Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Co KRAJ to OBYCZAJ ... czyli z pamietnika światowca :):):)


Recommended Posts

Zainspirowana niejako watkiem o szczepionkach - gdzie wywiazala sie dyskusja o "zimnym chowie" dzieci (np w Anglii) przez co sa bj odporne - ale nie tylko (o czym za chwilke) :) - niesmialo proponuje watek o dziwnych , zaskakujacych , nietypowych obyczajach innych nacji.

(innych - czyli nie naszego polsko-słowiańskiego społeczenstwa) :)

 

 

A tak naprawde glowna inspiracja do pytania :co Was zadziwia w innym kraju, w sposobie zachowania innostrańców etc. był mój całkiem niedawny udział w ... szwedzkim weselisku. :)

Nie wystepowałam w nim co prawda w charakterze Panny Młodej :wink: a jedynie jako osoba towarzyszaca ale te wesele wywrocilo do gory nogami i calkowicie moje oczekiwania co do tego typu imprez.... :lol:

 

Ale po kolei.:)

Moj Kochany Męzczyzna [ w dalszej części opowieści zwany skrótowo KM] ma siostre przyrodnią . Starsza o 3 lata i od wielu lat (wlasciwie chyba od dziecinstwa) mieszkajaca ze swoja matka wlasnie w Szwecji.

Ale kontakty utrzymuja.

No i ta siostra właśnie była wyszła za mąż za Szweda (jakis Olaf albo Niklas - juz nie pamietam :))

KM został zaproszony na slub i wesele a ja tak na przyczepkę też :)

Polecieliśmy wiec razem (btw - SAS ma bardzo ładne stewardessy i calkiem fajne promocje na loty :)- KM był zachwycony :)) .

 

Po czym po spotkaniu z reszta rodzinki KM - dojechalismy do przepieknego zameczku w bardzo malowniczej okolicy gdzie tenze ślub sie odbył

Wesele tez :)

 

Slub jak slub - jedyne nietypowe bylo to ze:

- nie odbywał sie w kościele ani w jakims ichniejszym USC,

 

- nie jestem pewna czy facet udzielajacy slubu byl księdzem, urzednikiem panstwowym czy jakims gosciem z łapanki :lol: bo troszke dziwnie sie prezentował :) (tak ciut niedbale)

 

- nic kompletnie nie zrozumialam z tych hurgotów jakie z siebie wszyscy po szwedzku wydawali [ jedyne co wiem to to ze JA (po szwedzku) = TAK (po polsku) a TACK [wym jak nasze TAK] (po szwedzku) = DZIEKUJE (po polsku )

LOL :wink: :lol:

 

Najlepsze jednak bylo na weselu....

 

Na paru weselach byłam. Polskich. Były mnie i bardziej wystawne, bardziej i mniej huczne , na 50 osob jak i na 100 osób, robione przez bogatych ludzi jak i takich co mocno zaciskali pasa - ale pewne cechy charakterystyczne były niezmienne.

To wesele sprawiło że szczeka mi opadła na ziemię :):):) i stwierdziłam ze malo co jeszcze widziałam i przeżyłam :):):)

 

Ogólnie jak na warunki szwedzkie było na szaloną liczbe osób (bo aż 50 sztuk) - normalne weselicha to tak 30 os. maks :)

Ale cała reszta już była typowa. Dla nich. I nie odbiegała od wiekszosci szwedzkich standardów :)

 

Na poczatku podano każdemu po kieliszku szampana . Wznieslismy Toast (ci co umieli po szwedzku - wznieśli go po szwedzku a ci co nie umieli - po polsku :))

Po czym zasiedlismy do stołów. ...

 

Na kazdym miejscu gościa była karteczka z "zabawnie" opisanymi cechami charakterystycznymi danej osoby (np. Oto Klaus - lubi dłubac w nosie i kosic rano trawę albo : oto Greta - ma juz 40 lat a jeszcze nie wyszła za mąż - czyzby czekała na grabarza ???. etc.

