Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    163
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    257

Entries in this blog

braza

Nie miałam weny do pisania Wszystko się pokiełbasiło, jak próbowałam sklecić coś sensownego, to myśl złota ulatywała i wychodziły z tego jakieś grafomańskie bohomazy. Chyba potrzebowałam czasu. Nawet na pewno potrzebowałam czasu. Skąd inąd wiem, że jest na tym świecie parę kochanych osób, które uważają, że nadal mogę a nawet powinnam realizować się literacko. I za to bardzo Im dziękuję

 


Od kilku dni realizuję również założenia, o których wspominałam w ostatnim wpisie, tzn. próbuję uporządkować ten bałagan na tyle, na ile to jest możliwe. Nie wiem, co z tego wyjdzie, może popełniam błąd, ale tym razem poprosiłam o pomoc prawnika. Sam fakt, że nie jestem już sama i mam po swojej stronie fachowca dodaje mi sił. Dziękuję Stwórcy, że dał mi taki talent do przelewania swoich przemyśleń na papier, bo jednak całą literacką twórczość do różnych instytucji odwalam sama.

 


Przyznaję, czułam się zniechęcona i bidulka taka byłam, że aż wstyd się przyznać. Te pełne sympatii i ciepła wiadomości, jakie od Was przychodziły były dla mnie jak „woda życia”, poważnie. No i wzięłam się w garść, bo jak sobie uświadomiłam, co mnie czeka, jak opijania tej długo wyczekiwanej działki nie będzie, to stwierdziłam, że bezpieczniejsze byłoby spotkanie z rozwścieczonym tygrysem

 


A dzisiaj dostałam następnego pozytywnego kopa do działania, bo Bendzamin wkleił zdjęcia stanu surowego zamkniętego „Wdzięcznego”. Obejrzałam te zdjęcia na wdechu – dobrze, że ich tak mało wkleił, bo bym się pewnie udusiła – i powiedziałam sobie: „My też taki będziemy mieli! Żeby to miała być ostatnia rzecz, jaką w życiu zrobię, to wybuduję ten dom”

 


Tak więc jestem na etapie rozprawiania się z przeszłością i naprawiania błędów, jakie kiedyś popełniliśmy. Będę jak ukryty tygrys i przyczajony smok – załatwię w końcu ten kredyt, albo mnie szlak trafi Innej opcji nie przyjmuję do wiadomości

 


Otrzymałam pozwolenie od właściciela na wklejenie zdjęcia "Wdzięcznego", żeby wszyscy widzieli, o co walczę. I że warto walczyć. Dziękuję, Bendzamin

 


A oto "Wdzięczny" - wymarzony obiekt westchnień moich i Szanownego Pana. Kiedyś, już niedługo, też będziemy w takim mieszkać

 

 

 


http://images31.fotosik.pl/223/750ca2fad44121demed.jpg

 


Dziękuję wszystkim za wsparcie

braza

Troszę jakby powietrze zeszło. Ze mnie.

Czkawką mi się odbija ostatnie 7 lat, niestety. Krakać nie chcę, rąk nie załamuję i histeryzować nie mam zamiaru, ale będę prawdopodobnie zmuszona odłożyć na jakiś, nie wiem jaki, czas marzenia o własnym domu. Nie powiem, żeby było mi przyjemnie, bo nie jest. Impreza z okazji kupna działki szykowała się na 102.

Konkrety? Proszę bardzo.

Udało się dogadać z bankami w sprawie naszych danych w BIK – są wykreślone. To poważne zwycięstwo i jestem bardzo z siebie, powiem nieskromnie, zadowolona. Niestety, kredyt, który żyrowaliśmy 8 lat temu nie jest jeszcze spłacony, co oczywiście wykazuje BIK. Nie ma szansy na uzyskanie przez nas kredytu na zakup działki dopóki ten „Miecz Demoklesa” wisi nad nami, tak więc tok mojego działania musi ulec zmianie. Dlatego muszę zmienić taktykę i sposób postępowania, skupić się na załatwieniu tej właśnie sprawy w sposób dla nas pozytywny. Mam pewne plany, ale nie wiem czy są możliwe do zrealizowania.

Potrzebuję naprawdę dobrego specjalisty od kredytów!!!! Doradcy bankowego, który udzieliłby mi konkretnych, wyczerpujących informacji, co mogę w tej sprawie zrobić.

W Kołobrzegu takowego nie znam, a jedyny, o którym słyszałam nie ma najlepszej opinii. Jeśli ktoś z Was ma możliwość skontaktowania mnie z takim doradcą to bardzo o to proszę. Wystarczy mi numer telefonu. Będę wdzięczna za każdą informację

braza

Jako rzekłam w Komentarzach, byłam w niedzielę obejrzeć którąś z kolei (czy ktoś je może liczył? ) działeczkę. Niestety, to był kolejny niewypał. Otóż, miejsce i owszem blisko – w miarę – właścicielka przemiła Pani, Jej synowa również. Ale niestety nijak na nich domku nie wybuduję A działeczka mogłaby w przyszłości, i to zupełnie niedalekiej, sprawić mi sporo kłopotów. Zresztą, obejrzyjcie ją sobie, proszę, a później będzie opisowo.

 


Zdjęcie nr 1

 


http://images21.fotosik.pl/401/6826d8a1093c0c2bmed.jpg


Zdjęcie nr 2

 


http://images25.fotosik.pl/74/6d3bb1551abfecbbmed.jpg


Zdjęcie nr 3 - z lekka zamazane, ale ręka mi drgnęła

 


http://images21.fotosik.pl/401/3592a6f142d17f4emed.jpg

 


No i opisowo.

