EZS 20.04.2008 21:14 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 20 Kwietnia 2008 I tak i nie Jak przychodzę z pracy często nie mam ochoty gęby nawet do domowników otworzyć. A dziecko chce być wysłuchane, trzeba zrobić obiad na następny dzień, coś tam wyprac no i mam świadomość, że pewnie by wypadało się pouczyć, coś napisać... Nawet najlepsza przyjaciółka może być nie w porę, bo poświęcony jej czas mogłabym spędzić z dzieckiem, które też jest go spragnione Koledzy pracują na zmiany, na noce i co? ktoś chce się zdrzemnąć przed pracą albo własnie wrócił po południówce... Znalezienie soboty wolnej dla wszystkich graniczy z cudem. Nędzne czasy, jak człowiek był młodszy to życie było proste Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Stokrotka 21.04.2008 06:02 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2008 Bo nikt chyba nie zaprzeczy, że telefony nie w porę też siezdzrzają, nieprawdaż? Wtedy się go nie odbiera tak jak nie wpuszcza się gości którzy są nie w porę. JoShi - ja ostatnio miałam sytuację, że dzwonił kolega męża na jego telefon, ja miałam urwanie glowy z młodą, mąż pracował przy garażu...no miałam pełne prawo nie odbierać, prawda? tym bardziej, że to jest kolega, który lubi dużo gadać Stwierdziłam, że jednak odbiorę, nie będę taka i bingo - facet pilnie potrzebował pomocy, utknął w błocie i nie miał go kto wyciągnąć. Gdybym nie odebrała i gdyby mój mąż nie pojechał, kolega miałby duży problem. nie zawsze najwazniejsza jest wygoda... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
bobiczek 21.04.2008 07:22 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2008 I chyba nam się powoli wyłoniła prosta prawda : jednych lubimy mniej inhych bardziej. Jedni "niezapowiedziani" będą dla nas kłopotem, inni radością. Słusznie. Facet od ubezpieczeń raz w roku i pan z gazowni co czyta licznik i wystawia rachunek - lubiani mniej Listonosz z emeryturą u mojej mamy, niezapowiedziany - witany z radością Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Agduś 21.04.2008 08:44 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 21 Kwietnia 2008 Żeby było jasne: nie skaładam niezapowiedzianych wizyt. Czasem wpadnę do koleżanki, którą mam po drodze, żeby jej coś powiedzieć (zamiast dzwonić) albo zapytać, czy ma czas na ploty. Czasem zaprosi do środka i gotując obiad poplotkuje (ploty to przenośnia - często mamy po prostu coś wspólnego do omówienia albo zwyczajnie chcemy pogadać), czasem powita w drzwiach i powie, że nie ma czasu, bo robi coś, co wyklucza gadanie. Ani ona nie czuje się skrępowana, ani ja obrażona. Zresztą zdarzyło się parę razy, że, kiedy nie miała czasu, po prostu zamast pogaduszek wspólnie robiłyśmy to, co miała zrobić. I vice Versa. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
KAS01 24.04.2008 08:19 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 24 Kwietnia 2008 Mi to nie przeszkadza, a jak nic nie robie to nawet lubie. I moze byc balagan. Jesli cos robie, a ktos wpadnie bez zapowiedzi, to na ogol nie przerywam swojej roboty (chyba ze moge). Zona przeciwnie. Nie lubi jak ktos przychodzi bez zapowiedzi. Glownie dlatego, ze najpierw musi posprzatac, ubrac sie i umalowac (chociaz i bez tego wyglada "normalnie" ) PS. Tylko nas malo kto odwiedzal bez zapowiedzi, a teraz gdy mieszkamy poza miastem to tylko w sezonie wakacyjnym mozemy miec takich gosci (z powodu bliskosci jeziora i malej liczby miejsc do parkowania ). pozdrawiam Konrad Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
02aga 04.06.2008 18:17 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 4 Czerwca 2008 Mi to specjalnie nie przeszkadza oprócz brata ciotecznego z rodziną (żona i 4 dzieci )ogólnie bardzo fajni i sympatyczni ludzie , gdy są z wizytą z dziećmi (często przyjeżdzają sami ) po przekroczeniu progu zaczyna się koszmar dzieciaki zaczynają dobijać się wszystkie na raz do komputera a młodsze otwierają szafki , szuflady z bielizną ,grzebią w lodówce ,muszę pilnować żeby nie wyciągnęły noża z szuflady ani nie zwaliły sobie kwiatka na głowę który stoi na regale a co robią rodzice pociech nic oni najwyrazniej w świecie uważają to za normalne od czasu do czasu któreś przerazliwie wrzaśnie ja cała w nerwach teraz już przyzwyczajona a dzieciaki robią swoje jak gdyby nigdy nic zwracaliśmy już delikatnie uwagę rodzicom w sprawie zachowania dzieci ale nie dotarło a nie chcielibysmy ich urazić bo po mimo tego to bardzo mili i życzliwi ludzie nie lubię też niezapowiedzianych wizyt gdy z mężem zaczynamy czułości a tu ktoś cały w skowronkach dzwoni do drzwi no ale co się odwlecze to nie uciecze a goście nawet nie zapowiedziani poza opisanymi przykładami są ok. