Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Kleska urodzaju :):):) - dwa domy - negocjacje trwaja :)


Recommended Posts

  • Odpowiedzi 84
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Zielona, rozumiem, że wkurza cię samochod brata myty na jego podwórku. Mnie by też wkurzał. Rozumiem, że nie lubisz jego rodzicow, ale nie możesz dziwić sie, że czują się jak u siebie, będąc u swojego syna, na swojej działce.

Wszyscy namawiają buduj i nie patrz na faceta. :-? To może najpierw zadaj sobie pytanie: czy to jest na pewno ten jedyny? Jeśli tak, to jednak ustalcie wspólnie co dalej, jeśli nie, to buduj i nie oglądaj się na niego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kwestia nie budowania nie wchodzi w gre :)

Oczywiscie ze bede budowac :)

Tylko co potem?

 

Zakladam ze kwestie prawne nie wchodza w gre i to zostanie ulozone (czy to w jednym domu czy w drugim) i problemem nie jest to ze jedna strona chce druga "wycyckac".

Problemem jest to ze jedna strona absolutnie nie chce mieszkac tam gdzie mieszka druga , a druga nie widzi sensu i nie ma checi mieszkania tam gdzie chce budowac sie pierwsza .

Podejrzewam ze anwet gdybym sama pociagnela budowe (luzik) i on by przyszedl na gotowe - to tez by nie chcial.

Jemu dobrze tam gdzie jest i juz. I chce zeby mi tez bylo dobrze tam gdzie jemu jest. I to nie kwestia rodziny za plotem czy tego ze dom brzydki. To wszystko razem i nawet przy najwiekszych staraniach nie wyeliminuje sie wszystkiego.

Z drugiej strony on jest przywiazany do tego miejsca, zna kazdy kat itd., jest to jakby nie bylo jego "ojcowizna" no i jak mam mu kazac sie przeprowadzac? :-? (ja juz nie mowie "sprzedac" - bo nawet bym tego nie chciala)

 

Dla mnie rozwiazanie najlepsze jest takike ze:

- on sobie ten dom ma

- ja buduje swoj (w domysle : nasz) i tam mieszkamy

- w razie czego jakby cos nie ten - to kazde ma swoj kąt i juz

 

Dla niego rozwiazanie jest takie:

- on ma dom, "hajtamy sie" , przeprowadzamy wszystkie sprawy prawniczo-papierkowe zebymn sie nie czula zle i nie na swoim i tam mieszkamy

- ewentualnie moge cos tam sobie pozmieniac (chociaz on tez nie widzi potrzeby. jak juz pisalam zmiany moga byc niewielkie (wyzej tylka nie podskoczysz :)) lub w ogole kosmetyczne (wizja zawalu serca mamusi i tatusia)

- domek sobie moge budowac - to dobra inwestycja w przyszlosc , "zawsze mozna sprzedac " lub jeszcze lepsze "moze byc dla dzieci" (chyba za 100 lat :lol:)

 

Ja tam tak bardzo nie chce mieszkac ze teraz niedawno sie wyprowadzilam z Kabat i moglam spokojnie zamieszkac u niego (nalegal)

Z pelna premedytacja tego nie zrobilam bo jak tam wsiakne to on sie do takiego stanu rzeczy przyzwyczai i juz bedzie "oczywiste" ze tam zostajemy.

Efekt taki ze mieszkam w centrum miasta , on w tym Otwocku - i po prosty czesto tam bywam i pomieszkuje. (ale na pewno nie mieszkam na stale)

 

No i w kropce jestem :-? Jak go kurna przekonac ?!?!?! :):):)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, że nie lubisz jego rodzicow, .

 

?!?!?! :o ja bardzo lubie jego rodzicow!!!

prosze nie wkladac mi w usta tego czego nie napisalam!

Lubie i jak najbardziej rozumiem ze nadal traktuja dom jako swoj .

