ketrab 02.10.2008 02:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 2 Października 2008 Hmm. No ciekawy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 29.10.2008 05:49 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 29 Października 2008 a jednak nie jestem osamotniony w moim sposobie myślenia. W USA od lat 60. PKB wzrósł wielokrotnie, lecz wskaźnik zrównoważonego dobrobytu na mieszkańca pozostał na stałym poziomie. Po prostu kraj ten, jak przekonuje Daly, już dawno przekroczył granicę, po której wzrost gospodarczy staje się coraz bardziej bezużyteczny i rodzi coraz więcej problemów, m.in. w postaci degradacji środowiska. http://www.polityka.pl/dieta-naturalna/Lead33,936,272057,18/ no i przypominam ten cytat, który prezentowałem juz wczesniej: ... ekonomiści podkreślają absurdalność błędnego koła, w którym gospodarka rozwija się tylko dlatego, że korporacje kreują wciąż nowe potrzeby, które następnie zaspokajają. W ten sposób trwający dziś kryzys zmieni nas samych i nasze codzienne życie, choć jeszcze nie zdajemy sobie z tego sprawy cytat jest stąd: http://stasiak.blog.polityka.pl/?p=145 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Last Rico 05.11.2008 13:11 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Listopada 2008 Zaobserwowałem coś fajnego i opiszę to, bo obserwacja wiąże się w pewien sposób z tematem wątku czyli robotyką i człowiekiem. Otóż postawiłem sobie wczoraj takie pytanie: Dlaczego my ludzie (w zdecydowanej większości ) nie lubimy bałaganu ? Pytanie niby proste, a nawet głupie z pozoru... na pewno ma jakieś racjonalne wytłumaczenie. Dlaczego np. wolimy mieć czysty samochód a nie brudny. Czystą i pozbawioną zacieków elewację domu, a nie brudną. Może to niektórych teraz śmieszy, ale wymyśliłem dlaczego tak jest. Najpierw więc posprzątałem w pokoju, a potem podarłem kilka kartek papieru i rozrzuciłem je równo po podłodze. Zostawiłem ten stan na parę godzin. Przy każdym wejściu do pokoju, zauważyłem że mój wzrok samoczynnie koncentrował się przez chwilę na papierkach i chyba w końcu zrozumiałem dlaczego każdy człowiek lubi przebywać w czystym środowisku, a w bałaganie jakoś tak organicznie się męczy. Wg. mnie takie zachowanie wiąże się bezpośrednio z naszymi odruchami. a konkretnie z jednym. Z instynktem samozachowawczym. Zauważyłem że wchodząc do pokoju, mój wzrok za każdym razem omiata obraz pokoju. Dzieje się to szybko, jakby bez mojego świadomego udziału, chodzi o to że mózg, musi zrobić fotografię, skan środowiska na wypadek koniecznej natychmiastowej ewakuacji. To dla niego najważniejsze. Musi wiedzieć jak uciec, co po drodze przeskoczyć, co ominąć. Wie że później, może nie być na to czasu. Zauważcie, jak wolno ludzie wchodzą do niepewnych miejsc np. stary opuszczony dom - najpierw podchodzą, zaglądają, rozglądają się, jest tam kto ? Zbierają dane ewakuacyjne (automatycznie - na wszelki wypadek). Kiedy zatem wchodzimy do czystego, widnego pomieszczenia, to zapis polega jedynie na podaniu współrzędnych i np. ściana od -- do....podłoga od .....do. Kiedy na tej podłodze pojawiają się obiekty, to mózg za każdym razem musi przeliczyć współrzędne takiego śmiecia i wpisać go do pamięci. Kiedy spojrzysz na ładny czysty dom, to mózg zapisuje całe gładkie jednorodne połacie od - do potrzeba do tego bardzo mało danych, kiedy jednak pojawią się zacieki, naloty, wisząca krzywo rynna dziura po jakimś haku, oberwany parapet, plama ----> to te wszystkie informacje MUSZĄ być opisane i przyjęte przez mózg do pamięci. Wolę spojrzeć na czysty prostokąt bordowej wykładziny i zapisać go w całości jako jednorodny prostokąt 4 m x 3, niż wprowadzać jeszcze dane: 20 cm od prawego boku i 50 cm od końca leży biała nitka, 1,3 m na lewo od niej leży żółta zapalniczka itd itd... Mózg oczywiście nie chce zapisywać swojej ograniczonej w końcu pojemności takimi śmieciami i STĄD jego opór. My zaś, taki stan odbieramy jako dyskomfort.... Jak wam się to podoba ?? