Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    253
  • komentarz
    1
  • odsłon
    481

Entries in this blog

Whisper

Dziennik Whisperów

Czy wiesz, że dziś jest święto narodowe Kolumbii? http://www.microstrategy.com/Education/Course_Search/images/flag_columbia.gif

 


Z zaległości: Okna już są :)

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/okna_juz.jpg

 


Sprawy bieżące

 


Ku mojemu wielkiemu zadowoleniu prace ruszyły z miejsca i to galopem. Rónocześnie robiła się dziś hydraulika i tynki.

 

 


Hydraulikę w ciągu dwóch dni zrobił nam Skrol, któremu oprócz gratyfikacji finansowej należy się także dobre słowo oraz polecenie go innym forumowiczom. Z wykonanej pracy jestem bardzo zadowolony, na pewno zlecę mu również biały montaż i zabawy w karton-gipsie przy tej okazji. Chciałbym z dumą zademonstrować najważniejszy fragment Sali Posiedzeń. Tu będzie mój Geberit

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/kibel_soon.jpg

 


Tynki... na ten temat to tutaj możnaby pisać a pisać Może dlatego, że zawsze byłem ciekaw jak to właściwie działa :) Dla spragnionych wiedzy - w końcu Dziennik Budowy oprócz funkcji towarzysko-sentymentalno-dokumentującej ma pełnić również funkcje edukacyjne - mały fotoreportaż.

 

 


Najpierw maszyna pluje taką gipsową mazią

 

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/tynk_1.jpg

 


Pluje dość wąsko, więc się to takimi "ścieżkami" układa

 

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/tynk_2.jpg

 


Kiedy już cała ściana jest zasmarkana tym gipsowym błockiem, do akcji wchodzi taka ogromna paca, którą się wszystko równa

 

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/tynk_2a.jpg

 


I w końcu mamy efekt końcowy - pierwsze otynkowane pomieszczenie

 

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/tynk_3.jpg

 


To takie dziwne uczucie - przestaje byc widoczna struktura bloczków, do której się już przyzwyczaiłem, przestają być widoczne szczelinki, dziurki i inne niedoskonałości powierzchni, znikają porozciągane po ścianie kable, i to wszystko zaczyna kryć sie pod równą płaszczyzną, którą będę oglądał przez najbliższych kilkadziesiąt lat. Kolejny krok do tego, żeby budowa zamieniła się w dom.

 

 


Dzisiaj o tynk wzbogaciły się garderoba i nasza sypialnia. Super...

 

 



Nieustająca epopeja bankowa

 


Dziś bank juz mnie nie tyle nawet wkurzył co osłabił. Jak to ujął Kaczor Donald "Tym z ryzyka to już się we łbach przerwraca". W związku z tym musiałem:

 


1. Dokładnie rozpisać na co poszła transza, z wyszczególnieniem kwot, faktur itd.

 


2. Napisać, na co zamierzam przeznaczyć następną transzę i ile te rzeczy będą kosztowały. A ja nie wiem. Coś tam napisałem, ale tak się to będzie miało do rzeczywistości jak krawat do furmanki.

 

 


Nie powiem co o tym sądzę, bo bym bana od Redakcji dostał za wyrażenia ogólnie uznawane za obelżywe, ale Raiffeisen ma u mnie minusa. Dużego. Bardzo dużego. W innych bankach uruchomienie kolejnej transzy jest w najgorszym wypadku na podstawie udokumentowania 60% transzy fakturami (BPH), a w najlepszym wystarczy wysłanie zdjęć z tego co się zrobiło mailem - żadnych faktur. Tymczasem R.Bank wymaga ode mnie nie wiadomo czego - trochę się czuję jakbym zdefraudował te pieniądze, niczego nie zrobił na budowie i przyszedł do nich po następną transzę. Czuję w tym niestety rękę rzeczoznawcy, który prawdopodbnie wycenił mi to wszystko "po swojemu" (już się na to mpb1971 skarżyła - ten sam rzeczoznawca), mając głęboko w d... że mój dach nie kosztował 15 tylko ponad 50 tysięcy (co widać na fakturach). Zresztą na tyle był planowany w kosztorysie przyjętym przez Raiffeisen przy zawieraniu umowy kredytowej.

 

 


Oczywiście transzy dziś się nie doczekałem... Może jutro? Kogo to obchodzi że mam od soboty nie zapłaconą fakturę za okna? W końcu dopiero niecałe dwa tygodnie minęły od dnia, na który chciałem żeby mi wypłacono transzę

 

 


Jeśli czyta to ktoś odpowiedzialny z Banku Kaczora Donalda zwanego inaczej Raiffeisen Bank - wstydźcie się!

Whisper

Dziennik Whisperów

20 lipca 2005

 


Nie spotkam się z dyrektorem ZEWT Jeziorna. Zadzwoniłem, żeby się umówić i nie jeździć jak głupi a on dziś jest "oddelegowany do dyrekcji", przyjmuje we wtorki przez dwie godziny, najbliższy termin na 2 sierpnia.

 

 


W związku z tym dostaną ode mnie pismo. Tylko jeszcze muszę się dowiedzieć o nazwisko tego człowieka, który do mnie dzwonił. Na szczęście wyświetliła mi się jego komórka, tyle że dziś nie mogę się pod nią dodzwonić. A może to jednorazowy numer do nękania klientów? Po użyciu ulega samozniszczeniu?

Whisper

Dziennik Whisperów

19 lipca 2005

 

 


No k... mać!

 

 


Wczoraj złożyłem papierek o warunki przyłączenia prądu - zwiększam z 10kW na 20kW i dorzucam dwie taryfy. Jak może pamiętacie, w okolicach mojego ogrodzenia (dokładniej w ogrodzeniu sąsiada, metr od mojego) pojawiła się skrzynka. Drogą wypytywania sąsiada doszedłem do tego, że ta skrzynka jest również i dla mnie. Miła rzecz, bo termin przyłaczenia miałem na kwiecień 2006. Ale papieru z ZEWT-u żadnego, moje to czy nie moje, mogę się podłączać czy nie? Jakoś tak w styczniu postanowiłem zaatakować sprawę i wybrałem się do Konstancina zasięgnąć informacji u źródeł. Tam smutny pan przy komputerze stwierdził że linia jest nieodebrana. Na moje pytanie "Kiedy odbierzecie" powiedział, żebym skontaktował się z wykonawcą (bo ZEWT zleca wykonanie przyłącza obcej firmie). Udało mi się skontaktować z wykonawcą, który powiedział, że linia jest odebrana. Co się okazało - linia odebrana, ale odbiór nie wprowadzony do komputera. Ale mogę sobie wziąć elektryka, który mi to podłączy.