Tylko wizja wizyt bez zapowiedzi i wtykania nosa do wszystkich spraw - nie jest jakos szczegolnie zachecajaca by tam mieszkac na stale - chyba mnie tez kazdy zrozumie

 

To może najpierw zadaj sobie pytanie: czy to jest na pewno ten jedyny? J

 

Tylko wlasnie ustalania wspolnie co dalej jakos ... nam utknelo w martwym punkcie. caly czas "ustalamy" i jakos "ustalic" nie umiemy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się wydaje, że na razie nie przekonywać. Skoro nie da się ustalić, to budować na spokojnie, bo "inwestycja", a może "na wynajem" albo co - nie wnikać w szczegóły - "się zobaczy. Masz kaprys i już.

A jak kaprys już będzie gotowy, to pomalutku, pomalutku - najpierw zaczniesz wykańczać, wprowadzisz się - on będzie pomieszkiwał.

No i gdzie Wam będzie wygodniej :wink: ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z drugiej strony on jest przywiazany do tego miejsca, zna kazdy kat itd., jest to jakby nie bylo jego "ojcowizna" no i jak mam mu kazac sie przeprowadzac?

Po za tym to stabilny psychicznie facet? Tak pytam bo to dla mnie dziwne. Tak wrósł w ten dom , że nie może bez niego żyć? Ja tu żadnego problemu nie widzę, ma facet dom w którym nie widzi się Jego kobieta i wszystko jasne. To co jest dla niego ważniejsze Ty czy Jego dom? Może ja trochę koloryzuje, ale miałam kiedyś faceta z podobnym problemem, nie mógł opuścić Swojego Rodzinnego miasta, niestety ja go opuściłam. Obecny M zupełne przeciwieństwo :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli możesz sobie na to pozwolić finansowo, czasowo, to buduj. My mamy właśnie taki domek jak opisujesz. Niby nasz, ale nie do konca. Ale my i tak byliśmy zachwyceni, że od początku bycia razem nie musimy mieszkać z rodzicami.

A teraz .... Bez górki kasy, praca, codzienne sprawy, a mieszkać jest gdzie - to wszystko powoduje, że nie chce sie nam ładować w budowę. Ale jak wygramy w totka, to obowiązkowo :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, że nie lubisz jego rodzicow, .

 

?!?!?! :o ja bardzo lubie jego rodzicow!!!

prosze nie wkladac mi w usta tego czego nie napisalam!

Lubie i jak najbardziej rozumiem ze nadal traktuja dom jako swoj .

Tylko wizja wizyt bez zapowiedzi i wtykania nosa do wszystkich spraw - nie jest jakos szczegolnie zachecajaca by tam mieszkac na stale - chyba mnie tez kazdy zrozumie

Zrozumie

 

To może najpierw zadaj sobie pytanie: czy to jest na pewno ten jedyny? J

 

Tylko wlasnie ustalania wspolnie co dalej jakos ... nam utknelo w martwym punkcie. caly czas "ustalamy" i jakos "ustalic" nie umiemy.

I tu jest właśnie pies pogrzebany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zielona,

co Ci będziemy gadać! :) Sama dobrze czujesz co się święci. Intuicja Cię nie zawodzi. Dobrze, że się nie wprowadziłaś.

 

Przy najlepszych chęciach wszystkich stron - jeśli zamieszkasz na ojcowiźnie MŻ - Wasze życie może się bardzo kiepsko potoczyć. Dobrze już ktoś wyżej napisał - pajęczynka zależności, to nie dla Ciebie - zaczniesz się dusić i wybuchniesz. Po co Wam to?

 

Macie w tej chwili klasyczne przeciąganie liny (to się dzieje zapewne niemal podświadomie). Problem w tym, że po skutecznym przeciągnięciu na jedną stronę - tak naprawdę to nawet wygrani przegrywają. Nikt nie będzie happy.

 

Moim zdaniem musicie znaleźć trzecie miejsce na ziemi. Szkoda, że chłop już się zaciął, bo teraz trudno mu się wycofać.

 

Może spróbuj nie mieć pomysłów przez chwilę, tylko bardzo zdecydowanie odmów zamieszkania kiedykolwiek w tym konkretnie domu. Po prostu nie widzisz się tam, nie będziesz szczęśliwa, nie chcesz, by dobre stosunki rodzinne były wystawiane na próbę. Ten wariant przedstaw, jako absolutnie niemożliwy. Kropka.

 

Niech MŻ wymyśli coś innego.

