nastka79 02.04.2008 08:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Kwietnia 2008 Wg mnie zupełnie nie pasuje na dzień dzisiejszy, przede wszystkim to, że na samochód trzeba pracować 3 lata Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pluton 04.04.2008 11:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Kwietnia 2008 Dla mnie kompletnym szokiem, gdy mieszkałem w Anglii, było wyprowadzanie malych dzieci na spacer na smyczy Gdy to po raz pierwszy zobaczyłem jadąc samochodem, o mało nie spowodowałem wypadku. Żeby nie być gołosłownym. To jest uprząż: http://www.mothercare.com/gp/product/B000IEYPOA/ref=ts_dp_2/026-0875562-5335615?ie=UTF8&mcb=core Do tego dopina się smycz (taką jak dla psa) i wyprowadza się szczeniaka na spacer. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 04.04.2008 11:56 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Kwietnia 2008 Widzac wcale nie rzadko pedzacego dzieciaka a za nim matke z rozwianym wlosem krzyczaca w nieboglosy "stasiuuu!!!!! stoooojjj!!!! nieee naaaaa ulice!!!!!!!!aaaa!!!!" to zaczynam uwazac ze to moze wcale nie glupie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bratki 04.04.2008 19:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Kwietnia 2008 Dla mnie kompletnym szokiem, gdy mieszkałem w Anglii, było wyprowadzanie malych dzieci na spacer na smyczy Gdy to po raz pierwszy zobaczyłem jadąc samochodem, o mało nie spowodowałem wypadku. Żeby nie być gołosłownym. To jest uprząż: http://www.mothercare.com/gp/product/B000IEYPOA/ref=ts_dp_2/026-0875562-5335615?ie=UTF8&mcb=core Do tego dopina się smycz (taką jak dla psa) i wyprowadza się szczeniaka na spacer. Pluton ja na smyczy byłam prowadzana, nie powiem ile lat temu. Komuna była. Pewnie tylko dlatego żyję. Kupili mi taką, gdy jako 3-4 latka próbowałam zjechać na nartkach z klifu w Orłowie. Ojciec zdążył mnie za kaptur złapać. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
matka dyrektorka 04.04.2008 19:24 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Kwietnia 2008 obu moich dzieciów na smyczy prowadzałam w Polsce bardzo praktyczne , polecam mamom bardzo samodzielnych małych człowieczków uczących się chodzić , zdrowsze to dla kręgosłupa mamy niż prowadzenie za łapkę no i można "szczeniaka" do pionu sprowadzać kiedy leci na mordkę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
pluton 05.04.2008 02:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Kwietnia 2008 obu moich dzieciów na smyczy prowadzałam w Polsce bardzo praktyczne ja na smyczy byłam prowadzana, nie powiem ile lat temu. Świat się wali... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bratki 05.04.2008 05:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Kwietnia 2008 obu moich dzieciów na smyczy prowadzałam w Polsce bardzo praktyczne ja na smyczy byłam prowadzana, nie powiem ile lat temu. Świat się wali... Noo, Anglia powoli dogania Polskę Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
JoShi 06.04.2008 20:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Kwietnia 2008 Widzac wcale nie rzadko pedzacego dzieciaka a za nim matke z rozwianym wlosem krzyczaca w nieboglosy "stasiuuu!!!!! stoooojjj!!!! nieee naaaaa ulice!!!!!!!!aaaa!!!!" to zaczynam uwazac ze to moze wcale nie glupie Jeszcze za czasów studenckich widziałam mamy w parkach z dziećmi na smyczach. bardzo to praktyczne. Dziecko ma jako-taką swobodę a mama całkiem dobrą kontrolę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