 


Całą dotychczasową budowę przejeździłem na prądzie sąsiada - mam gustowny przedłużacz, dzięki któremu można włączyć np. wiertarkę.

 

 


No to teraz przejdźmy do rzeczy. Dziś dzwoni do mnie facet z ZEWT.

 


- Pan występował o zmianę warunków?

 


- Występowałem.

 


- Linia jest?

 


- No jest.

 


- Od kiedy?

 


- Jakoś tak chyba od listopada.

 


- Wobec tego przepada Panu opłata za te 10kW (coś ponad 1400zł). Musi Pan płacić jeszcze raz za całą moc.

 


- Słucham???

 


- No tak, bo miał Pan obowiązek zacząć korzystac w dwa tygodnie pow wybudowaniu linii.

 


- Ale wyście mnie nie poinformowali, że ta linia już jest!

 


- Nie mamy takiego obowiązku. Takich jak Pan sa tysiące. To Panu powinno zależeć żeby mieć prąd. Przez Pana ponosimy tylko straty, bo linia jest a Pan nie korzysta. Miał Pan w umowie telefon i trzeba się było dowiadywać czy linia już jest.

 


- Ale mi nie powiedzieliście że jest. Ona jest w ogrodzeniu sąsiada, nie moim.

 


- Widocznie tak miało być.

 


- Ale Urząd Regulacji Energetyki może mieć inne zdanie na ten temat.

 


- URE akceptował te umowy. Wszystko jest w najlepszym porządku. Wiem już wszystko, do widzenia.

 


...i się rozłączył.

 

 


Słowem - pocałuj nas kliencie w miejsce gdzie słońce nie zagląda. Spadaj na bambus. Płać jeszcze raz.

 

 


 

 


Jutro wybiorę się do dyrektora tego przybytku.

Whisper

Dziennik Whisperów

18 lipca 2005

 


Z samego rana spotkaliśmy się ze Skrolem, czyli jednym z występujących na forum hydraulików. Postara się równolegle z tynkarzami (a właściwie zanim oni wejdą do łazienek) zrobić nam instalację. 80 złotych za punkt.

 

 


Z pewną taką nieśmiałością zaczęłiśmy dziś otwierać i zamykać okna i okazało się, że trzy są do regulacji. Przy zamykaniu słychać takie "pyk". Po dokładniejszym sprawdzeniu okazało się, że to jeden z grzybków zaczepia o okucie. Ułamek milimetra w górę i już by nie zaczepiał. Poza tym w jednych z drzwi klamka nie daje się przekręcić do końca. Zamykać sie zamyka, ale klamka nie chce się wyprostować. Reklamacja telefoniczna, przyjadą w środę.

 

 


Kasy na koncie wciąż nie ma, co w chwili kiedy mam do zapłacenia fakturę za okna, tynkarzy na głowie i hydraulika potrzebującego kasy jest nieco krępujące. Dzwonię do Kaczora i... jest problem. Centrala (czy kto tam jest od wypłacania) nie chce wypłacić nam kolejnej transzy, bo im rzeczoznawca jakoś tak dziwnie wycenił. Przydałyby się faktury. Faktury mam, ale rzecz jasna nie na wszystko - w końcu miało być na podstawie opinii rzeczoznawcy, a nie faktur. Zastanawiam się, czy rzeczoznawca nie zrobił mi tego na złość po tym jak mu zrobiłem zjebkę (pardon my french) ostatnim razem. Wybrałem się więc biedny żuczek do Banku, gdzie z Kaczorem i jego szefem myśleliśmy co by z tym fantem zrobić. W końcu stanęło na tym, że napisałem oświadczenie, że kasy z poprzedniej transzy nie przepiłem ani nie wydałem na przydrożne Rumunki tudzież Bułgarki, a część rzeczy roibiłem bez faktur. Do jutra do południa mam mieć odpowiedź.

 

 


Czy muszę mówić, że jestem w nienajlepszym humorze?

Whisper

Dziennik Whisperów

Czas nadrobić zaległości dziennikowe, bo się ich trochę narobiło...

 

14 lipca 2005

Święto narodowe Francji http://www.fr.redhat.com/pics/flag_france.gif" rel="external nofollow">http://www.fr.redhat.com/pics/flag_france.gif i Iraku http://statbel.fgov.be/images/flags/Iraq_flag_medium.png" rel="external nofollow">http://statbel.fgov.be/images/flags/Iraq_flag_medium.png

 

Zamontowaliśmy okna. Fajne są, białe takie... A ciężkie, że aż mi się żal robiło jak widziałem Okiennych dźwigających te skrzydła P4.

Również tego samego dnia alarmiści czynili swą powinność.

 

W ciągu dnia miała przyjechać ekipa tynkarzy od Nulli, ale niestety Łomna, gdzie Nulla ma przyjemność się budować doznała dwudniowego zaniku prądu, co zaowocowało opóźnieniem w zakończeniu tam prac. Chciałem nocować i pilnować okien, ale... przeszło mi.

 

Kasy na koncie nie ma...

 

15 lipca 2005

Brak świąt narodowych. Chyba z tej okazji nie pojawili się tynkarze. Będą jutro. Za to z Nullą i Martką po sprawdzeniu czy mamy jeszcze okna wybraliśmy się do Abrombów coby się odstresować.

 

Kasy na koncie nie ma...

 

16 lipca 2005

Świąt brak. Kasy na koncie też. Tynkarze wpadli na chwilę, zostawili graty i pojechali na weekend do domu - dawno już podobno nie byli. Zaczną od poniedziałku.

Whisper

Dziennik Whisperów

13 lipca 2005

 


Jako że udało mi się w końcu skontaktować z rzeczoznawcą, a Luśka kursowała tam i nazad z różnymi niezbędnymi papierami, to mam nadzieję że jutro, a najpóźniej w piątek będzie już na koncie kolejna transza. Głupio się czuję bez kasy, bo to i za okna trzeba będzie zapłacić, i parę innych osób rękę też wyciągnie...