 


Na zdj.nr 1 tuż przy białym paliku (to granica działki) rów. Głęęęboookiiii i dłuuuugiiii. Niestety, to jest strona wjazdu południowa. Akurat przy naszym projekcie nie ma wielkiej różnicy, z której strony jest wjazd, bo odbicie lustrzane załatwiłoby sprawę słońca i światła. Problemem jest mianowicie to, że robiąc zdjęcie stałam na tzw. drodze dojazdowej, której nie ma. Było po deszczu i tonęłam w wodzie i błocie Jest tam jeszcze jedna droga, dobrze ubita i w miarę porządna, ale tylko teoretycznie, bo właściciel działki, obok której ona przebiega uzurpuje sobie do niej prawo i każe płacić grube pieniądze (10.000) za jej użytkowanie. Cały pic polega na tym, że drogę tę i tak ma przejąć w przyszłości gmina. Tylko kiedy, tego nie wiedzą i najstarsi Górale.

 


Ja drogi będę potrzebowała już, cała budowa będzie chyba finansowana z kredytu, przynajmniej przez jakiś czas. Musimy więc zmieścić się w terminie, który narzuci nam bank. Jeśli nie będzie można dojechać do tej działki, to co?? Materiały z samolotów będę zrzucać??

 


No i psińco Ale szukam dalej Jutro jadę oglądać następną.

braza

Marazm, stagnacja, nuuudyyy A wszystko dlatego, że teraz po prostu czekam. Nie wiem, czy mi to czekanie czkawką się nie odbije, ale czekam. Czekam na:

 


1.informację z biura nieruchomości, czy pan właściciel działeczki (nazwijmy ją nr 1, mało subtelnie ale trudno, to ta leżąca w tym samym miejscu co „kanadyjskie”)) spuści z tonu i oprzytomnieje co do ceny

 


2.informacje z gminy, czy do rozmarzonej górki (to działeczka nr 2) będzie prowadzić jakaś droga, co bym nie musiała śmigłowca sobie fundować i budować dodatkowo lądowiska

 


3.powrót Pani od rozmarzonej górki z urlopu, co bardzo ułatwiłoby mi zadanie jej pytania najważniejszego chyba ze wszystkich, czy będę mogła kupić tę górkę i za ile

 


4.informacje od koleżanki koleżanki o działeczce nr 3, o której dowiedziałam się dzisiaj, co to podobno też jest na sprzedaż, ale bliższych danych brak - jeszcze

 


5.przetłumaczenie kontraktów Szanownego Pana z języka barbarzyńskiego na nasz rodzimy, co by w Banku wiedzieli, że zarabia tyle ile zarabia, bo to po barbarzyńsku jest napisane. Nie rozumiem tylko po co im tłumaczenie skoro cyferki to takie international są

 


6.informacje z tegoż banku, czy w ogóle będą tacy mili i pożyczą nam te pieniądze, na co ogromny wpływ mają te kontrakty z pkt. 5

 


7.odpowiedź z jeszcze jednego banku na moją twórczość literacką z prośbą o wykreślenie (zacznę nie lubić tego słowa) danych, która to odpowiedź od prawie 2 miesięcy nie chce się zredagować i wysłać Każdy mój rozmówca z tego banku bardzo uniżenie przeprasza mnie za opóźnienia, kaja się mówiąc, że nie ma pojęcia dlaczego nikt jeszcze do mnie nie wysłał odpowiedzi po czym każe ... zadzwonić za kilka dni. Za kilka dni – powtórka z rozrywki I tak od 2 miesięcy

 


Co do czekania to chyba na tyle by było.

 


Gdyby nie wiadomość z BPH to pewnie długo bym jeszcze nie otworzyła swojego, pożal się Boże, Dziennika Budowy. Ale wiadomość z powyższego banku jest miła, radosna, uskrzydlająca nawet, więc odkurzam stare przeboje

 


BPH wykreślił dane i sama owa Koleżanka, występująca w jednej z głównych ról w odcinku pt.: „Dlaczego warto być upierdliwym” przekazała mi ową radosną nowinę Była tak miła, że weszła do bazy BIK wpisując nasze dane i otrzymała odpowiedź „W bazie danych brak informacji”. No radość po południu, normalnie

 


Pozdrawiam wszystkich już budujących na własnych działkach :)

braza

Pamiętacie działeczki, które mi te kanadyjskie harpie sprzątnęły sprzed nosa? Pamiętacie? To dobrze

 


A pamiętacie tę działeczkę we wsi parę kilometrów od miasta, tę bez kanalizacji i z dużą tablicą „Na sprzedaż”? Pamiętacie? To dobrze

 


O „Rozmarzoną Górkę” nie pytam, bo pisałam o niej do upojenia od paru dni, więc na pewno pamiętacie. To dobrze

 


Koniec odpytywania

 


Dlaczego dobrze? A dlatego, że: po pierwsze primo: w tym samym miejscu, w którym leżą te „kanadyjskie” działki jest jeszcze działka do kupienia; po drugie primo: ta z tablicą „Na sprzedaż” i bez kanalizacji też jest jeszcze do kupienia; po trzecie primo: Rozmarzoną Górkę diabli wzięli, to pewne, ale tuż obok, zaraz przy tych domkach, co to je widać wśród krzaczorów, Gmina jest gotowa wyjątkowo jedną przekształcić. Taki kaprys ma, a co Tłumaczą ten kaprys bliskością do mediów. Działeczka ta swoją sporą częścią powierzchni leży na tej samej górce ale w o wiele bliższej odległości i jest tak samo rozmarzona, jak nie bardziej.

