Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Co KRAJ to OBYCZAJ ... czyli z pamietnika światowca :):):)


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 178
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

 

W knajpach każdy za siebie płaci nawet jak jest się zaproszonym np. na pożegnalne party i to nie za to co się samemu zjadło, tylko uśrednia się rachunek i każdy po tyle samo.

 

c. d. n.

 

No to miałam szczęście. W szpitalu zorganizowali mi pożegnalne party i NIE płaciłam. Inna sprawa, że to było DRUGIE pożegnalne party :D :D :lol: Po prostu, jak zorganizowali pierwsze miała to być niespodzianka, mieli mi powiedzieć w czasie lunchu. A ja się zwinęłam od razu o 12 i poleciałam do sklepu z ciuchami bo miała być wyprzedaż. wracam, a tu na stole kartka o tym lunchu :D Ale za chiny nie wiem, gdzie ta knajpa. Wzięłam komórkę i idę szukać. Mówią mi przez telefon gdzie a i tak nie trafiłam! Okazało się potem, że to było na mojej trasie do domu, co dzień ją mijałam! Podsumowali po powrocie, że było to najdziwniejsze pożegnalne party i... zrobili drugie :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szwedzkie wesele to rzeczywiście rozpusta w porównaniu z angierskimi. To na którym byłam odbywało się w pubie, gdzie częśc była wydzielona dla weselników, a w drugiej części normalni bywalcy pubu :o No i państwo młodzi stawiali pierwszą kolejkę. Tylko.

 

Anisia, to raczej zależy od .. zamożności, pozycji czy czegoś tam jeszcze... Byłam na weselu tak na oko na 200 osób, wszystko odbyło się w prywatnym parku, jedzenie nosili kelnerzy ale były też stoły i mogę cię zapewnić, nikt nie płacił za siebie. I nie wyszłam głodna..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z dziwnych obyczajów angielskich to "półkolonie" dla dzieci w kościele. Poszła na to moja córka (chodziła do anglikańskiej szkoły). Już po pierwszym dniu wróciła zachwycona. kościół zamieniony w plac zabaw, cały dzień gry, na koniec obrzucanie organizatorów (też pastora) kisielem... Super! Musiałam jej długo tłumaczyć, że oni nie przyjmują fizycznej obecności Jezusa w kościele a my tak (stąd ta komunia bez spowiedzi, a chodziłyśmy na msze do katedry :D ). Ale i tak żałowała, że u nas tego nie ma.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na paru weselach byłam. Polskich. Były mnie i bardziej wystawne, bardziej i mniej huczne , na 50 osob jak i na 100 osób, robione przez bogatych ludzi jak i takich co mocno zaciskali pasa - ale pewne cechy charakterystyczne były niezmienne.

Nie bylem na zadnym weselu poza Polska, ale czesto opowiadam o naszym jako prawie o zderzeniu cywilizacji :D. Pozornie polskim tradycyjnym, ze wspomnianymi cechami charakterystycznymi... ktore w rezultacie prowadzily do duzej dezorientacji. Takie zderzenie poludniowego Mazowsza z ziemia podkarpacka.

 

- pora slubu (15.00) dla tubylcow - wyjatkowo pozno, dla przyjezdnych z Mazowsza - bardzo wczesnie.

Po slubie wszyscy skladaja zyczenia, przyjezdni daja prezenty.

Na sali szampan, toast i te sprawy, a potem obiad - przyjezdni chetnie wypiliby co nieco pod kotlecika lub do rosołku, a tu nic nie ma na stołach

- po obiedzie - odgrywki (orkiestra chodzi, gra i przedstawia kazdego goscia pozostalym, za co przy okazji pobiera uznaniowa "pensje", reszte wynagrodzenia doplaca gospodarz) - przyjezdni szukaja po kieszeniach dychy lub dwoch bo sa nieprzygotowani...

- po obiedzie - odgrywki trwaja, a przyjezdni zaczynaja sie zastanawiac sie, czy to wesele jest bezalkoholowe...

