Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Kleska urodzaju :):):) - dwa domy - negocjacje trwaja :)


Recommended Posts

Konflikt interesow mam :-?

No bo to teraz wyglada tak:

 

Zielonooka ma :

 

- działke (zakupiona juz z pol roku temu przy mocnym kibicowaniu Forumowiczow - za ktore ogromnie dziekuje :) bo mi sie w łebku zakodowalo ze gdyby nie to wspolne trzymanie kciukow nic by z tego nie bylo)

 

- projekt w głowie i czesciowo na papierze (czyli w tych nowoczesnych czasach czytaj : w komputerze) :)

 

- troche odłozonej kasy na budowe (mało :)) oraz jakies banki oferujace kase na kredyt (tyle ze powinno starczyc)

 

- chęc budowy aczkolwiek bez jakiegos ogromnego cisnienia , tak na spokojnie :)

 

 

oprocz tych wyzej wymienionych dóbr Zielona ma:

 

- faceta :-?

 

Kwasna mina na koncu wyjatkowo uzasadniona bo ... mam problem.

Moj Mezczyzna Zycia .... ma własny domek! (ale nieszczesnie , nie!?:D) w okolicach Otwocka. I za bardzo nie ma chceci na budowanie nowego w okolicach zupelnie innych niz Otwock co gorsza nie widzi potrzeby budowania czegos nowego no bo ... przeciez domek (i nawet ogrodek) jest - wiec o co chodzi?:)

 

A chodzi o to ze domek otwocki jest po pierwsze stary, po drugie brzydki, po trzecie niefunkcjonalny. To po prostu taki klocek z dolozonym 2 spadowym dachem, wybudowany gdzies na pocz lat 80 z ... nawet nie wiem z czego . :)

Z zewnatrz nie prezentuje sie najpiekniej - no ok nie straszy swoim wygladem bo jest na bieżąco remontowany i sie o niego dba ale nijak ma sie do nowych domow budowanych w okolicy.

Chrzanic zreszta wyglad zewnetrzny - ale w srodku tez nie halo...

ciasny wiatrolapik, ciasne łazienki, no ok kuchnia duza fajna ale salon z jadalnia z zupelnie innej strony domu , niewygodne schody, na gorze 2 pokoje ok ale 2 koszmarne zupelnie.

Brak garazu (zamiast garazu taka "drewutnia w rogu dzialki")- niewygodne (oczywiscie łatwo to zmienic no ale... o tym za chwile:))

 

Z plusow - jest na calkiem ładnej dzialce - nawet drzewa rosna (i dzialka nawet zadbana). Dobry dojazd! Droga asfaltowa , obok juz ta na Warszawa ale na tyle daleko ze nie slychac. W okolo ładne domki. pelne dobra cywilizacji - lacznie z telefonem z tepeesa :)

 

Z minusow - dzialka obok brata - przez wiele lat byla wspolna przestrzenia z dzialka mojego Mezczyzny.

Dopiero wsssstrrretna zielona doprowadzila do tego ze sie podzielily i odgrodzily (nie zebym szklaowala brata ale ich pies biegal wszedzie i niszczyl wiec podstepem zwalilam wina na psa :)) co nie przeszkadza jego bratu np. parkowac samochod na dzialce mojego faceta.

Ja sie nie odzywam - bo przeciez to nie moje ale lekko mnie cholera szarpie bo sobie z ładnego ogrodka zrobil prywatny parking. (a juz w ogole cudnie jak myje np. samochod)

Dwa - brat - nawet ok sam w sobie ma koszmarna zone. Naprawde.:) (ktorej i jeden i drugi serdecznie nie znosi lol) No ale co? brata sie zaprosi do domu a bratowej juz nie? :) No dobra zawsze mozna ja pogonic i tu bym miala pelne poparcie mojego :)

 

Kolejny minus - dzialka i jedna i druga jest mamusi i tatusia obu panow. Oczywiscie przepisana w testamencie(czy tam darowana) itd. ale mamusia i tatus sa jej wlascicielami (nie wiem jak to prawnie sie nazywa - w kazdym razie maja prawo do dozywotniego dysponowania dzialka (i slusznie) i maja (tez jak najbardziej slusznie) pelne prawa do decydowania.

Wiec moge zapomniec o jakichkolwiek zmianach wg. wlasnego widzimisie czy poprawkach. nawet gdybym sie stala "legalna" kobieta - typu zona :)

podejrzewam ze nawet jakby juz dzialak byla prawnie tylko jego ja nigdy nie bylabym " na swoim". Mysle ze wiekszosc wie o co mi biega :). I mam caly czas uczucie ze jestem w gosciach choc oczywiscie mezczyzna goraco zapewnia ze tak nie jest.

juz pomijam ze jego rodzice - niby mu te dzialke dali ale czuja sie zupelnie swobodnie przy odwiedzaniu synkow ( im nie przeszkadza taki stan rzeczy - albo twierdza ze nie przeszkadza ja milcze - no bo co mam mowic:))

 

Wiec po prostu najzwyczajniej w swiecie nie chce tam zyc, mieszkac, etc.

