Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości

Wizyta bez zapowiedzi.


ewajanecka

Recommended Posts

JoShi, a gdzie miłość bliźniego? :wink:

Lubię gadać z ludźmi a dyskutować jeszcze bardziej.

Człowiek uczy się całe życie.....

A zamknięty w domu z komputrem i TV, to nie dla mnie.

 

NA gadanie trzeba mieć czas.

 

I ja kiedyś byłam luzak. Tuż po ślubie byliśmy jedynymi z paczki z chatą. Na studiach, bez dziecka.... W zasadzie gości mieliśmy ciągle. Był brydż po całych nocach (a rano na zajęcia :D ), do częstowania jedynie kawa (bo czasem na jedzenie dla nas brakowało a gdzie tu gości karmić) i było fajnie. Ale te czasy nie wrócą :cry:

Teraz jeżeli wolny weekend (a właściwie u mnie nawet nie połowa, bo w soboty pracuję) ma wystarczyć na nadrobienie wszelkich prac domowych, sprawdzenie dziecku lekcji i jeszcze często zaległości z pracy, to każda godzinka wolnego jest dla mnie bezcenna. Na gości warczę. Jedynego, którego toleruję, to mój wujo, ale on mieszka na tej samej działce i w zasadzie jak wejdzie, to robię dalej swoje. Resztę (w tym moich rodziców) już wytresowałam :lol: Przełomem było dziecko. Nie dość że nauczyli się pytać, czy mogą wejść, to jeszcze zadawałam pytanie dodatkowe: a czy są zdrowi? :D Niestety, moje dziecko łapało każdy wirus w młodości i zakatarzeni mieli zakaz wstępu. Powoli się nauczyli...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 110
  • Utworzony
  • Ostatnia odpowiedź

Najaktywniejsi w wątku

Zauwazyłem, że Śląsk ma w tym temacie nieco inny pogląd niż reszta kraju ;)

 

Ja, mówiąc szczerze, nie bardzo czuję problem :-? Kiedy to wasi znajomi mają czas żeby was nachodzic?? W moim środowisku wszyscy cierpią na tak permanentny brak czasu, że umówienie sie na jakąś prywatkę czy wyjscie do knajpy jest poprzedzone dwoma tygodniami ustaleń :o

 

Jak sie już zdarzy jakieś spontaniczne spotkanie, to jest traktowane jako wyjątkowa, ale bardzo miła i sympatyczna sytuacja.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

lubię gości, tych niespodziewanych też :D

nie utrzymuję znajomości z ludzmi których nie lubię , więc ich wizyty mi nie grożą :D

wszyscy znajomi wiedzą że jestem bałaganiara do kwadratu i przyjmują mnie i mój dom z całym dobrodziejstwem inwentarza :wink: ci których boli mój bałagan po prostu nie przychodzą (a ja nie nalegam :wink: )

jeśli mam pilną pracę goście zabawiają sie sami aż skończę lub jeśli mam zajęte tylko ręce mogę z nimi gadać i pracować.(od pielenia ogródka do robienia pierogów)często takie niespodziewane najścia kończą się wspólnym gotowaniem czy masowym robieniem np pierniczków w niekoniecznie grzecznych kształtach :wink:

oficjalne imprezy z teściową w tle są raczej zapowiedziane :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My home is my castle!!!!!!

 

Nie lubię, ale gdy już się to zdarzy to ... robię to, co właśnie planowałam robić i w nosie mam samopoczucie intruza :D W sytuacjach skrajnych (czyt.: absolutnie niechcianych gości) wykorzystuję dyplomatyczne wyjście Retro -"Przepraszam, ale ja za chwile wychodzę, jestem juz umówiona" i po ptokach :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauwazyłem, że Śląsk ma w tym temacie nieco inny pogląd niż reszta kraju ;)

 

 

masz dużo racji w tym względzie - ludzie ze śląska w ogóle mają inną mentalność (mówię tu pozytywnie), jak jedziemy na śląsk do rodzinki to jakbyśmy za granicę jechali :-D

 

jedyne co mi się tam nie podoba w sensie, że ja bym tak nie mogła to te wielopokoleniowe rodziny mieszkające pod jednym dachem ;-).