Dalej jakos tradycje sie zbiegaja, woda rozmowna przyniesiona po odgrywkach ulatwia kontakty. Nagle zgrzyt. Tubylcy nie wiedza o co chodzi. Młodym zginęły buty. Złodzieje chcą coś śpiewać i domagają sie flaszki za oddanie. Jak to tak? Przeciez jest wodka na stolach, po co im dodatkowa flaszka?

A potem znowu wzgledny spokoj, az do oczepin...

Przyjezdni chca cos sprosnego zaspiewac na oczepinach, a tu orkiestra nie pozwala. A granie do spiewu przy stolach to orkiestra chyba skonczyla na odgrywkach...

Po oczepinach goscie zaczynaja znikac. Przed wyjsciem zegnaja sie, mowia, jak bylo fajnie (nawet jak im sie nie podobalo :) ). Tubylcy daja prezenty. Wszyscy od Gospodarzy dostaja paczuszke z ciastami ("ciastkami"). Przyjezdni

woleliby flaszke, ale moze tu daja dopiero po poprawinach?

Ostani goscie wychodza o 4-ej (tubylcy byli wyjatkowo dlugo, przyjezdni zazwyczaj koncza kolo 7-8-ej, ale tu zmogla ich pogoda i wczesny start)

 

Nikt z gosci nie zdaje sobie sprawy, ze oczekiwania od poprawin sa zupelnie odmiennie. Tubylcy nie przyjda, bo na poprawiny przychodzi tylko najblizsza rodzian. Przyjezdni przyjda wszyscy na czesc druga wesela.

 

To tyle, co mi sie przypomnialo na szybko...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niewazne jak wygladasz nie wazne ile masz lat - o ile jestes kobieta i jeszcze jestes w stanie poruszac sie o wlasnych silach jestes podrywana, nagabywana , na twoj widok gwiżdza , rycza "o bambinna mamma mia" i probuja sie z toba umowic

 

Zielona odarłaś mnie ze złudzeń :roll: :lol: :lol: :lol:

Byłam kiedyś na wycieczce nauczycielkiej z moja zasadniczą i staromodną babcią i jej koleżankami po fachu. Ja miałam jakieś 16-17 lat a cała treszta wycieczki co najmniej 3 razy tyle.

Co tam się działo :o 8) :lol: Panie nauczycielki było nawet z lekka zdegustowane :wink:

a ja wtedy myslałam, że jestem taka piękna :roll: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe, fajne te wasze historie. Może ja też coś dorzucę:

 

Na Węgrzech na święta Bożego Narodzenia nie ubiera się świerków jak u nas tylko sosny :o . Gupio wyglądają takie łyse i z tymi igłami długimi, ale u nich to normalne.

 

W Hiszpanii w szkole i na studiach jest zasada, że najwyższą ocenę może dostać tylko 10% ogółu zdających. Nawet jak powiedzmy 25% napisze bezbłędnie, to egzamin jest powtarzany dla tych 25% z trudniejszymi pytaniami, aby wyłonić tylko te 10% dla najlepszej oceny.

 

Nad procesjami w Hiszpanii boleję, bo moja siostra nie przyjeżdża na Wielkanoc do Polski, ponieważ chce koniecznie zobaczyć te procesje.

 

Jeżeli chodzi o zimny wychów w Anglii, to przeżyłam szok jak w październiku wysiadłam z samolotu (ubrana normalnie w kurtkę, spodnie, a nawet rajstopy pod spodniami :wink: ), wyszłam z lotniska i pierwsze co zobaczyłam to dziadka w wieku ok. 70 lat w całkiem króciutkich spodenkach i koszulce na ramiączkach. Po pierwsze to było ok. 10 stopni, po drugie wyglądał strasznie nieapetycznie :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

W Hiszpanii w szkole i na studiach jest zasada, że najwyższą ocenę może dostać tylko 10% ogółu zdających. Nawet jak powiedzmy 25% napisze bezbłędnie, to egzamin jest powtarzany dla tych 25% z trudniejszymi pytaniami, aby wyłonić tylko te 10% dla najlepszej oceny.

