jest tylko dla Ciebie (a nie dla mpoplawa).

Miłej lektury.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest kilka instytucji i banków udzielających wsparcia. Dotacje można otrzymać m.in. z Funduszu Ochrony Środowiska, EKOFUNDUSZU, FAPY, Agencji Techniki i Technologii, itp. W przypadku Olecka austriaccy inwestorzy już zabiegają o unijne wsparcie inwestycji. Ocenia się, że kosztować ona będzie 100 mln euro.

Kolega wybaczy. Proszę powiedzieć, że bez dotacji to się ludzie po to schylą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jeśli Polska ma osiągnąć wzrost gospodarczy krajów zaawansowanych przemysłowo, musiałaby całe rolnictwo przestawić na produkcję biometanolu, i zacząć importować żywność.

 

Ja ciągle nie widzę alternatywy dla atomówki, a nawet dla dwóch atomówek.

Pisząc ściśle - Polska nie tylko już osiągnęła wzrost gospodarczy krajów zaawansowanych przemysłowo, ale w ostatnich latach ma ten wzrost około dwukrotnie wyższy. Ale przepraszam, że czepiam się słówek. Wiadomo, że pisząc "wzrost" miałeś na myśli słowo "poziom" lub "PKB na mieszkańca".

Francja ma około 3-krotnie wyższy PKB niż Polska. Natomiast zużycie energii elektrycznej ma tylko 2 krotnie wyższe, czyli Francja ma elektroenergochłonność do PKB o 1/3 niższą niż Polska!!!! Dlaczego więc zakładasz, że będziemy gonić Francję w zakresie PKB, a w zakresie osiągnięcia niższego wskaźnika elektroenergochłonności do PKB nie będziemy gonić?

Nie chcę zanudzać wyliczeniami, ale muszę.

Zakładam średni wzrost PKB 5% rocznie. Wierzysz w wyższy średni wzrost w Polsce przez 12 lat? Bo ja nie. Przy takim wzroście Polska w roku 2020 miałaby PKB o 80% wyższy od obecnego. Jeśli jednocześnie w ciągu tych 12 lat zmniejszyłaby elektroenergochłonność do PKB do poziomu Francji, to zapotrzebowanie na energię elktryczną w Polsce w roku 2020 wynosiłoby:

156TWh*2/3*1,8=187,2TWh. A to jest dokładnie o 20% więcej niż obecnie, bo 187,2/156=1,2.

Czyli do obecnych mocy zainstalowanych lub dyspozycyjnych polskiej energetyki należałoy dołożyć 20%. I można to zrobić z OZE, w tym głównie właśnie z biomasy, a więc 20% gruntów ornych przeznaczyć na rośliny energetyczne. Ale nie na wierzbę. Są inne lepsze np. miskantus lub ślazowiec, jeśli mają być spalane lub zgazowywane, a np. topinambur, jeśli mają być poddawane fermentacji metanowej.

Założyłem przy tym, że elektroenergochłonność polskiej gospodarki do PKB spadnie przez 12 lat o 1/3. To może wydaje się trudne, ale moim zdaniem będzie całkowicie realne, bo zostanie wymuszone po prostu akcyzą w cenie energii. Ceny energii elektrycznej po prostu będą kroczyć znacznie szybciej niż inflacja, PKB i jakiekolwiek inne wskaźniki.

Jeśli spytasz - a co po roku 2020? Od razu odpowiem - dziś jeszcze nie wiem. Na pewno udział upraw roślin energetycznych będzie rósł ponad 20%, możliwe że do wskaźnika 50% za 50 lat jak napisałem wcześniej. Może ogniwa fotowoltaiczne staną się w międzyczasie opłacalne nawet w Polsce? Może zawisną na orbitach stacjonarnych w kosmosie? Nie wiem. Wiem jedno - jeśli dotychczas Polska nie zaangażowała się w atomówki, to niech już tak zostanie. Wolę żeby zaangażowała się w modernizację elektrowni węglowych i w OZE głównie z biomasy, chociażby dlatego, aby utrzymać obecne miejsca pracy w kopalniach i tworzyć nowe na wsi. Inne argumenty podawałem wcześniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...