 


Dziś po pracy podskoczyłem z Luśką zrobić delikatne porządki przed przyjazdem tynkarzy. Przy użyciu wiertarki z szczotką drucianą czyściłem deski po szalunkach, a potem na górę je! Mam teraz kawałek ministryszku :)

Whisper

Dziennik Whisperów

Ostatnio trochę się opuściłem z wpisami w dzienniku, więc może ilustracje do ostatnich dni:

 

 


Ganiałem jak małpa po konstrukcji dachu - tu akurat rozprowadzam instalację antenową.

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/cablemonkey.jpg

 


Z kablami głośnikowymi to jest tak, że ja nie wiem, gdzie mam je dać Kina domowego w tym momencie nie mamy, a ustawianie "to głośniki będą TU" na tym etapie chyba nie zda egzaminu. Może powieszę je na suficie? A może na ścianie? Jeśli na ścianie, to przygotowane już jest odpowiednie rozwiązanie:

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/kableglosnik.jpg


Szlifierką kątową wyciąłem korytka na peszel, w który wcześniej wciągnąłem drut. Peszel jest puszczony przez całą wysokość ściany - od "nad przyszłym sufitem" do "pod przyszłą podłogą". Kiedy kiedyś zdecyduję się, że kolumna będzie wisiała na TEJ wysokości, to zrobię dziurkę w tynku, przewiercę się do peszla, zrobię w nim dziurkę, wcyiągnę drut a potem przewód. I w ten sposób będę miał przewód w tym miejscu na ścianie, gdzie mi będzie potrzebny. Oczywiście ta metoda działa tylko góra-dół... na boki to jakoś trudniej...

 

 


To by było tyle z remines... reminis... rimini... ze wspominek. Z najnowszych wieści:

 

 


8 lipca 2005

 


Fachowcy rozprowadzili nam rury od odkurzacza centralnego, a alarmiści zaczęli puszczać swoje kabelki. O, tak wygląda instalacja odkurzacza. Wyszły chyba trzy gniazda i szufelka.

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/odkurzacz1.jpg

 


Na pytanie, czy nie można było tego zrobić samemu odpowiadam: można było. Tylko że ja nigdy nie widziałem jak to się robi :)

 

 


No i mam też bad news. Nie mogę się skontaktować (ani ja ani Kaczor Donald - pamiętacie Kaczora, prawda?) z rzeczoznawcą, który w zeszły piątek był u mnie na budowie, skasował pieniądze za wizytę, porobił zdjęcia i miał je w poniedziałek dać do banku razem ze swoją oceną postępu robót. No bo kurde blade okna zaraz przyjdą, tynkarz już ręce do pracy zaciera, płacić trzeba będzie, a tu kasy nie ma A ten skubaniutki ani widu ani słychu. Telefonów też nie odbiera

 

 


A co do okien, to Luśka powiedziała że mam TAM spać jak już będą okna, a jeszcze nie będzie tynkarzy. Co jest mało prawdopodobne, bo okna zostały ustawione trochę za tynkarzami.

Whisper

Dziennik Whisperów

4 lipca 2005

 


Z okazji święta narodowego USA http://www.mparrot.net/images-en/usa_flag.gif pozdrawiam normalnych Amerykanów. Gdyby ktoś miał wątpliwości, to naprawdę można takich spotkać .

 

 


A teraz przejdźmy do ad remu Od wtorku prawie dwa tygodnie temu robi się prąd w domu. Prąd robi się siłą fachową pana Stasia - w cywilu elektryka u mnie w pracy. Pan Stasio zachowuje się dokładnie tak jak mi to opisano - robi wolno, dobrze i dokładnie oraz dużo się pyta. O ile "wolno" mieści się w granicach akceptacji (choć nie ukrywam że mnie to tempo nieco niecierpliwi), "dobrze" i "dokładnie" było chwalone przez przyjezdnych elektryków, tynkarzy i alarmiarzy, to "dużo się pyta" przekracza granice mojej wytrzymałości. Nie będę się nad tym rozwodził, ale jesteśmy z Luśką na skraju wyczerpania nerwowego...

 


http://www.graniczna-net.internetdsl.pl/portalik/rysunki/maly/1.jpg

 


Mamy już zamówione okna - Schuco z MarkBudu.

 


Tynkarza przejmujemy w spadku po Nulli - wejdzie jakoś na początku/w połowie przyszłego tygodnia

 


Jutro widzę się z elektrykiem który ma załatwic podłączenie do skrzynki. Pan Stasio powiedział że on wolałby się w "ich" skrzynkę nie zagłębiać. Cieszę się z tego.

 


Alarmista będzie wybrany prawdopodobnie jutro - będziemy mieli ofertę z ostatniej firmy.

 


Ruszyłem sprawę wentylacji mechanicznej - obleciałem kilka firm i człowieka, który robił instalację Maluszkowi.

 


Okablowanie teletechniczne zrobione. Trochę skrętki, sporo koncentryka. Jeszcze muszę peszle na kable do głośników kina domowego wsadzić w ścianę.

 


Drzwi wciąż do załatwienia.

 


Załatwiliśmy za to instalację rur do odkurzacza centralnego. Wiem, że można samemu ale... nie mam kiedy, a dobrze by to było załatwić przed tynkami. Poza tym boję się że coś mi nie tak wyjdzie i będzie na mnie

 

 


No... i to by było na tyle :)

Whisper

Dziennik Whisperów

19 czerwca 2005

 


Wczesnym popołudniem zagościła u nas na działkobudowie Lusina Rodzina w celu odbycia rytualnego grupowego spożycia mięs grilowanych. W chwili przerwy z Lusinym Bratem (zwanym w skrócie Bratem) spróbowaliśmy się zmierzyć z kanalizacją. Okazało się, że to po prostu trzeba robić w dwie osoby, przy użyciu wysoce specjalizowanego sprzętu (Ludwik, kawałek deski, kawałek stempla). Jedna osoba steruje wkładaniem rury w rurę (żeby było dokładnie i osiowo), druga przykłada deskę do końca rury (żeby siła się rozłożyła i rury nie uszkodzić) i używając kawałka stempla jako dźwigni wsuwa rurę w rurę. Wchodzi jak po maśle.

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/uloz_rury.jpg

 


A potem... potem wszyscy wzięli udział w zasypywaniu wykopu (włącznie z dwuipółletnią bratanicą Luśki). Oni kiedyś nas znienawidzą...

