Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Elektrownia jądrowa w Polsce .... i Ty możesz pomóc.


Czy jesteś za elektrownią jądrową w Polsce  

116 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy jesteś za elektrownią jądrową w Polsce



Recommended Posts

jak widać wyraźnie im prężniejsza gospodarka tym więcej potrzebuje prądul

Ten wywod jest mocno naciagany.

Energochlonnosc gospodarki USA wynika z niskich cen nosnikow energii - patrz ceny paliw samochodowych. Energia elektryczna jest tam tania dlatego nie ma potrzeby oszczedzania. Ogrzewania powietrzne (nadmuchowe) zima i klimatyzacja latem pobieraja w sumie ogromne ilosci energii.

W Polsce klimat jest inny. Klimatyzacja w Polsce nigdy nie bedzie tak popularna jak w USA bo po prostu nie ma takiej potrzeby. Natomiast ogrzewanie jest realizowane poprzez inne rozwiazania oparte na spalaniu paliw kopalnych.

Gdyby przez 10 lat rozwoj gospodarczy w Polsce byl na poziomie 0% a jednoczesnie ceny energii elektrycznej spadly 4-krotnie to i tak nastapilby wzrost zuzycia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 128
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Przynaleznosc do elitarnej grupy przeciwnikow enegrii jadrowej w Polsce zobowiazuje. Zadam wiec wszystkim zwolennikom pytanie:

Dlaczego nie siegnac po energie w postaci geotermalnej?

Cytujac za wikipedia:

"Prowadzone przez prof. Juliana Sokołowskiego badania dowodzace, że 80 proc. powierzchni Polski to odnawialne źródła energii - źródła geotermalne, zostały potwierdzone także przez rząd niemiecki."

Jaka to korzysc, poza polityczna poprawnoscia osiagniemy budujac EA w Polsce?

Dlaczego nie mozemy wykorzystac tego co mamy za darmo?

Czyzby lobby producentow i sprzedawcow paliwa dla EA zaczynało u nas swoja akcje marketingowa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Francja ma około 3-krotnie wyższy PKB niż Polska

ja znam inne dane

Stany Zjednoczone PKB 43,4 tyś $ prąd 4239 TWh ludność 198 mil = 14,13

Japonia PKB 32,6 tyś $ prąd 1134 TWh ludność 127,5 mil = 8,89

Niemcy PKB 31 tyś $ prąd 619 TWh ludność 82,4 mil = 7,5

Wielka Brytania PKB 35 tyś $ prąd 399 TWh ludność 61,6 mil = 6,4

Francja PKB 30,6 tyś $ prąd 575 TWh ludność 63,8 mil = 9,01

Włochy PKB 30,7 tyś $ prąd 302 TWh ludność 58 mil = 5,2

Hiszpania PKB 27,5 tyś $ prąd 292 TWh ludność 40,4 mil = 7,2

Polska PKB 14,9 tyś $ prąd 157 TWh ludność 38,5 mil = 4,07

 

jak widać wyraźnie im prężniejsza gospodarka tym więcej potrzebuje prądu, Jeśli w 2020 roku będzie nas tyle samo ale będziemy ciągle na ścieżce wzrostowej i ziści się wariant optymistyczny to możemy zużywać około 288TWh brakuje więc 131 TWh a przy założeniu ze 50 MWh z hektara wychodzi więc 2,635 mil hektarów obsianych pól

Z Twoich danych mpoplaw wynika, że:

PKB Francji to 30,6 tys.$ x 63,8 mln = 1952,28 mld$

PKB Polski to 14,9 tys.$ x 38,5 mln = 573,65 mld$

A więc Francja ma PKB 3,4 raza wyższy niż Polska. Nie wiem jaki powyżej PKB podałeś, bo w użyciu są różne PKB - korygowane siłą nabywczą lub nie. W każdym razie moje stwierdzenie, że "Francja ma około 3-krotnie wyższy PKB niż Polska" było bliskie prawdy.

 

Natomiast zużycie energii elektrycznej przez Francję przyjąłem 330 TWh podane przez Ciebie mpoplaw w dniu 8 marca w poście, który napisałeś o godz.7.31. I tylko dlatego wyszło mi, że Francja ma około 2-krotnie wyższe zużycie energii elektrycznej niż Polska. Przypuszczam, że wtedy wziąłeś jakieś nieaktualne dane sprzed wielu lat, bo dla USA podałeś wtedy 2800 TWh a dzień później 4239 TWh.