 

 

He he, popatrz, u mnie na studiach też panował rozkład Gausa na niektórych przedmiotach... I podobne zasady...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jeszcze mi się przypomniało. Niby wszyscy wszędzie na świecie kochaja dzieci. Ale najbardziej rzuciło mi się to w oczy we Włoszech. Nie płacą za bilety autobusowe nawet dzieci sześcioletnie. Nie wiem jak starsze. A "mia bella piccolina" dostała miejsce wyznaczone koło kierowcy w autobusie, w którym drzwi sie nie domykały, bo taki był tłok. Dobrze, że więcej dzieci na przystanku nie było :lol: bo nie wiem kto by prowadził. :roll: :wink:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na 100% Irlandia i na 90% Anglia - w temacie autobusow- :)

Autobusy nie wiem jak miejskie - ale te takie ichniejsze PKS-y nie zatrzymuja sie tylko tam gdzie sa przystanki ale tez tam gdzie ktos chce wysiasc lub wsiasc :) (w miescie tez ta zasada obowiazuje.)

Z czuloscia patrzylam jak przemily pan autobusowy stawal w szczerym polu bo ktos pomachal raczka ze chce pojechac albo zatrzymywal sie 10 metrow PRZED legalnym przystankiem bo jakiejs kobitce akurat te 10 metrow blizej bj. pasowalo :)

A u nas? U nas to najwyzej mozna wyblagac kierowce zeby wypuscil wczesniej jak juz od godziny stoi sie w korku.

A jak juz autobusik ruszyl z przystanku i np. 4 metry dalej stoi na swiatlach - mozna zapomniec zeby przy okazji otworzy drzwi bo ktos biegnie.

Podobno maja zakaz - nawet jak stoja kolo chodnika i pasazer nie jest narazony na potracenie gdyby wysiadal na srodku jezdni. (bo to ponoc dla dobra pasazera takie zasady wprowadzili)

Po za tym - kierowcy autobusow maja wszyscy jak leci firmowe kubraczki (czytaj : wyprasowana koszula, krawat (czasem i marynarka) :):):) spodnie w kancik :))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super watek :) Bardzo fajnie sie czyta Wasze opowiesci :D

 

Ja moge tylko dorzucic, ze podobnie, jak ktos tu pisal o Hiszpanii, tak i we Wloszech straszliwie krusza i smieca przy stole (stad zreszta nakrycie wliczone w cene w knajpach, bo po jedzeniu zwijaja caly obrus z zawartoscia :) ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zielona, z tymi autobusami to się nie zgodzę. Mieliśmy w Anglii taką przygodę, że akurat pojechalismy sobie na wycieczkę do Brighton w czasie kiedy był jakiś bieg po zdrowie. Zablokowana cała trasa. Stoimy w korku pod Brighton wracając do Lodynu już z półtorej godziny. I autobus stoi albo przejeżdża 10 metrów i dalej stoi. I nagle mój mąż musiał wysiąść, bo w tym autobusie nie było toalety, a w takim tempie do Londynu jeszcze z 5 godzin drogi. Za nic w świecie kierowca nie chciał otworzyć drzwi. Bo mu nie wolno między przystankami. Już nie pamietam co Tomek zrobił. Może zagroził, że się wyrzyga. :roll: i wypuscił go. Ja zostałam. Na swoje nieszczęście. Zanim dotarlismy do Londynu zamknęli metro. Tomek od kilku godzin w domu, a ja jeszcze musialam poszukiwac nocnego autobusu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tzw. "polska gościnność" nie istnieje w porównaniu z gruzińską!