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 27.11.2008 21:41 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 27 Listopada 2008 Masz na sobie 2 kg bakterii. Strząśnij, to umrzesz Na początek ciekawostka. Czy wiedzą państwo, ile bakterii żyje na ludzkim ciele lub w nim? Jest ich więcej niż komórek naszego ciała. W tej sytuacji należało by zadać pytanie, czym jesteśmy? Czy przypadkiem nie pożywką do życia dla drobnoustrojów? Choć trudno nam przyjąć taką definicję człowieka, to w jakimś sensie jest to prawda. http://wyborcza.pl/1,75476,5989641,Probiotyki___dobre_bakterie_czyli_co_nas_wzmacnia.html Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
listek 28.11.2008 17:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2008 MOże da sie to wykorzystać zamiast agregatu ? Dwudziestojednoletni Owen Louis ładuje swojego iPoda w nietypowy sposób. Wykorzystuje do tego cebulę, dwa kubki napoju energetyzującego, śrubokręt, kabel USB i szklankę. Dwadzieścia minut i voilŕ - zapas na godzinne słuchanie muzyki. Mieszkaniec Portsmouth martwił się energią zużywaną podczas korzystania z multimediów. Jego kolega dla żartu pokazał mu prosty eksperyment, chłopak wziął to jednak całkowicie na poważnie. Energia z warzyw jest przecież na pewno zielona. Jak odtworzyć jego rozwiązanie? Na początku w cebuli wydrążamy za pomocą śrubokręta dwie umiejscowione naprzeciwko siebie dziury. Do naczynia o szerokim dnie wlewamy dwie szklanki napoju energetyzującego, np. Powerade. Wkładamy tam cebulę, pilnując, by otwory były zanurzone, i czekamy, aż wchłonie mniej więcej połowę płynu. Osuszamy ją, a następnie kładziemy na szklance, która stanowi rodzaj unieruchamiającego imadła. W szczyt warzywa wbijamy wtyczkę. Po kilku sekundach rozpoczyna się ładowanie. Takie doładowanie baterii jakiegokolwiek urządzenia elektronicznego jest możliwe dzięki reakcji chemicznej zachodzącej między jonami występującymi w cebuli i elektrolicie (napoju). W ten sposób, podobnie jak w ogniwie galwanicznym, generowany jest prąd. W organiczną ładowarkę można przeobrazić właściwie każde warzywo czy owoc. Lepiej jednak, by zawierały one stosunkowo dużo wody. Warto też chyba wybierać te mniej uciążliwe zapachowo. Zamiast cebuli lepszy byłby zatem ogórek albo arbuz... http://www.supermozg.pl/supermozg/1,91629,6001812,Doladuj_iPoda_cebula.html Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Bigbeat 28.11.2008 23:33 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 28 Listopada 2008 Oczywiście to prawie tak jest, ale Twój przykład akurat nie zadziała.Chodzi o to, że aby popłynął prąd elektryczny pomiedzy dwoma elektrodami zanurzonymi w elektrolicie (elektrodami są styki na końcówce kabla USB, elektrolitem jest tu jakaś bliżej nieokreślona "hybryda" napoju i soku z cebuli), konieczne jest spełnienie minimum jednego z dwóch warunków:1. Każda z dwóch elektrod musi być wykonana z innego materiału (kłania się szereg elektrochemiczny