No cóz - specyfika humoru dla róznych narodów tez jest inna :) [ o mnie też cos było dokładnie nie wiem co bo nie chciano mi przetłumaczyć(dzieki bogu :)]

Najlepsze miało nadejść :)

 

Zaczeła sie konsumpcja. Podano do stołu:

- bułke (tak, tak !!! (po szwedzku : ja! ja!):lol: - taką sucha bułke o konsystencji waty) :)

- krewetkę (1 (słownie: jedną) sztuke ale taka duża (tygrysią :lol:) w galarecie

- szlanke koli lub wody (do wyboru - nie ze to i to moi kochani :) - pan kelner chodzi z tacką i z dużym naciskiem pytal co wybierasz :))

 

Konsumpcja w/w produktów trwala ok. godziny poniewaz co chwila była przerywana śpiewaniem piosenek po szwedzku :) [ na moje ucho - takich "ludowych" weselnych przyspiewek]

 

Po czym nastąpił drugi (wyprzedzę nieco fakty i zdradze tajemnice ze był to też ostatni) toast weselnego wieczoru - wzniesiony polska (?) wódką. :lol:

 

Po czym podano do konsumcji cos na ciepło . To coś miało formę gulaszu (kawaleczki mieska i warzyw w pomidorowo-miesnym sosie - nawet smaczne) Plus znow do wyboru 1 szklanka wody lub koli.

 

Konsumpcja tychże produktów trwała ok 2-ch godzin poniewaz co chwile była przerywana śpiewaniem piosenek po szwedzku

:wink: :lol: :lol: :lol: :lol:

 

Do jedzenia nic juz wiecej nie podano. [ gwoli scisłosci stał mini barek z jakimś alkoholem i wodą oraz nomen omen:lol: - szwedzkmi stól z zakąskami na zimno - ktore mozna było... zakupić po przystepnej cenie :))

Panstwo młodzi nie zatańczyli ani jednego tańca :) Większość gości też nie

Głownie siedziano za stołem i spiewano :)

Paru najbardziej zatwardziałych weselników (głownie z polski ) probowało cos tam potańczyc na parkiecie w takt muzyki :)

Po czym wesele sie zakończyło - tak ok 23 wieczorem :)

Goście szwedzcy wygladali na zadowolonych. Goście polscy na lekko zszokowanych :):):)

 

No i czy nie piekne doświadczenia ?!:):):)

jedyne co psuło mi zabawe to wsciekle burczacy z głodu brzuch (czlowiek by wiedzial to by sobie kanapki z domu przyniósł :):):) ale zabawe mialam przednia i uznałam ze faktycznie co kraj to obyczaj :)

KM też był głodny jak pies ale powiedział ze wytrzyma :)

 

No to tyle z moich weselnych światowych doświadczeń :)

Ufff dzieki bo musiałam to z siebie wyrzucic :)

No i teraz pytanie - przezyliście cos podobnego w innych krajach , z innymi nacjami - cos co kompletnie rozni sie od naszych zwyczajów zachowan itp i pozostawilo niezatarte wspomnienia ?:):):):)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 178
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

(...)

No i teraz pytanie - przezyliście cos podobnego w innych krajach , z innymi nacjami - cos co kompletnie rozni sie od naszych zwyczajów zachowan itp i pozostawilo niezatarte wspomnienia ?:):):):)

 

Podobno szanujący się Eskimos udostepnia gościowi swoją żonę :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

e, no co jest?:)

wszystko gdzie indziej takie samo?:)

 

 

inny przyklad :

ujelo mnie ogromnie ze w Irlandii jak sobie idziesz poboczem (przy okazji - tam NIE ma poboczy- widocznie malo kto porusza sie inaczej niz samochodem :) i nie przewidzieli raczej wersji dla pieszych - przynamniej nie na pd-zach) i jak mija cie ludek w samochodzie to radosnie macha łapką do ciebie! :)

moze sie cieszy ze byles na tyle widoczny i na tyle przycisnales sie do kamiennego murku przy drodze ze cie nie rozjechal :):):)

juz pomijam ruch lewostronny i to ze przez pierwszy okres pobytu przecieralam oczy ze zdumienie widzac w pierwszym instynktownym odruchu male dziecko za kierownica albo psa (ktorzy oczywiscie siedzieli na miejscu przy kierowcy ale mi moj polski mozg podpowiadal ze to onio siedza za kierownica)

albo to ze mamy np pozny wieczor (ok 23-24) a w pubie tłumy dorosłych z dziecmi i starcami :) (przedział wiekowy 6-80 lat :))

rewelacja - dorosli pija piwko po pracy a dzieci baraszkuja pod stolami :)