Cóż - ja nie sprawdziwszy tych danych założyłem że są aktualne i wyszło mi, że stosunek elektroenergochłonności do PKB Francja ma o 1/3 niższy niż Polska. Jeśli zaś przyjąć Twoje mpoplaw dane z dnia 9 marca jako wiarygodne (tym razem w miarę moich możliwości je sprawdziłem, ale np. nadal nie wiem czy uwzględniają eksport/import energii elektrycznej przez Polskę i Francję, a więc czy to produkcja czy zużycie), to Francja ma ten stosunek nawet nieznacznie wyższy. I zakładam, że tak w rzeczywistości jest, choć te porównania mają się nijak do opinii, z którymi często się dotąd spotykałem, że polska gospodarka jest bardziej energochłonna niż w państwach zachodniej Europy. Wychodzi więc na to, że te opinie to już nieaktualny mit i że Twoje założenie mpoplaw, że w roku 2020 Polska będzie potrzebować 288TWh energii elektrycznej jest bardzo prawdopdobne. A więc przyznaję Ci w tym rację (wprawdzie pomogłeś mi w pomyłce, ale ta pomoc mnie nie usprawiedliwia).

 

Zatem zakładając, że cały wzrost zużycia energii elektrycznej w Polsce będzie pokrywany zieloną energią z biomasy, to rzeczywiście należałoby przeznaczyć dla roślin energetycznych 2,635 mln ha pól. Jednak ta liczba nadal mnie nie przeraża. Powiem więcej - chciałbym aby taki areał był wykorzystywany w celach energetycznych, bo to zaledwie 20,5 procenta gruntów ornych jakie mamy do dyspozycji w Polsce (a jest ich około 41% powierzchni kraju czyli około 12,8 mln ha).

 

A więc zakładając złośliwie, że cały potrzebny wzrost produkcji energii elektrycznej w Polsce do roku 2020 o 131 TWh rocznie zostanie osiągnięty wyłącznie ze spalania biomasy lub z fermentacji biomasy i spalania biogazu, a więc że żadne inne OZE nie zostaną wykorzystane ponad obecny poziom, i że energetyka węglowa tylko utrzyma swoje moce na obecnym poziomie, okazuje się że:

wystarczy zagospodarować energetycznie ok. 20% gruntów ornych w Polsce, aby zabezpieczyć gospodarkę w energię elektryczną do roku 2020.

A przecież o takim właśnie wskaźniku (20%) pisałem wcześniej.

 

Te 20% gruntów ornych dla energetyki może wydawać się nieosiągalne, że zachwieje rynkiem rolnym itd. Ja uważam, że to jest realne. Przecież poziom zbiorów płodów rolnych w Polsce jest jeszcze ciągle niski w porównaniu do przedujących rolniczo krajów europejskich. Zatem w polskim rolnictwie są jeszcze ogromne rezerwy do wykorzystania. Poza tym rośliny energetyczne nie są wymagające glebowo. Można dla nich przeznaczyć przede wszystkim zieme V i VI klasy, ziemie stojące odłogiem, a ponadto nieużytki, tereny przemysłowe które trzeba rekultywować itp.

 

Wydaje mi się, że główny problem, najtrudniejszy, jest mentalny. Chodzi o wszystkich fachowców od energetyki. Im po prostu trudno przyjąć do wiadomości, trudno przestawić się, że powinni zwrócić się w stronę rolnictwa, aby rozwiązać problem grożącego nam deficytu energii elektrycznej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zatem zakładając, że cały wzrost zużycia energii elektrycznej w Polsce będzie pokrywany zieloną energią z biomasy, to rzeczywiście należałoby przeznaczyć dla roślin energetycznych 2,635 mln ha pól. Jednak ta liczba nadal mnie nie przeraża. Powiem więcej - chciałbym aby taki areał był wykorzystywany w celach energetycznych, bo to zaledwie 20,5 procenta gruntów ornych jakie mamy do dyspozycji w Polsce (a jest ich około 41% powierzchni kraju czyli około 12,8 mln ha).

to założenie oparte jest na dwóch niewiadomych, po pierwsze czy uda się uzyskać 50MWh z hektara ??