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/zasyp_rury.jpg

 


A z rzeczy ponadczasowych:

 


- muszę znaleźć tynkarza, najlepiej na sam początek lipca.

 


- elektryk wchodzi we wtorek

 


- inny elektryk musi zrobić podłączenie prundu od skrzynki ogrodzeniowej do domu i załatwić papierologię w ZEWT

 


- alarmista potrzebny

 


- muszę ruszyć sprawy wentylacji mechanicznej, odkurzacza centralnego

 


- muszę przemyśleć i zrobić okablowanie teletechniczne (jaka śliczna nazwa )

 


- okna i drzwi Luśka musi załatwić

 


- i pewnie jeszcze parę rzeczy by sie znalazło.

Whisper

Dziennik Whisperów

16 czerwca 2005

 


Plany na dziś miałem wielkie, ale rzeczywistość sprowadziła mnie jak zwykle do parteru...

 

 


Jedną z wielu rzeczy miało być podłączenie kanalizacji z domu do szamba. Zadanie w sumie dość proste, bo mam szambo, mam wyjście kanalizacji z domu potrzeba mi tylko rur, dobrych chęci i godziny, góra dwóch... Rury kupiłem, Ludwika do smarowania też, więc do dzieła!

 

 


Pierwszy problem napotkałem przy wyjściu rury z budynku-przyciśnięta chyba przez chudziak końcówka rury miała kształt jajka... Uzbrojony w młotowiertarkę przystąpiłem do dzialania. Udało się, w związku z czym zacząłem wsuwać jedną rurę w drugą. Pomny licznych przypowieści pana od P.O. wiedziałem, że należy najpierw zadbac o poślizg więc użyłem Ludwika, smarując co się da... Co tu mówić - było ciężko. Na szczęście dołączałem rurę jednometrową, którą mogłem manewrować. Przy kolejnej rurze (6metrowej!!!) już byłem jak małe dziecko. Tego się nie da włożyć jednego w drugie!!! Idzie z centymetr, do uszczelki, a potem dupa blada. Rurą też nie mogę manewrować, bo to dłuższe od mojego samochodu, nie ma wspomagania. Ogólnie-impas.

 

 


Poimpasowałem parę minut, telefon do Luśki, niech szuka na interku. Nie znalazła W trakcie rozmowy doszliśmy do tego, że bardzo dużo uszczelek zostało po układaniu kanalizacji w domu na etapie stanu zerowego... i nagle zrozumieliśmy, że te sukinsyny budowlańcy nie dali tam uszczelek, bo się ciężko wkłada!

 

 


No, podłogi rozkuwał nie będę... To i ja spróbuję bez uszczelek. W końcu ta woda szybko przeleci, nie powinno cieknąć. O! Od razu lepiej :) Tyle tylko, że coś mi chyba Luśka mówiła o tym, żeby centymetr to odsunąć do tyłu od pełnego łączenia... Dylatacja termiczna?

 

 


Zrobiłem. Jeszcze tylko przekucie sie do szamba, wsadzenie rury. No to może próba generalna? Wsadziłem wąż z wodą do rury w domu, odkręciłem wodę... cholerka, nie słyszę żeby woda z chlupotem wpadała do szamba Po chwili zastanowienia pomyślałem że to nawet dobrze, bo do szamba jest 20m i wcale nie chcę słyszeć jak mi tam woda leci. No to biegiem do szamba. Słychać - leci. Z łączeń też leci Nie, tak być nie może!

 

 


I jako że było po 19tej, rozebrałem ustrojstwo, zniosłem do blaszaka i następną próbę podejmę kiedy indziej. Z uszczelkami albo bez tego centymetra odsunięcia rur.

 

 


Czy ktoś wie, jak to się powinno robić?????????

Whisper

Dziennik Whisperów

13 czerwca 2005

 


Będę pisał skrótem, bom utrudzon przeraźliwie - jak zacząłem zap...racowywać się strasznie o 9tej rano, to skończyłem chyba po 20tej. Przerw może w sumie z godzina się uzbierała? Bolą mnie palce, nagarstki, stawy w łokciach, plecy, kark, dół pleców.

 

 


Najważniejszy punkt dnia - podciągnęliśmy z hydraulikami wodę do domu.

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/rurawody.jpg


Przy okazji okazało się, że zasuwa na rurze w ulicy w pozycji "zamknięte" jest wciąż ciut otwarta, więc dołożyliśmy zasuwę Aqua w studzience, gdzie dawniej był licznik. Hydrauliczni bardzo chwalili te zasuwy. No dobra, to będę mógł sobie sam zakręcać i odkręcać wodę Przy okazji mała przypowieść o cenach. Potrzebowaliśmy tej zasuwy fi40. W Tarczynie w hydraulicznym była tylko fi 50 (droższa) po 194zł. W hydraulicznym w Głoskowie (z tym napisem Viessmann) za zasuwę fi 40 (tańszą) chcieli 190 Luśka na szczęście stargowała do 160...

 

 


Kiedy panowie skończyli pracę, zainkasowali 250 złotych polskich i pojechali, mi wpadło do głowy, że trzeba jakoś udokumentować przebieg tego "Rurociągu Przyjaźń"... W sumie nie jest to skomplikowane, musiałem tylko wiedzieć ile centymetrów jest od punktu A do punktu B, tylko jak to na zdjęciach przekazać? Nie mam takiej sprytnej łaty z podziałką jak nurni. No więc wymyśliłem że będę pokazywał. Ile centymetrów?

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/wymiarowanie.jpg


Prawidłowa odpowiedź - 170. Siedem palców - siedemdziesiąt centymetrów, a że leżę obok to znaczy że 170 a nie 70. Jaki ja jestem genialny... Luśka coś mówiła o tym zebym trzymał kartkę z napisanym wymiarem, ale to by było takie jakieś... zwykłe.

 

 


Pod koniec dnia odwiedziła nas Anula75 wraz ze swoim Piotrem. Oprowadziliśmy, pogadaliśmy. Zapraszamy częściej :)

Whisper

Dziennik Whisperów

12 czerwca 2005

 


Po południu pojechałem na budowę żeby oddać się sprawom doprowadzenia wody. Krótko mówiąc - kontynuować kopanie rowka pomiędzy tym wykopanym przez koparkę, a studzienką gdzie w tym momencie "kończy się" woda. Rowek ma szerokość szpadla wiadomej firmy, i dość ciężko mi się w nim poruszać (ja jestem nieco szerszy ). Trochę pokopałem, potem zszedłem w czeluście studzienki, wziąłem do ręki młotowiertarkę, założyłem moje niezawodne saamozaparowywujące okulary przeciwodłamkowe, do tego czerwone nauszniki przyjazno-sąsiedzkie. Przyjazno-sąsiedzkie dlatego, że są przyjazne dla sąsiadów - kiedy je założę, to nie słychać prawie wcale huku kucia. Sąsiedzi muszą być chyba z tego zadowoleni?