 

- przyklad z usa :

kibelki prawie ze do brzegu muszli wypelnione stojaca (czysta bo po splukaniu) woda - wyglada to tak jakby permanentna awarie kanalizacji mieli - a to po p;rostu taka konstrukcja kibli (ponoc coraz wiecej amerykanskich gospodarstw przechodzi na system europejski :))

 

- przyklad w Włoch - akurat poludnia (ha! widzicie jak szpanuje gdzie ja to nie bylam :))

niewazne jak wygladasz nie wazne ile masz lat - o ile jestes kobieta i jeszcze jestes w stanie poruszac sie o wlasnych silach jestes podrywana, nagabywana , na twoj widok gwiżdza , rycza "o bambinna mamma mia" i probuja sie z toba umowic

ja i tak jmialam taryfe ulgowa bo brunetka wiec nie w "typie" wlochow ale takie blondynki maja przerabane :lol:

pamietam traumatyczne przejscie przez pewne wloskie miasteczko (czasy wczesnych studiow) - gdzie gwizdano za nami , wyto , probowano sie umowic tudziez ryczano w zachwycie

przezylysmy to ze gwizdal na nas i 10 letni (!!!) chlopiec jak i 70 - letni staruszek

przezylysmy to ze obok wolno rownolegle do nas na chodniku ulica jechalo kabrioletem dwoch wlochow trzymajac wielka kartke z nabazgrolonym nr telefonu i wielgasnym "call me!!!"

ale jak policjant na skrzyzowaniu kierujacy ruchemn tez zaczal gwizdac - zwatpilysmy :wink:

( i naprawde to nie byla kwestia ze jakies cudownie piekne bylysmy - oni tak po prostu maja - co ciekawe jesli idzie sie w towarzystwie jakiegokolwiek mezczyzny - cos takiego absolutnie miejsca nie ma :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gruzińskie wesele. :o

To jest dopiero przeżycie...

Bawią się wszystkie okoliczne wioski przez jakiś tydzień. :o

Jeśli jest się obcojęzycznym, cały czas jest jeden skazaniec, którego misją jest rozmowa na migi - tylko się zmieniają, jak ich ręce zabolą. :lol:

Każdy toast wygłaszany jest długo, kwieciście i barwnie. Jeśli mało barwnie i zbyt krótko - straszny wstyd dla wygłaszającego.

Po czym się wypija - z naczynia w kształcie bawolego rogu, wielkiego, zakręconego, bez możliwości postawienia go w jakikolwiek sposób. No, jak to róg. I całe napełnione po brzegi winem - jakieś 0,7 l do litra wina na jeden raz. :o

Nie można zostawić czegoś, po toaście należy wypić do dna, inaczej straszna obraza.

Po trzydniowym pobycie błogosławiłam długie toasty gruzińskie.

I spełnił mi się stary dowcip:

Przedwczoraj piłam z Gruzinami.

Wczoraj leczyliśmy z nimi kaca.

Szkoda, że nie umarłam przedwczoraj... :lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po czym wesele sie zakończyło - tak ok 23 wieczorem :)

Goście szwedzcy wygladali na zadowolonych. Goście polscy na lekko zszokowanych :):):)

 

Może nie z własnego doswiadczenia, ale...

 

Znany wszystkim Stefan Muller, bohater programu "Europa da się lubić" oraz jednego z tasiemcowych seriali, podał własnie w programie przykład dowcipu polskiego, który jest absolutnie niezrozumiały dla cudzoziemca, a szczególnie dla Niemców. A dowcip brzmiał tak:

Nei Armstrong wylądowawszy na księżycu wyszedł na pierwszy spacer po jego powierzchni. Ostrożnie chadza (podskakujac) to w tą, to w tamtą stronę, wtem za skałą zauważył człowieka, który drzemał sobie w zagłębieniu. człowiek ten ubrany był w zmięty garnitur, krawat miał znacznie poluźniony i z wyglądu był znacznie "zmęczony". Zaskoczony Neil budzi gościa i pyta kim jest. obudzony człowiek mówi, że jest Polakiem i nazywa się Jaś Kowalski. A skąd tu się wziąłeś? - pyta Armstrong. Ten szczerze odpowiada wzruszając ramionami "nie wiem" i dodaje: "z wesela wracam".