To zależy jak liczyć. Gdy po raz pierwszy podaleś 50MWh/ha to sprawdziłem, że 50MWh/ha tak, ale jako wartość opałowa. Bo przecież jest jeszcze coś takiego jak sprawność elektrowni. Więc wydawałoby się, że mniej. Z drugiej strony jesli założyć dodawanie biomasy w postaci odpadów zwierzęcych i innych biologicznych, które obecnie się marnują, a poddawanie ich fermentacji razem z biomasą roślinną nie będzie wymagać nowych areałów, to wskaźnik 50MWh/ha liczony tylko do powierzchni upraw roślin energetycznych wydaje się calkowicie realny.

a po drugie biomasa rezerwuje sobie też biodisel oraz lokalne ciepłownie, im tez przyznasz po 20% upraw ?? to razem da 60

Hm... 60% to może jest realne za 50, w najlepszym razie za 30 lat. Za 10 lub 12 lat to na pewno nie. Ale ... patrz niżej.

można też założyć że uda nam się osiągnąć PKB włoskie i jednocześnie zużywać prąd bardzo oszczędnie tak jak oni, co dało by tylko 200TWh potrzebnych w 2020r.

O to, to ... właśnie o to chodzi. Gospodarka w krajach rozwiniętych nie musi być coraz bardziej elektroenergochłonna. Taki rozwój trzeba wreszcie zahamować w tych krajach. Od tego zacząłem w tym wątku. Oto fragment mojego pierwszego postu.

Jestem przeciw głównie dlatego, że moim zdaniem należy iść w zupełnie innym kierunku. A mianowicie - należy systematycznie zmniejszać ilość energii zużywanej w ogóle przez ludzi i przez każdego człowieka osobno. A żeby to osiągnąć, należy nie tyle uruchamiać coraz bardziej efektywne źródła energii, co stopniowo, krok po kroku, w każdej dziedzinie życia i aktywności ludzi, eliminować wszelkie energochłonne procesy i produkty, jeśli tylko można je zastąpić mniej energochłonnymi. I na to głównie powinny iść nakłady tj. na poszukiwanie, badania, wdrożenie i zastosowanie energooszczędnych technologii i produktów. Nie chodzi więc o to, aby stawiać nowe elektrownie atomowe, wiatraki, solary i zapory na rzekach a nie nowe elektrownie węglowe, ale o to, aby stopniowo ograniczać produkcję energii w ogóle we wszelkich elektrowniach. Elektrownie nowe powinny być budowane wyłącznie w krajach trzeciego świata. I może atomowe będą w niektórych z nich tańsze niż inne. Natomiast w krajach rozwiniętych produkcja energii powinna być zmniejszana a nie zwiększana.

Badania, wdrożenia i zastosowanie energooszczędnych procesów, technologii i produktów są oczywiście kosztowne. Ale chciałbym, aby właśnie na te cele Państwo łożyło z naszych podatków, a nie na kolejną elektrownię atomową czy węglową.

 

Ale...

Wyhamowywanie energochłonności gospodarek nie może odbywać się tylko w Europie. A więc limity emisji CO2 oraz wzrastający udział OZE w produkcji energii elektrycznej, a ja dodam od siebie – także stopniowy wzrost cen energii elektrycznej – powinny wprowadzić wszystkie kraje na świecie, które emitują znaczące ilości CO2 i które produkują znaczące ilości energii elektrycznej. A więc aktualnie również, a może przede wszystkim, USA, Japonia, Chiny i Indie. Na miejscu polskiego rządu postawiłbym tę sprawę w UE na ostrzu noża: albo UE zmusi cały świat do limitów CO2 i wzrastającego wykorzystywania OZE, albo mamy gdzieś w Polsce wszelkie limity CO2 i wszelkie wskaźniki OZE, choćbyśmy nawet musieli wystąpić z UE. Albo – albo. Obecna polityka UE pod tym względem to absurd. Prowadzi prościutko do kryzysu gospodarczego w Europie, a lodowce na biegunach jeśli spłyną do oceanów w wyniku wzrostu CO2 w atmosferze Ziemi, to i tak spłyną dzięki USA, Japonii, Chinom i Indiom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

także stopniowy wzrost cen energii elektrycznej – powinny wprowadzić wszystkie kraje na świecie, które emitują znaczące ilości CO2 i które produkują znaczące ilości energii elektrycznej

ciekawy wniosek czyli możemy sie wzorować na Francji która produkuje znaczne ilości energii z atomówek bez CO2 i ma do tego najniższą cenę prądu w europie ??

