Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

jak dotrzeć do nastolatka?


zaba_gonia

Recommended Posts

Dziękuję wam wszytski za pomoc. Bardzo uważnie czytam każdy post i wyciągam to co moge wykorzystać u siebie.

Zgodze się w 100% z tym, ze net trzeba ograniczyć. Kuba dostaje komputer do pokoju tylko w weekend. teraz widzę że stara się , uczy się w swoim pokoju..jakby cos dotarło do niego..

 

najciekwasze jest to, ze z taką nastoletnia młodzieżą ma stały w związku ze swoja praca. Dogadaje się z nimi świetnie. Pytam ich co ich drazni w rodzicach, dlaczego nie chca się przed nimi otowrzyc, I co ciekawe twierdza że mam bardzo zdrowe podejście do młodziezy, ze ich rozumiem...

Szkoda, ze mój syn nie chce ze mną rozmawiać. Jak pytam to oczywiscie odpowiada ale rzadko jest tak ż eto on inicjuje.

Piszecie i słusznie, z etrzeba duzo rozmawiać i jednocześnie nie ciągnąc za język, tak żeby to on mówił a ja słuchała. Tylko ze wtedy bedzie kompletna cisza...Kuba nie potrafi z nami rozmawiac otwarcie, ni emówi o uczuciach. Po prostu nie chce. :(

 

.

Dziecka w tym wieku nie interesuja wartosci materialne tak jak was - pozyczka, budowa domu.....On szuka emocjonalnego kontaktu i wsparcia., .

 

Wiesz, czasami mam wrażenie że jest odwrotnie. że mi bardziej zależy na wsparciu i wartościach pozamaterialnych . Kuba marzy o beemce, nowych ciuchach czy wypasionym telefonie.

Tak więc nie zgodzę się w Twoim stweirdzeniem powyżej.

Fajni eż emamy dom i żadnych problemów finansowych, ale jak mieszkalismy z Mirasem w pokoiku w internacie z dwójka małych dzieci to tez byłam szczęśliwa :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 133
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Bardzo dobrze, że syn się zakochał - to naprawdę może wiele zmienić :D

A może zaproponuj Kubie, aby ją zaprosił do Waszego domu - powiedz, że zrobisz pizzę, że chcielibyście ją poznać, że się cieszysz, że znalazł branią duszę :roll: Co myślisz na ten temat - jest to jakis pomysł ?

 

Będzie dobrze :D zobaczysz

 

hahahah

własnie wczoraj zaproponowałam Kubie, zeby zaprosił Magdę do nas. :D Mówi, ze on atrochę sie krępuje, więc obiecałam, zę zostawię ich w spokoju 8) .

Ale.... z tą pizzą to bedzi ecięzko...kucharka ze mnie kiepska.. :-?

juz wiem! zamówię!!!!! :lol: :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piszecie i słusznie, ze trzeba duzo rozmawiać i jednocześnie nie ciągnąc za język, tak żeby to on mówił a ja słuchała. Tylko ze wtedy bedzie kompletna cisza...Kuba nie potrafi z nami rozmawiac otwarcie, ni emówi o uczuciach. Po prostu nie chce. :(

 

Przerabiam to samo -problem rozmowy. Jak rozmawiać z dzieckiem - już nie dzieckiem?

Na pytania odpowiada najczęściej: NIC (nic nie było, nic się nie działo, nic nie dostał...). Już znienawidziłam to słowo :(

 

JAK ROZMAWIAĆ ???

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem facetem. Dośc charakternym. Moi kumple z lat młodości to faceci. Dośc charakterni. Nie mozna powiedziec, że bylismy aniołami i nie mieliśmy "odpałów". Ale takie rozczeniowe, olewacko-lejbowskie podejście do życia jest dla mnie niezrozumiałe.

 

Nie chce mi się rozwodzić w uzasadnieniu, ale ja się pytam gdzie, do cholery, jest ojciec tego młodego gościa? :-?

 

Odpowiedź na ostatni post autorki watku:

 

Fakt, że nie napisałem posta w stylu "jestes super, wszystko robisz super i wszystko bedzie super". Takie posty już Ci forowicze umieścili. Po co ta agresja? :roll:

 

Gdzie sie doszukałas moralizatorskiego tonu w mojej wypowiedzi, to nie wiem. W tym jednym dość oględnym zdaniu? Nie żartuj, przejrzyj jeszcze raz wątek.