 

W tym miejscu Polacy się smieją, lecz np. Niemcy zupełnie nie wiedzą o co chodzi.

bo tam najdłuższe wesele trwa 3 godziny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Londyn - na przystankach autobusowych wszyscy grzecznie stoją w kolejce :o :wink: , nikt się nie pcha, każdy wie za kim jest, a do środka wsiada tylko tyle osób na ile jest miejsca.

 

Ale za to nikt nie wstaje na widok staruszki, nikt z nikim nie gawędzi w metrze, każdy z nosem wlepionym w gazetę.

 

Przeczytane gazety zostawia się na siedzeniach, wsiada następny i ma jak znalazł :wink: .

 

Ślub w kościele - znajomi pana młodego na lewo, znajomi panny młodej na prawo (lub na odwrót), a jak ktoś zna oboje to może na lewo lub na prawo :wink: .

Do kościoła nie przynosi się kwiatów tylko dopiero na przyjęcie.

 

W knajpach każdy za siebie płaci nawet jak jest się zaproszonym np. na pożegnalne party i to nie za to co się samemu zjadło, tylko uśrednia się rachunek i każdy po tyle samo.

 

Urodziny - u nas elegancja francja, tam luzik - jeansy i T-shirty.

 

Kierowcy zatrzymują się na przejściach dla pieszych :o , wystarczy, że się podejdzie do pasów, a on już STOP :o :wink: .

 

c. d. n.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam podobny przykład z zatrzymywaniem się samochodów przed pasami w Hiszpanii. Kiedy z siostrą(ona mieszka w Leon) zwiedzałam miasto, co jakis czas zatrzymywałam się i przyglądałam sie na odrestaurowane budynki np. po drugiej stronie ulicy (większośc była w marmurach ) samochody zatrzymywały się. Po prostu niechcący czasami stawałam niedaleko przejścia i jakoś nie mogłam na początku załapac o co chodzi. Myślałam że to jacys zboczeńcy, lub wielbiciele blondynek.Dopiero po pewnym czasie siostra powiedziała o co chodzi, ona tam mieszka 7 lat i jest do tego przyzwyczajona i nie zauważa.

 

Piekny kraj, czysto na ulicach, psie kupki są zbierane na bieżąco, nawet takie o żadkiej konsystencji :lol: :lol: :lol: , kulturka pełną gębą.

 

Najbardziej denerwujący zwyczaj w Hiszpanii- chocby nie wiem jaka była pogoda- rano i w południe widywałam męzczyzn i tych młodszych i tych starszych z parasolami. Czy szedł na spacer z psem w dresach, leginsach(takich obcisłych :o ) czy w garniturze - zawsze w ręku widziałam parasol. bardzo mi to obrzydło, może też dlatego że ja nawet w deszcz nie noszę parasola. :D

 

Jednym zwyczajem byłam zszokowana w Hiszpanii- w kafejce na podłodze często leżało tyle śmieci, papierki po cukrze , kawie, serwetki, paczki po papierosach.tego nie mogłam zrozumiec.U nas w Polsce nawet w wiejskiej knajpie, pijak będzie spał pod stołem, ale podłoga będzie czysta- może trochę piachu będzie co najwyżej. Podobno to świadczy o tym -że to jest super miejsce i im więcej śmieci, tym więcej klientów przychodzi. Jak uda mi się to wstawię zdjęcie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szwedzkie wesele to rzeczywiście rozpusta w porównaniu z angierskimi. To na którym byłam odbywało się w pubie, gdzie częśc była wydzielona dla weselników, a w drugiej części normalni bywalcy pubu :o No i państwo młodzi stawiali pierwszą kolejkę. Tylko.

A z przystanków w Londynie- miałam jeszcze fajniejsze spostzreżenie. Starsza pani, którą chciałam przepuścić przy wsiadaniu do autobusu, za nic w świecie nie chciala wejść przede mnie tłumacząc, że to ja byłam przed nią na przystanku.

