Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Co KRAJ to OBYCZAJ ... czyli z pamietnika światowca :):):)


Recommended Posts

Gość elutek
Niemki olśnione pokiwały głowami, i ucieszyły się: "Ach, taaak! To tak jak u nas w czasie wojny!"

:D

 

przypomniało mi się:

na komunię mojej starszej córki zaprosiłam taką naszą "przyszywaną" babcię z Niemiec

po imprezie /robionej w domu :wink: /zostało mi dużo ziemniaków, szkoda było wyrzucić, więc do woreczków

i do lodówki, na "kopytka"

babcia wielkie oczy zrobiła, ale zaraz odpowiedziała: "tak, tak, w czasie wojny też

dużo rzeczy z ziemniaków jedliśmy..." 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 178
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

w niemieckiej szkole-na przerwie podchodzi nauczyciel do grupki uczniów, zagaja, prosi o papierocha...Polacy konsternacja! (uczniowie 16 lat). potem inny nauczyciel na boisku czestuje swoich uczniow paieroskiem. My w szoku!!!! u nich wtedy obowiazywala zasada, ze jak koncza 16 lat, moga palic bez problemu jak dorosli nawet w szkole. no dobra... za jakis czas widzę smarkacza 14 lat jak fajkę przy lehrerze wyciąga. Konsternacja do kwadratu...Lehrer wyjasnił, ze ten uczniak tez moze jarac, bo dostal pisemna zgodę rodziców....Mam nadzieję ze akcje stop papierosom do nich dotarly!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z papierosami wiąże się jeden z największych szoków kulturowych jakie przeżyłam.

 

W prowincjonalnym miasteczku w Szwajcarii widziałam taką oto scenkę. Jest sobie główny plac miasteczka, a przy nim mini centrum handlowe, jakiś supermarket i kilka innych sklepów pod dachem. W szerokim przejściu stoi grupka młodzieży - tak z kilkanaście sztuk. Część z nich pali, ktoś pije piwko, hałasują umiarkowanie, są trochę niechlujni i zadziorni. Ze sklepu wychodzi starsza kobieta i wyraźnie poirytowana zwraca im uwagę. Nie podoba jej się, że palą - zarówno ze względu na miejsce, jak i wiek wyrostków.

 

Zdrętwiałam pewna, że ją zaraz co najmniej zwyzywają, albo wręcz poturbują. A młodzież... nagle ucichła, potulnie poschylała głowy, papierosy pochowała w rękawach (przecież na ziemię nie rzucą!) i gnąc się w przepraszających gestach czekała aż starszej pani przejdzie złość. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Czechach wynajęliśmy pokój w małej miejscowości. W porze obiadu udaliśmy się do pobliskiego - jedynego - baru. Wchodzimy z dwójką mocno nieletnich (4,5 roku i 2 miesiące) dzieci, a tam, jak to w barach, siekierę w powietrzu można zawiesić. Już się zastanawiamy, czy uwędzić dzieci, czy starsze zagłodzić, kiedy zza baru wychodzi miły pan i pokazuje nam salę dla nekuriczich. Wciąż pełni wątpliwości (w Polsce są to z reguły stoliki w tej samej sali tylko na uboczu) idziemy za nim, a on nas prowadzi do osobnej małej salki, zamkniętej szczelnie, do której dym nie docierał. I tak było w każdej knajpce! A w głównej sali tłum, piwo się leje strumieniami, ale nikt nie rzuca kuflami (mięsem też chyba nie - wprawdzie moglibyśmy samego mięsa nie poznać, ale ton głosów był taki raczej przyjazny).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gdy mieszkałam w Niemczech wprawiałam w zdumienie wiele osób :lol:

czym? - robiłam przetwory i piekłam ciasta...

Siostra mojego męża wprawia Niemki w ogromne zdumienie notorycznie. Czym? Ano tym, ze po umyciu naczyń płynem do mycia płucze je czystą wodą. Po co? Przecież na płynie jest napisane, że nie jest szkodliwy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siostra mojego męża wprawia Niemki w ogromne zdumienie notorycznie. Czym? Ano tym, ze po umyciu naczyń płynem do mycia płucze je czystą wodą. Po co? Przecież na płynie jest napisane, że nie jest szkodliwy.

