Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Co KRAJ to OBYCZAJ ... czyli z pamietnika światowca :):):)


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 178
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Dla mnie kompletnym szokiem, gdy mieszkałem w Anglii, było wyprowadzanie malych dzieci na spacer na smyczy :D

Gdy to po raz pierwszy zobaczyłem jadąc samochodem, o mało nie spowodowałem wypadku.

Żeby nie być gołosłownym. To jest uprząż:

http://www.mothercare.com/gp/product/B000IEYPOA/ref=ts_dp_2/026-0875562-5335615?ie=UTF8&mcb=core

 

Do tego dopina się smycz (taką jak dla psa) i wyprowadza się szczeniaka na spacer. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie kompletnym szokiem, gdy mieszkałem w Anglii, było wyprowadzanie malych dzieci na spacer na smyczy :D

Gdy to po raz pierwszy zobaczyłem jadąc samochodem, o mało nie spowodowałem wypadku.

Żeby nie być gołosłownym. To jest uprząż:

http://www.mothercare.com/gp/product/B000IEYPOA/ref=ts_dp_2/026-0875562-5335615?ie=UTF8&mcb=core

 

Do tego dopina się smycz (taką jak dla psa) i wyprowadza się szczeniaka na spacer. :D

 

Pluton ja na smyczy byłam prowadzana, nie powiem ile lat temu. Komuna była. :) Pewnie tylko dlatego żyję. :D Kupili mi taką, gdy jako 3-4 latka próbowałam zjechać na nartkach z klifu w Orłowie. Ojciec zdążył mnie za kaptur złapać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

obu moich dzieciów na smyczy prowadzałam :D w Polsce

bardzo praktyczne :p , polecam mamom bardzo samodzielnych małych człowieczków uczących się chodzić , zdrowsze to dla kręgosłupa mamy niż prowadzenie za łapkę no i można "szczeniaka" do pionu sprowadzać kiedy leci na mordkę :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzac wcale nie rzadko pedzacego dzieciaka a za nim matke z rozwianym wlosem krzyczaca w nieboglosy "stasiuuu!!!!! stoooojjj!!!! nieee naaaaa ulice!!!!!!!!aaaa!!!!"

to zaczynam uwazac ze to moze wcale nie glupie :)

Jeszcze za czasów studenckich widziałam mamy w parkach z dziećmi na smyczach. bardzo to praktyczne. Dziecko ma jako-taką swobodę a mama całkiem dobrą kontrolę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W głownym temacie wątku.

 

Dla mnie Węgrzy to najbardziej bezpruderyjny naród na świecie. Podam jeden przykład ;) Po pierwszym roku studiów pojechalismy z grupa znajomych do koleżanki, pół-Węgierki studiującej z nami. Miała całoroczny dom nad Balatonem. W ciagu dwóch dni przebywania na plaży (textylnej zaznaczam)otrzymałem trzy propozycje zagrania w filmie porno :o 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

NIe wiem, czy to we Francji powszechne, ale rodzina, u której byłam, doprowadzała mnie do rozpaczy bardzo rygorystycznym przestrzeganiem pewnych zasad. Otóż byliśmy nad morzem (mają tam mieszkanie w jakimś jakby apartamentowcu). Upał, morze szumi zachęcająco (słychać i widać przez okna). Dzeiń pierwszy: rano, zanim się wyzbierali trzeba było już myśleć o obiedzie. Zamiast plażowania, spacer po promenadzie i oglądanie z niej plaży. Po obiedzie (upał, morze szumi...) ja w blokach startowych gotowa do kąpieli, ale... nie wolno się kąpać po jedzeniu, więc... spacer! Kilka kilometrów w pełnym słońcu, żar się leje z nieba, a my po odkrytym i nieciekawym terenie spacerujemy... W końcu plaża i kąpiel (jedna i niezbyt długa, żeby nie zmarznąć). Potem do domu na kolację. Przez kolejne dni było tak samo! Nie kąpiemy się, bo odpływ, bo przypływ, bo po jedzeniu nie wolno!!! A tu upał i morze szumi...

Kuzynki mi chyba trochę zazdrościły, bo starsza, która była z nami w Polsce przez kilka dni, wspominała, że my to się kąpaliśmy w zalewie nad tamą na lodowatej górskiej rzece zaraz po obiedzie. No może nie tak natychmiast po wstaniu od stołu, bo nad zalew trzeba było się wybrać i dojść (kilkanaście minut pewnie razem) ale kilku godzin nie czekaliśmy na pewno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks później...

Obiecałem wcześniej wspomnieć o moich ulubionych Holendrach. Mam z nimi bardzo intensywny kontakt zawodowy. Bywam kilka razy do roku w Holandii, co 2 miesiące mam rewizytę. Zwiedziłem większość krajów Europy, bardzo dobrze znam Niemcy, ale Holandia zawsze powoduje u mnie szok kulturowy. Z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że jest to najbardziej skąpy naród jaki znam. Podobno Holendrzy to tak naprawdę Szkoci wyrzuceni ze Szkocji za skąpstwo. Znam kilkadziesiąt historii, które przeżyłem osobiście w kontaktach z rodowitymi Holendrami. Przytoczę tu tylko kilka.

