zielonooka 04.04.2008 10:53 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Kwietnia 2008 Ja Skorpion on strzelec, czasami bywa ciężko, uuu uklad jaK moj Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
arcobaleno 04.04.2008 11:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Kwietnia 2008 My jesteśmy razem 9 lat, ale tylko 2,5 po ślubie. Tak sobie przeczytałam Twój post i sama po sobie widzę, że już sie zmieniłam.. Na poczatku mogłam z Nim siedzieć godzinami w garażu i patrzeć jak naprawia samochód czy motor.. Mogłam oglądac filmy akcji Teraz mamy wiecej obowiazków, nowe problemy, zajęcia..mało czasu na wspólny odpoczynek (trzeba to zmienić ) Raz jest lepszy okres raz gorszy.. No i oboje jesteśmy Koziorożcami Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
nastka79 04.04.2008 11:12 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Kwietnia 2008 My jesteśmy razem 9 lat, ale tylko 2,5 po ślubie. Tak sobie przeczytałam Twój post i sama po sobie widzę, że już sie zmieniłam.. Na poczatku mogłam z Nim siedzieć godzinami w garażu i patrzeć jak naprawia samochód czy motor.. Mogłam oglądac filmy akcji Teraz mamy wiecej obowiazków, nowe problemy, zajęcia..mało czasu na wspólny odpoczynek (trzeba to zmienić ) Raz jest lepszy okres raz gorszy.. No i oboje jesteśmy Koziorożcami Ale zastanówmy się: czy te zmiany wychodzą nam na złe? Raczej nie, no bo po co tracić godziny w garażu patrząc na męża jak można w tym czasie 1000 innych pożyteczniejszych rzeczy zrobić Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
arcobaleno 04.04.2008 11:59 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Kwietnia 2008 My jesteśmy razem 9 lat, ale tylko 2,5 po ślubie. Tak sobie przeczytałam Twój post i sama po sobie widzę, że już sie zmieniłam.. Na poczatku mogłam z Nim siedzieć godzinami w garażu i patrzeć jak naprawia samochód czy motor.. Mogłam oglądac filmy akcji Teraz mamy wiecej obowiazków, nowe problemy, zajęcia..mało czasu na wspólny odpoczynek (trzeba to zmienić ) Raz jest lepszy okres raz gorszy.. No i oboje jesteśmy Koziorożcami Ale zastanówmy się: czy te zmiany wychodzą nam na złe? Raczej nie, no bo po co tracić godziny w garażu patrząc na męża jak można w tym czasie 1000 innych pożyteczniejszych rzeczy zrobić No właśnie ...ale..siedzac z nim w tym garażu mieliśmy mnóstwo czasu na rozmowy, smiech, wspominanie, planowanie.. Teraz w tym czasie, kiedy On "siedzi w garażu" ( w kotłowni, na ogrodzie, czy gdziekolwiek indziej) ja najcześciej pracuję, zajmuję sie domem, dzieckiem itp...dla siebie mamy czas tylko wieczorem, jak już oboje jesteśmy padnięci po całym dniu pracy..(trzeba to zmienić, trzeba to zmienić ) Aaaa zły dzień dziś mam chyba..nabrałam na siebie zbyt dużo obowiazków i wyrobić się nie mogę, al gdzie czas dla meża, córci..dla siebie !! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Aluland 04.04.2008 12:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Kwietnia 2008 To już chyba jakaś epidemia jest .... -ostatnio słyszałem - że pierwsze małżeństwo jest jak naleśnik zawsze nie-wychodzi ... a ja pitole, zejefajne, lece z tym do teściowej nową nowinę jej zaniose... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Aluland 04.04.2008 12:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Kwietnia 2008 Kobieta Koziorożec, ja skorpion Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