 


Ufff.

 


A teraz mam przed sobą perspektywę zostania na jakiś czas „wywiadowcą środowiskowym”, bo chociaż dwie pierwsze działki widnieją twardym bykiem w biurach nieruchomości i o ich właścicielach biura wiedzą wszystko (może poza numerem kołnierzyków ), to o tej ziemi przy rozmarzonej górce wiem tylko, jak właściciel się nazywa. Ale to już połowa zwycięstwa :) Jutro więc, zanim udam się w słusznej i jedynej sprawie do stadniny (uściskać Twoją córeczkę, Agduś, również ) to rozpytam mieszkańców o jakiś namiar na tego pana. A jak już go dopadnę, to się w niego wczepię pazurami i zębami.

 


Gwoli przypomnienia, co by nie zmuszać nikogo do latania po „wewątku” wkleję zdjątka celem zobrazowania opisanej powyżej sytuacji (tere fere. Ja po prostu lubię wklejać zdjęcia . Oglądać też )

 


Pokaz pierwszy – rejon „kanadyjskich” działeczek - działka jest pomiędzy tą budową a widocznym z daleka żółtym domkiem. Ta wolna przestrzeń na pierwszym planie to działka kanadyjskiej harpii (a miała być nasza )

 

 


http://images28.fotosik.pl/68/9206d9839bf6032dmed.jpg


http://images26.fotosik.pl/68/02fc0dde319465b2med.jpg

 


Teraz wieś niedaleko Kołobrzegu, z dosyć dobrym dojazdem, ale bez kanalizy

 

 


http://images28.fotosik.pl/68/0284e81e749e5242med.jpg

 


No i przez przypadek uwieczniona ta na górce. Złapana w szale fotografowania

 


http://images29.fotosik.pl/57/0c1b03bb5b27525emed.jpg

 


A ten pas przy drodze, obok domków też jest do przekształcenia przewidziany i wiem czyje to

 


http://images28.fotosik.pl/68/ecf66463446891b1med.jpg

 


No, to się zrealizowałam fotograficznie

braza

Jest do d.... Desant na UG zakończony klęską, aczkolwiek dokonywałam heroicznych czynów. Nie da się przeskoczyć tego Planu Zagospodarowania, a gmina wcale się nie kwapi, żeby w takiej odległości od mediów pozwolić na budowanie. W odległości 8 km od miasta działek już praktycznie NIE MA no to ja nie wiem, co robić. Na totalną wieś wyprowadzić się nie mogę – córcia.

 


Robię odbój na całej linii i przestaję szukać. Odpoczynek, relax i nabieranie dystansu to moje hasło na najbliższy czas. Bleeee

braza

Brednie mnie ominęły z tej prostej przyczyny, że nie dokonałam planowanego desantu na UG. Jeszcze nie Jakoś tak jednak powoli skłaniam się do odboju w kwestii Rozmarzonej Górki, bo trochę mnie to już chyba przerasta. Użeranie się z kimkolwiek o cokolwiek nie należy do moich ulubionych zajęć, szczególnie jeśli w grę wchodzą przeciwności nijak niezależne ode mnie. Żeby nie zarzucić sobie w przyszłości jakiegoś zaniedbania pociągnę tę sprawę ile się da, niestety zauważam u siebie „zmęczenie materiału” i za diabła nie mogę już znaleźć tego entuzjazmu, jakim tryskałam na początku Tym bardziej, że zaczynają się pojawiać problemy natury prawnej, aczkolwiek do przeskoczenia.

 


Oczywiście, poszukiwania alternatywnej działki trwają i stają się powoli moim koszmarem sennym. Pocieszam się myślą, że zawszeć to mogę się wyprowadzić na Mazury, gdzie nasi przyjaciele (przez których się to wszystko zaczęło; wynieśli się na Mazury właśnie) mają już dla nas nie jedną, a dwie działki. Trudno mi jednak tak jakoś pożegnać na zawsze tą moją Perłę Bałtyku. Brnę więc w tym szaleństwie dalej, bo niektórzy mądrzy ludzie mawiają, że w nim jest metoda. Się okaże

 


Aktualnie dokonuję nowych odkryć w mieście, które wydawałoby się znam dobrze od urodzenia, a dotyczą one oczywiście lokalizacji biur nieruchomości i ... ilości i rozmieszczenia słupów ogłoszeniowych, o wspomaganiu prasy lokalnej nie wspomnę. Brrr Jak w końcu uda mi się już kupić działkę taką, jaką chcę, to chyba się spiję na umór z radości. Bar mam blisko to i z powrotem do domu problemu nie będzie

braza

Z powodu deszczu desant na UG zapowiadany na dzisiaj przesunął się na jutro. Nic straconego W króciutkich przerwach między kolejnymi strugami deszczu udało mi się prześliznąć do biura nieruchomości, które było uprzejme przysłać mi maila z propozycjami. Ucięliśmy sobie z Panem pogawędkę miłą, co mnie bardzo cieszy, albowiem owe biuro już znam, byłam w nim i jeszcze chcą ze mną gadać Znaczy się, nie jest źle. Niestety, rozmowa zbyt owocna nie była, bo znam już te działeczki i cóż, chociaż blisko to ... nie podobają mi się. Trudnych pytań typu "A dlaczego" proszę nie zadawać, bo i tak nie odpowiem - nie mam pojęcia Nie mają tego "cuś"

 


Zobaczymy, jakich bredni nasłucham się jutro w gminie.

braza

DePeSiku Spokojnie To nie koniec świata Nic się nie stało. A Edzia Kochana już zadziałała.