 


Jak można było podejrzewać, przekucie się na drugą stronę studzienki nie było problemem, więc wróciłem do "wykańczania" dna rowu. No i w końcu dowiedziałem się co to jest BHP i dlaczego brzegi wykopów w gruncie niespoistym (czyli takim który koparka wrzuciła dwa dni temu) powinny być zaszalowane... Kiedy już miałem prawie wszystko gotowe zobaczyłem, jak fragment lewej krawędzi wykopu nagle "popłynął" w dół, skutecznie mnie przysypując po pas... Wystraszyłem się dopiero jak się wygrzebałem, na szczęście dość szybko. Ale co by było, gdybym był schylony?

 


Whisper

Dziennik Whisperów

5 czerwca 2005

 


Znów maleńkiego grilla zorganizowaliśmy. Tym razem w roli głównego gościa (chociaż wszyscy goście byli równie ważni) wystąpiła Jagna, z którą już dwa razy wcześniej się umawialiśmy i zawsze kończyło się na niczym... Tym razem pilotowana przez Maluszków w końcu do nas dotarła. A fotoreportaż z grilla Luśka zmajstrowała i umieściła na PhotoSite... W Komentarzach jest gdzieś adres.

 

 


9 czerwca 2005

 


Jadąc na budowę zauważyliśmy, że "nasza koparka" wróciła z wygnania do Lesznowoli. Oczywiście wykonałem szybki telefon i po godzinie kopara zasypywała nam szambo, rozwoziła ziemię z wykopów pod dom tudzież wykopała większość rowu na doprowadzenie wody i odprowadzenie kanalizacji. Niestety ze względu na bliskość sosenki na trasie do studzienki wodnej jakieś 5-6 metrów będę musiał wykopać ręcznie.

 

 


Pod koniec dnia mieliśmy znów gości: najpierw slawob, potem Martka przywiozła pierwszego z Olimpijczyków (ale nie Olimpijek), czyli samego Maksimusa Wszechmogącego. Maksiu dokładnie obejrzał Whisperówkę ze szczególnym uwzględnieniem wyszukiwania dziur w ścianach. Ma do tego chłopak talent...

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/whisper_maksiu_martka.jpg

 


10 czerwca

 


Trzeba kupić rurę do wody. Po drodze na budowę wpadliśmy do sklepu w Głoskowie (duża reklama Viessmanna-czyżby firmowy?) - metr rury 40tki kosztuje 7 złotych. Nie byłem pewien czy to na pewno 40tka, pojechałem do Whisperówki i zmierzyłem. Ponieważ musiałem jeszcze na chwilę wpaść do Tarczyna zapłacić za zużytą do tej pory wodę, zaszedłem też do sklepiku hydraulicznego. Taka sama rura była tam po... 4 złote. Oczywiście nabyłem - jestem 100 złotych do przodu.

 


Zadzwoniłem też do hydraulików, którzy kiedyś zakładali mi licznik w studzience, czy by nie pociągnęli mi wody do domu. Po 10 minutach byli u mnie na działce. W poniedziałek z rana zrobią - cenę ustaliliśmy na 250 złotych.

 


Pozostało mi tylko wykopanie ręcznie rowu od miejsca gdzie skończyła go koparka do studzienki. Wychodzi mi tak sobie, bo idzie przez teren zasypany dzień wcześniej przez koparkę - obsuwa się

 


W niedzielę wpadnę późnym popołudniem, to dokończę ten cholerny rowek...

 

 


A! No i bociany się pojawiły w okolicy :)

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/stork.jpg

Whisper

Dziennik Whisperów

2 czerwca 2005

 


No i mijają właśnie dwa miesiące od przysłowiowego wbicia pierwszej koparki

 

 


Perspektywa przekucia się pomiędzy komorami szamba przy użyciu meselka, młoteczka, tudzież wiertareczki była mało interesująca. Poradziłem sobie z tym przykrym uczuciem inwestując w młotowiertarkę (tak to się chyba nazywa) - kupiłem 1100 watowego Einhella Global. Do tego dorzuciłem okulary, żebym mógł potem widzieć, nauszniki, żebym mógł potem słyszeć - przypominam że kucie odbywa się wewnątrz szamba, które działa jak tuba, no i maskę na nos i usta, żebym w płucach musiał nosić jak najmniej betonu. Mój drugi stres wiązał się z zejściem tam na dół. Właz wygląda na przeraźliwie mały, sam nie wiem czy nie mam klaustrofobii, więc noc poprzedzającą operację "Wielkie Dziurawienie" przespałem dość niespokojnie, a tematyka zmor które mnie nękały była skrzyżowaniem snów młodego górnika i Czterech Pancernych.

 

 


Parę minut po siódmej rano byliśmy już na budowie. Wdziałem moje robocze spodnie, założyłem robocze rękawice, roboczą czapkę, robocze okulary, robocze nauszniki i roboczą maskę przeciwpyłową, a Luśka zrobiła mi zdjęcie.

 

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/maski1.jpg

 


Następnie udało mi się wsadzić do szamba drabinkę, po czym z tradycyjnym pancerniackim "załoga, do wozu!" opuściłem się w czeluść...

 

 


Czeluść okazała się byc mniejsza niż przypuszczałem, za to jaśniejsza - to było dobre. Czasu było mało - to było gorsze. Miałem półtorej godziny na zrobienie połączenia, bo umówiłem się, że jeśli nie zadzwonię do 8:45, to koparka do mnie przyjedzie i zacznie szambo zasypywać. Jak zadzwonię - to koparka jedzie gdzie indziej. A na pewno nie wlazłbym do środka mając świadomość, że nade mną jest metr z kawałkiem ziemi... I tak komora szamba zbytnio przypomina mi grobowiec. Tak więc zabrałem się do roboty, pierwszy raz w życiu operując SDSem, czyli wzmiankowanym Einhellem. Poszło mi chyba nieźle - po godzinie dziura była gotowa, przebiłem się też od razu przez ściankę drugiej komory. Potem tylko wycinanie prętów zbrojeniowych kątówką, wyrównanie otworów tak, żeby wlazła rura 160, wsadzenie rury, opiankowanie, GOTOWE! Wyszedłem na powierzchnię za pietnaście dziewiąta szczęśliwy że udało mi się wyrobić w założonym czasie.