asia.malczewska 05.04.2008 13:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Kwietnia 2008 może nie powinnam się wypowiadać z tak krótkim stażem w tym poście (we wrześniu 10 lat), ale oboje z mężem stanowimy parę Baranów, które nie zawsze sie kochają, ale na razie obeszło się bez rzucania talerzami - za to mnie zdarza sie często rzucać telefonem kiedy z nim rozmawiam Wygląda na to, że ja jestem chyba ta bardziej impulsywna i małostkowa, bo to ja wszczynam awantury i mnie denerwuje jego zachowanie, które zwykle inni okreslaja jako "w granicach normy". No cóż, dobrze że o tym wiem, bo inaczej ... Na poważnie, to zanim u nas na dobre sie zaczęło to zanosiło się, że się zaraz skończy - rozwód wisiał na włosku już w pierwszych 2 latach małżeństwa, ale chyba musiała jakaś chemia jednak być, bo podczas rozmów o rozwodzie oboje doszlismy do wniosku, że szkoda by było nie zobaczyć się już nigdy, zwłaszcza w syt. intymnych, no i poskładaliśmy się jakoś. Dzisiaj trochę przytłacza nas rodzicielstwo - dwójka dzieci, nowy dom, którym trzeba się zajmować codziennie (zima w piecu trzeba palić ...), więc czasami wydaje nam się że coś miedzy nami wygasa. W strachu, żeby nie wróciło to, co kiedyś staramy się podsycać nasze wspólne "my". Dzisiaj już wiemy, że uwielbiamy ze sobą rozmawiać, śmiać się - i to nas scala, tego nam brakuje jak jesteśmy rozdzieleni. Pewnie to będzie stanowiło o naszym przyszłym udanym małżeństwie - o ile nie wplącze się miedzy nas jakaś / jakiś małolata/małolat, któremu zaimponuje samodzielna kobieta po 30-ce lub pzystojny biznesmen bez siwizny. Kto wie ? Trzymajcie kciuki ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobiczek 05.04.2008 19:46 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Kwietnia 2008 Teraz mamy wiecej obowiazków, nowe problemy, zajęcia..mało czasu na wspólny odpoczynek (trzeba to zmienić ) To uważam za jeden z podstawowych powodów. A zwalam na tą budowę popieprzoną. Bo budowałem zdecydowanie sam, decyzje, czas....... Budowa zeżarła kilka lat i zdrowia. No i czasu masę. Kiedyś wcześniej podróżowaliśmy całe lata w czasie wakacji z przyczepą. Weekendy długie - przyczepa i jazda w teren gdzieś fajny. Każde wakacje i każda porą zimowych ferii. A teraz lekko sie wypaliłem, czasu troszkę mineło. Uważajcie na siebie w czasie budowy - jakby co Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobiczek 05.04.2008 19:55 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Kwietnia 2008 Tak sobie przeczytałam Twój post i sama po sobie widzę, że już sie zmieniłam.. Na poczatku mogłam z Nim siedzieć godzinami w garażu i patrzeć jak naprawia samochód czy motor.. Mogłam oglądac filmy akcji A moja ikiedyś też na ryby jeździła i owinięta w koce na leżaczku nocą sypiała obok, do kina na maratony horrorów do 3.00 w nocy, na motorze wszędzie razem, ja do jej głupich czasem przyjaciółek których nie lubiłem niestety. Czasami sie zastanawiam gdzie w związku kończy sie miłość - a gdzie zaczyna przyzwyczajenie i obowiązek - aprobowanie wszystkiego w imię różnych łączących nas wspólnie rzeczy, ale nie związanych z miłością tylko tych takich wiecie - dzieci, dom, samochody i reszta wspólnego ale innego i nie tego Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobiczek 05.04.2008 20:01 Autor Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Kwietnia 2008 jakoś nie rozumiem tytułu: "gupi mąż, gupia żona" /ale może gupia jestem... No gupi on i gupia ona - bo mogą to sobie czasami zniweczyć. Głupi to jest cwany, będzie udawał. A gupi - to potrafi czasem nawet nie chcąc - zniszczyć - a potem nawet mocno tego żałować. I to ta róznica znacząca. Nie jesteś "gupia" - na pewno Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