 

Mam pojecie co to znaczy zbuntowany nastolatek. Należę do licznej, wielopokoleniowej rodziny. Ta rodzina ma wielu przyjaciół itp... Ale chyba nie chcesz sie licytować?

 

Sam nie mam patentu i nie mam pewności czy mój syn bedzie podatny na jakiekolwiek kształtowanie. Wiem jednak do kogo należy szukanie owego patentu w tej sprawie - do ojca. Zresztą część forowiczów gdzies ta mysl wplatało. Tom, że mąż sie przejmuje, to niestety za mało. Żadna to nowina, że sporo osób z tzw. dobrych domów mających kochajacych rodziców skończyło nienajlepiej. Tu sie nie trzeba martwić ino działać. Ty się zajmij, bez urazy, wpojeniem synowi jakiego proszku ma użyć do prania czarnych skarpet czy też co powiedzieć dziewczynie kiedy przed wyjściem na imprezę zaczyna histerię, że nie ma co na siebie włożyc i jest za gruba. Innych Twoich przekazów on (raczej) teraz nie przyjmie.

 

A tak w ogóle patrząc wokoło na znajdujący sie w tym wieku materiał badawczy to mam wrażenie, że robisz z igły widły ;) Ale granica jest cienka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem facetem. Dośc charakternym. Moi kumple z lat młodości to faceci. Dośc charakterni. Nie mozna powiedziec, że bylismy aniołami i nie mieliśmy "odpałów". Ale takie rozczeniowe, olewacko-lejbowskie podejście do życia jest dla mnie niezrozumiałe.

 

Nie chce mi się rozwodzić w uzasadnieniu, ale ja się pytam gdzie, do cholery, jest ojciec tego młodego gościa? :-?

 

Wiesz KiZ, to że ja załozyłam ten post nie oznacza, ze ojciec się nie intersuje nie angażuje i nie martwi ,podobnie jak ja.

Więc może oszczędzisz mi tego moralizatorskiego tonu :evil: , skoro nie orientujesz się do końca...

 

I jeszcze jedno...gdyby takie rozczeniowe, olewacko-lejbowskie podejście do życia było dla mnie zrozumiałe to nie zawracałabym nikomu tym głowę..uwierz mi..Nie masz pojecia jak trudno jest dotrzec do nastolataka więc nie zajmuj stanowiska

 

dziękuję wszytskim pozostałym za pomoc i dobre rady

 

POZWOLĘ SOBIE ZAKOŃCZYC TEN WĄTEK

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaba, ja też mam syna w wieku 17 lat. I starszą córkę.

Ona otwarta, potrzebująca się wygadać, rozmawiamy o wszystkim.

Mądra dziewczyna, niezwykle poukładana i dojrzała emocjonalnie.

Syn bardziej skryty, trudno jest mi namówić go na zwierzenia.

Ale nie mam z nim kłopotów i przy okazji tego wątku zastanowiłam się dlaczego tak jest.

 

To, co napiszę pewnie nie rozwiąże Twego problemu, ale może będzie jakąś wskazówką dla innych czytających.

Wiem, jak bardzo ważna jest grupa rówieśnicza w tym wieku.

Od tego, co jest najważniejsze dla kumpli zależy teraz to, co ważne jest dla naszych dzieci.

Mój syn jest zdolny, nigdy nie miał problemów z nauką, ale nie jest typem kujona, którego tylko dobre stopnie interesują.

Jest to taki kozak, który lubi być doceniany przez otoczenie, lubi imponować, dobrze sie ubrać, podobać się dziewczynom.

Lubi też odnosić sukcesy.

 

Widząc jego zamiłowanie do sportu, zapisałam go w gimnazjum do klasy sportowej.

Warunkiem przyjęcia była średnia nie niższa niż 4.5. Była to więc dobra, mocna klasa.

I ludzie nie tylko z wysoko ustawioną poprzeczką jeśli chodzi o naukę, ale mający pasje sportowe.

I to jest jego grupa rówieśnicza, jego koledzy....i tajemnica sukcesu.

 

Dostali się do dobrych ogólniaków, gdzie chcąc się utrzymać, muszą się uczyć.

To są ludzie, którzy chcą się dostać na dobrą uczelnię, to ludzie mający pasje i tym pasjom poświęcający wolny czas.