 


W dniu dzisiejszym oddaję się totalnemu lenistwu, o czym z radością dziką wszystkich (czy chcą czy nie) informuję

 


Jadę na konie

 

 


A skoro już Edziu, to może tak nieśmiało poproszę o przesunięcie postu Niezapominajki Też z rozpędu

braza

Porozmawiałyśmy sobie dzisiaj ze Starszą Panią od Rozmarzonej Górki. Okazało się, że pismo z prośbą o przekształcenie tejże działeczki w PZP Pani ta złożyła już w marcu br. , o czym Szanowna Pani Urzędnik nawet się nie zająknęła w rozmowie ze mną Z dziką radością powieszałyśmy psy na urzędasach, a co !!! No i ukoronowaniem naszej rozmowy jest umówiony na czwartek (cholera, jutro święto) nasz wspólny desant na UG.

 


A z pewnego biura od nieruchomości dostałam dzisiaj parę ciekawych propozycji i mam zamiar je sprawdzić, też w czwartek! Rany, jak ja to zrobię, będę musiała wydłużyć jakoś dobę

braza

Psia krew, 13-ty

 


Byłam wybrałam się do Urzędu Gminy w dniu dzisiejszym z konkretnym już zapytaniem o ową rozmarzoną górkę (a się zaparłam ) no i jakoś tak poczułam się, jak Miś o Bardzo Małym Rozumku – bo nic już nie rozumiem.

 


Oto bowiem Miła Pani Urzędniczka w osobie własnej przekazała mi, co następuje: posiedzenie Rady Gminy w sprawie uchwalenia Planu Zagospodarowania Przestrzennego na lata 2007-2017 właśnie w tej chwili (kiedy tam byłam) trwa. Rozpoczęcie realizacji tegoż Planu trwa etapami i może zająć nawet do roku czasu. Wnioski to niego właściciele gruntów mogą składać za miesiąc( ) Zanim powstanie konkretny projekt Planu może minąć 6 a nawet 7 miesięcy A i jeszcze Pani Urzędniczka głosem zupełnie wypranym z emocji (nie dziwię się, Jej to nie dotyczy) uprzedziła mnie, że bardzo prawdopodobne jest to, iż rozmarzona górka gruntami rolnymi pozostanie na kolejnych lat 10 przynajmniej. albowiem ponieważ jakoś gminie nieskoro do przeznaczania całego tego rejonu pod zabudowę, bo to dość drogi interes jest Rolnikiem nie jestem – to pierwsze primo, działka ma 1900m2 więc na siedlisko za mała – to drugie primo, a trzecie primo to takie, że w gminie trzeba mieć przynajmniej 3ha żeby móc powiedzieć o sobie rolnik.

 


No to czy ja mogę ją kupić i bez problemu budować, czy nie mogę !!??

 

 


Jakoś tak obiło mi się o uszy, że dość ważna w tym całym szaleństwie zmiany przeznaczenia gruntów jest ich klasa, toteż jutro skieruję kroki swe w stronę Wydziału Geodezji tut. Starostwa i może usłyszę coś, co da mi nadzieję.

 


A żeby zachować chociaż trochę zdrowego rozsądku postanowiłam tak na wszelki wypadek nie poprzestawać li tylko na owej górce ale w tak zwanym międzyczasie szukać dalej.

 


Wzięłam więc i wykorzystałam dzisiaj bezczelnie oraz totalnie moją zmotoryzowaną Koleżankę i oddałam się mojej największej od pewnego czasu życiowej pasji, to znaczy zwiedzania rejonu Perły Bałtyku pod kątem terenów nadających się pod budowanie domów. Wyrzutów sumienia co do Zmotoryzowanej Koleżanki jednak nie mam, bo oważ już taki teren do budowania ma (szczęściara ), ale ma też problemy związane z tym budowaniem (a dobrze Jej tak ) i w tym zakresie mnie bezczelnie i totalnie wykorzystuje. Jesteśmy więc kwita . A to efekt tego wzajemnego wykorzystywania się, zdjęcia rozmarzonej górki. Jak widać tuż obok wzmiankowanej działki bykiem stoją i mają się bardzo dobrze domki jednorodzinne, czyli tzw. dobre sąsiedztwo jest. Na zdjęciu poniżej są widoczne 2 z nich, za krzaczorami reszta (4).

 

 


http://images21.fotosik.pl/380/e9fe1244ec0034c6med.jpg

 


A tu widok ogólny, żeby wiadomo było czego się tak uczepiłam

 


http://images29.fotosik.pl/57/4c103586a5a7be64med.jpg

 


Po tej wycieczce wypiłyśmy u mnie kawusię, spaliłyśmy parę papierosków (obie nałogi), zostawiłyśmy umęczoną (albo udającą umęczoną) córcię w domu i zarażone już wirusem oglądactwa udałyśmy się w zupełnie innym kierunku, ale w tym samym celu. Zdjęć nie robiłam, ale działka narożna, przy drodze wjazdowej na osiedle, dosyć intensywnie już użytkowanej, 1000m2. Cena – jak dla mnie z kosmosu – właściciel nawet nie chciał słyszeć o negocjacjach, więc dałam sobie spokój. Ale znając życie i obecne wariactwo na pewno ją niedługo sprzeda. Jednakowoż oddając się tak od pewnego czasu umiłowanemu zajęciu oglądania zobaczyłam takie oto cudo i po prostu nie mogłam się oprzeć. Uwieczniłam to