1. Szef holenderskiej firmy zaprasza mnie na kolację. Gdy przychodzi do płacenia rachunku udaje, że nie widzi kelnera. Płacę.

2. Drinkbar w Reval Hotel w Rydze. Międzynarodowe towarzystwo. Co jakiś czas ktoś z nas wstaje, idzie do baru i przynosi piwo lub drinki dla wszystkich. W pewnym momencie ja również udaję się w wiadomym kierunku i wybieram alkohole. Po chwili pojawia się znajomy Holender. „Pomaga” mi. Idzie z alkoholem do stołu, ja zostaję jeszcze chwilkę przy barze aby zapłacić. Po powrocie okazuje się, że wszyscy są przekonani, że tę kolejkę postawił „mój” Holender.

3. Przyjeżdżam ze wspólnikiem na spotkanie z naszymi holenderskimi przyjaciółmi. Mamy wspólny projekt. Spotykamy ich w hotelowej restauracji, wypijamy kilka piw. Umawiamy się na wieczór. Oni wstają od stołu, my jeszcze zostajemy, aby coś przekąsić. Po obiedzie kelner przynosi rachunek. Robimy wielkie oczy. Okazuje się, że nasi przyjaciele jedli wcześniej lunch ale „zapomnieli” za niego zapłacić.

Jak już pisałem znam jeszcze kilkadziesiąt podobnych historii. Więc raczej nie są to przypadki.

Mimo wszystko lubię Holendrów. Są potwornie skąpi ale mili i sympatyczni, a w biznesie to prawdziwi profesjonaliści.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

o cholera... niezle

ja rozumiem oszczednosc etc. ale takie akcje jak np niezaplacony lunch ktory sie zjadlo wczesniej - to jednak przegiecie

w holandii bylam raz - przez 3 w amsterdamie - dni na wycieczce studenckiej - i od razu sie przyznaje ze nie lunchy i spotkania biznesowe z tego wyjazdu pamietam :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Kiedyś korzystając z grupką znajomych z autostopu rozmawialiśmy z mocno starszym Holendrem i on mi powiedział taką rzecz co nam kopary opadły. Mianowicie, że do tej pory najlepszych pracowników jakich miał to Polacy. A był właścicielem szkółki roślin ozdobnych. Miło słuchać takich opinii. Mili ci Holendrzy...

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

obu moich dzieciów na smyczy prowadzałam :D w Polsce

bardzo praktyczne :p , polecam mamom bardzo samodzielnych małych człowieczków uczących się chodzić , zdrowsze to dla kręgosłupa mamy niż prowadzenie za łapkę no i można "szczeniaka" do pionu sprowadzać kiedy leci na mordkę :wink:

 

Moja też na smyczy. Jedyny minus to okazjonalne komentarze jakichś prymitywów na ulicy. Poza tym same plusy, mała ma większą swobodę, nie musi dreptać przy nodze, tylko może sobie podskakiwać jak lubi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Kiedyś korzystając z grupką znajomych z autostopu rozmawialiśmy z mocno starszym Holendrem i on mi powiedział taką rzecz co nam kopary opadły. Mianowicie, że do tej pory najlepszych pracowników jakich miał to Polacy. A był właścicielem szkółki roślin ozdobnych. Miło słuchać takich opinii. Mili ci Holendrzy...

 

pozdrawiam

 

Tak na marginesie, ciekawe czy się doczekam relacji w rodzaju: "mój znajomy obcokrajowiec powiedział powiedział, że najlepsi/najgorsi pracodawcy, jakich zna, to Polacy"

Jak dotąd wyłącznie procownicy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obiecałem wcześniej wspomnieć o moich ulubionych Holendrach. Mam z nimi bardzo intensywny kontakt zawodowy. Bywam kilka razy do roku w Holandii, co 2 miesiące mam rewizytę. Zwiedziłem większość krajów Europy, bardzo dobrze znam Niemcy, ale Holandia zawsze powoduje u mnie szok kulturowy. Z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że jest to najbardziej skąpy naród jaki znam. Podobno Holendrzy to tak naprawdę Szkoci wyrzuceni ze Szkocji za skąpstwo. Znam kilkadziesiąt historii, które przeżyłem osobiście w kontaktach z rodowitymi Holendrami. Przytoczę tu tylko kilka.

1. Szef holenderskiej firmy zaprasza mnie na kolację. Gdy przychodzi do płacenia rachunku udaje, że nie widzi kelnera. Płacę.

2. Drinkbar w Reval Hotel w Rydze. Międzynarodowe towarzystwo. Co jakiś czas ktoś z nas wstaje, idzie do baru i przynosi piwo lub drinki dla wszystkich. W pewnym momencie ja również udaję się w wiadomym kierunku i wybieram alkohole. Po chwili pojawia się znajomy Holender. „Pomaga” mi. Idzie z alkoholem do stołu, ja zostaję jeszcze chwilkę przy barze aby zapłacić. Po powrocie okazuje się, że wszyscy są przekonani, że tę kolejkę postawił „mój” Holender.