Oj, mpoplaw!!! Dla mnie to oczywiste.

Chodzi o to, aby wpływać na zmniejszanie zużycia energii elektrycznej przecież. Jak inaczej można to zrobić w gospodarce wolnorynkowej? Socjalistycznymi nakazami i zakazami? Jakimiś idiotycznymi limitami, wskaźnikami i karami za ich przekraczanie?

 

Jak np. odwieźć ludzi od ogrzewania domów energią elektryczną po to, aby opłacało im się zainwestować w co innego np. w ogrzewanie domów ciepłem wód geotermalnych? Cena energii elektrycznej po prostu musi rosnąć. Wtedy kto będzie chciał ogrzewać dom jednak tylko energią elektryczną, proszę bardzo, będzie mógł, ale drogo. I podobnie - przy wyższych cenach energii elektrycznej każdy zakład przemysłowy będzie chętniej wybierać mniej elektroenergochłonną technologię.

 

Jeśli w cenie energii elektrycznej jej odbiorca musiałby pokryć wysoką akcyzę, to producent lub dostawca tej energii byłby tylko pośrednikiem dla Państwa, a Państwo z tej akcyzy miałoby fundusze na elektrownie z OZE.

O tym aspekcie dyskutowałem już w tym wątku z Yatzą. To musiałoby następować stopniowo, aby nie wywołać tąpnięcia gospodarczego całego świata itd. Myślę, że głębsze uzasadnianie jest zbędne. Powtórzę tylko bardzo ważną rzecz. Otóż wzrost cen energii elektrycznej musiałby być na całym świecie, no może za wyjątkiem krajów najuboższych. Bo to podobnie jak limity emisji CO2 i wskaźniki wykorzystania OZE nie może być ograniczone tylko w idiotycznym zakresie do UE. To wymagałoby ogólnoświatowego porozumienia. A od czego jest ONZ? Przepraszam - czy nie od właśnie takich porozumień na globalną skalę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

skoro Francja produkuje bardzo dużo prądu z atomówek bez CO2 i w dodatku znacznie taniej niż każdy inny kraj EU to czemu nie przeszczepić tego wariantu do Polski ??

Odpowiedź jest bardzo prosta - bo jest już na to za późno. To należało podjąć co najmniej 10 lat temu.

Sam prognozowałeś - do roku 2020 potrzeba zwiększyć produkcję energii elektrycznej w Polsce o 131TWh rocznie. A więc potrzeba ca 20GW dodatkowej mocy. Czy w ciągu 12 lat zdążymy wybudować i uruchomić w Polsce ca 10 - 15 elektrowni atomowych o łącznej mocy 20GW???

Co wolisz biomasę, 60% pól obsianych roślinami energetycznymi wszędzie dymiące kominy i prąd po 40 gr/kWh oraz droga eksportowaną żywność czy atomówki prąd po 17 gr/kWh, niezadymioną atmosferę i tanią żywność

Wolę mieć wróbla w garści niż kanarka na dachu.

Jaki jest globalny zapas uranu? Podobno 3,3 mln t.

Na ile lat to starczy? Podobno na 60 - 100 lat zakładając obecne zużycie po około 40 tys. t rocznie.

A jaki to procent globalnej produkcji energii elektrycznej? Podobno 16%.

A co będzie za 30 lat, gdy wszyscy przestawią się na atomówki, bo gazu i ropy wtedy już pomału zacznie brakować? Czy możesz przedstawić globalną wizję produkcji energii elektrycznej za 30 lat? Załóż przyrost ludności, przyrost PKB świata, przyrost zużycia energii elektrycznej i udział EA w tej produkcji. No właśnie jaki założysz? Czy 40% jak chcesz w Polsce osiągnąć już za 12 lat czy inny procent? Ciekaw jestem co Ci wyjdzie. Bardzo jestem ciekaw na ile lat starczy tego uranu.

Inwestując w Polsce dopiero teraz w atomówki, zafundowalibyśmy sobie kryzys energetyczny za 10 lat że hej, a za 20 lat byłby mądry Polak po szkodzie, bo jeśli większość krajów świata poszłoby tą samą drogą, to okazałoby się, że uran zdrożał parokrotnie a za kolejne 20 lat zapasy uranu się skończą.

