Po bojach z hydraulikami przyszło mi spędzić wreszcie pierwszą noc w nowym domu. Nie tak to miało być.....
Hydraulicy zakończyli z drobnym 168 godzinnym poslizgiem prace nad instalacją. I o tyle miałem mniej czasu na ułożenie styropianu. Był piatek po południu, a na sobotę na 6 rano umówiona była ekipa od posadzek.
Wziąłem termos z herbatą oraz dużo coli, by systematycznie dostarczać sobie kofeiny.
Układałem i docinałem to białe cholerstwo. A godziny mijały.
Około północy po raz ostatni pojawił się hydraulik by sprawdzić ciśnienie na manometrach. Wiatr wiał, żona dzwoniła co jakiś czas, czy jeszcze żyję.
Halogenki na żólto oświetlały dom.
Ułożyłem całe piętro, pierwszą i prawie całą drugą warstwę parteru, ostatnie płyty na parterze kładli już posadzkarze,którzy zjawili się- niestety ,bez żadnego opóźnienia.
Rozwinęli folie i produkcja posadzek ruszyła pełną parą- miksokret (co za nazwa ) furczał ,wąż szalał,.
A ja układałem styropian w piwnicy.
I bardzo starałem się nie dociąć sobie przy tej okazji ręki .
Przyjechał szef hydraulików obejrzeć manometry, styropian i nie wiem co jeszcze.
Kierownik budowy przybył, popatrzył, pojechał.
Po 8 godzinach posadzki były gotowe.
Maszyny zwinięte, gotówka w rękach szefa ekipy.
A ja mogłem pójść spać.
Pospałem 25 minut i pojechaliśmy na urodziny Teściowej ...
http://images25.fotosik.pl/115/68127ade1edce9cf.jpg
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 418 wyświetleń