3. Przyjeżdżam ze wspólnikiem na spotkanie z naszymi holenderskimi przyjaciółmi. Mamy wspólny projekt. Spotykamy ich w hotelowej restauracji, wypijamy kilka piw. Umawiamy się na wieczór. Oni wstają od stołu, my jeszcze zostajemy, aby coś przekąsić. Po obiedzie kelner przynosi rachunek. Robimy wielkie oczy. Okazuje się, że nasi przyjaciele jedli wcześniej lunch ale „zapomnieli” za niego zapłacić.

Jak już pisałem znam jeszcze kilkadziesiąt podobnych historii. Więc raczej nie są to przypadki.

Mimo wszystko lubię Holendrów. Są potwornie skąpi ale mili i sympatyczni, a w biznesie to prawdziwi profesjonaliści.

Jestem w szoku, bo sama nie mam takich doświadczeń. Wprawdzie z Holendrami nie miałam zbyt dużo do czynienia, ale mieszkając kiedyś na campingu nad Balatonem, mieliśmy sąsiadów Holendrów. Wieczorem siedzieliśmy sobie przy piwku i grillu, a Holendrzy podeszli do nas i zapytali czy nie mielibyśmy kilku piwek do pożyczenia. Pożyczyliśmy i następnego dnia znaleźliśmy oddane piwo przy namiocie, więc w ogóle te historie mi nie pasują do Holendrów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako, ze jestesmy na forum budowlanym chcialbym sie podzielic moimi spostrzezeniami poczynionymi w tym temacie podczas pobytu w Anglii. Pierwsza rzecz, ktora szokuje wszystkich Polakow po przybyciu do UK to dwa osobne krany w umywalkach- z jednego leci wrzatek, z drugiego lodowata woda. Rozwiazanie to jak sie domyslam jest podyktowane checia oszczednosci wody i tradycja. Druga sprawa- okna. Okna otwieraja sie wylacznie na zewnatrz, a czesc otwierana to maksimum 50% ogolnej powierzchni. Praktycznie brak jest mozliwosci samodzielnego umycia okien bez uzycia drabiny z zewnatrz. Ale ma to swoje dobre strony- jest mnostwo malych czesto jednoosobowych firm parajacych sie tym zajeciem. Pieniadz krazy, ludzie maja prace...

Rury kanalizacyjne prowadzone sa na zewnatrz budynku na elewacji, dobry dostep w przypadku awarii czy wymiany, nie wyglada to niestety zbyt estetycznie.

W przypadku zaciecia sie zaworu w spluczce wc, woda nie splywa do muszli jak to jest w przypadku np. polskich spluczek, tylko jest odprowadzana przez specjalna rurke na zewnatrz budynku ( rurka wystaje po prostu z elewacji zewn.).

Nawet w wysokich blokach ogrzewanie kazdego mieszkania jest indywidualne. Bardzo popularne sa kotly z zamknieta komora spalania. Od kilku lat odchodzi sie od ogrzewania elektrycznego z powodu podwyzek cen pradu.

I jeszcze jedna sprawa, ktora dotyczy mnie bezposrednio- w domu ktory wynajmuje brak jest jakiejkolwiek izolacji akustycznej. Scianki wewnetrzne skladaja sie z plyty GK, pustki powietrznej i plyty GK :o . Stropy drewniane o przekroju od gory: plyta pazdz., pustka powietrzna, plyta GK na suficie :o . Z kuchni na parterze slysze sygnal przychodzacego SMS-a, telefon lezy w sypialni na pietrze. Przez sufit... :o :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja do angielskiego budowania dodam jeszcze:

 

- brak izolacji od gruntu domków niepodpiwniczonych (albo tak marna); już wiadomo skąd tyle angielskich dowcipów o zimnych stopach

 

- oszczędność kosztów ogrzewania posuniętą tak dalece, że zimą lokalne media przypominają: "jeśli Twój sąsiad emeryt, nie wziął dziś z progu mleka i gazety, to zadzwoń na policję, bo być może zmarł z wychłodzenia"

 

Pojęcie zimy też mnie uderzyło kulturowo - było to wiele lat temu - pewnego dnia spadły 4 cm śniegu. Ogłoszono stan klęski żywiołowej. :lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dodałabym do tego okna - gilotynki (udało nam sie samym je umyC!), okropnie wąskie i strome klatki schodowe i brak skrzynki na listy. w moim domu listonosz wrzucał listy w dziurę w dzwiach a potem każdy szukał swoich na podłodze.

A rozczuliły mnie chude na kilka metrów domki wciśnięte między inne. nie wiem, czy taki domek miał z 5 m, miałam ochote zmierzyć ale były za kanałem :wink: W każdym razie wyglądały na koszmarnie wąskie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...