 

Nie musi być "po Twojemu" - niech on ma ostatnie słowo - byle nie była to ta ojcowizna. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak to zrobisz, ale musisz nakrecic swojego faceta na ...... kupno nowej dzialki. Wtedy nie bedzie to ani "jego" ani "twoja" tylko "wasza".

Zapewne łatwiej mu bedzie wybudowac sie na ziemi ktora "sam" wybierze - nie bedzie tych wszystkich rozterek.

Twoja rola jest znalesc taki kawałek ziemi a potem wkrecić mu to tak - aby on sam zaproponował jej kupno i budowanie sie tam.

Jako Zielonooka masz ku temu wszelkie predyspozycje - wszak gdzie diabeł nie może tam .......

Ja tez całe zycie mieszkam w starym rodzinnym domu i podobnie odbierałem sytuacje jak Twoj wybranek. Przez dotychczasowe wspolne lata temat wyprowadzki nie istnial bo: "tu sie urodziłem i tu umre", ale kiedys z zona pojechalismy na wycieczke rowerowa i tak to sie potem dziwnie ułożyło, ze ostatnio mi w nowym domku tynkuja a do starego domku coraz mniej mnie ciegnie .....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bratki i pluszku - nie wiem czy 3cia dzialka rozwiaze problem :/

ta moja jest bardzo ładna i rownie nowa i jeszcze obca dla niego jak i dla mnie

ona taka" swieza i dziewicza " :lol: i kazde z nas bylo by tam od nowa na niej .

Nawet moze byc nasza wspolna - na tyle powaznie planuje swoja przyszloscz tym uparciuchem ze moze byc i "nasza".

Zreszta jemu ta dzialka sie bardzo podoba! Mysle ze gdyby nie jego dom to jak najbardziej by chcial tam mieszkac.

Zreszta tez mi kibicowal przy kupnie i mowil ze bardzo ładnie tam (ale chyba myslal ze kupuje w celach inwestycyjnych ....)

 

Problemem nie jest to miejsce gdzie nowa dzialka jest teraz , problemem jest ze on nie chce zrezygnowac z obecnego domu i zadna dzialka czy trzecia, czwarta czy piata w jakimkolwiek badz miejscu - rozwiazuje spór

 

Poza tym jest strasznie uparty i ma dwa argumenty typu : czemu to on ma ustepowac i sie poswiecac? (ja intuicyjnie wiem czemu ale sprobujcie to rozsadnie wytlumaczyc :/) no i drugi , podobny do pytania mokki , To co jest dla niego ważniejsze Ty czy Jego dom?

a brzmi : " co jest wazniejsze kochanie? ja czy dom????"

no i co mam odpowiedziec ? :lol: :roll: :lol:

 

 

Jedyne swiatelko na horyzoncie jakie widze to takie gdyby ten jego (juz nie najmlodszy ) dom zaczal sie rozwalac. Przeciekac , wiezba by sprochniala etc. i wiadomo by bylo ze remont to potworne wyzwanie i koszmarne koszty.

No ale neistety az w tak zlym stanie to nie jest ... :-?

 

Moze sa jakies sposoby by doprowadzic dom do lekkiej ruiny i zeby nikt sie nie dowiedzial ze to ja???? 8) :roll: 8)

:lol: :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może całkiem na odwrót?

Zacznij się przymierzać do intensywnego remontu :roll:

Jak roztoczysz odpowiednio wizję: tu wyburzyć, tu dobudować, to rozebrać, tamto zmienić, przebudować totalnie i zrobić z tego całkowicie inny dom - to może dla świętego spokoju uzna, że lepiej nowy postawić?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedyne swiatelko na horyzoncie jakie widze to takie gdyby ten jego (juz nie najmlodszy ) dom zaczal sie rozwalac. Przeciekac , wiezba by sprochniala etc. i wiadomo by bylo ze remont to potworne wyzwanie i koszmarne koszty.

No ale neistety az w tak zlym stanie to nie jest ... :-?

 

Moze sa jakies sposoby by doporwadzic dom do lekkiej ruiny i zeby nikt sie nie dowiedzial ze to ja???? 8) :roll: 8)

:lol: :lol: :lol:

 

A wtedy bedzie "wiesz kochanie, domek wymaga remontu, sprzedajmy to twoja dzialke - nie jest ona nam potrzebna i wyremontujmy domek".