 

Kreta

Idziemy sobie wąską uliczką, wydrążoną między wzgórzami. Droga asfaltowa, ale bez pobocza. Szliśmy z wózkiem , więc nie dało się zejść z drogi. A z naprzeciwka jedzie samochód. I trąbi jak wściekły. Co mu nagadaliśmy zanim do nas dojechał. :roll: Dobrze, że nie słyszał i nie rozumiał. Kiedy auto podjechało bliżej, okazało się, że jadący z naprzeciwka Grek śmieje się i macha do nas, żeby nas pozdrowić. :o

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znalazłam na razie tylko takie, ale już widac trochę śmieci na podłodze mimo wczesnej pory-była mniej więcej godz.11. Wszystko tam jest otwierane o godz.10.00. Przez swoją skomnośc jakoś nie potrafiłam zrzucic tych moich papierków ze stolika na podłogę. Ta polska kultura .... :oops: :oops: :oops:

 

http://images27.fotosik.pl/169/de1c5e22d90f5381m.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inną ciekawostką jest obchodzenie Świąt Wielkanocnych w Hiszpanii. Tam przez tydzień przed Świętami są procesje - wybrani ludzie(kilkadziesiąt osób) niosą "katafalki" z postaciami Jezusa i Matki Bożej, które ważą conajmniej 500 kg. Do tego w czasie procesji gra orkiestra też w przebraniach a'la Klu Klux Klan ,która przygotowuje się do tych procesji przez cały rok-muzyka jest makabryczna, włos się jeżył na głowie i ciarki chodziły po plecach jak tego słuchałam. Ubranie tych postaci to inna bajka... Zresztą sami zobaczycie...

 

Kiedy nadchodzą Święta Hiszpanie(przynajmniej ci na północy) rano jedzą zwykłe śniadanie a potem cały dzień siedzą w barze. Do Kościoła w Święta mało kto chodzi, a przecież podobno to kraj katolicki...

 

http://images30.fotosik.pl/170/6c76a8e826fab74bm.jpg

 

http://images34.fotosik.pl/166/8ab793f88ddf90a2m.jpg

 

http://images25.fotosik.pl/169/517963ef92b44085m.jpg

 

http://images34.fotosik.pl/166/b921233d3fde897em.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Parasole noszą od pachą :-? , czasami się opierają jak dżentelmeni w starych filmach, tak jakoś fantazyjnie. 8)

 

Odnośnie tych procesjii: ona zaczynały się ok. chyba 17 a kończyły po 22. Z każdego kościoła w Leon wychodziła inna procesja, jedna się kończyła-zaczynała się następna, lub obok przechodziła inna i ludzie tak biegali od jednej do drugiej.Te katafalki schodziły się przez cały tydzień z całej jakby gminy Leon(tak jak nasze województwo dawniejsze) do tych kościołów. W sobotę spotykały się wszystkie -ok.40 katafalków(+ do każdej kilkadziesiąt osób niosacych) na placu przed katedrą Leon i tam coś się miało odbyc-jakieś pokłony dla Matki Bożej - to był największy katafalk-ale mszy nie przewidywano :o , ale mnie juz wtedy nie było, w tym dniu wracałam do Polski... więc nie wiem co tam dokładnie się działo.

 

Myślałam że skoro oni tak ten tydzień przed obchodzą hucznie to i Swieta są takie jak u nas, ale nie..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze kilka zdjęc:

http://images23.fotosik.pl/170/48f48e22cf547932m.jpg

 

http://images27.fotosik.pl/169/47501eb6368807cam.jpg

 

http://images33.fotosik.pl/167/6a45e898147bd7e6m.jpg

 

A tu jest moja siostra ze swoim chłopakiem(Hiszpan)-udało jej się dostac do jednej z procesji - szła w intencji o zdrowie mamy. Tam jest taki udział traktowany jak u nas pielgrzymka.

 

http://images23.fotosik.pl/170/3744ea9e37cff363m.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wesele w Hiszpanii

Z zaproszeniem dostałem nr konta, na które miałem przesłać ewentualne prezenty. Po ślubie NIKT nie składa życzeń młodej parze. Byłem jedyny z kwiatami i prezentem. Każdy robi sobie pamiątkową fotografię ( do odbioru na koniec wesela po 7 EUR sztuka ). Wesele bardzo sute jak w Polsce tylko bardziej wystawnie. Prawie nikt nie tańczy. Jedynie kilka par z zagranicy nie znające miejscowej specyfiki. W pewnym momencie ogłoszono , że koniec ( 2 w nocy ), no to koniec, wszyscy wstali i do domu.