Oni żyją sportem, zawodami, zdrową rywalizacją, jeżdżą na zgrupowania, obozy, łapią się do kadry Polski....mają cel w życiu.

A przede wszystkim mają zasady i kiedy z nimi rozmawiam zawsze słyszę, że sportowiec nie pije i nie pali.

 

W moim domu rodzinnym i w obecnym również, nigdy nie było rygorystycznej zasady 22 i do domu bo tak i już.

Pozwalam wracać później, ale zawsze wiem, gdzie syn jest, z kim, jaka impreza.

Nie nękam go esemesami z pytaniami o której wróci, bo sam pisze co się dzieje, żebym się nie martwiła.

Mam do niego zaufanie i on dobrze wie, że jeśli je straci, to na tym na pewno nie zyska.

Podsumowując: mieć pasję zajmującą wolny czas i grupę rówieśniczą tę pasję podzielającą.

Wiem, że nie zawsze tak można, tu się udało.

 

Zaba, to najgłupszy wiek z możliwych. Wiele się zmieni wraz z wiekiem. Ale musisz czuwać. Życzę dużo siły i wytrwałości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie i ja swoje 3 grosze napisać, mam nadzieję, że żaba mi wybaczy, mimo zakończenia wątku.

Żabo - rację z pewnością mają wszyscy, którzy mówią o dużej ilości zajęć i o jakiejś pasji dla dzieciaka.

Myślę, że skoro chce być dorosły, to trzeba go tak potraktować i uświadomić mu jedną, bardzo ważną rzecz: uważasz, że jesteś dorosły? Zachowuj się więc jak dorosły. Bierz odpowiedzialność za swoje czyny. Wspieraj rodzinę. Tak właśnie zachowują się dorośli. Dla dorosłych najważniejsza jest rodzina, nie koledzy czy koleżanki. Jeżeli jesteś gotów w ten sposób się zachowywać - będziemy cię traktować jak dorosłego. Dorosłość to wiele praw, ale co najmniej równie wiele obowiązków i odpowiedzialności. I dorosłym może się nazwać tylko taka osoba, która w pełni to rozumie. Każda inna osoba, choćby i 40-letnia, jest tylko nieodpowiedzialnym gówniarzem. Takie jest życie.

Kumple odejdą w ciągu kilku lat. Pożenią się, będą mieli dzieci. I dla nich też rodziny staną się najważniejsze, a nie nasz nastolatek.

I koniecznie niech Miras mówi z Tobą zawsze jednym głosem.

Nigdy nie krzyczi nie pozwól wyprowadzić się z równowagi. Jeśli się zdenerwujesz - przegrałaś rozmowę, zresztą jesteś zawodowcem, wiesz o tym.

Spróbuj spojrzeć na syna jak na swoją młodzież - bez emocji, chłodno, wspierająco i wymagająco.

Mam nadzieję, że coś pomoże i trzymam kciuki za Waszą rodzinę.

Aha - moi mają 19 i 17 lat. Wiem, o czym piszę. :roll:

Życzę powodzenia i wytrwałości w nawiązywaniu kontaktu z synem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bez tych zbędnych od góry lekcji.

Późno. Za późno.

Pozostało wymagać i egzekwować - w/g mnie chyba.

17 lat - dojrzały wiek. Daj se spokój z nakazami i wychowywaniem. Pozostaje chyba cierpliwość, lęk czy sie uda i konsekwentne uzgadnianie reguł domowych.

Czytałem gdzieś że świadomość realizujesz i wspomagasz do 3 lat. Potem to tylko konsekwentne wpajanie i ugruntowywanie - stereotypów, naleciałości , genów i kultury wyssanej z mlekiem.

Nie zrób sobie czasami z dziecka wroga, omijaj.

Choćby nie wiem jak zabrzmiało groźnie, ale prawdziwie -:)

PS:

Jakby co to mam 45 lat i 3 synków i 1 wnuka -:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A Jamles oprócz tego że jeszcze nie zabrał pilota od telewizora do sypialni - dobrze kombinuje całkiem -:)

Mnie sie wydaje jeszcze jedno.

Żeby mieć posłuch - trzeba mieć autorytet.

Autorytet buduje się latami i przykładami.

Powiem jak u mnie było.

2 razy.

Młody walił kartkę świąteczną na WPT.

Ale inna była.