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/wyjscie_z_szamba.jpg

 


A koparka? Hmmmm... nie przyjechała W końcu zadzwoniłem do firmy skąd brałem koparkę, ale okazało się że nie dogadaliśmy się - oni myśleli że ja zadzwonię, jeśli koparka ma jechać do mnie, a skoro nie zadzwoniłem, to znaczy że koparka udaje się na tygodniowe roboty do Lesznowoli Oczywiście innej koparki "na już" nie znalazłem. Wkurzyliśmy się z Luśką i zaczęliśmy (to znaczy Luśka zaczęła) zasypywać sami... Ja pomęczyłem sie trochę z rozwalaniem kawałków starego fundamentu (tym Einhellem idzie cudnie), a potem zmieniłem Luśkę.

 

 


Wniosek na przyszłość - jeśli ustalam, że brak potwierdzenia jest potwierdzeniem, to należy potwierdzić tak czy owak

Whisper

Dziennik Whisperów

I kilka zaległych zdjęć:

 

Koparka koparkuje dół pod szambo

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/szambo_kopanie.jpg" rel="external nofollow">http://whisperjet.republika.pl/dziennik/szambo_kopanie.jpg

 

Ustawiamy śmierdzący kontener na śmieci

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/smieci_kontener.jpg" rel="external nofollow">http://whisperjet.republika.pl/dziennik/smieci_kontener.jpg

 

Montuje się szambo...

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/szambo_montaz.jpg" rel="external nofollow">http://whisperjet.republika.pl/dziennik/szambo_montaz.jpg

 

...ale ja nic nie widzę, bo reperuję światła w przyczepie.

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/reperuje_swiatla.jpg" rel="external nofollow">http://whisperjet.republika.pl/dziennik/reperuje_swiatla.jpg

 

Trzeba teraz coś z tym zrobić, tylko co?

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/co_zrobic.jpg" rel="external nofollow">http://whisperjet.republika.pl/dziennik/co_zrobic.jpg

 

Najlepiej zasypać. My Mighty Fiskars w dłoń i do roboty!

http://whisperjet.republika.pl/dziennik/do_zasypywania.jpg" rel="external nofollow">http://whisperjet.republika.pl/dziennik/do_zasypywania.jpg

Whisper

Dziennik Whisperów

29 maja 2005

 


Odbył się mini grill grupy warszawskiej. Za udział wzięli: Martka, Goomisia i Yacq, Nulla z Tuśkiem i pociechą, Abromba z Abrombiątkiem i potem z Abrombem, Kze, Luśka Whispera i niżej podpisany. Nie powiem kto nie dojechał, bo wszyscy byli usprawiedliwieni :)

 


Po grillu mocną grupą (Martka z Nullą i Whisperowie) wybraliśmy się do Martki, żeby poszabrować trochę wśród Martkowej zieloności. Łupem padły dwie brzózki, wywiezione przez Nullę w kierunku północnym. Obejrzeliśmy również Martkowego Krzemyka. Ładny jest, bydlak...

 

 


30 maja 2005

 


Z samego rana jadąc na budowę minęliśmy śliczną żółtą koparkę podążającą w tym samym kierunku co my. Nie byłem nawet zdziwiony, bo ją parę dni wcześniej zamówiłem. Facet był na czas (gdzie są ci niepunktualni fachowcy, no gdzie?), rozstawił się swoim CATem i wykopał cudownie wielką (5x3,5x2,5m) i równą dziurę na szambo, rozwalił mi również resztki fundamenciku, który kiedyś nie wiadomo po co został wylany. Czas: 1,5 godziny. Koszt: 135 złotych. Pozostałości: dół w ziemi i dwie kupy ziemi, z czego jedna przerażająco wysoka. Nie wiem co ja z tą ziemią zrobię...

 

 


Zamówiłem również kontener na śmieci (Jarper, 5m3, 300 zł). W Czyścioszku jest taniej, bo 250 za 7m3, ale potrzebny mi byl "na wczoraj", więc zapłaciłem więcej.

 


Taki kontener śmierdzi jak diabli, więc trzeba go szybko zapełnić i niech go zabierają w diabły

 

 


31 maja 2005

 


Przyjechało spod Radomia załatwione przez Jaskoza szambo z Sałexpolu. Wkładanie obyło się bez problemów, ale niestety nie widziałem tego, reperując kierowcy kabel od świateł w przyczepie. Wziął mu się i przerwał, i błagał żebym mu pomógł, bo inaczej on się nie wyrobi na następny kurs i szef mu pojedzie po pensji. Już gdzieś słyszałem, że tam stosunki sa mocno feudalne... W każdym razie szambo zostało włożone, a po ich wyjeździe dzierżąc w dłoni My Mighty Fiskars zasypałem je częściowo jedną z kupek piasku zrobioną przez koparkowego. Koparkowy przyjedzie w czwartek zasypać docelowo.

 


Bedę musiał zrobić przebicie między dwiema komorami. Szambo stanowią dwa "pojemniki" zestawione bokami, ale

 


Muszę zrobić dziurę,


W dziurę wsadzę rurę,


Zapiankuję, obsmaruję,


I wyjdę na górę. Hej!

 

 


I chcę to zrobić przed zasypaniem szamba, bo inaczej będę się w środku czuł jak w grobowcu...

Whisper

Dziennik Whisperów

27 maja 2005

 

 


Gorąco...

 

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/piwo.jpg


Dziś korzystając ze słonecznego dnia (lub pomimo wysokiej temperatury ) wybralim się z Luśka na działkobudowę, żeby zrobić cóś. Cóś w moim przypadku polegało na targaniu desek z miejsca na miejsce, przy czym to drugie miejsce było z reguły przypadkowe i wybierałem je "bo tu jeszcze nic nie leży" . Poza tym rozebrałem resztki deskowań i stempli. W końcu mogę wjechac do garażu

 

 


Odwiedził nas przejeżdżający przez naszą okolicę Pattaya. Pogadaliśmy o tym i owym, pokazaliśmy nasz stan surowy otwarty, umówiliśmy się na rewizytę w przyszłości (czyli jak my będziemy przejeżdżać przez jego okolicę).