Urodziny w Holandii

Żadnego jedzenia, tylko piwo. Impreza na stojąco w klubie. Największy szok - prezenty. Goście poprzynosili różne śmieci z domów: gadżety reklamowe, otwieracz do konserw, świeczka itd. itp. średnia wartość prezentu nie przekraczała 3 EURO. Mój prezent - skórzany portfel Witchen - wyglądał jak z kosmosu.

Urodziny w Anglii

Pierwsza kolejka na koszt solenizanta, później "kup sobie sam". O 22 stół szwedzki. Nie uwierzycie - darmo! Tańce, śpiewy itd jak w Polsce.

Niemcy

Wielokrotnie byłem na różnych imprezach w Niemczech. Nie potwierdzam poprzednich spostrzeżeń. Niemcy bawią się jak ludzie w Polsce. Nigdy za nic nie płaciłem, bawiłem się po pachy do samego rana. Ogólnie totalny luz - szczególnie w ubiorze. Wszystko można o nich powiedzieć , ale nie to, że są skąpi. Przynajmniej ja na takich nie trafiłem.

W temacie skąpstwo absolutnymi mistrzami świata są Holendrzy. Nikt i nigdy ich w tej dyscyplinie nie pobije. Jak znajdę czas opiszę kilka historii. ( choć nie wiem, czy to na temat, bo już zgubiłem wątek )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z moich dalszych obserwacji: dziwne zachowanie przy stole. :lol: :lol: :lol:

 

Rodzice chłopaka mojej siostry-Javiera - są ludźmi kulturalnymi, może nie bogacze, ale klasa średnia. Ale to co działo się przy stole- u nas na wsi chyba tego nie ma. W Hiszpani popularny jest chleb z wyglądu taki długi jak bagietka, tylko strasznie się kruszył. Ten chleb podaje się do wszystkiego. Jego nie da się pokroic w kromki - więc kroją go na kawałki takie ok.10-15 cm na stole przy którym wszyscy siedzą. A że się bardzo kruszy, więc już w jednym miejscu jest pełno okruchów.Każdy dostaje kawałek i jedząc np. na kolację jakieś smażone mięso(raz nadziałam się na mięso krowy- czuc było cedziłkiem :lol: :oops:) czy ich szynkę surową zapleśniałą krojoną na przezroczyste plasterki (ona dojrzewa w jakiś piwnicach 6 mies.) każdy łamał swój kawałek chleba nad stołem-nie nad talerzem :o :o :o Generalnie po godzinnej kolacji na 6 osób stół to było pobojowisko(niestety nie mam zdjęcia-głupio mi było robic, a miałam ochotę :D :D ). Poza tym 2 osoby też potrafią zaśmiecic stół. Pytałam się siostry czy to jest normalne jak oni jedzą? Odpowiedziała że ich znajomi tak samo brudzą w czasie jedzenia. :oops: :oops: :oops:

 

Oni ten chleb jedzą nawet jak jest na obiad ryż, spagetti, sos z mięsem i makaronem czy ziemniakami itp. Do wszystkiego.

 

Najlepsze po kolacji: naczynia wkładaja do zmywarki a obrus wytrzepują z okruchów przez okno(mieszkają na 5 pietrze w bloku). Czasami miedzy tymi okruchami za okno wyleci zapalniczka lub widelec. Siostra mówi że bardzo niebezpiecznie jest chodzic pod oknami bloków(mimo że tam jest chodnik) ok 23 w nocy. U nich kolacja zaczyna się o 22.00 a kończy ok.23,. Wtedy zaczyna się bombardowanie. U rodziców Javiego byłam 3 razy na kolacji i za każdym razem ktoś zjeżdzał na dół(tam windy są nawet jak są 2 pietra) szukac sztuców , zapalniczki lub kluczyków od samochodu. I zawsze spotykali któregoś z sąsiadów -on także czegoś szukał co wypadło za okno. :lol: :lol:

 

Jak coś sobie jeszcze przypomnę to napiszę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...