metali)2. Stężenie elektrolitu przy elektrodach musi być różne Warunek 1. nie jest spełniony na pewno - zwykle wszystkie styki w kablu USB są złocone (a w tańszych kablach mosiądzowane, brązowe lub cynowane).Warunek 2. pewnie jest spełniony - bo rozkład stężenia cebulowo-napojowego elektrolitu na pewno nie jest stały, ale wynika z tego też, że wcale nie wiadomo, czy przy styku "+" wtyczki zanurzonej w cebuli pojawi się potencjał dodatni, czy ujemny.Dalej idąc: jeśli nawet potencjał będzie zgodny, to SEM (siła elektromotoryczna - czyli napięcie) otrzymywane z pojedynczego ogniwa nigdy nie przekracza ok. 3V (podstawy elektrochemii się kłaniają), co wobec napięcia 5V będącego standardem zasilania przez USB jest po prostu za małym napięciem, żeby coś naładować.No a jeśli potencjał będzie niezgodny - to może się okazać, że zamiast ładować - dodatkowo rozładowujemy. Tak więc - sorry - to nie będzie działać. Natomiast koncepcja jest w pewnym sensie słuszna - już ponad 40 lat temu zaprezentowano np. małe radyjko, zasilane z wbitych w cytrynę stalowego gwoździa i miedzianego drutu (opisywał to nawet Wojciechowski w kultowej książce "Elektronika w pracy, domu i szkole" ponad 30 lat temu) - ale radyjko to było specjalnie zaprojektowane do zasilania napięciem na poziomie 0.8...1.1V, otrzymywanym z takiego ogniwa. Reasumując: opis wydaje się być uproszczony w takim stopniu, że stracił podstawy merytoryczne.Natomiast bateria kilku takich cebul w napoju z elektrodami z różnych metali, połączonych szeregowo, może spokojnie dać dużo większe napięcie - ale czy wydajność prądowa takiej baterii ogniw wystarczy do naładowania czegokolwiek przez 20 minut, to wątpię. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Last Rico 30.11.2008 20:28 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 30 Listopada 2008 Masz na sobie 2 kg bakterii. Strząśnij, to umrzesz Na początek ciekawostka. Czy wiedzą państwo, ile bakterii żyje na ludzkim ciele lub w nim? Jest ich więcej niż komórek naszego ciała. W tej sytuacji należało by zadać pytanie, czym jesteśmy? Czy przypadkiem nie pożywką do życia dla drobnoustrojów? Choć trudno nam przyjąć taką definicję człowieka, to w jakimś sensie jest to prawda. http://wyborcza.pl/1,75476,5989641,Probiotyki___dobre_bakterie_czyli_co_nas_wzmacnia.html Stasiu, nie mam czystofobii, bakterie też mi nie przeszkadzają Czasami tylko mam kłopot ze sprzątaniem i dlatego zacząłem się zastanawiać nad bałaganem. Linkę przeczytałem, ale coś mi to wygląda na ukrytą reklamą jogurtową, nie żeby zaraz firmę podawać, bo to by szczypało w oczy, jednak widać pewne zaangażowanie emocjonalne autorki. Najpierw straszymy: "Mikroby mieszkające w nabłonku jelitowym, z powodu zmienionej żywności, nie chronią go tak szczelnie jak dawniej." Wystraszony czytam, że jest jednak dla mnie ratunek: "A to może (jedzenie jogurtu) w konsekwencji zmniejszać ryzyko wystąpienia raka jelita grubego." Następnie ostrzeżenie z wykrzyknikiem jak z Allegro (inni sprzedawcy oferują podobne, ale chińskie! "Uwaga! Na sklepowych półkach roi się od produktów określanych jako probiotyczne, choć takimi nie są. " A tak na marginesie, zawsze kiedy zjadłem jogurt na noc (z lenistwa) to rano bolała mnie głowa a i w żołądku czułem jakbym się czymś przytruł... no wiecie jak to jest, każdy pewnie to zna. W końcu zauważyłem tą tajemniczą zależność - jogurt na noc, rano jakoś tak niespecjalnie... Czytamy dalej że: "Dobre" jogurtowe bakterie