 

O matko... moja b. dobra przyjaciolka robi identycznie - ale mieszka blisko granicy z Niemcami a przez pare lat tam w ogole mieszkala - wiec wreszcie odkrylam skad sie to wzielo! :o :lol:

Ona co prawda opłukuje naczynia - ale to jest takie musniecie woda i talerze, patelnie i garnki stawiana na ociekaczu maja jeszcze na sobie piane z plynu do mycia (ktora wysychajac zastyga na naczyniach)

Dla mnie to problem nie do przeskoczenia - i doprowadzilo ze bedac z wizyta u niej nie zachowywalam sie jak gosc powinien (cichy i bezwonny i niewidoczny:)) tylko talerze na ktorych ja jadlam PRZED nalozeniem jedzenia byly wyrywane przeze mnie z jej rak i ponownie plukane woda.

Kurcze chyba faktycznie to z niemiec przyszlo :)

 

Z kolei Niemki dziwuja sie ze Polki sypia garsciami proszek do prania do pralki.

U nich daja max polowe tego co my.

Byc moze to kwestia bj. skoncentowanych proszkow na rynku Niemieckim ale z kolei znam opinie pewnego producenta wlasnie proszkow ktory uznal ze na rynek Polski nie bedzie dawal takich jak na rynek niemiecki bo Polki z przyzwyczajenia i tak beda sypac go ZA DUZO - wiec celowo "rozciencza". Czyli - błedne kolo :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Hiszpanii podobnie jak w Czechach małym dziewczynkom przekłuwane są uszy(najczęściej kolczyki zapinane-takie u nas noszą starsze panie) oraz zakładane na rękę bransoletki złote, takie dosyc szerokie i grube . Chłopcy także dostaja bransoletki. Widziałam taka mniej więcej 2 letnia dziewczynkę(córeczka znajomych siostry) i ona co jakiś czas poprawiała tą bransoletkę bo się zsuwała. Więc się pytam siostry- czy takie małe dzieci nie zgubią takiej ozdoby,nie połkną? Nie ma takiej możliwości- te dzieci od małego mają to na ręku, więc traktują to jak coś oczywistego,a bransoletki co jakis czas są poszerzane.

A tak przy okazji- piękna biżuteria jest ze srebra i złota w Hiszpanii- z typu nowoczesnego. Droższy od złota jest bursztyn - tam można dużo zarobic na nim- wystarczy kupic cokolwiek z tym bursztynem w Polsce i zawieźc do Hiszpanii- przynajmniej potrójna przebitka jest.W żadnym sklepie jubilerskim nie znalazłam najdrobniejszej biżuterii z bursztynem. Ściągają na zamówienie klienta-jeśli mają jakieś kontakty np. z polskimi wytwórcami.

 

Chciałam siostrze upiec ciasto- nie znalazłam ani drożdży ani proszku do pieczenia. Siostra zapytała się kilku starszych pań- gdzie można coś takiego kupic- no to dowiedziała się że jeszcze 20 lat temu było to w sklepach, ale teraz wszystkie ciasta kupują w cukierniach bo jest tańsze i ładnie udekorowane.Nikt już nie piecze.... Mnie osobiście ich ciasta nie smakują- za słodkie, wszystko ma taki sam smak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość elutek

nie była jeszcze poruszana sprawa mycia - mycia SIĘ :)

 

z moich obserwacji wynika, że wielu Niemców i Austriaków wieczorem

się nie myje, tylko rano biorą prysznic

wieczorem, owszem, idą do łazienki, umyć ząbki i opłukać buźkę, ale to wszystko,

zakładają potem na brudne ciałko piżamę i idą spać :D

 

/mam nadzieję, że ktoś jeszcze to zaobserwował, żeby nie wyszło, że obracałam się

w "dziwnym towarzystwie"... :roll: :lol: :wink: /

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat takiego obyczaju w Hiszpanii nie zaobserwowałam- wydaje mi się że częściej w Polsce mozna spotkac takie zachowania. :D :D :D

 

Natomiast Ci Hiszpanie, z którymi miałam kontakt- wracając po pracy ok 15- biorą prysznic, przebieraja się w piżamkę i hop do łózka- bo jest akurat pora sjesty -śpią do ok 17. Ale to jest autentyczne spanie-z zatyczkami w uszach, rolety w oknach opuszczone żeby światło nie przeszkadzało,to nie było zwykłe leżenie ... Tego nie mogłam zrozumiec i w czasie kiedy siostra( przesiąkła już ich obyczajami) z Javim spała, ja sobie spacerowałam albo czytałam książkę, bo wszystkie sklepy i urzedy od 14 do 17 były zamknięte.Miasto było jak wymarłe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elutku, Austriacy i Niemcy mają więc permanentny dzień dziecka ;)

 

Z myciem to w ogóle niezłe są klimaty. "Mycie się" to w końcu bardzo indywidualna sprawa, choć zapewne im cieplejszy klimat tym częstsza po temu skłonność narodów :).