KiZ 06.04.2008 20:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Kwietnia 2008 W głownym temacie wątku. Dla mnie Węgrzy to najbardziej bezpruderyjny naród na świecie. Podam jeden przykład Po pierwszym roku studiów pojechalismy z grupa znajomych do koleżanki, pół-Węgierki studiującej z nami. Miała całoroczny dom nad Balatonem. W ciagu dwóch dni przebywania na plaży (textylnej zaznaczam)otrzymałem trzy propozycje zagrania w filmie porno Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 07.04.2008 20:38 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Kwietnia 2008 NIe wiem, czy to we Francji powszechne, ale rodzina, u której byłam, doprowadzała mnie do rozpaczy bardzo rygorystycznym przestrzeganiem pewnych zasad. Otóż byliśmy nad morzem (mają tam mieszkanie w jakimś jakby apartamentowcu). Upał, morze szumi zachęcająco (słychać i widać przez okna). Dzeiń pierwszy: rano, zanim się wyzbierali trzeba było już myśleć o obiedzie. Zamiast plażowania, spacer po promenadzie i oglądanie z niej plaży. Po obiedzie (upał, morze szumi...) ja w blokach startowych gotowa do kąpieli, ale... nie wolno się kąpać po jedzeniu, więc... spacer! Kilka kilometrów w pełnym słońcu, żar się leje z nieba, a my po odkrytym i nieciekawym terenie spacerujemy... W końcu plaża i kąpiel (jedna i niezbyt długa, żeby nie zmarznąć). Potem do domu na kolację. Przez kolejne dni było tak samo! Nie kąpiemy się, bo odpływ, bo przypływ, bo po jedzeniu nie wolno!!! A tu upał i morze szumi... Kuzynki mi chyba trochę zazdrościły, bo starsza, która była z nami w Polsce przez kilka dni, wspominała, że my to się kąpaliśmy w zalewie nad tamą na lodowatej górskiej rzece zaraz po obiedzie. No może nie tak natychmiast po wstaniu od stołu, bo nad zalew trzeba było się wybrać i dojść (kilkanaście minut pewnie razem) ale kilku godzin nie czekaliśmy na pewno. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Janek 24.04.2008 21:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Kwietnia 2008 Obiecałem wcześniej wspomnieć o moich ulubionych Holendrach. Mam z nimi bardzo intensywny kontakt zawodowy. Bywam kilka razy do roku w Holandii, co 2 miesiące mam rewizytę. Zwiedziłem większość krajów Europy, bardzo dobrze znam Niemcy, ale Holandia zawsze powoduje u mnie szok kulturowy. Z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że jest to najbardziej skąpy naród jaki znam. Podobno Holendrzy to tak naprawdę Szkoci wyrzuceni ze Szkocji za skąpstwo. Znam kilkadziesiąt historii, które przeżyłem osobiście w kontaktach z rodowitymi Holendrami. Przytoczę tu tylko kilka. 1. Szef holenderskiej firmy zaprasza mnie na kolację. Gdy przychodzi do płacenia rachunku udaje, że nie widzi kelnera. Płacę.2. Drinkbar w Reval Hotel w Rydze. Międzynarodowe towarzystwo. Co jakiś czas ktoś z nas wstaje, idzie do baru i przynosi piwo lub drinki dla wszystkich. W pewnym momencie ja również udaję się w wiadomym kierunku i wybieram alkohole. Po chwili pojawia się znajomy Holender. „Pomaga” mi. Idzie z alkoholem do stołu, ja zostaję jeszcze chwilkę przy barze aby zapłacić. Po powrocie okazuje się, że wszyscy są przekonani, że tę kolejkę postawił „mój” Holender. 3. Przyjeżdżam ze wspólnikiem na spotkanie z naszymi holenderskimi przyjaciółmi. Mamy wspólny projekt. Spotykamy ich w hotelowej restauracji, wypijamy kilka piw. Umawiamy się na wieczór. Oni wstają od stołu, my jeszcze zostajemy, aby coś przekąsić. Po obiedzie kelner przynosi rachunek. Robimy wielkie oczy. Okazuje się, że nasi przyjaciele jedli wcześniej lunch ale „zapomnieli” za niego zapłacić.Jak już pisałem znam jeszcze kilkadziesiąt podobnych historii. Więc raczej nie są to przypadki. Mimo wszystko lubię Holendrów. Są potwornie skąpi ale mili i sympatyczni, a w biznesie to prawdziwi profesjonaliści. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 24.04.2008 21:24 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Kwietnia 2008 o cholera... niezle ja rozumiem oszczednosc etc. ale takie akcje jak np niezaplacony lunch ktory sie zjadlo wczesniej - to jednak przegiecie w holandii bylam raz - przez 3 w amsterdamie - dni na wycieczce studenckiej - i od razu sie przyznaje ze nie lunchy i spotkania biznesowe z tego wyjazdu pamietam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