Pewnego późniego listopadowego popołudnia weszłyśmy we trzy do sklepu z pamiątkami. Mniej w celu nabycia pamiątek, bardziej, żeby dowiedzieć się, gdzie można kupić chleb (były to czasy, gdy w Gruzji sklepowe półki świeciły idealnymi pustkami). Przemiła pani sklepowa, gdy usłyszała polską mowę (od razu poznała!), natychmiast zaprosiła nas na kolację następnego wieczoru do siebie do domu. Ot tak, dlatego, że jesteśmy z Polski. Trochę już przyzwyczajone do tej gościnności, nawet nie bardzo sie zdziwiłyśmy, zaproszenie przyjęłyśmy i poszłyśmy do wskazanej piekarenki po chleb. Zapuściłyśmy się w jakieś zaułki, wbrew wyraźnym przykazaniom naszych przewodniczek, żeby pod żadnym pozorem tego nie robić nawet w biały dzień (no ale jeść trzeba, nawet, jeżeli na początku pobytu osiagnęło się stan misia koala i do końca konsekwentnie się go utrzymywało). Stanęłyśmy grzecznie na końcu kolejki, zorientowawszy się, że wszyscy czekają na wyjęcie chleba z pieca. Wdychając oszałamiąjące zapachy, zaczęłyśmy rozmawiać. Natychmiast zareagowali ludzie stojący przed nami i padło nieśmiertelne pytanie "wy atkuda?". Ponieważ stan misia koala doskonale wpływa na zdolność porozumiewania się po rosyjsku (jakoś zgadzali się na rozmawianie z nami w tym nielubianym, ale jedynym wspólnym języku), rozmowa natychmiast potoczyła się wartko. Głównie na tematy polityczne (doskonale orientowali się w polityce polskiej!), bo u nich akurat trwały rozruchy i demonstracje. Gdy wyjęto chleb z pieca, ktoś z początku kolejki zapytał, ile chlebów chcemy. Odparłyśmy, że trzy i po chwili miałyśmy w rękach trzy cieplutkie, pachnące chleby. Na pytanie, ile płacimy, usłyszałyśmy, że nic, bo jesteśmy ich gośćmi. Jeszcze ze dwa razy dostałyśmy tam chleb, nigdy nie płacąc. Na kolację do pani ze sklepu, oczywiście, poszłyśmy. W ogóle wieczorów nam zabrakło!

A co do podrywania, to nie zdarzył nam się dzień, żeby każda z nas nie otrzymała co najmniej trzech poważnych propozycji małżeństwa! Żadnego gwizdania. Poważne rozmowy. Dziwne, bo to, że nie jesteśmy blondynkami jakoś im nie przeszkadzało. Pewien pan w trolejbusie długo (kilka przystanków) mi opowiadał, jak to dobrze mi będzie, gdy wyjdę za niego za mąż, bo on jest bogaty i niczego nie będę musiała robić, bo będę miała służbę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie się czyta Wasze opowieści :D .

 

Teraz coś bardziej przyziemnego :wink: , chińskie dzieci nie noszą majtek, spodenki mają nie zaszyte w kroku i tak siusiają (na dwa też :wink: ) i nie ma znaczenia czy to ulica czy środek sklepu - przychodzi pani posypuje piaskiem, zbiera na szufelkę i już.

 

http://images25.fotosik.pl/170/96f1bc5a4daa9dadmed.jpg

 

 

http://images34.fotosik.pl/167/fd2b277313a52cb9med.jpg

 

 

http://images23.fotosik.pl/170/84a6b0eb37e8c053med.jpg

 

 

http://images33.fotosik.pl/168/5dfbfbf57b823f0emed.jpg

 

Nie ma problemu ze ściąganiem i wciąganiem majtów, wystarczy kucnąć i gotowe :lol: .

To się nazywa niezależność :wink: .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość elutek
Pewien pan w trolejbusie długo (kilka przystanków) mi opowiadał, jak to dobrze mi będzie, gdy wyjdę za niego za mąż, bo on jest bogaty i niczego nie będę musiała robić, bo będę miała służbę.

no i co? no i co? jak Ci się, Agduś, teraz żyje? :roll: :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rewelacja!!!! :lol: ciekawe czy sa takie dyskusje jak u nas o sprzataniu po psach :wink: :lol: :wink:

 

 

 

ps. co do autobusow angileskich napisalam ze w 90% -(bo tylko 9 x jechalam :wink: ) irlandzkie - pelna kulturka zyczliwosc i zrozumienie.

jak sie jedzie w dluzsza trase z bagazem (umieszczonym jak w polskich pks-ach z boku podwozia) i na przystanku gdzies tam ktos wyjmuje swoje klamoty to pan autobusowy wystawial glowe i patrzyl czy czasem nie nieswojego bagazu (pamieta co kto ma? :)) :wink: (niestety polacy dotarli na wyspy i duzo czesciej sie zdarza ze bagaz ginie :/ - ponoc wczesniej zdarzalo sie sporadycznie)

 

co do gruzinskiej zyczliwosci - normalnie chyba pojade i sprawdze :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...