 

 


http://images25.fotosik.pl/57/4b1684f4bfbb5d26med.jpg

 


Pozdrawiam wszystkich budujących miłe, małe domki

braza

Co do powyższej rozmarzonejj górki nie mogę się odnieść gdyż dopiero jutro będę wiedziała coś bliżej. Ale dzisiaj obejrzałam sobie kolejną działkę. Od pewnego czasu to moje ulubione zajęcie, psia kostka . Położona jakieś 11 km od miasta, we wsi, ale tak bardziej na uboczu. Poza tym oddalona od drogi o jakieś 100m, pomiędzy dwoma zabudowaniami jednorodzinnymi. Duuużżżaaa działka – 2594m2. Szer. 40m, długość 75 (tak oczywiście około)Spodobała mi się, nie powiem, no ale jak zwykle w takich wypadkach (chyba?) są jakieś wątpliwości.

 


Pierwsza wątpliwość: wieś zamieszkana od pokoleń, a więc społeczność zamknięta, bylibyśmy „nowi”

 


Druga wątpliwość: przewody elektryczne przebiegające dokładnie przez środek działki

 


http://images29.fotosik.pl/50/d73c24fc4daa655fmed.jpg


Tutaj widać te przewody.

 


Trzecia wątpliwość: przed moją córcią jeszcze co najmniej 8 lat nauki zanim dojdzie do wieku „studyjnego”, a szkoły w mieście 11 km od domu Koleżanki, koledzy, życie towarzyskie Chociaż dojazd bardzo dobry - asfaltowa droga powiatowa.

 


Czwarta wątpliwość, chociaż po postach Forumiczów najmniej przygnębiająca, to brak kanalizacji gminnej.

 


Szanowny Pan gdzieś na gorącym południu (Hiszpania) a ja biję się z myślami. Sms-ik od Niego też pocieszający: "Sprawdź wszystko, potem zrobisz co zechcesz. Na pewno masz dobre spojrzenie".

 


Kiedy ja właśnie nie wiem, czy to moje spojrzenie jest dobre

 


Strony jasne: WZ określają tylko wysokość budynku, nie narzucają posadowienia domu na działce ani odległości i tym podobnych fanaberii gminnych

 


Ufff!!! Gorąco mi nie tylko ze względu na pogodę. Trudne to jest

braza

Trochę czasu minęło od ostatniego wpisu, ale tak to jest, gdy skończy się wspominanie przeszłości, a w teraźniejszości nie za wiele się dzieje.

 


Jakiś czas temu idąc do stajni zwróciliśmy z Szanownym Panem uwagę na pewne miejsce tuż za wybudowanymi jakoś tak niedawno domami. Lekkie wzniesienie, z dwóch stron otoczone drzewami, nasłonecznione i takie ... hmmmyy... jakby to ująć ... rozmarzone(?). Głupio to brzmi, wiem, ale takie słowo przychodzi mi na myśl. Powiedzieliśmy sobie wtedy: „Rany, jakby tu się fajnie mieszkało”. Na tym stwierdzeniu stanęło, bo nie wiedzieliśmy kogo pytać. Zupełnie niedawno, parę dni temu przypadkiem dowiedzieliśmy się czyja to własność, nie było jednak okazji do rozmowy z właścicielem bo też i trochę spraw mieliśmy na głowie, no i przed wyjazdem Szanowny Pan zlecił mi to zadanie.

 


Dzisiaj, idąc na konie, odwiedziłam właściciela tego rozmarzonego miejsca i dowiedziałam się, że właściwie to może i to sprzeda , on jeszcze nie wie , ale i tak nic nie może teraz powiedzieć, bo czeka na komisję z Gminy w kwestii odrolnienia tego kawałka gruntu . Komisja takowa ma się podobno stawić we wrześniu. Nasuwają mi się w związku z tym pytania, bo w zakresie odrolniania gruntów to ja niestety niedouczona jestem, jak takie odrolnienie przebiega? Czy to faktycznie musi zrobić właściciel gruntu?; czy potrzebna jest do tego Wysoka Komisja Gminna?; czy może po prostu zaprzeć się zadnimi łapami i próbować kupić to od niego już teraz?

 


Jakoś tak mi głupio zakładać nowy wątek, może ktoś z czytających tą moją radosną twórczość ma wiedzę na ten temat i będzie chciał się nią ze mną podzielić?

 


Będę bardzo wdzięczna.

 


wczoraj minęło 9 lat od śmierci mojej Mamy

braza

Odcinek pt.: „Dlaczego warto być upierdliwym?”

 


Refleksja mnie taka naszła po doświadczeniach dnia dzisiejszego, ale po kolei.

 

 


Jak już pisałam, otrzymaliśmy niestety statut „Rezydenta” w Biurze Informacji Kredytowej” , a ponieważ o niebo bardziej wolałabym statut Rezydenta w jakimś innym, nawet barbarzyńskim kraju :) rozpoczęłam działania mające na celu rezygnację z tegoż tytułu poprzez wykreślenie naszych danych z tegoż przybytku.