 

Z innych "myć" pamiętam natomiast jak lata temu, w Anglii, wzdragałam się przed jedzeniem "brudnych" warzyw, a dziś sama wolę wyszczotkować niż obierać :) Z drugiej strony niewiele jest niemieckich domów w których odważę się jeść z powodów już tu wymienionych. ;) Oszczędność wody przy zmywaniu przyprawia mnie o palpitacje :), choć okna i firanki są zawsze niepokalane.

 

O właśnie! :) Koleżanka, która zamieszkała w Niemczech już po dwóch tygodniach miała u drzwi delegację sąsiadek uświadamiających ją, że już druga sobota minęła, a ona tylko raz umyła okna. Tak być nie może!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czy wy tez zauwazyliscie ze w niemczech nie myje się np. pomidorow, jablek, bananow , pomaranczy itp przed przyrządzeniem lub podaniem? dla mnie to szok jak pomidory prosto ze sklepu londowaly w salatce!Pol biedy z tymi, ktore sie obiera (ale to tez nieprzyjemne bo caly nalot i chemia zostaja na paluchach, tore zwykle i tak znajda kontakt z ustami) ale te zjadane ze skorą?:(mnie to przerasta
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym myciem w Niemczech przedmówcy mają rację, też to zauważyłem. Kąpiel jest rano na rozruch, wieczorem tylko ząbki. Naczyń nikt nie płucze, byłem w wielu domach i zawsze to samo - piana wysycha na talerzach.

Dodam też trzeci element, może nie aż tak powszechny, ale spotkałem sie z nim kilka razy, więc to chyba nie przypadek. Gdy Niemiec musi ( przepraszam nie wiem jak to wyrazić ) puścić bąka, to po prostu to robi, głośno i bez krępacji. Czy ktoś to również zauważył, czy tylko ja miałem omamy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość elutek
Gdy Niemiec musi ( przepraszam nie wiem jak to wyrazić ) puścić bąka, to po prostu to robi, głośno i bez krępacji. Czy ktoś to również zauważył, czy tylko ja miałem omamy?

 

zgadza się :lol: i bekają też bez krępacji :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elutku,

O właśnie! :) Koleżanka, która zamieszkała w Niemczech już po dwóch tygodniach miała u drzwi delegację sąsiadek uświadamiających ją, że już druga sobota minęła, a ona tylko raz umyła okna. Tak być nie może!

 

Przez kilka miesięcy mieszkałem u niemieckiej rodziny niedaleko Kolonii. W sobotę wieczorem, kiedy siedzieliśmy przy kominku, Frau podziwiała swoje okna czyste jak łza, ale już w niedzielę... miała wątpliwości czy są dostatecznie czyste. I w poniedziałek zaczynało się wielkie mycie. Jeden środek do szyb z zewnątrz, inny do szyb od wewnątrz, a jeszcze inny do futryn. Dom był duży więc mycie zajmowało kilka dni. W piątek euforia, w sobotę zachwyt, ale już w niedzielę zwątpienie i w poniedziałek kolejne szorowanie okien. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:lol: Gdybym miala sąsiadki Niemki, to chyba by mnie przeklęły. Mycie okien częściej niż dwa razy do roku uważam za nadgorliwość.

 

Okna myć należy jak głos dzwonów kościelnych przestaje być słyszalny. :wink: :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:lol: Gdybym miala sąsiadki Niemki, to chyba by mnie przeklęły. Mycie okien częściej niż dwa razy do roku uważam za nadgorliwość.

 

a dlaczego aż dwa razy???? :o :o :o

Bo dwa razy w roku są duże święta :wink: :lol:

 

ale jedne są w zimie i ja się wtedy boję okien otwierać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:lol: Gdybym miala sąsiadki Niemki, to chyba by mnie przeklęły. Mycie okien częściej niż dwa razy do roku uważam za nadgorliwość.

 

a dlaczego aż dwa razy???? :o :o :o

Bo dwa razy w roku są duże święta :wink: :lol:

 

ale jedne są w zimie i ja się wtedy boję okien otwierać.

 

Ale nie każdy taki bojaźliwy jak ty...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...