 

Z kolei facet puka sie w glowe i pyta po cholere pakowac sie w budowe (koszty, nerwy) i to w miejscu zdec dalej od miasta z gorszym dojazdem i bj z dala od cywilizacji. skoro dom jest - i jak najbardziej sa ze mna wiazane plany wspolnym mieszkaniu w tym domu. (rowniez jakiemus uregulowaniu prawnemu jak juz legalnie bedziemy razem :))

Po za tym odbija pileczke ze skoro nie bede sie czula tu "jak u siebie" to tak samo on nie bedzie sie czul tam " u siebie" - no bo w tym domu sie wychował zyl x lat a tam to jeszcze moja ziemia przeciez (a wiadomo ziemia to i dom :))

Po za tym do rodzicow blisko (jakby trzeba bylo w czyms pomoc albo cos - zawsze wygodniej)

Nie powiem - rozumiem jego argumenty ....

 

Aha - jeszcze mowi ze jak chce cos zmieniac w chalupce to prosze bardzo moge co mi sie zywnie podoba. No ale raz ze to sie tylko tak mowi (juz widze mine mamusi i tatusia :)), dwa z tym domem niewiele sie zrobi (jest mozliwosc modernizacji czy zmiany ukladu ale w jakims tam ograniczonym zakresie - i na pewno nie takim zeby to odpowiadalo wizji mojego domu)

 

Wychodzi na to ze bedziemy mieszkac w 2ch roznych domach oddalonych od siebie o ponad 30 km :-? :-? :-? :-?

No i nie wiem co robic...

 

 

(ps. co do wlasnosci dzialki jestem nawet sklonna zrobic tak by byla wspolna - ale to tez nie zalatwia problemu)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 84
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

moja siostra i jej mąż (legalny) byli przez parę lat terroryzowani przez matkę szwagra, która sprzeciwiała się kupowaniu przez nich działki i budowie domu. jej argumentem było, że "przecież jak my umrzemy, to dom bedzie wasz".

Sytuacja była taka: siostra ze szwagrem mieszkali w bloku. mieszkanko malutkie. Rodzice szwagra (emeryci) w pietrowym domu w tej samej miejscowości. Brat szwagra dawno się wyprowadził do innego miasta i ma tam duże mieszkanie. Poza tym nikogo.

Protesty matki szwagra zakończyły się, kiedy szwagier słysząc kolejny raz "przecież jak my umrzemy, to dom bedzie wasz" nie wytrzymał i powiedział do matki "no to umieraj szybciej, bo ja też chcę trochę pomieszkać".

Jednak to nie stało się tak szybko. Początkowo szwagier był rozleniwiony i ani w głowie była mu myśl o budowie. Dom jego rodziców był niedaleko od mieszkania i parę minut rowerem wystarczało do przebycia tej odległości. I wydawało mu się, ze tak jest najwygodniej. dopiero z czasem doszło do niego, że ten dom rodziców jest źle zaprojektowany, zupełnie niefunkcjonalny, postawiony na takiej enklawie, gdzie nie ma gazu ani kanalizacji i w ogóle mimo, że niestary, to zupełnie nie spełnia dzisiejszych wymagań i standartów, a doprowadzenie go do jakiego takiego stanu będzie droższe niż budowa nowego. A poza tym on się starzeje i wygląda na to, że dom po śmierci rodziców przejmie wtedy, kiedy już do niczego mu nie będzie potrzebny, oprócz ładowania kasy w kolejne remonty.

 

No i sprawa własności: znam o wiele więcej przypadków, kiedy rodzice wystawili swoje dzieci do wiatru obiecując im po swojej smierci przejęcie domu na własność niż sytuacji odwrotnych, kiedy po przepisaniu domu na dziecko, więzi rodzinne się osłabiają. I dlatego swoim rodzicom i teściom zapowiadałem zaraz po dorośnięciu, że na cudzym pracował nie będę. A i tak teściowa obdarzyła moją żonę i jej brata współwłasnością (jeszcze za życia). Dobrze, że między nimi nie było problemów i zaraz po uprawomocnieniu się orzeczeń oboje zgodnie podzielili to wszystko na odrębne kawałki. Tylko po co było 2 razy płacić geodetę i wszystkie inne opłaty?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem buduj. Z upływem czasu wartość nieruchomości rośnie. Wartość facetów spada. :wink: :lol:

 

 

Boskie!!! chyba uczynię z tego motto zyciowe :lol:

 

 

ale popieram przedmówców - jak Cię stać to buduj, facet jak chce to niech się angażuje, będzie się czuł bardziej "u siebie". A jak tesciowie (in-spe na razie :lol: ) opuszczą ziemski padół to zdecydujecie któą chałupę sprzedać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem buduj. Z upływem czasu wartość nieruchomości rośnie. Wartość facetów spada. :wink: :lol:

 

guzik prawda. Wysezonowany facet wartości nabiera.