 


I tak – o czym już radośnie informowałam – szlak do owej rezygnacji został już przetarty, jeden z banków poinformował nas uprzejmie, że właśnie takowa dyspozycja została do BIK-u wysłana i życzą nam powodzenia w dalszym życiu (no, może nie do końca tak się wyrazili, ale coś koło tego ). Trwało to dokładnie 7 dni, tzn. od momentu wysłania mojej twórczości literackiej, do momentu uzyskania owej radosnej informacji z banku minął tydzień. Drugi bank (był też drugi, ta! ), chociaż co prawda nie odzywał się przez 2 tygodnie i to ja do nich zadzwoniłam, to jednak poinformował nas ustami swojego Jakiegoś Ważnego Pracownika, że właściwie oni problemu nie widzą, ale z powodu sezonu ogórkowego zajmie to jeszcze trochę czasu. Nie powinno być kłopotu, zazwyczaj przychylają się do takich próśb i dane kasują. Taka odpowiedź właściwie nas usatysfakcjonowała, zobaczymy co z tego będzie w rzeczywistości.

 


Jednak wszelkie rekordy pobił moim zdaniem bank trzeci (już ostatni :) ) i jak wszystko się dobrze skończy, na pewno napiszę który to. Tu należy dodać, że moja radosna twórczość literacka z prośbą o wykasowanie danych z BIK-u do wszystkich tych trzech banków została napisana i wysłana dokładnie w tym samym czasie – 25 czerwca. No i wracamy do banku trzeciego – od prawie 21 dni średnio 2 razy w tygodniu dzwonimy do tego banku z tym samym pytaniem – Kto? – może dokonać skreślenia danych w BIK w zapisie dotyczącym tegoż konkretnego banku? W naszym miejscowym Oddziale tego banku nie są w stanie nic zrobić, bo cała dokumentacja jest w Wyższej Instancji W tygodniu pierwszym Jakaś Bardzo Smutna Pani (zapamiętajcie ją) odpowiedziała, że Ona nie orientuje się w sprawie, bo to działka Koleżanki, która jest na urlopie. Koleżanka wraca za tydzień. OK. Dzwonimy za tydzień i okazuje się, że Koleżanka nie wróciła z urlopu (to się chyba nazywa samowolne opuszczenie miejsca pracy, ale nie jestem pewna ) i będzie za tydzień. OK. Za tydzień dzwonimy. JEST!! Koleżanka wróciła i faktycznie coś wie! Coś, ale nie do końca. Musi sprawdzić w Archiwum, mamy dzwonić za 2 dni. Dzwonimy za 2 dni. Wie! Wie, że nie wie, co z tym kredytem jest, bo on już stary jest a ona nie ma dostępu do całej dokumentacji. Nadmieniam, że rozmowy ze Smutną Panią i z Panią Koleżanką prowadził Szanowny Pan, człowiek niezmiernie spokojny i cierpliwy, powiedziałabym nawet, że łagodny, jak na faceta, ja osobiście asystowałam tuż obok i konspiracyjno-jadowitym szeptem podpowiadałam, o co ma pytać i co mówić. Tak więc, Szanowny Pan umówił się na kolejny telefon do Koleżanki na drugi dzień, żeby tym razem dowiedzieć się, kogo o ten kredyt pytać. Dzwoni. Koleżanka tym razem już takim trochę napastliwym tonem (wiem, bo znowu trwam u boku Pana mego, a mikrofon w aparacie włączony) stwierdza, że właściwie to nic się nie da zrobić, bo dane osobowe takich, co to bankom pieniędzy nie oddają muszą być w tym BIK-u przechowywane 5 lat. No i tu Szanowny Pan – pouczony, nieskromnie dodam, przeze mnie – nie wytrzymał. Podejrzanie spokojnym, prawie grobowym głosem zapytał, skąd się wzięło to„muszą” , bo w Ustawie o Prawie Bankowym w części dotyczącej BIK takiego zapisu nie ma. Widnieje zapis – mogą... nawet do... . Panią Koleżankę lekko zatkało, ale zaprawiona w bojach, tak jak spora część urzędników również bankowych, dalej szła w zaparte. Spuściła tylko nieco z tonu i już łagodniej powiedziała, że w takim razie to ona zadzwoni do Jeszcze Wyższych Instancji. Szanowny Pan na to, że sam może zadzwonić do tych Jeszcze Wyższych Instancji i tak się z lekka przepychali przez chwilę, kto będzie dzwonił. Skończyło się na tym, że Koleżanka zadzwoni.

 


No i w dniu dzisiejszym otrzymaliśmy telefon z informacją od Koleżanki, że po konsultacjach ... taki wyjątek ... ona wyśle wniosek do BIK-u o skreślenie danych, – co by mieć już święty spokój - dokładnie takiego sformułowania użyła.

 


Teraz już wszem i wobec chyba wiadomo, dlaczego warto być upierdliwym, prawda? Jeśli o mnie chodzi, mogę być upierdliwa do upojenia, jeśli tylko takie będą efekty tej upierdliwości . A wiecie, dlaczego zaznaczyłam, co by zapamiętać tą Smutną Panią? A bo dlatego, że ta Smutna Pani okazała się być ... Kierowniczką tego całego zamieszania i przełożoną Koleżanki! Jak pragnę zdrowia, ja tu czegoś nie rozumiem

braza

Problem sam się rozwiązał. Te ostatnie 2 działki sprzedane i to daaawnooo temu. Facio – właściciel miał w nosie biura nieruchomości i sprzedał je prywatnie, nie informując o tym fakcie nikogo . W głosie przedstawiciela biura wyczułam jad i odnoszę wrażenie, że dla facia-właściciela lepiej będzie, jeśli nie pokaże się w tym biurze przez najbliższe 100 lat.