KiZ 05.04.2008 22:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Kwietnia 2008 (...)Ale jestem ciekawy - czy ktoś zna radę, ewentualnie ma pomysł - choćby za młody dla mnie - jak wybrnąć i jak wyleczyć. (...) Ty sobie rzetelnie oszacuj, jakie jest prawdopodobieństwo, że za 20 lat wpiszesz tu taki sam post. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
19501719500414 05.04.2008 22:35 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Kwietnia 2008 bobiczek, jestem 33 lata razem, czasami osobno, mimo że obok siebie, nie da się zawsze razem, ale warto kilka razy w roku zostawić wszysto w cholerę i wyjechać gdzieś tylko we dwójkę, poza tym my rzeczywiście jesteśmy z Marsa a one z Wenus, niestety Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
KiZ 05.04.2008 23:32 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Kwietnia 2008 Hihi, z tymi znakami to raczej jedna wielka ściema, po prostu jedni są dobrani inni nie, i znak zodiaku nie ma tu chyba nic do rzeczy. Ja z moim mężem mieszkamy razem już 8 lat, a jesteśmy ze sobą 10 i ja widzę, że oboje bardzo przez ten czas się zmieniliśmy. Smieszne z tymi znakami, co, nie? hyhy... Tez się kiedys z tego smiałem.... Juz sporo lat temu odwiedziłem mojego kumpla. Pojechałem z dziewczyną, obecnie żoną. Matka kumpla, emerytowana nauczycielka historii, z zamiłowania podrózniczka i bibliofilka wyjęła w pewnym momencie starą, pożółkłą książkę. Nie wiem, jak zeszliśmy na temat zodiaków, ale ta książka miała być jakimś uzupełnieniem wątku. Kobieta zapytała nas z o znaki. Lew - ja, dziewczyna strzelec. Jakis dziwny grymas przebiegł po twarzy matki kolegi. Powertowała ksiązkę i... zapytała o znaki rodziców i innych bliskich osób w związkach. W ciagu kilkunastu minut podała tak wiele zbieznych z rzeczywistoscią opisów tych relacji partnerskich, że nie mogłem szczęki podnieść z podłogi. Zależności były na tyle rozszyfrowane, że zgadzało się nawet kto ile w związku pracuje i zarabia (relatywnie) oraz jakie konkretnie prace domowe wykonuja poszczególne osoby. Padłem kiedy kobieta przytoczyła opis relacji znaku ojca mojej dziewczyny ze swoimi córkami w kontekście znaku ich matki To sie zgadzało co do joty! Pamietam, ze o nas powiedziała tylko tyle, ze będziemy mieć fajne życie, ale żadne z nas nie da drugiemu odsapnąć... czy to będzie dobre czy złe... Aktualnie no comments. W końcu kumpel delikatnie dał matce do zrozumienia, że nas krępuje swoimi wywodami i książka zamknęła swe podwoje. Pamietam, ze wiele razy chciałem poprosic kumpla zyby mi wypożyczył od matki ten wolumin. Jakoś zabrakło okazji, a może chciałem mieć choć częściowy świety spokój. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Sloneczko 06.04.2008 00:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Kwietnia 2008 Czasami sie zastanawiam gdzie w związku kończy sie miłość - a gdzie zaczyna przyzwyczajenie i obowiązek Wicie, rozumicie, miłość to nie tylko zauroczenie, pożądanie, ale i Przyjaźń przez duże "p". W miarę upływu lat pożądanie zanika, ale jeśli pozostaje przyjaźń, związek jest trwały. Jeśli nie wierzysz w moje słowa, spróbuj sobie wyobrazić, że Twoja nie lubiąca horrorów (może się ich po prostu boi?) żona, nagle gdzieś znika. Nie ma jej. I co, szukasz innej kobiety, czy raczej tęsknisz za nią lub jesteś zmartwiony? Jeśli tęsknisz, wciąż ją kochasz. I jeszcze jedno: przychodzi taki okres, że kobieta czuje upływ czasu. Że to już "z górki"... I wtedy właśnie najbardziej potrzebuje wręcz siostrzanej czułości od męża i zrozumienia. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