chopinetka 24.04.2008 21:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Kwietnia 2008 Witam Kiedyś korzystając z grupką znajomych z autostopu rozmawialiśmy z mocno starszym Holendrem i on mi powiedział taką rzecz co nam kopary opadły. Mianowicie, że do tej pory najlepszych pracowników jakich miał to Polacy. A był właścicielem szkółki roślin ozdobnych. Miło słuchać takich opinii. Mili ci Holendrzy... pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jkrzyz 25.04.2008 08:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Kwietnia 2008 obu moich dzieciów na smyczy prowadzałam w Polsce bardzo praktyczne , polecam mamom bardzo samodzielnych małych człowieczków uczących się chodzić , zdrowsze to dla kręgosłupa mamy niż prowadzenie za łapkę no i można "szczeniaka" do pionu sprowadzać kiedy leci na mordkę Moja też na smyczy. Jedyny minus to okazjonalne komentarze jakichś prymitywów na ulicy. Poza tym same plusy, mała ma większą swobodę, nie musi dreptać przy nodze, tylko może sobie podskakiwać jak lubi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
jkrzyz 25.04.2008 08:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Kwietnia 2008 Witam Kiedyś korzystając z grupką znajomych z autostopu rozmawialiśmy z mocno starszym Holendrem i on mi powiedział taką rzecz co nam kopary opadły. Mianowicie, że do tej pory najlepszych pracowników jakich miał to Polacy. A był właścicielem szkółki roślin ozdobnych. Miło słuchać takich opinii. Mili ci Holendrzy... pozdrawiam Tak na marginesie, ciekawe czy się doczekam relacji w rodzaju: "mój znajomy obcokrajowiec powiedział powiedział, że najlepsi/najgorsi pracodawcy, jakich zna, to Polacy" Jak dotąd wyłącznie procownicy... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
nastka79 25.04.2008 08:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Kwietnia 2008 Obiecałem wcześniej wspomnieć o moich ulubionych Holendrach. Mam z nimi bardzo intensywny kontakt zawodowy. Bywam kilka razy do roku w Holandii, co 2 miesiące mam rewizytę. Zwiedziłem większość krajów Europy, bardzo dobrze znam Niemcy, ale Holandia zawsze powoduje u mnie szok kulturowy. Z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że jest to najbardziej skąpy naród jaki znam. Podobno Holendrzy to tak naprawdę Szkoci wyrzuceni ze Szkocji za skąpstwo. Znam kilkadziesiąt historii, które przeżyłem osobiście w kontaktach z rodowitymi Holendrami. Przytoczę tu tylko kilka. 1. Szef holenderskiej firmy zaprasza mnie na kolację. Gdy przychodzi do płacenia rachunku udaje, że nie widzi kelnera. Płacę. 2. Drinkbar w Reval Hotel w Rydze. Międzynarodowe towarzystwo. Co jakiś czas ktoś z nas wstaje, idzie do baru i przynosi piwo lub drinki dla wszystkich. W pewnym momencie ja również udaję się w wiadomym kierunku i wybieram alkohole. Po chwili pojawia się znajomy Holender. „Pomaga” mi. Idzie z alkoholem do stołu, ja zostaję jeszcze chwilkę przy barze aby zapłacić. Po powrocie okazuje się, że wszyscy są przekonani, że tę kolejkę postawił „mój” Holender. 3. Przyjeżdżam ze wspólnikiem na spotkanie z naszymi holenderskimi przyjaciółmi. Mamy wspólny projekt. Spotykamy ich w hotelowej restauracji, wypijamy kilka piw. Umawiamy się na wieczór. Oni wstają od stołu, my jeszcze zostajemy, aby coś przekąsić. Po obiedzie kelner przynosi rachunek. Robimy wielkie oczy. Okazuje się, że nasi przyjaciele jedli wcześniej lunch ale „zapomnieli” za niego zapłacić. Jak już pisałem znam jeszcze kilkadziesiąt podobnych historii. Więc raczej nie są to przypadki. Mimo wszystko lubię Holendrów. Są potwornie skąpi ale mili i sympatyczni, a w biznesie to prawdziwi profesjonaliści. Jestem w szoku, bo sama nie mam takich doświadczeń. Wprawdzie z Holendrami nie miałam zbyt dużo do czynienia, ale mieszkając kiedyś na campingu nad Balatonem, mieliśmy sąsiadów Holendrów. Wieczorem siedzieliśmy sobie przy piwku i grillu, a Holendrzy podeszli do nas i zapytali czy nie mielibyśmy kilku piwek do pożyczenia. Pożyczyliśmy i następnego dnia znaleźliśmy oddane piwo przy namiocie, więc w ogóle te historie mi nie pasują do Holendrów. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mind 25.04.2008 19:47 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 25 Kwietnia 2008 Jako, ze jestesmy na forum budowlanym chcialbym sie podzielic moimi spostrzezeniami poczynionymi w tym temacie podczas pobytu w Anglii. Pierwsza rzecz, ktora szokuje wszystkich Polakow po przybyciu do UK to dwa osobne krany w umywalkach- z jednego leci wrzatek, z drugiego lodowata woda. Rozwiazanie to jak sie domyslam jest podyktowane checia oszczednosci wody i tradycja. Druga sprawa- okna. Okna otwieraja sie wylacznie na zewnatrz, a czesc otwierana to maksimum 50% ogolnej powierzchni. Praktycznie brak jest mozliwosci samodzielnego umycia okien bez uzycia drabiny z zewnatrz. Ale ma to swoje dobre strony- jest mnostwo malych czesto jednoosobowych firm parajacych sie tym zajeciem. Pieniadz krazy, ludzie maja prace... Rury kanalizacyjne prowadzone sa na zewnatrz budynku na elewacji, dobry dostep w przypadku awarii czy wymiany, nie wyglada to niestety zbyt estetycznie. W przypadku zaciecia sie zaworu w spluczce wc, woda nie splywa do muszli jak to jest w przypadku np. polskich spluczek, tylko jest odprowadzana przez specjalna rurke na zewnatrz budynku ( rurka wystaje po prostu z elewacji zewn.). Nawet w wysokich blokach ogrzewanie kazdego mieszkania jest indywidualne. Bardzo popularne sa kotly z zamknieta komora spalania. Od kilku lat odchodzi sie od ogrzewania elektrycznego z powodu podwyzek cen pradu. I jeszcze jedna sprawa, ktora dotyczy mnie bezposrednio- w domu ktory wynajmuje brak jest jakiejkolwiek izolacji akustycznej. Scianki wewnetrzne skladaja sie z plyty GK, pustki powietrznej i plyty GK . Stropy drewniane o przekroju od gory: plyta pazdz., pustka powietrzna, plyta GK na suficie . Z kuchni na parterze slysze sygnal przychodzacego SMS-a, telefon lezy w sypialni na pietrze. Przez sufit... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bratki 27.04.2008 16:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Kwietnia 2008 To ja do angielskiego budowania dodam jeszcze: - brak izolacji od gruntu domków niepodpiwniczonych (albo tak marna); już wiadomo skąd tyle angielskich dowcipów o zimnych stopach - oszczędność kosztów ogrzewania posuniętą tak dalece, że zimą lokalne media przypominają: "jeśli Twój sąsiad emeryt, nie wziął dziś z progu mleka i gazety, to zadzwoń na policję, bo być może zmarł z wychłodzenia" Pojęcie zimy też mnie uderzyło kulturowo - było to wiele lat temu - pewnego dnia spadły 4 cm śniegu. Ogłoszono stan klęski żywiołowej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
EZS 27.04.2008 16:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Kwietnia 2008 dodałabym do tego okna - gilotynki (udało nam sie samym je umyC!), okropnie wąskie i strome klatki schodowe i brak skrzynki na listy. w moim domu listonosz wrzucał listy w dziurę w dzwiach a potem każdy szukał swoich na podłodze. A rozczuliły mnie chude na kilka metrów domki wciśnięte między inne. nie wiem, czy taki domek miał z 5 m, miałam ochote zmierzyć ale były za kanałem W każdym razie wyglądały na koszmarnie wąskie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bratki 27.04.2008 17:21 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Kwietnia 2008 Zgadza się - bywają takie szeregowe mikrusy. Kiedyś byłam w domku "one bedroom" czyli de facto domeczek dwu pokojowy - piętrowy! sic! W zasadzie tak mały, że tylko zegar mógł w nim chodzić... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.