 


Dobrze, że go nie znam, bo chyba zrobiłabym mu krzywdę

 


Miła wiadomość – poznałam osobiście Agduś i Jej wspaniałą Rodzinkę. Cieszę się bardzo i mam nadzieję że Agduś nie żałuje przejechanych kilometrów. Wspólna jazda na padoku na szczęście doszła do skutku (przez pewien czas wydawało się, że gucio z tego będzie; przyp.autora) i dała mi wiele radości. Agduś jeździ świetnie i wcale nie widać kilkuletniej przerwy. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będziemy miały okazję razem pojeździć. Dzięki Agduś

braza

Ot, i powstał problem. Namierzyliśmy 3 działki w bardzo rozsądnych cenach, nawet nieźle się podpaliliśmy co do nich, a tu się okazuje, że żadna nie ma kanalizacji Płomyk nadziei tli się i owszem, bo gmina ma podobno pieniądze z Unii na inwestycje, ale w naszym pięknym kraju nad Wisłą nic nie jest pewne. Czasu nie mamy, nauczeni poprzednim doświadczeniem boimy się, że nam sprzątną te działki sprzed nosa. Na Forumowiczów można liczyć, to pewne – dziś pytanie, dziś odpowiedź – parę osób sporo powiedziało mi o POŚ (czy BOŚ, nie wiem w sumie, jak to się nazywa) i chyba się jednak na którąś z tych działek zdecydujemy. Położone są w dwóch różnych miejscach, mniej lub bardziej odległych od miasta.

 


Mały opis z pokazem

 


Działka pierwsza, jakieś 6-7 km od miasta. Miejsce ładne, dojazd dobry nawet z dwóch stron - można od strony wsi, można i od tzw. kolonii po ubitej drodze.

 


http://images29.fotosik.pl/53/5f55e12424c47bd9med.jpg


Zdjęcie robione ok. 11.oo wjazd od południowego-wschodu

 


http://images28.fotosik.pl/53/03ba74d074f72ae0med.jpg


I zdjęcie ze strony biura, robione chyba tak jakoś pod wieczór i baaardzooo dawno temu. Pan skorzystał z okazji i też robił żeby odnowić zbiory

 


http://images24.fotosik.pl/53/3b4061fe5d476068.jpg

 


No i działki sztuk 2, które mnie i córcię chwyciły za serce, bo po drugiej stronie drogi są konie, a miejsca wkoło do jeżdżenia skolko ugodno. Nie mogliśmy jednak za cholerę wypatrzeć jakiś palików granicznych, a jest tam niezły kawał pola, jak widać. Tak więc nie mamy pojęcia, które to tak faktycznie są tymi „naszymi”. Z planu otrzymanego z biura wynika, że te "nasze" znajdują się tak na wysokości tego lasku, circa ebaut

 


http://images23.fotosik.pl/53/1bd8a1536e2ee17emed.jpg


Świetną sobie zresztą wybraliśmy porę dnia na zwiedzanie i robienie zdjęć, a mianowicie tak gdzieś kole 20.00, co zresztą widać po jakości. No, trudno.

 

 


http://images28.fotosik.pl/53/d551d0456b63f0c9med.jpg

 


http://images29.fotosik.pl/53/e2348620299d6238med.jpg


Problem z nimi polega na tym, że dojazd do miasta jest utrudniony, brak jakiejkolwiek komunikacji, za przeproszeniem, publicznej, pozostaje więc niestety nauka jazdy. Dałoby się przeżyć, ale gorsze jest to, że w bliskości działki nie ma żadnych mediów. Odległość od wody to jakieś 150-200 m. Koszt dociągnięcia tego może być spory. Ale szansa na kanalizę jest podobna jak przy pierwszej, bo to ten sam Fundusz i podobno mają czas do końca 2008 roku. Podobno

 


Burzę mózgów mamy niezłą, sami nie wiemy co robić, ale papiery do banku składamy, a niech tam.

 


Co ma być, to będzie

braza

No i po zawodach. Piątek, 13-go – nie jestem przesądna ale od dzisiaj nie lubię tego dnia Działki sprzedane, wszystkie, nam pozostaje tylko powzdychać. Psia krew!! Nie lubię kanadyjek (jestem konsekwentna i nadal piszę przez k a nie przez K, bo ich nie lubię!!!) Ponownie przypadnie nam w udziale rola wspierających sprzedaż prasy lokalnej i TP SA. Będziemy czytać, dzwonić i jak ogary szorować z nochalami przy ziemi po każdym wyniuchanym tropie. Zapowiada się ciekawy okres wycieczek krajoznawczych. Eeee, w nosie mam taki interes

 


Ale Wdzięcznego i tak postawię, nawet na chusteczce do nosa. Bo nam się podoba, bo jest taki jak chcemy i w ogóle ma w sobie coś O! Zabieram się do realizowania twórczego w paint-cie w zakresie łazienki i tego nieszczęsnego komina, może coś mi z tego wyjdzie.

 


A Szanownych Czytających prosze o rady, co zrobić z kominem?? Czy moge go beztrosko wywalić do pom.gosp.??

braza

O działeczce to jeszcze nic nie wiadomo, nie mogę się dodzwonić do Pani od Działeczki Te zagramaniczne harpie miały dzisiaj przylecieć (a może samolocik się gdzieś po drodze musiał zatrzymać... ). Zastanawiałam się, czy też by czegoś śmierdzącego faktycznie nie rozlać w okolicach (za radą Agdusi), ale nic mi do łba nie przyszło i dałam sobie spokój. A niech tam. Dochodzę tak powoli do chyba najmądrzejszego wniosku – jeśli ta działka ma być nasza, to żadna zagramaniczna harpia jej nam nie odbierze – jeśli nie ma być nasza – nic nie poradzimy. Nie będzie ta, to będzie inna.(Ale wolałabym tą!!!)