wytwarzają bakteriocyny" No i fajnie...ale skądinąd nie jest tajemnicą że bakteriocyny znalazły zastosowanie między innymi w konserwacji żywności, jako dodatek do mydeł, kremów, past do zębów, toników, oraz jako składniki nowych leków. Oraz że: "Dobre" bakterie jogurtowe wytwarzają nadtlenek wodoru" Cóż to jest ten nadtlenek wodoru ?? To perhydrol, silnie żrąca substancja, z niej robi się (5 %) preparaty do rozjaśniania włosów, oraz wodę utlenioną (3-3,5 %) do odkażania ran (stosować wyłącznie zewnętrznie - zabija co żywe) Jakby tego było mało... nie tak dawno temu patrzę ja w telewizor, a tam dziennikarze z programu "Uwaga" pokazują, jak duży producent jogurtów potajemnie "polepsza" swój wyrób żeby się nie popsuł w sklepach - (wyrób mleczny) dolewając właśnie perhrydrolu do masy jogurtowej. W tym momencie zrozumiałem dlaczego po dużym jogurcie na noc, rano czułem się wyraźnie źle. No i na koniec mamy coś optymistycznego: "Zjedzenie zatem jogurtu na tydzień nie działa jak jednorazowe szczepienie. Trzeba je dostarczać do organizmu regularnie." Nooo.... teraz rozumiem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Bigbeat 01.12.2008 09:04 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Grudnia 2008 Last Rico: jezuuuu... Nie wiadomo, od czego zacząć. 1. Perhydrol jest stężonym (ok. 30%) roztworem nadtlenku wodoru. Woda utleniona (ta z apteki) jest roztworem ok. 3%. Roztwory nadtlenku wodoru o stężeniach wyższych, niż 30% są niestabilne i mają właściwości wybuchowe - dlatego nie są produkowane i dostępne. Nadtlenek wodoru czysty (100%) nie daje się otrzymać. Jeśli mowa, żae jakieś bakterie produkują nadtlenek wodoru, to chyba nikt o zdrowych zmysłach nie spodziewa się tutaj czystego nadtlenku wodoru, a raczej jakiś jego b. słaby roztwór - pamiętajmy, że wszystkie bakterie jako stworzenia żywe działają tylko w środowisku wodnym, a więc każda ilość nadtlenku wodoru która sie pojawi jest natychmiast rozcieńczana. 2. Z prawa zachowania masy (obowiazującego takzę w chemii) wynika, że suma mas produktów reakcji chemicznej jest równa sumie mas substratów, które w tej reakcji wzięły udział. Wynika z tego, że bakteria nie bardzo może wytworzyć więcej, niż sama waży, w praktyce będzie to sporo mniej - ok. 10% masy bakterii. Wynika z tego dalej, że skoro w takim jogurciku, który cały waży pewnie 250g, jest ze 0.5g bakterii (pewnie tak będzie, albo mniej), to tego nadtlenku wodoru mogłyby one wytworzyć też nie więcej niż 0.05g (oczywiście przy założeniu, że w ten sposób popełniają harakiri, bo cały ich potencjał produkcyjny zużyje się na nadtlenek). A więc w 250g jogurciku będziemy mieli 0.05g nadtlenku, czyli otrzymamy roztwór o stężeniu 0.02% !!! Myślę, że bardziej możę boleć głowa od czytania w kiblu niż od tak bardzo stężonego roztworu nadtlenku wodoru. 3. To samo dotyczy bakteriocyn itd - to nie są ilości, które mogą zaszkodzić stworzeniom większym od mrówki! Tak więc kolejny raz widać, jak to media wywołują sensację, publikując senascyjne wyniki badań - prawidziwych, a jakże, tyle że w publikacji z reguły zapomina się podać jednej, ważnej rzeczy - ilości Nie dajmy się zwariować - jeśli kogoś boli głowa po jogurciku (?), to niech mniej pije. Ja np. nie toleruję mleka i jego przetworów - i po jogurciku dostaję sraczki. Ale bakterii o to nie oskarżam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Last Rico 01.12.2008 19:20 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Grudnia 2008 