 

 


Ano właśnie. Jako że wczoraj zakończyli pracę dekarze, mamy w końcu...

 


STAN SUROWY OTWARTY.

 

 


Najbardziej cieszę się z białych obróbek blacharskich. To był mój pomysł, a Luśka teraz bezczelnie się pod nim podpisuje. Chyba dojdzie do rękoczynów. A obróbki wyglądają tak:

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/obrobki2.jpg


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/obrobki_front.jpg

 


Nieoceniony Jaskoz pogonił nas do zrobienia szamba. Jako że zamawia dla siebie, zamówił również dla nas. Tak więc we wtorek montuje sie u nas 12 metrowe szambo... Na poniedziałek rano zamówiłem koparkę (aczkolwiek nie jest to dotychczasowy koparkowy, bo koparkę miał za malutką, a za godzinę brał niewiele mniej niż inni). W każdym razie Koparkowy Bis oglądał teren, przyjął ostrzeżenie że za ruszenie rosnącej obok sosenki będziemy obaj wisieć. Mam nadzieję, że życie mu miłe, bo mi tak...

 

 


Nie mam hydraulika, żeby mi to wszystko do kupy złożył - rurkę wychodzącą z domu z szambem, ale jak znam życie, na niedzielnym grillu dowiem się że to mogę zrobić sam. Może nawet jakiś instruktaż będzie? Muszę kupić 15 metrów rurek, szpadel jest, będą mogli się forumowicze wykazać

Whisper

Dziennik Whisperów

25 maja 2005

 

 


Właśnie zobaczyłem, że dokładnie miesiąc temu zeszła z placu budowy (zwanego też placem boju) ekipa MS. Trochę nam przez ten miesiąc impet osłabł, ale i tak nie jest źle!

 

 


Przyjechaliśmy dziś na budowę po południu, niecierpliwie wyglądając stanu dachu. Dach prezentuje się nie najgorzej - brakuje jeszcze części kalenicy, no i wykończających obróbek na wiatrownicach.

 

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/dach_almost1.jpg

 


Zacząłem oglądać dach, najpierw z dołu, potem z drabiny, aż w końcu wlazłem na górę. Lęk wysokości lękiem wysokości, a sprawdzić jak wyszło trzeba.

 

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/na_dachu1.jpg

 


Nie miałem niestety ze sobą aparatu, ale dach patrząc z góry wygląda rewelacyjnie. Tam dopiero widać różnice w odcieniach - kwestia innego padania światła. Tak się na razie przydarza, że oglądamy nasz dach późnym popołudniem, kiedy słońce pada pod dość ostrym kątem. Nawet wtedy wygląda to bardzo ładnie. Trójwymiarowość faktury pokrycia dachu powoduje, że kolor jest różny w zależności od kąta obserwacji. Patrząc na dach gdy słońce jest z boku, w kierunku "pod słońce" staje się brązowawy, z kolei wystarczy obrócić głowę nieco w bok, by dach w kierunku "ze słońcem" przeszedł w ceglasty. Jeśli chodzi o różnicę kolorów w samym pokryciu, to jak już wspomniałem najlepiej widać je z góry - takie ładne plamy... Na pewno na bardziej stromym dachu to pokrycie wyglądałoby jeszcze ładniej, choć z drugiej strony mogłaby zniknąć jego trójwymiarowość, tak widoczna na naszym płaskim.

 

 


Kontemplowałem kolorystykę dachu, zajmując pozycję inwestorską na kominie.

 

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/na_dachu2.jpg

 


Kiedy zszedłszy z dachu (na własnych nogach, w jednym kawałku) raczyłem się zasłużonym piwkiem, nadjechał (nadpłynął???) Statek. Pooglądał z dołu, wszedł na dach, znowu pooglądał z dołu i udzielił jedynej słusznej odpowiedzi na pytanie "Podoba się?" Miło, bardzo miło... Przy okazji rozbawił mnie prosząc o dane do gwarancji... no wiecie: imiona, nazwiska, daty szczepień, adresy i... dane spadkobierców . Na te dane spadkobierców tośmy trochę zgłupieli - no bo po co??? Ale podobno Ahi Roofing tego wymaga. Hmmm... no tak... przecież dają 50 lat gwarancji na blachę :)

 

 


W sumie wyszło to ładnie. Miałem drobne zastrzeżenia co do zgrania kątów obróbek blacharskich w jednym miejscu przy koszu, ale ma to zostac poprawione. Jutro będą robione obróbki na krańcach dachu (na szczytach), zamazywane kitem główki gwoździ i tym podobna kosmetyka.

 

 


Eeeech... mam dach.

Whisper

Dziennik Whisperów

23 maja 2005

 


Ladies and Gentlemen... the Queen has arrived!

 

 


Okolice południa, czerwony dywan rozwinięty, resztki włosa na łysej glacy przygładzone, czekam... Luśka przysyła mi SMSa czy już. Odpowiadam: "nie". Mija parę minut, wychodzę przed bramę, rozglądam się... nic. Jeszcze nic. Luśka znów SMSuje "Ale jak to nie". No skąd się takie baby biorą Przecież napisałem że nie, więc nie. Odpowiadam: "jeszcze nie przyjechali" i oddaję się oczekiwaniu. Przestępuję z nogi na nogę, wycieram zakurzone buciory robocze o tył nogawek od spodni... czekam...

 


Luśka dzwoni. Cholera, co ona mi głowę zawraca, przecież ja czekam. Pyta się, czy już. No jak już jak jeszcze nie. Nagle... Jezzzzzzzuuuuuu!!! JADĄ!

 

 


Jej wysokość królowa Ahi Senator Sunset znana także jako Gerard Shingle Sunset. No, jak królowa to królowa, imion może mieć milion.

 

 


Królowa jak na koronowaną głowę przystało, przyjechała Mercedesem.

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/queen_merc.jpg

 


Kierowca spytał "to gdzie to rzucamy?" We mnie się zagotowało (moją królową będzie rzucał?) i mówię "chyba kładziemy". Jeden z Dachmenów zaproponował - na dach, w sumie rozsądnie gadał :)

 

 


Obie strony wygłosiły przemowy, podpisano dokumenty, Merc pojechał, Królowa została. Leży sobie na podwórku, a Dachmeni się powolutku do niej dobierają, rozpakowują, wnoszą po trochu na górę, na dach.