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Dorfi 05.06.2008 11:08 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Czerwca 2008 Kiedyś bardzo lubiłam niezapowiedziane wizyty. Były o wiele przyjemniejsze od tych długo planowanych. Ale wtedy byłam jeszcze panną i żyłam dla siebie.Teraz się wszystko zmieniło. Pracuję 7 dni w tygodniu. W pracy mam 1,5 etatu i dodatkowo dorabiam jeszcze na zlecenie. Pracę przynoszę do domu. Więc jeśli ktoś przyjdzie do mnie z niezapowiedzianą wizytą to potem muszę siedzieć w nocy, żeby się wyrobić. Wolny czas, którego mam bardzo mało muszę podzielić pomiędzy męża, dziecko i budowę. Jeśli więc nikogo się nie spodziewam a akurat zadzwoni domfon, to go nie odbieram.Za to przestawiłam się na pogaduchy przez internet. Łatwiej mi znaleźć 15 minut, żeby z kimś pogadać o niczym, niż szykować mieszkanie na przyjęcie gości, którzy po 15 minutach przecież nie wyjdą.No a raz zdarzyło mi się przysnąć. Koleżanka była tak rozgadana, że nawet nie zauważyła. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
zielonooka 05.06.2008 11:56 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 5 Czerwca 2008 Hmmm... Mówcie co chcecie - zadziwia mnie ten wątek i ta fala niechęci do gości nie w porę, chyba niewspółmierna do ewentualnych związanych z tym uciążliwości... Bo my mamy plany, musimy wszystko mieć od kreski do kreski bo się świat zawali... ... U mnie to najczesciej nie sa wielkie "plany" tylko moj osobisty komfort psychiczny - ze widze sie z danymi osobami wtedy kiedy obie strony tego chca (a nie tylko jedna). A ja swoj komfort psychiczny bardzo cenie i nie widze powodu zebym musiala sie meczyc, zle czuc etc. bo komus sie ot tak zachcialo wpasc na kawke ale zadzwonic ciut wczesniej i uprzedzic (juz nie mowie - spytac czy nie bedzie przeszkadzał) to juz sie nie chciało. U mnie mozna sie "wprosic" i pol godziny wczesniej (ba nawet 10 minut wczesniej:) i w 99% radosnie na to przystaje ) ale to ze ktos wykona telefon i spyta swaidczy o tym ze szanuje mnie i, moj czas i ewentualne moje plany czy tez moj nastrój na ploty i pogaduchy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dode 07.06.2008 12:25 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Czerwca 2008 My bardzo lubimy gości i bardzo często ich miewamy. Ale też lubie byc przygotowana, przynajmniej te 10 min. chce miec na tzw ogarnięcie domu, albo i siebie . Ostatnio uwijamy się jak w ukropie na działce ( drewutnia, przygotowania do kostki) i nagle pojawia sie koleżanka z narzeczonym obcokrajowcem, którego widziałam raz w zyciu. Tak szczerze to mnie poprostu zamurowało w miejscu. Mieszkamy na wsi, mam kawełek działki, ogródka itd. czasami zdarza mi się pobrudzić, czy chodzić w spodniach powyciąganych na pewnych częściach ciała i nie koniecznie mam ochotę, zeby mnie taką ogladali czy to obcy, czy znajomi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
dode 07.06.2008 12:34 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Czerwca 2008 W sumie, jesli komus zdarzy sie raz, czy nawet dwa wpaśc bez zapowiedzi, to nie jest to jeszcze koniec swiata, najgorzej, że sa ludzie, którzy robia to nagminnie. W ostatnia sobote pracowalismy na działce do poludnia. Za sprzatanie wzięłam sie poźniej, a przed 15a zadzwoniła koleżanka, ze chce wpaśc na kawę, ale teraz już. Zapraszam ją serdecznie tak na 17ta, ale ona chce już teraz i pytac co robię takiego pilnego, w sobotnie popołudnie. Sprzatam. Jej mój bałagan nie przeszkadza . Ale mnie przeszkadza. Z bólem, jakos ją przekonałam. Przyszła o 17ej, potem przyjechał kuzyn, a potem pojawiła się inna kolezanka. Fajnie było, wesoło, poszli ok. 22ej. W niedzielny poranek biorę się za gotowanie obiadu na 8 osób i prasowanie koszul na wyjazd dla męża, bo w sobotę nie zdązyłam. O 11ej pojawiają się niespodzewani goście. miotam sie między garnkami a deską do prasowania, a oni oburzeni, że taka piekna pogoda, a ja ich ciągne do siedzenia w domu. A ja mam na 12.30 obiad, a o 14 mąz wyjeżdża w delegacje. Niespodziewani goście to nie jest koniec świata, ale czasami bardzo komplikują życie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Wowka 07.06.2008 16:01 Zgłoś naruszenie Udostępnij Napisano 7 Czerwca 2008 Wizyta winna być zapowiedziana.Telefon komórkowy pozwala kosztem kilkudziesięciu groszy uniknąć sytuacji zaskoczenia, czy też nawet zażenowania. W ubiegłym tygodniu, przypadkowo- wcale tego nie planowałem, znalazłem się w miejscowości, w której mieszkają moi kuzyni. Okazało się, że mam powyżej godziny czasu.Zatrzymałem się na sąsiedniej ulicy i zatelefonowałem do kuzynów. Umówiliśmy się, że będę za 20 minut. Widocznie te 20 minut było im do czegoś niezbędne. Poczekałem 20 minut w samochodzie i potem spędziliśmy razem miłą godzinę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania
Recommended Posts
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.