 


A co by nie zgnuśnieć dokumentnie podjęłam próbę wykombinowania czegoś sensownego w naszej przyszłej łazience. Sądziłam, że skoro ta przyszła łazienka dwukrotnie będzie większa od teraźniejszej to ja ze śpiewem na ustach będę mogła ją urządzić. Naiwniaczka!!! Problem polega na tym, że siedzi w niej swołocz pt.: komin i zajmuje landara od groma miejsca. Czy można go przesunąć całkowicie do pom.gosp.?? (to ta szarzyzna po prawej). Cholera, musi być można, bo inaczej to załamka. Mało tego, ponieważ łazienka będzie powiększana kosztem korytarzyka to i drzwi do pom. gosp. diabli wezmą. Wymyśliłam więc sobie, że takowe przejście zrobię w łazience, a co?? Toż nie będę przez garaż latać z jedną parą skarpetek do prania!! No i mam niezłego klina, bo jak tę łazienkę urządzić!!!??? Nadmieniam, że z wanny raczej zrezygnujemy.

 

 


Popatrzcie na oryginał:

 


http://images26.fotosik.pl/53/d0351c36582df0e4.jpg


No i teraz na to, co wymyśliłam w związku z powiększeniem łazienkowej przestrzeni życiowej:

 


http://images23.fotosik.pl/53/3c14f2146060ffc0med.jpg

 


Małe coś te rysuneczki wyszły, ale nie wiem jak zrobić, żeby były większe

 

 


W prawym rogu przy oknie to właśnie ta swołocz komin, wymiary (na projekcie) 64x76. Drzwi muszą się zmieścić też na prawej ścianie.

 

 


Wymyślcie coś, bo ja już sił nie mam, co się namęczyłam z tą cholerą to już moje

braza

Nie lubię zagramanicznych pań, a w szczególności nie lubię kanadyjek, o! Mało, że sama jedna z buciorami mi się wtryniła i sprzątnęła działkę sprzed nosa, to teraz jeszcze jakąś psiapsiółkę przyciągnęła i obie przylatują, żeby sobie obejrzała i wybrała. Źle im w mordę jeża w tej Kanadzie, po ki gwizdek się tu pchają!!?? Nadzieja, że się im nie spodoba jest nikła bo to cudowne miejsce. Pomimo tej nikłości nadziei, trzymajcie proszę kciuki, żeby tym zagramanicznym harpiom nie przypadło do gustu.

 


Tylko się poszatkować przyjdzie ...

braza

Obym nie przedobrzyła, psia krętka i za wcześnie nie cieszyła, ale po wczorajszej rozmowie w pewnym banku (jak wyjdzie cóś z tego podam nazwę) jakby nam ździebko humorek wrócił. Możemy bowiem przynajmniej teoretycznie wziąć kredyt łączony na działkę i na budowę. Wyjdzie z tego jakaś niemożebna do wyobrażenia suma, nawet wnikać nie próbuję jaka, no ale ...

 


A dzisiaj odebraliśmy z poczty list polecony z bardzo dobrą wiadomością od Pana Dyrektora pewnego banku, który to Pan Dyrektor poinformował nas, że i owszem, przychyla się do prośby naszej i niniejszym każe dane wykasować w BIK-u i , jak wskazuje dopisek jakąś bankową ręką zrobiony, stosowne pisemko wysłano do tego BIK-u dn.28.06.2007r.

 


No to pierwsze koty za płoty!

 


A ja tak się bawiłam z nudów w Paint-cie i wymyśliłam sobie cóś takiego na parterze naszego Wdzięcznego.

 


Wersja pierwsza oryginalna

 


http://images23.fotosik.pl/52/de2b6b4466750a33.jpg


Wersja druga – autorstwa mojego (to zresztą widać, Matejko to ja nie jestem)

 


http://images30.fotosik.pl/53/b481287ad7c080f0.jpg


I jeszcze prawdziwy majstersztyk sztuki moja wizja dachu bez bawolego oczka – Ta – Dam!!!

 


http://images25.fotosik.pl/25/eb6a029f7f72e984med.jpg


No i właśnie w związku z zamiarem unicestwienia tegoż bawolego oczka mam pytanko do Szanownych Państwa Budujących. Czy nie zmniejszy to (unicestwienie; przyp.autora) w sposób drastyczny powierzchni pokoi na poddaszu. Dla lepszego poglądu oto wersja oryginalna z bawolim oczkiem:

 


http://images27.fotosik.pl/25/33a63d74110b749f.jpg


...i wersja po jego unicestwieniu - to ta krecha ni przypiął ni wypiął na dole

 


http://images29.fotosik.pl/53/6464072890ef3b62.jpg

 


Mam też nieprzepartą ochotę zmienić kąt nachylenia dachu z 30st. na chociażby 35st. ale nie wiem, jak się do tego ustosunkuje architekt no i sama autorka projektu.

 


Ogólnie poprawki właściwie żadne, a to chyba dobrze wróży naszym funduszom

 

 


Ale się zrealizowałam twórczo, normalnie jestem z siebie dumna

 


A, i proszę nie mówić mi, że z bawolim okiem to ten Wdzięczny jest ładniejszy bo ja to bardzo dobrze wiem, ale nasze finanse nie i raczej tego piękna nie wytrzymają.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...