zielonooka 13.03.2008 12:28 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Marca 2008 Moja osobista i ja sie tak nie bawie! :(:( Otóz okazało sie że.... ale po kolei Całe zycie miałam koty - zawsze w domu był kot, zawsze na wakacjach szukalam kotków do zabawy i do dokarmiania no normalnie całe dziecinstwo, wczesna młodosc i dorosłe zycie "tonełam w kotach". Nigdy tez nie mialam zadnej alergii na kocia siersc. ( igleboko wspolczulam tym co ja maja) Teraz do niedawna dzieliłam kota (kot Felek) z moimi rodzicami - Felek jest kotem wychodzacym a poniewaz tak sie złozylo ze rodzice mieszkaja 2 bloki dalej Felus kursowal miedzy domami. Tak wiec kot tez byl ciagle obecny. Teraz sie wyprowadzilam do centrum warszawy i kot zostal u rodzicow (ma gdzie wychodzic (Zielone kabaty) , zna miejsce, u mnie nie mial by warunkow do pobiegania ) I od ponad 3 miesiecy nie mialam kota w domu. Fakt faktem ze jak jeszcze mieszkałam "z kotem" w ciagu ostatniego pol roku mialam jakies dziwne objawy - głownie zwiazane z oczami - ale tylko wtedy jak wtulalam twarz w kocie futerko i tak dluzszy czas sie mizialismy. Oczy lekko zaczynaly swedziec (wczesniej 0 takich objawow - b. delikatne pojawily sie wlasnie cos ok pol roku temu a i nie wystepowaly zawsze) Wczoraj po dlugiej przerwie odwiedzilam rodzicow a poniewaz Felek akutat zaszczycil chalupke swoja obecnoscia nastapilo gorace powitanie (oboje sie nie widzielismydluzszy czas ) - polaczone z ocieraniem sie twarza o kota przytulaniem kota, calowaniem w głupi łebek (nie powiem czyj ten "głupi łebek " byl - mój czy kota ) i wzajemnym tarzaniem sie po podlodze No i tu nastapila ta moja "tragedia" - po paru minutach wzajemnego ocieractwa zaczely mnie swedziec oczy - przemylam zimna woda (wczesniej to pomagalo) tym razem nie pomoglo oczy swedzialy coraz bardziej, zaczely szczypac , łzawic zrobily sie czerwone. Potem spuchł mi nos i dostalam mega kataru (taka woda normalnie kapala) Na koniec zaczelo drapac w gardle. :( Czyli typowa reakcja alergiczna na... kocia siersc!!! i to prawdopodobnie w takim natezeniu bo byla duza przerwa w kontakcie z alergenem. Najgorsze ze jak wrocilam do swojego domu to wcale nie przeszlo az sie skapnelam ze nadal siedze w sweterku na ktorym zostalo troche kociej siersci. Sweter zdjety i wrzucony do prania a mi powoli minelo. rano juz bylo ok. I teraz 3 pytania: 1.Czy to mozliwe zeby w wieku prawie 30 lat (czyli doroslym ) nagle stac sie alergikiem??? 2. Co robic zeby to zniwelowac? Ja nie wyobrazam soebie NIE miec kota w domu!!! 3. Czy jesli nagle dostalam alergii na kocia siersc moze to ewoulowac w alergie na np. kurz etc??? dzieki za odpowiedz :/ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
rrmi 13.03.2008 12:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Marca 2008 Moj Maz nabyl taka alergie zdrowo po 30 tce.Sama obecnosc kota w poblizu jest tragiczna w skutkach. Do tego ma alergie na welne minerlana i kurz , tez nabyte niedawno .Wspolczuje Ci . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 13.03.2008 12:37 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Marca 2008 no to świetnie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agnieszkakusi 13.03.2008 12:37 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Marca 2008 moja mama jakieś 10 lat temu dostała alergię na banany i ryby...do tej pory nie może ich jeść, bo wymiotuje jak...kot Czyli alergia u osoby dorosłej jak najbradziej. Jeśli chodzi o kolejne dwa pytania to chyba najsensowniej byłoby się wybrać do dobrego alergologa. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 13.03.2008 12:45 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Marca 2008 tia... znajdz mi takiego ja nie w temacie zupelnie i nie wiem kto jest "dobry" alergologow " znam " jak pare razy bylam u nich z moim duzo mlodszym bratem (alergik "od urodzenia" na pylki trawy , co smieszne na kocia / psia siersc zupelnie nie ) jedyne co mieli do powedzenia to "kot won z domu" - i nawet nie chcieli sluchac ze akurat tu alergia nie wystepuje. Ja rozumiem ze jak ktos jest alergikiem na czynnik A to moze niekoniecznie nalezy stykac go z czynnikiem B ale jesli zwierzatkow domu bylo wczesniej to nie rozumiem rady "won z kotem" - no bo jak to sobie wyobrazaja?! kopa z domu czy jak (juz widze jak sie kolejka chetnych ustawia po 15 letniego burasa z charakterkiem ) juz pomijajac to ze moi rodzice ani moj brat w zyciu by kota nie oddali chyba ze juz faktycznie zagrazalo by to jego zyciu Tak wiec jakis tam kontakt z lekarzami alergologami mialam i nie wspominam tego mile. Rada "nie miec kota" (a na 99 % wlasnie taka padnie) mnie nie ineteresuje - na cos takiego to ja i sama wpadne. Chyba ze ktos ma kontakt do lekarza alergologa (wawa) ktory fanatycznie nie zwalcza obecnosci zwierzat w domu - to chetnie poprosze na priv. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mufka 13.03.2008 12:46 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Marca 2008 Zielona, alergia to coś bardzo "osobistego" każdy właściwie reaguje inaczej, na pocieszenie Ci powiem, że ja akurat odwrotnie od urodzenia mam okropnie mocną alergie na sierść kota (nie tylko wysypka, katar łzawienie ale też ostre napady duszności...) Mam kota od 2 lat w domu, znaleźliśmy z mężem kilka sztuk , a ten był najbardziej chory i nie znaleźliśmy mu domu to został u nas. Pierwszy rok jechałam na sterydach a potem siup alergia przeszła organizm uznał, że już nie ma siły walczyć :lol: Teraz mam tak, że jeśli dłuższy czas nie mam kontaktu z kotem (jestem "na wyjeździe" itp) to po powrocie mam alergie przez ok 2 tyg , potem przechodzi. Aha i nadal mam alergie na inne koty, tylko na swojego nie mam . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agnieszkakusi 13.03.2008 12:48 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Marca 2008 wiem, że z alergologami tak jest...nam kazali wywalić psa na co popukałam się w głowę i wyszłam od lekarza. Przeprowadziliśmy się na wieś i córce minął uporczywy kaszel. A pies szczęśliwie mieszka z nami. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mufka 13.03.2008 12:50 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Marca 2008 wiem, że z alergologami tak jest...nam kazali wywalić psa na co popukałam się w głowę i wyszłam od lekarza. Przeprowadziliśmy się na wieś i córce minął uporczywy kaszel. A pies szczęśliwie mieszka z nami. To całe szczęście, że nie miała alergii na sierść psa, ale wydaje mi sie, że rozsądniejsze jest zrobienie testów, a nie zabawa w ciuciubabkę . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 13.03.2008 12:51 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Marca 2008 Mufka - podejrzewam ze poniewaz stale bylam pod obstrzalem kociej siersi - organizm zbytnio nie reagowal bo sie "przyzwyczail" od dziecinstwa Przerwa "w dostawie" i ponowny konakt spowodowala atak alergii. Jesli dobrze mysle rozwiazaniem byl by wlasnie kot w domu i ponowne (moze po jakims czasie) przyykniecie organizmu do alergenu. Gorzej jak nie mam racji - i np bedzie to sie wzmacniac - na szczescie dusznosci ani zmian skornych nie mialam ale juz same oczy jak u krolkika w dodatku dziko swedzace + lejacy sie nos - nie sa fajnymi objawami. No i co wtedy? A jak to sie poglebi i np. dojda dusznosci. Przeciez nie wezme kota eksperymentalnie i nie wywale jakby sie okazalo ze jednak nie mozwmy zyc sobie zgodnie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agnieszkakusi 13.03.2008 12:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Marca 2008 Mufka, testy robiłam prywatnie. Nic nie wykazały. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mufka 13.03.2008 12:57 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Marca 2008 Zielona a to już właśnie osobisty wybór alergika. Ja nie miałam kota 20 lat, po prostu przerażała mnie myśl, ze będę musiała brać leki do końca życia i to wcale nie jakieś "delikatne". A teraz mam to wstrętne kocisko, które zniszczyło mi mój ukochany mebel, regularnie sieje spustoszenie wśród kwiatów doniczkowych i porysowało mi pazurami świerkową podłogę i cieszę się jak głupia gdy łaskawie pozwoli mi se wziąć na ręce . Jeśli nie czujesz się na siłach zaryzykować i zatrzymać sierściucha to nie bierz . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mufka 13.03.2008 12:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Marca 2008 Mufka, testy robiłam prywatnie. Nic nie wykazały. No wiecie co, a na co Twoje składki idą??? Ja miałam podobna sytuację, ze swoim dzieckiem, ale robiliśmy testy bezpłatnie, szkoda słów na takich "lekarzy". Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 13.03.2008 13:02 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Marca 2008 Ja to sobie ryzykowac moge! tak jak pisalam - nie wyobrazam soebie NIE miec kota w domu! Tylko ze martwie sie ze wplatuje w to jakiegos biednego - bogu ducha winnego - kota... Wezme a jak bedzie bardzo zle? Chetnych na kota - siersciucha nierasowego - to raczej nie ma. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 13.03.2008 13:03 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Marca 2008 O mam! Kupie wypasionego rasowca - zeby zobaczyc czy nie mam alergii ( w razie czego - chetni beda ) A jak nie bede miala to dookoptuje burasa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Mufka 13.03.2008 13:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Marca 2008 Zielona nie zakładaj, że będzie ciężko, przecież astmy nie masz, egzemy jeszcze też nie (ja nie straszę, żeby nie było) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
KiZ 13.03.2008 13:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Marca 2008 (...) Rada "nie miec kota" (a na 99 % wlasnie taka padnie) mnie nie ineteresuje - na cos takiego to ja i sama wpadne. (...) Rada: mieć kota pozbawionego sierści Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
agnieszkakusi 13.03.2008 13:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Marca 2008 KiZ, to tak jakby mieć szczura w domu Mufka...składki...ech....do stomatologa od 17 lat chodzę prywatnie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
mokka 13.03.2008 13:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Marca 2008 Rozwiązaniem, może być kot bez sierści np: sfinks doński . Nie ma sierści a skórę można umyć systematycznie, trochę prochów z apteki i kocia miłość przetrwa . Ja jakbym nie mogła mieć psa sierściucha pfu, pfu to wzięłabym łysola, ja nawet lubię łysych , typu chiński grzywacz i nie odpuściłabym zwierza w domu. Ja osobiście nie mogę grzebać w ziemi, zaraz mi łapy puchną i swędzą a i na trawy jak pylą reaguję intensywnie. W ogrodzie robie wszystko sama bo lubię a od wiosny łażę po wszystkich łąkach ile się da. Biorę allertec, piję wapno, trochę prycham, ale nie potrafię z tego zrezygnować. Truskawek tez nie mogę jeść a jem. Stosuje swoistego rodzaju homeopatię, leczę się tym co mi szkodzi . Podatna tez jestem bardzo na efekt placebo, na wszystko pomaga mi witamina C . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 13.03.2008 13:24 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Marca 2008 (...) Rada "nie miec kota" (a na 99 % wlasnie taka padnie) mnie nie ineteresuje - na cos takiego to ja i sama wpadne. (...) Rada: mieć kota pozbawionego sierści Ohhh jakie one sa BRZYDKIE!!! I jak dla mnie zbyt wynaturzone - jakby ktos wywyinal kota na lewa strone (i podobno delikatne i choruja ) Poza tym tak naparwde to podobno uczula slina kotow ktora w trakcie mycia pieczolowicie nakladaja na futerko (potocznie sie mowi ze "siersc") Nie wiem czy bezwlosy Sfinks sie NIE MYJE Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Chatte 13.03.2008 13:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 13 Marca 2008 Zgłasza się alergik(-czka), który w mocno dorosłym wieku dorobił sie alergii znacznie bardziej upierdliwej, bo na czynnik praktycznie niemożliwy do wyeliminowania z życia codziennego, a mianowicie na kurz. Przy okazji testów wyszło mi uczulenie na KOTY (ofkors mam w domu sztuk dwie) i coś tam cos tam, ale to pomijalne.Do alergii na koty nie przynałam sie w domu, do Pan Mąż zaraz miałby argumenty do wiercenia mi dziur w brzuchu na temat moch kocich podopiecznych, którzy ośmielaja się nie respektować władzy męskiej i mają swoje zdanie na temat dominującej roli gatunku homo.Od trzech lat odczulam się w LIM (Mariott) i "jadę" na claritinie, co w znacznym stopniu eliminuje objawy identyczne, jakie opisała nam Zielonooka.Pan doktor wie, że "posiadam" w domu te okropne alergeny ale ani razu nie kazał mi się pozbyć tego paskudztwa, ba, nawet sam przynał, że w tych zwierzakach "cos jest...". Poszukaj na stronie LIM alergologa Jacka W. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.