 

Wraz ze wzrostem potencjalnego spadku :lol:

 

Dobre!!! :lol:

 

To jest wartość potencjalna. Żeby zamieniła się w rzeczywistą trzeba niestety użyć energii kinetycznej ostrego narzędzia albo trutki na szczury. :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem buduj. Z upływem czasu wartość nieruchomości rośnie. Wartość facetów spada. :wink: :lol:

 

guzik prawda. Wysezonowany facet wartości nabiera.

 

Wraz ze wzrostem potencjalnego spadku :lol:

 

Dobre!!! :lol:

 

To jest wartość potencjalna. Żeby zamieniła się w rzeczywistą trzeba niestety użyć energii kinetycznej ostrego narzędzia albo trutki na szczury. :lol:

 

Można, ale dopiero po ustaniu produkcyjności :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie jasna sprawa, buduj. Ja nie patrzyłabym na ten ich domek, kupę kasy władować trzeba, chyba nie będziesz finansowała majątku odrębnego?.To typowe zachowanie faceta, mam i po co budować? A no po to , że Ty nie masz. W życiu różnie bywa i może za 100 lat będzie wypominał jakiego to gościa z chatą wzięłaś :D .W życiu tez nie można być na lince asekuracyjnej, niby razem a oddzielnie. Sprzedaj swoją działkę, on niech sprzeda domek zróbcie prosty rachunek kto ile ma , kupcie wspólną działkę, on wkłada kasę z domu , Ty bierzesz kredyt i macie kasę na szybką budowę. Za rok zamieszkacie na swoim. W razie rozpadu pożycia, czego oczywiście nie życzę, sprzedacie Wasz dom, od odbierze sobie ile włożył, Tobie zostanie na spłatę kredytu i bez ryzyka. Zrób promocję , że budową zajmiesz się sama, nic Go nie będzie obchodziło, zero zawracanie głowy , same plusy. Co do starego domu spytaj Go jak ma wyglądać kwestia remontu od strony finansowej, zrób grubo zawyżony kosztorys i przekonaj Go , że ekonomiczniej jest budować nowy dodając, że nie możesz finansować domu, który nie jest Twój. Jak jest czuły na punkcie Twoje, moje, to napomknij o dzieciach, że chciałabyś aby tez miały coś od Ciebie , chciałabyś mieć wpływ na ich rodzinny dom, że w nowym domu będziesz szczęśliwsza, że masz potrzebę , założenia gniazda, że myślisz o Waszej przyszłości b. poważnie i pragniesz stworzyć z nim dom Twoich marzeń, a ten co jest do tego się nie nadaje oraz argumenty typu pomyśl jak będzie cudownie, wspaniale itp. Jak jest ambitny to wytłumacz, że ten dom który jest zbudował Jego ojciec dla Jego matki czy jakoś tak , ale wynika z tego , że nikt nie budował go dla Ciebie, a teraz jego kolej w kwestii budowy. Ja osobiście zaparłabym się na budowanie nowego domu na wspólnie wybranej działce i inne rozwiązanie nie wchodziłoby w grę, chyba nie ma nic gorszego jak poczuć ducha teściowej we własnej sypialni :evil: .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:lol: :lol: :lol:

może zmień faceta?

i...... BUDUJ!

wciśnij mu, że to inwestycja i na sprzedaż, a później będziesz się matwić...

a poza tym mieszkanie w odległości 30 km znacznie bardziej sprzyja uniesieniom i budowaniu więzi niż pierdzenie pod tą samą kołdrą z papilotami na splotach :lol: :lol: :lol: 8)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem buduj. Z upływem czasu wartość nieruchomości rośnie. Wartość facetów spada. :wink: :lol:

 

guzik prawda. Wysezonowany facet wartości nabiera.

 

Wraz ze wzrostem potencjalnego spadku :lol:

 

Dobre!!! :lol:

 

To jest wartość potencjalna. Żeby zamieniła się w rzeczywistą trzeba niestety użyć energii kinetycznej ostrego narzędzia albo trutki na szczury. :lol:

 

Można, ale dopiero po ustaniu produkcyjności :wink:

 

Ekonomista powiedziałby, że płynność takiej inwestycji jest do bani. :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem buduj. Z upływem czasu wartość nieruchomości rośnie. Wartość facetów spada. :wink: :lol:

 

guzik prawda. Wysezonowany facet wartości nabiera.

 

Wraz ze wzrostem potencjalnego spadku :lol:

 

Dobre!!! :lol:

 

To jest wartość potencjalna. Żeby zamieniła się w rzeczywistą trzeba niestety użyć energii kinetycznej ostrego narzędzia albo trutki na szczury. :lol:

 

Można, ale dopiero po ustaniu produkcyjności :wink:

 

Ekonomista powiedziałby, że płynność takiej inwestycji jest do bani. :wink:

 

Dlaczego :o Zakładam, że na bieżąco też jest z niego jakiś pożytek :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...