Last Rico: jezuuuu... Nie ma co Jezusa wołać, bo on tu chyba nie zagląda Jeśli ty piszesz że szkodzi ci mleko, to ja to przyjmuję za prawdę ponieważ nie widzę najmniejszego powodu żeby ci nie wierzyć. Jeśli ja piszę że szkodzi mi jogurt, to ty częstujesz mnie tekstem do którego nawet nie wiem jak się mam odnieść i czy w ogóle powinienem: "jeśli kogoś boli głowa po jogurciku (?), to niech mniej pije." Pierwszy raz widzę że ktoś wagowo mierzy ilość bakterii Nie ma też specjalnych przesłanek do manifestowanego zdziwienia, że człowiekowi może szkodzić trucizna w stężeniu 0,02 %, bo nie jest tajemnicą że szkodzą nawet mniejsze stężenia np. 0,01 % tlenku węgla już wywołuje ból głowy, a to wcale nie jest rekord. To tylko 100 ppm i już głowa boli ?? Wg. wszystkich badań tak właśnie jest. Za twoją dolegliwość odpowiedzialny jest 1 (słownie jeden) gen autosomalny, ale nie pytaj ile on waży, bo wyjdzie na to że to niemożliwe. Warto przeczytać, może fragment art. Jogurty probiotyczne - obietnice bez pokrycia "Choć przeciwnowotworowe działanie niektórych bakterii probiotycznych było badane, nigdy nie zostało udowodnione wystarczająco. - Żadne towarzystwo naukowe nigdy nie rekomendowało probiotyków do walki z nowotworami -mówi prof. Szajewska. -To zdecydowanie nadużycie." http://www.ppr.pl/artykul.php?id=133299&dzial=6 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Bigbeat 01.12.2008 19:39 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 1 Grudnia 2008 Ok, zgoda - ale nadtlenek wodoru nie jest trucizną. Jeśli by był, mnóstwo ludzi miałoby powikłania po użyciu wody utlenionej. Oczywiście duża ilość jest szkodliwa - głównie ze względu na silnie żrące (odwadniające i utleniające) właściwości, ale nie jest to trucizna tego rodzaju, jak cyjanek czy arszenik (których b. małe ilości wchodzą w reakcję z pewnymi ważnymi dla organizmu substancjami i np. przerywają w ten sposób transport tlenu wewnątrz organizmu czy transport bodźców nerwowych) - raczej jak kwas solny (którego kilka litrów - w stanie rozcieńczonym - mamy w żołądkach). Napicie się niewielkiej ilości rozcieńczonego kwasu solnego nie jest szkodliwe - oprócz wykrzywienia ust (kwaśniejszy od cytryny - wiem ) żadnych innych skutków by nie było. Natomiast napicie się kwasu solnego stężonego spowoduje takie zachwianie równowagi elektrolitów w organiźmie, że żywym z tego raczej się nie wyjdzie. Tak więc nadtlenek wodoru nie jest trucizną - bo w takim razie trucizną musielibyśmy nazwać także sól, cukier, a pewnie i pieprz. Efekty uboczne po jogurcikach - jak najbardziej tak (sam pisałem, co u mnie się dzieje ) - ale to nie ma nic wspólnego z nadtlenkiem wodoru. Od lat wiadomo, że mleko krowie jest ciężkostrawne dla dorosłych osób (oczywiście są wykątki) i dlatego marketingowcy firm z branży spożywczej dwoją się i troją, żeby namówić wszystkich do picia ich jogurcików - gdyby nie to, piliby niektórzy (ci, co naprawdę lubią) i nie byłoby rozdrabniania kwestii w stylu: po jakiej bakterii kogo boli brzuch i jak bardzo. Jeden dział marketingu wymyśli, że bakterie konkurencji wytwarzają nadtlenek wodoru, na to dział marketingu konkurencji wymyśli, że Ci pierwsi używają barwników z listy substancji warunkowo dopuszczonych do spożycia, itd. Najgorsze jest to, że w tym wszystkim nie ma kszty rzetelności - tylko biznes, a klient traktowany jest jak krzesło, które można przestawiać między jednym stołem a drugim. żeby było o czym dyskutowac, potrzebne są jakiekolwiek fakty - tutaj faktów żadnych nie ma, a działy marketingu poprzez sponsorowane artykuły o wynikach 1001 niezależnych badań karmią nas wszelkimi bajeczkami, jakie im do głowy przyjdą (no i jogurcikami). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 10.12.2008 06:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Grudnia 2008 dlatego ostatnio przerzuciłem się na śledzie, podobno nie sa jeszcze szprycowane solanką jak szynka. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