Sreberkiem sypana, zdobiona ale w środku Mikołaj - pokraka.

Pani walneła mu pałę że to "niby sobie żarty stroi"

Wrócił sfrustrowany, nie mówił nic. Za 2 dni sie dowiedziałem.

Poszłem z nim.

Pytam pani - obaj poszliśmy - "odrobił pracę domowa?"

no niby tak

tak - czy nie?

tak

dostał pałę?

tak - bo żarty sobie stroi

mówię pani - "skoro odrobił i sie przyłożył - minimum 3 - a pani poczucia humoru nie oceniamy"

gdyby olał - pała

ale tak - nie ma szans

no i zmieniła ocenę

do dzisiaj mi wspomina konsekwente, męskie, ojcowskie zadanie wypełnione na 5

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A teraz ten 2 raz.

Najstarszy miał konkurs w szkole na czapkę.

Ze śląska jestem - więc wszyscy walili górnicze.

A ja mu w nocy wydziargałem na głowę telewizor Sony, z pilotem z kartonu do ręki.

Jak rano wstał to sie popłakał i powiedział że w tym nie pójdzie.

Ale przekonywałem długo, zaufał mi........

Wrócił ze szkoły z nagrodą za 2 miejsce (wtedy kaseta do magnetofonu - ale nie o to chodziło)

Wygrał garnek na głowie z uchyloną przykrywką, on był drugi.

Ale ufa w moje zdanie i pomysły do dzisiaj , choć już zrobił mnie dziadkiem (akurat tego mu nie mogę wybaczyć - możecie mi mówić "spieprzaj dziadu" i to mnie wkurza jakby co)

Pozdrawiam wszystkich

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zaba_gonia Już po dzwonku, ale mimo wszystko dołożę co mi się nasunęło.

 

Jednego patentu z pewnością nie ma. Materia złożona, trudna i nieprzewidywalna.

 

Jednak wydaje mi się, że w istocie - głównym źródłem problemów jest środowisko rówieśnicze. To już za stary koń, żeby go od nie go nakazowo odcinać (efekt odwrotny), ale może jakoś udałoby się je powiększyć i zróżnicować? Magda już jest świetnym wyłomem w tym szkodliwym monolicie.

 

Może jeszcze jakieś nowe grono? Jakiś klub sportowy, turystyczny, grupa w wolontariacie? Nie zamiast, ale oprócz.

 

Nie wiem jak technicznie, o co się zaczepić, za mało danych. Nie na siłę. Ale chodzi mi o to, by stworzyć więcej światów, w jakich by funkcjonował. Coś w tym duchu co EZS pisała - powstaje skala porównawcza (własna!) i okazja do zastanowień.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zaba_gonia

Zaglądasz tu jeszcze czasem?

Temat zamknęłaś. Będziesz się z nim szarpać dalej sama (sami).

Wrzucę Ci może kilka moich spostrzeżeń.

Albo coś z tego wyciągniesz, albo nie... :roll:

 

Ten temat i liczne wypowiedzi upewniły mnie, że moje problemy nie są odosobnione.

Wy macie podobne. Teraz macie, tak jak ja.

 

Zastanawiałem się czemu jest akurat tak.

Wyszło mi, że to ja jestem "tatuś kompletnie do du.py".

Gała za brak myślenia tak z 5-8 lat temu!

Teraz za to płacimy.

Zmienił się świat. Mocno. Technika jest wszechogarniająca. Ta sieć, która nam pozwala wymieniać uwagi - im pozwala zabijać czas. Dokładnie! ZABIJAĆ.

Skoro różnie korzystamy z tych samych narzędzi, to generalnie, musimy się czymś różnić.

Poszukałem tych różnic.

Zaobserwowałem, że kompletnie inny jest sposób wartościowania świata przyjmowany przez młodzież i przez starsze pokolenie.

 

Człowiek jest zwierzęciem społecznym. Tego się nie da zmienić! MUSI , po to żeby istnieć, mieć jakąś pozytywną samoocenę. Tej pozytywnej samooceny dostarcza mu (starszemu Sępowi) grupa rówieśnicza. Ja do tego już nie jestem potrzebny! Jestem kłopotem. Plotę o jakichś "trudnych" sprawach, wymuszam jakieś wybory moralne, które często sprawiają mu dyskomfort (a tego nie lubi!).