 

A mój wróbel w garści, czyli biomasa i inne OZE nie muszą dymić. Świat już pracuje nad ogniwami paliwowymi, które mogą wodór i metan łączyć z tlenem w wodę bezpłomieniowo czyli elektrochemicznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mpoplaw

Jak znam życie, to w roku 2020:

- elektrownia w Ignalinie będzie dawać 1,6GW mocy, z czego Polska będzie otrzymywać niewielką część, ale po cenach komercyjnych, bo wobec sporów nt rozliczeń finansowych z Litwą, Polska już od dawna nie będzie udziałowcem tej inwestycji,

- będziemy w trakcie budowy 1 (słownie: jednej) elektrowni atomowej o mocy 3GW wspólnie z Niemcami przy czym z terminem zakończenia budowy w roku 2025 i z lokalizacją w Niemczech, bo ogólnonarodowe referendum w/s budowy elektrowni atomowych na terenie Polski co prawda nie będzie wiążące ze względu na za małą frekwencję, ale większość głosujących będzie przeciw, natomiast sejmik województwa zachodnio-pomorskiego zgodzi się na tę lokalizację w Niemczech tuż za Odrą,

- zużycie energii elektrycznej będzie w Polsce na poziomie ca 190TWh rocznie,

- będziemy importować energię elektryczną od prawie wszystkich sąsiadów,

- osiągniemy wskaźnik 8% produkcji energii elektrycznej z OZE, w tym głównie z biomasy, co będzie grubo poniżej 14% do których zobowiązaliśmy się wobec UE,

- rolnicy na północy kraju będą podpalać własne pola w proteście przeciwko brakowi zbytu na wierzbę energetyczną, ślazowiec energetyczny i topinambur, które mimo że zakontraktowane nie będą odbierane przez bioelektrownie z uwagi na zbyt dużą wilgotność wierzby lub brak wystarczających mocy przerobowych bioelektrowni,

- nie będziemy już płacić kar za przekraczanie limitów CO2, bo UE wycofa się z limitów CO2 i wskaźników energii z OZE wobec faktu, że większość krajów UE będzie przekraczać te limity i nie osiągnie wskaźników, a USA i Chiny nadal będą emitować CO2 bez żadnych ograniczeń,

- samochody na wodór nie będą mogły swobodnie poruszać się po Polsce wobec braku wodoru na stacjach paliwowych za wyjątkiem Gdańska, Warszawy, Katowic i okolic,

- cena energii elektrycznej w Polsce będzie najwyższa spośród wszystkich krajów UE.

 

I tą prognozą dziękuję za dyskusję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year później...
a co do referendum w sprawie atomu w Polsce, im bardziej Rosja podnosi nam cenę gazu, im bardziej UE dobija nas limitami CO2, im węgiel droższy tym mniej jest przeciwników atomu a więcej zwolenników, a jeszcze jak każdemu z przeciwników poświeci się przed oczami ceną prądu w Francji w porównaniu do ceny prądu w Anglii czy Niemczech to wynik tego referendum będzie łatwy do przewidzenia
Jak na razie straszą nas wyższymi cenami energii z atomówek :

http://beta.biznes.onet.pl/droga-energia-z-atomu,18490,3018487,1,prasa-detal

Prąd z elektrowni atomowych może kosztować prawie dwa razy więcej niż z węgla czy gazu, ostrzega "Rzeczpospolita", która dotarła do analizy wykonanej na zlecenie Polskiej Grupy Energetycznej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuję ten artykuł.

 

Prąd z elektrowni atomowych może kosztować prawie dwa razy więcej niż z węgla czy gazu, ostrzega "Rzeczpospolita", która dotarła do analizy wykonanej na zlecenie Polskiej Grupy Energetycznej.

 

Wynika z niej, że megawatogodzina energii uzyskiwanej z węgla lub gazu będzie (w porównywalnym okresie) kosztowała ok. 370 zł. Podobna ilość energii otrzymywanej z atomu może kosztować 690 zł.

 

Taki może być efekt zaciągnięcia kredytu na budowę "jądrówki", oprocentowanego w wysokości 7 proc., z okresem spłaty rozłożonym na 15 lat po zakończeniu prac.