niktspecjalny 06.04.2008 06:45 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Kwietnia 2008 Czasami sie zastanawiam gdzie w związku kończy sie miłość - a gdzie zaczyna przyzwyczajenie i obowiązek Wicie, rozumicie, miłość to nie tylko zauroczenie, pożądanie, ale i Przyjaźń przez duże "p". W miarę upływu lat pożądanie zanika, ale jeśli pozostaje przyjaźń, związek jest trwały. Jeśli nie wierzysz w moje słowa, spróbuj sobie wyobrazić, że Twoja nie lubiąca horrorów (może się ich po prostu boi?) żona, nagle gdzieś znika. Nie ma jej. I co, szukasz innej kobiety, czy raczej tęsknisz za nią lub jesteś zmartwiony? Jeśli tęsknisz, wciąż ją kochasz. I jeszcze jedno: przychodzi taki okres, że kobieta czuje upływ czasu. Że to już "z górki"... I wtedy właśnie najbardziej potrzebuje wręcz siostrzanej czułości od męża i zrozumienia. Dobrze ,że każdy mówi za siebie.Stos cudownie wypowiedzianych słów niestety jak dla mnie w dużej całości chybionych. W miarę upływu lat pożądanie zanika,.........ilu lat??????? Nie ma jej. I co, szukasz innej kobiety,.......dlaczego tak drastycznie,są przecież inne rozwiązania. przychodzi taki okres, że kobieta czuje upływ czasu.... jeżeli jest związek (a o to chodzi) muszą czuć to oboje. zawsze mają czas by sie nadal uczyć by przetrwać. babcia do dziadka: babcia -dziadku ...zjesz krupniku? -dziadku ,bój sie Boga....zjesz krupniku? dziadek a skąd masz grzyby? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Sloneczko 06.04.2008 08:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Kwietnia 2008 http://www.lideria.pl/sklep/opis?nr=74841 Aha, chyba już wiesz że zawsze wyrażam swoje zdanie? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
andk 06.04.2008 08:51 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Kwietnia 2008 Najpierw metryczka - staż 19 lat. Dopóki nie ma własnej, wspólnej rodziny (brak poważnych obowiązków) wszystko można robić razem - i z reguły tak się robi, i jest cudownie, pełny odlot . Potem zaczyna się kompromis, z biegiem lat coraz większy. Ale także z biegiem lat jesteśmy również zdolniejsi do coraz większych kompromisów. Kłopot jest gdy "się zatnie", jedna strona staje okoniem. Jeśli druga strona tego nie przełknie drogi mniej lub bardziej się rozchodzą. Wydaje mi się, że problem tkwi w różnie rozumianym pojęciu odpowiedzialności. A w życiu rodzinnym jest tyle obowiązków, że nie da się ich wypełniać razem po prostu z powodów czysto ekonomicznych. No właśnie - można zajmować się oddzielnie różnymi zajęciami i spotykać się raz na tydzień - ważny jest wspólny cel. Jeżeli dla jednej strony ważne jest bujanie w chmurach a dla drugiej walka o przeżycie to taki układ długo nie pociągnie. PS. Ja jestem Skorpionem - ona Bliźniak. Da się wyżyć ale zestwienie uważam za beznadziejne... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
niktspecjalny 06.04.2008 10:03 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Kwietnia 2008 http://www.lideria.pl/sklep/opis?nr=74841 Aha, chyba już wiesz że zawsze wyrażam swoje zdanie? Podając ten link niestety nie jest to lustrzane odbicie twoich wypowiedzi.Zawsze podziwiałem Twoje-własne interpretacje sensu życia na ziemi.Z tym Ci lepiej do twarzy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Sloneczko 06.04.2008 13:10 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Kwietnia 2008 KS, wyrabiam sobie własne zdanie i nigdy nie mówię w czyimś imieniu. Ta ważna książka też mi w tym pomogła, potwierdzając moje niektóre przemyślenia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Aluland 06.04.2008 18:11 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 6 Kwietnia 2008 Ja jestem Skorpionem - ona Bliźniak. Da się wyżyć ale zestwienie uważam za beznadziejne... jasne.. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.