Ględzę o nauce, że uczy się dla siebie a nie dla mnie czy mamy....

Masz to samo.... Macie to samo...

 

NIC się nie da zrobić!!! TAKI teraz jest ten świat!

Trzeba odpuścić i...

Pokazywać WŁASNYM i KONSEKWENTNYM postępowaniem, że człowiek ZAWSZE ma jakiś wybór! Że przyszły skutek będzie wprost zależny od tego jakiego wyboru teraz dokonamy. Im właśnie ten aspekt sprawia największe trudności w zrozumieniu.

 

Dorastanie, jak mu tłumaczę, polega na trudnej sztuce dokonywania właściwych wyborów. Dzieci (małe) mają i prawo i przyzwolenie na dokonywanie błędów. Na błędach można się wiele nauczyć. Na cudzych też, ale trudniej. Aby te wybory były optymalne, potrzebna jest jaka taka wiedza. Czyli szkoła. Często, pozornie, niepotrzebne "pierdoły" w postaci rozważań "co autor tego czy innego poematu miał na myśli".

Pół biedy, jak łebek dorasta w enklawie, gdzie stworzono "dobrze sterowaną" grupę rówieśniczą. Do łba wchodzi, bo musi a bunty dotyczą nieautentyczności takiego życia. (bo nie chcę robić za kujona...)

 

Dzieci dostają w dupę.

Dorośli PO PYSKU!

Tak im się do tego spieszy? A dorośli do tego?

Byt określa świadomość. Głód jest mocnym napędem działania. Zawsze był...

Ale...

Nie wyobrażam sobie, żeby mi ten nicpoń głodny latał jak mnie stać na zapełnienie kotła...

To mu zabrałem... Z dobrego serca pozbawiłem tego bodźca...

Czas, pojęcie czasu, upływu czasu, jest dla niego zupełnie inne. On ma czas na wszystko! Jest młody, zdrowy, piękny, zdolny, inteligentny, ba! genialny...

Stanowisko że "jak będę potrzebował to się nauczę" gasi jakąkolwiek konieczność gromadzenia doświadczeń tu i teraz na rzecz przyjemnego przeżywania teraźniejszości w grupie identycznie myślących jak on. Identycznie postępujących. Mających ciągły, nieprzerwany kontakt ze sobą w celu potwierdzenia swej własnej samooceny, wartości, słuszności przyjmowanych postaw i podejmowanych decyzji...

Net, SMS, komórki...

Moja panna (jeszcze małoletnia) klika SMSy tak szybko jak dawniej robiły to dziewczyny piszące na maszynach do pisania. Dobrze, że jeszcze nie zaniechali pisania ręcznego, bo na klawiaturze idzie im to w tempie oszałamiającym.

Skoro nie mogę mieć żadnego wpływu na bieg wydarzeń, skoro jestem w mniejszości i w opozycji do tego wszystkiego, co mu (im) daje radość (?) poczucie samozadowolenia, samoakceptacji - to postanowiłem usztywnić swe stanowisko!

To często bolesne dla mnie. Widzę jednak, że zaczyna przynosić pozytywne efekty.

Sprawa polega na KONSEKWENTNYM traktowaniu małego zgodnie z JEGO stwierdzeniami - JESTEM DOROSŁY!

 

Skoro jesteś dorosły - to z "tym" problemem świetnie dasz sobie radę! KAŻDY dorosły dawał, daje i będzie sobie dawał radę w tej sytuacji!

To ATRYBUT dorosłości a TY JESTEŚ DOROSŁY - jak twierdzisz!

Spier.dalaj! Radź sobie sam! Czy ty nie widzisz, że ja mam SWOJE problemy?

Za ciebie mam brać po ryju a ty w podzięce będziesz potrzebował kolejną stówę? A wieczorem , po pracy zafundujesz mi przymusowy spacer z pieskiem - leniu jeden! (wybacz ten przykład)

Spiepszyłeś to dostaniesz po du.pie! Nie zawalaj ważnych spraw!

Przecież wiedziałeś co będzie, geniuszu!

NIE MÓW MI, ŻE NIE, bo w nagłe zidiocenie inteligentnego lenia którego znam 18 lat nie uwierzę!

Brutalne...

Uprzytamnia jednak łebkowi jego własne a niedostrzegane czy bagatelizowane niedoskonałości.