 

Energetyka jądrowa mogłaby być tańsza tylko wtedy, gdyby budowa elektrowni nie była finansowana kredytem, podkreślają eksperci. To jednak wydaje się nieprawdopodobne, zważywszy fakt, że budowa elektrowni jądrowej o mocy 6 tys. megawatów może kosztować od 105 do 130 mld zł.

 

 

 

Jak z każdym projektem - dobre finansowanie to podstawa.

Może udział w zyskach pozwoliłby komuś zainwestować taką kasę. Araby na ten przykład chetnie inwestują obecnie w różne działy aby zdywersyfikować sobie przyszłe przychody. Nie musimy wykładać pieniędzy w całości.

A i tak wyjdzie tego "tylko" (?) 3,5 tys zł na głowę :)

 

Ciekawe czy przy kosztach kopalni uwzględnili zakup opcji na wypadek gyby węgiel ostro zdrozał. Ryzyka najczęściej nie wyceniamy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...
Z odpowiedzią czy jestem za elektrownią jądrową czy przeciw wstrzymam sie do czasu gdy poznam jej lokalizację.
Słyszałem, że jedną mają zlokalizować na zachód od Warszawy ;). Co Ty na to ?

Oprócz tańszej energii elektrycznej możesz mieć też tanią energię cieplną do ogrzewania domu.

Jednak nie martw się. Ciebie o zdanie nie będą pytać. W mojej gminie, bez jakichkolwiek konsultacji z jej mieszkańcami zlokalizowano "tarczę antyrakietową" ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiście jestem na NIE! a dlaczego? :

-MAMY własne, naturalne źródła energii - 90% Polski leży na gorących źródłach geotermalnych,

-koszty budowy e. jądrowej są olbrzymie w porównaniu do geotermalnej (chyba coś 4 razy) a jej budowa zajmuje ok. 15 lat + polska biurokracja i rząd razem wzięte daje coś około 50 lat :roll:

- NIE MAMY własnych kopalni uranu (trzeba będzie kupować "na zachodzie" - myślicie że tanio -> droga cena jednostkowa za kWh) :roll:

- NIE MAMY odpowiednich składowisk na odpady -> budowa nowych składowisk -> koszty -> płaci odbiorca en. elektr. = cena za kWh :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-MAMY własne, naturalne źródła energii - 90% Polski leży na gorących źródłach geotermalnych,
Ciekawy artykuł na ten temat :

http://www.eioba.pl/a77743/przyszlosc_to_geotermia

 

Zobaczymy co wyjdzie w Toruniu.

Naukowcy mają to do siebie że łatwo się mówi gdy się nie stawia za to własnych pieniędzy i autorytetu.

Wiele osób mówi że łatwo wybodować dom bo to tylko ściany i dach. Ale gdy przychodzi do konkretów to nie jest tak prosto.

 

Geotermia jest wspaniała. Ale czy rzeczywiście są ku temu u nas dobre warunki ?

Jest wiele szybów po dawnych odwiertach - dlaczego z żadnego z nich nie jest pobierana woda geotermalna ?

 

Gdyby taki kraków zrobił odwiert i dostarczyłby ciepło do domów to zrobiłby na tym majątek. Myslicie że nie uzyskaliby pieniędzy z obligacji które by wypuścili na ten cel ? Dostaliby .... ale nie przekonują ich zapewnienia naukowca, który tylko szacuje że tak a tak powinno być.

 

Gdzie są te opłacalne elektrownie geotermalne ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks później...

Ja przyłączam się do Henoka i też jestem na NIE!!!

Taka elektrownia produkuje w ciągu roku około 10 000 ton odpadów radioaktywnych, gdzie to składować??? Może pod oknami tych co wypowiadają się na TAK.

Poza tym jest idealnym celem dla ataków terorystycznych, a jak wiadomo żyjemy w czasach gdzie nawet Anglicy sobie z tym nie poradzili to co dopiero my (gdzie kto chce może wejść na lotnisko mimo "ścisłej ochrony").

Unie Europejska kładzie nacisk na odnawialne zródła energii i dofinansowuje je a my będziemy budować elektrownie atomową?! (Masa szmalu, żeby wybudować i droga w eksploatacji - a zatrudnienie znajdzie kilkaset osób :lol: dobre.

Jak by ten szmal zainwestować w odnawialne zródła energii zatrudnienie znalazło by znacznie więcej osób.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...