 

sorki za out of topic :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zapomnę jednego sobotniego popołudnia. Na zewnątrz paskudna pogoda. Rozpaliliśmy kominek, pod kominkiem koce, poduszki, albumy ze zdjęciami. Położyliśmy się z mężem i córką. Błogo.....nagle podnoszę głowę i widzę przez okno w kuchni podjeżdżającyh teściów. Nawet sobie nie wyobrażacie jacy byliśmy wkurzeni.....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak przychodzi do mnie ktoś bez zapowiedzi (a zwykle nie są to dobrzy znajomi, bo oni się zapowiadają) po 5 minutach (no dobra - góra 30) wracam do poprzednich zajęć, albo zabieram się za robienie czegoś absorbującego, dając może niezbyt uprzejmie do zrozumienia, że pora się zbierać.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zapomnę jednego sobotniego popołudnia. Na zewnątrz paskudna pogoda. Rozpaliliśmy kominek, pod kominkiem koce, poduszki, albumy ze zdjęciami. Położyliśmy się z mężem i córką. Błogo.....nagle podnoszę głowę i widzę przez okno w kuchni podjeżdżającyh teściów. Nawet sobie nie wyobrażacie jacy byliśmy wkurzeni.....

 

..? Nie przywiezli kocy..? :roll:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie sytuacja jest o tyle inna, ze z teściami mieszkamy przez ścianę (bliźniak) a z moimi rodzicami o dwa domy dalej. Ich "wizyty" trudno tak nawet nazwac bo traktujemy to normalnie i każdy wchodzi kiedy chce ( i klucze mamy swoje nawzajem w razie w.).

Znajomi przeważnie najpierw dzwonią, bo już sie zdarzyło pare razy, że pocałowali klamkę bo nas nie było.

Ja z natury jestem towarzyska, więc podejrzewam, że niezapowiedziane wizyty byłyby dla mnie miłą niepsodzianka...choć generalnie wolałabym jednak dostać cynka nawet 5 min przed, zeby ogarnąć dom (zawsez się coś znajdzie do ogarnięcia :wink: ).

Latem znajomi są u nas przaktycznie w każdy weekend(ale to zapowiedziane odwiedziny), ale nie są to sztywne wizytacje, tylko wciągają się w nasz rytm dnia tak sobie miło spędzamy wonly czas :wink:

Jak chcemy pobyć sami to uprzedamy, ze nie mamy ochoty na spotkania albo idziemy do kina itp).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elutek, mieszkają kilka kilometrów od nas więc jeszcze się nie zdarzyło, żeby zostali :roll: i to całe szczęście :D Najgorsze jest to, że człowiek zaplanował sobie miłe, rodzinne popołudnie, a tu klops :roll:

Nie wyobrażam sobie tygodnia z moją teściową (i teściem również) pod jednym dachem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak mam posprzątane to mi nie przeszkadza :oops: :lol: .

 

hheheheh

Olka mam tak samo :lol:

 

Ja też!:oops: :oops:

No chyba, że akurat nie mam czasu, ale wtedy mówię prosto z mostu. Jak się ktoś chce obrażać, to jego problem - przecież zapowiedzianych gości nie wyrzucam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakopuję się w domu po licznych obowiązkach wyjazdowych i nie cierpię tego rodzaju niespodzianek. Znajomi już się nauczyli dzwonić, bo kilka razy autentycznie klamkę pocałowali - byli tylko Rodzice. 8)

W ogóle nie znoszę, jak mi się wali plan, więc nawet jakies miłe niespodzianki są dla mnie powodem do dużego zdenerwowania.

Jak juz komuś się zdarzy tak bez sensu wpaść to... wpuszczam i robię swoje. Jak oglądam film, to mówię: "siadaj, obejrzymy razem. Cicho, bo nie słyszę, co mówią." :lol:

Albo: "siadaj tu w kuchni, ja robię słoiki, tylko uważaj, bo wszystko utytłane w truskawkach". :D

Bardzo szybko się wynoszą. 8)

A moi znajomi się nie wynoszą! Jeżeli ktoś wpada bez zapowiedzi, to nie ma sensu się obrażać, że coś robię. I dla mnie to normalne.

Nie wpadam bez zapowiedzi do każdego, ale mam koleżanki, do których mogę. Wiem, że mi powiedzą, że nie mają czasu, jeżeli tak będzie, a nie będą cierpiały zabawiając mnie rozmową i myśląc, jak mnie spławić. I vice versa. Inna sprawa, że ja bardzo łatwo daję się namówić na zmianę planów. Zwłaszcza, gdy w planach miałam np. prasowanie :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz w tym wątku

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.




×
×
  • Dodaj nową pozycję...