 

Bunsch pisał "Zawżdy młodzi własnymi ścieżkami po rozum chadzali, Nie naszli go, to wracali po cudzy!"

Mądry był dziadek!

 

Mój łebek już wraca czasem... Coraz częściej, co poczytuję sobie za sukces...

Od czasu, jak się okazało, że życie to nie sama przyjemność a parasola rodzicielskiego już nie ma, bo go "stary" bezczelnie złożył! Teraz to z nagła może się do i du.py nalać! Myśleć trzeba...Cholera!!!

 

Czym jest strata roku w szkole? Tragedią nie do przeżycia?

Brak zainteresowań i pędu do wiedzy? MÓJ? -nie! Jego! On ma/będzie miał problem!

Samo przyjdzie....

Im więcej problemów będzie miał do rozwiązania - tym szybciej.

 

Nie mam oczekiwanego , wymarzonego syna?

Fakt! Porażka! Spiepszyłem!!!

No, to teraz staram się robić tak, żeby może za jakiś czas móc się cieszyć z jego postawy, wyborów itd.

 

TERAZ bez zastanowienia i JAKIEJKOLWIEK delikatności oceniam jego postępowanie! Chwalę za wybory optymalne (cholera, za sędziego muszę robić! Jakbym zawsze wiedział co jest optymalne! Ale fakt! Ja naprawdę wiem więcej niż on. Przywilej wieku... Chyba...) a ganię złe. W ostrych słowach i nie unikam slangu młodzieżowego.

Jak mu się nie podoba ta ciągła moja ocena jego postaw i postępowania - to może się przecież wyprowadzić! JEST PRZECIEŻ DOROSŁY!!!

NIE?!!! CZEMU?!!!!

Jak nie - to słuchaj co gadam! Sam zacząłeś temat!

NIE?!!! TAM są DRZWI!!!

Przecież MASZ wybór!! Łebku głupi!!!

Działa.

Coraz częściej to widać.

Boli. Też. Mam nadzieję, że nie na darmo boli.

 

matka dyrektorka, jak uważam, dobrze rozpoznaje co jest grane.

Uważam, że dziewczyna ma rację. Obserwuję to, samo co opisuje.

 

Nie miejmy złudzeń. Świat się za szybko zmienia. Nie nadążamy. Słabo przewidywaliśmy. MY spieprzyliśmy tę sprawę!

My jesteśmy "winni".

I chyba tylko my możemy próbować to naprawić...

 

Tylko jak?.... :roll:

Chyba... myśleć! To nie boli!

 

Pozdrawiam Adam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzisz, mam ten luksus, że jak tego kochanego bydlaka zagnam już czasem na robotę ze sobą, to biedroń SAM dochodzi do wniosku, że w łażeniu po drabinach, strychach, dachach, kanałach kablowych, dłubaniu we wszystkim co na ścianie wisi - to on nie ma startu!

Wysiada i kondycyjnie i intelektualnie!

 

Wtedy też by chciał tak, jak ja! Czasem mu coś we łbie zostaje...

Oby ten podziw dla "starego" za kondycję mógł jeszcze jakiś czas się utrzymać...

Chciałbym...

I mnie dobrze to robi...

 

Wiem. Nie każdy tak ma...

Adam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adam, masz rację. Całkowitą. Ale do tego muszą DOROSNĄĆ rodzice. To jest chyba najtrudniejsza decyzja w życiu, powiedzieć dziecku - no to się wyprowadź. rób własne błędy itd. No bo "jak go stracę", bo psycholodzy piszą, że trzeba dać wsparcie, trzeba kochać a jak kochając wyrzucić z domu. Nie każdego na to stać. Ja jestem za, ale ja nie jestem statystyczna uczuciowa matka. I moje dziecko wie o tym. Z drugiej strony wie, że mój mąż by się wyniósł razem z nią :D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli coś wniosłem do tych rozważań - to się cieszę. Może komuś pomogłem podjąć jakąś decyzję...

Bardzo trudno było mi pierwszy raz porządnie "kopnąć go w dupę".

Teraz też nie jest łatwiej, ale już spokojniej.

 

Ja nie widzę innego wyjścia tylko, jak trzeba, to "posadzić dupą na lodzie!"

Tygodnie ględzenia tyle nie dadzą jak jedno jego niemiłe, jego własne doświadczenie...

:cry:

Adam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...