cieszynianka 10.12.2008 22:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 10 Grudnia 2008 A w ogóle, to życie jest szkodliwe i zawsze kończy się śmiercią Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Bigbeat 11.12.2008 00:36 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Grudnia 2008 W jaki sposób o tej porze na to wpadłaś ?????? Najbardziej szkodliwa w życiu jest praca, a na drugim miejscu dałbym małżeństwo. Reszta to pikuś. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 11.12.2008 06:23 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Grudnia 2008 szkodliwa jest nawet myśl o pracy.Niestety, nawet członkowstwo w TUR*) nie uzdrawia sytuacji. *) TUR - Towarzystwo Unikania Robót Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
cieszynianka 11.12.2008 17:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 11 Grudnia 2008 W jaki sposób o tej porze na to wpadłaś ?????? Najbardziej szkodliwa w życiu jest praca, a na drugim miejscu dałbym małżeństwo. Reszta to pikuś. Pomogło mi przeczytanie tego wątku Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
coulignon 12.12.2008 19:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Grudnia 2008 dlatego ostatnio przerzuciłem się na śledzie, podobno nie sa jeszcze szprycowane solanką jak szynka. Oj Retro.... Ze sledziami jest dokładnie tak samo. Otóż masz płat sledziowy ze skórą o wadze 1 kg. Sciągasz skórę, czyścisz i masz 0,7 kg. Wrzucasz do solanki na 14 dni (około) i masz mniej więcej około 1,1 kg. Cały problem z solanką polega na tym że śledzie dostają tam lekko szarawego koloru. Więc dostawcy chemii musza pogłówkować.... czasem metody prawie naturalne (witamina E) czasem mało legalne ale tanie i skuteczne... (woda utleniona) Mniam! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 12.12.2008 19:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Grudnia 2008 przecież śledzie pływają w solance, wprawdzie bałtycka nie tak gęsta... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
cieszynianka 12.12.2008 21:07 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Grudnia 2008 Ale podobno z rtęcią No i co będziemy jedli? Wieprzowina z pryszczycą, wołowina z BSE, kutczaki na antybiotykach, baranina z chorobą błękitnego (albo niebieskiego) języka, panga z ludzkimi hormonami, inne ryby z rtęcią, zostają man korzonki na odludziu, gdzie nie docierają preparaty ochrony roślin Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
matka dyrektorka 12.12.2008 22:27 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 12 Grudnia 2008 wszędzie docierają wiatr je unosi i z deszczem spadają a ostatnio jabłka jadłam i dziwnie marchewką smakowały Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
retrofood 14.12.2008 16:15 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 14 Grudnia 2008 bo to były pyzy z mięsem. Koszerne.Ja to teraz juz nic nie jem.Tylko zakąszam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.