Oczywiście,że mąż wczoraj wrócił z kwitkiem...! Oczywiście,że niepodpisanym...!
Oj była awantura!
Kosztowało mnie to dodatkowy kurs do Pana Inspektora dzisiaj rano,przed wizytą w banku i przed pójściem do pracy.Wszystko na ostatnią minutę. Podpisał,ale...No właśnie! Znowu coś znalazł! Kwoty netto! Kwoty brutto!Kazałam podpisać bez wnikania w szczegóły.I chyba widział już moją determinację i gromy w oczach,bo uległ.Rozwalił mnie stwierdzeniem,że już mu nas szkoda,że tak biegamy z tym kosztorysem... Litościwy jak cholera!
Bardzo prawdopodobne,że na jutro będzie gotowy wniosek kredytowy,a w piątek może podpiszemy umowę.
Dziś również zgłosiliśmy rozpoczęcie robót.Sorki.Jak zwykle -ja zgłosiłam.
Dziś również umówiłam geodetę do wytyczenia budynku.Jak uda się zgrać geodetę,faceta od fundamentów i Kochanego Pana Inspektora to być może do soboty dom będzie na działce istniał chociaż w formie palików.Zawsze to coś!
A od poniedziałku... Mówią,żeby nie zaczynać od poniedziałku. Ale skoro nawet w Nadzorze Budowlanym mówią,że nie przyjdą mnie sprawdzać,bo- cytuję: kto by tam gdzie jechał!
Więc jeśli się uda... TO STARTUJEMY!!!
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 391 wyświetleń