"A moze jeszcze dobudujmy jeszcze 1 pietro aby ciocia z wujkiem, szwagier, stryj, bratanek czy inny krewny - mial gdzie mieszkaac, bo wiesz, jest im ciezko i trzeba im pomoc ......."

 

Jak widac od przybytku głowa tez boli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OK - moze i to jest wyjscie .

mam - ustne co prawda - przyzwolenie ze moge zmienic co mi sie podoba :)

Moze on jeszcze po prostu nie wie biedak na co mnie stac i faktycznie w obliczu szalejacego zywiolu zmian - uzna ze mniej zdrowia go bedzie kosztowac przeprowadzka :)

 

pluszku - e nie, wiem ze nigdy by mnie nie poprosil o cos takiego :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznij od tworzenia projektów przebudowy i ustalania (oczywiście) z nim szczegółów 8)

Myślę, że wizja demolki jego ukochanego, rodzinnego domu i przekształcenia go w hipernowoczesny i ambitny archnitektonicznie projekt powinna poskutkować :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moze sa jakies sposoby by doporwadzic dom do lekkiej ruiny i zeby nikt sie nie dowiedzial ze to ja???? 8) :roll: 8)

:lol: :lol: :lol:

 

Zrób parapetówkę dla forumowiczów :p :p

 

A poważnie. Trzecie miejsce - to może być i Twoja działka, pod warunkiem, że to ON ją wybierze, jako najlepsze rozwiązanie po wykreśleniu opcji "ojcowizna".

 

Nie czaruj - z tego co piszesz tu naprawdę nie chodzi o racjonalne argumenty, tylko o ambicje uparciucha. Jeśli ktoś choć raz użyje zwrotu "czemu ja mam ustępować" to znaczy, że bardziej od rezultatu interesuje go czyje na wierzchu.

 

Jest to wada trudna w obróbce - ale wszak są gorsze (mógłby np. ćpać, albo zbierać znaczki), więc jedyna rada znaleźć na nią sposób.

 

Czasem nawet uparciuchy mają rację. Ale raczej nie w takiej kwestii. Rozsądne wytłumaczenie jest takie, że on jak się wyprowadzi (a czy teraz tam mieszka? bo coś pewna nie jestem) to najwyżej będzie tęsknił (może przy tym odwiedzać ten dom nadal). Natomiast w całej reszcie świata ma możliwość dokonania takiego wyboru, który będzie odpowiadał jego upodobaniom i potrzebom. (Faktycznie nie ma żadnego uzasadnienia byś to Ty jemu cokolwiek tu narzucała). Jest duża szansa, że wybierze coś co będzie dobre dla Was obojga.

 

Ale Ty jak się wprowadzisz - będziesz tam nieszczęśliwa, sfrustrowana i co raz bardziej naładowana. Jak chce Cię lubić za parę lat jak bratową - to zamknięcie Cię w miejscu, do którego nie masz serca jest dość skutecznym na to sposobem. Tzn. jeśli w ogóle tam tyle wytrzymasz.

 

Więc w imię waszego związku - w imię tego właśnie, że dla Ciebie ważniejszy jest MŻ niż dom - to rozwiązanie należy wykluczyć jako niedobre. Niech znajdzie inne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a brzmi : " co jest wazniejsze kochanie? ja czy dom????"
odpowiedź: Ty kochanie w Naszym domu :lol: :lol: :lol: .

Poza tym jest strasznie uparty i ma dwa argumenty typu : czemu to on ma ustepowac i sie poswiecac?

Czyli jest wrośnięty, nie widzi potrzeby opuszczania tego domu i tu jest problem. Nie ma co wnikać psychologicznie, nie jest szaleńczo zakochany jeśli mówi takie słowa. To źle na tym etapie, chce wkomponować Ciebie w istniejącą już układankę, typowe dla „wygodnych” facetów po 30, oczywiście nie wiem ile ma lat i czy jest „wygodny”, pisze bardziej jak stara ciotka :D dodatkowych pytań nie zadaje, bo pomyślisz, że się na chłopa uwzięłam :D :D :D .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...