 

 


Łażę sobie, przyglądam się. W końcu pierwsza to taka w Rzeczypospolitej... Hej, pionierem być... Patrzę, na przyszłym tarasie oparty stoi segment blachodachówki, którą Dachmeni wzięli do testów, tej brązowej. Ale ona taka jakaś... zupełnie jak Królowa wygląda. Podchodzę, badam, nosem kręcę, pod nosem mruczę. Biorę w końcu i przystawiam tej przywiezionej. No k***a m*ć, przecież to identyczne jest Złe przywieźli Lecę na przód domu, tam gdzie opakowania i... Sunset napisane, po angielsku zresztą. No to jak to? Sunset a taki sam jak ten co mieli, ten brązowy? Może Luśka coś namiesz... O rany... przecież jak Luśka to zobaczy, to mnie zabije. Statka zabije. Dachmenów puści wolno, ale co z tego jak ja zabity bedę? Idę jeszcze raz obejrzeć, przystawiam, no jakby nie patrzeć to identyczne jest. A tutaj zaczynają już montować na dachu.

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/queen_lay1.jpg


Krzyknąłbym "STOP", ale tchu mi braknie. I głupio tak jakoś.

 


Nic, jadę po Luśkę...

 

 


Jesteśmy z Luśką na budowie. Wyspowiadałem się po drodze, widać że też trochę zdenerwowana, nie chce o dachu rozmawiać. Dojeżdżamy, okazuje się, że prawie całą jedną połać dachu zrobili.

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/queen_almost.jpg


Luśka patrzy, ogląda, podoba jej się. Mi też, bo fakturka wyszła super. Tylko czy ten kolor będzie ok???? Kamień spada mi z serca, a za chwilę drugi, bo nagle widzę drugi kawałek blachy. Tym razem naprawdę brązowy. I już wiem - ten, który porównywałem z dostawą to był... sunset z dostawy, tylko jeden arkusz odłożony na bok . A ja mało zawału nie dostałem. Jednak sprawdza się, że facet na kolorach się nie zna...

 

 


No, to połać ma bardzo ciekawą fakturkę:

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/queen_surface.jpg

Whisper

Dziennik Whisperów

18 maja 2005

 


Przed południem wybrałem się na budowę, żeby dokonać oceny postępów prac. Postepy są - mamy już wszystkie rynny, tylko rur spustowych nie ma. Mamy też łaty i folię na połowie dachu. Niestety po południu zaczął padać deszcz, więc prawdopodobnie tempo prac uległo spowolnieniu...

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/dach_folia1.jpg


Na zdjęciu powyżej wprawne oko dostrzeże dwa kawałki pokrycia położone obok siebie. Dla mniej wprawnych oczu zbliżenie poniżej:

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/dachowki_closeup.jpg


Trochę się zdziwiłem, jak zobaczyłem ten z lewej (najpierw tylko on leżał na dachu). Wydawało mi się, że ta blachodachówka miała być jaśniejsza... Zaraz jednak znalazł się drugi kawałek, jaśniejszy, ale jednokolorowy (na pierwszym można zobaczyć delikatne różnice w odcieniu - jakby coś nierówno wysychało). No i tu zgłupiałem, bo przecież Luśka mówiła że to będzie właśnie takie niejednorodne, ale na pewno nie miało być brązowe. Po chwili zostałem przez Dachmenów podłamany pytaniem - "To który kolor w końcu będzie?" Coś pomruczałem, że na pewno "baba" wie, pstryknąłem parę zdjęć i pojechałem do Statka (bo od niego kupowaliśmy), żeby spytać co ta Luśka w końcu wybrała. Statek kiedy mnie zobaczył, nie wyglądał na najszczęśliwszego człowieka pod słońcem - chyba pamiętał negocjacje Luśki , ale na moje pytanie "która - brązowa dwukolorowa, czy czerwona jednokolorowa" odpowiedział "Żadna". Okazuje się, że chyba w Polsce nie ma ani jednego arkusza Ahi Senatora w kolorze Sunset... a nasz dach będzie pierwszym takim w całym kraju A tamte arkusze Dachmeni dostali, żeby sobie rozmierzyć... Trochę mi ulżyło

 

 


A! Złożyłem wniosek o zmianę pozwolenia na budowę - jakieś okno większe, jakiegoś komina brak, jakieś ogrzewanie inne, jakaś wysokość o parę centymetrów się zmienia... Oczywiście zmiany pokrycia dachu z gontu bitumicznego na blachodachówkę z posypką nie uwzględniłem, ciekawe czy przez to też będę musiał zmieniać pozwolenie?

Whisper

Dziennik Whisperów

17 maja 2005

 


Dzis mamy święto narodowe Norwegii, http://www.n1nj4.com/images/smiles/Norway.gif, w związku z czym pozdrawiamy wszystkich Norwegów.

 

 


Poza tym byłem po pracy na budowie - jak wiadomo "Pańskie oko konia tuczy". Dachmeni w sile trzech delikatnie podłamani deszczem gięli sobie blachę na pasy podrynnowe. Chciałem zaznaczyć, że potrafię obecnie biegle posługiwać się terminologią dekarską - takie wyrażenia jak pas podrynnowy, deska wiatrowa i kalenica mylą mi się już dość rzadko .

 

 


http://whisperjet.republika.pl/dziennik/rynny.jpg

 


Tam gdzie przymocowali pasy podrynnowe, wieszali rynny. Rynny wzięliśmy w końcy Bryzy. Dlaczego? A nie wiem, jakoś tak wyszło. Wystarczyło, że Luśkę zostawiłem na parę dni samą w domu i później są efekty

Whisper

Dziennik Whisperów

Z przyczyn logistycznych dekarze pojawili się po pierwszej. Wieczorem kiedy skończyłem pracę podjechaliśmy jeszcze na budowę. Postępy takie sobie - zaczęli montować pas podrynnowy. Poza tym mamy dylemat z odprowadzeniem wody z daszku nad gankiem - mamy tam niby mieć rury spustowe, ale po obejrzeniu dokłądniejszym stwierdziliśmy, że jednak trzeba będzie zrobić łańcuchy - rury wchodziłyby zbytnio w światło okien i cały ganek byłby przez nie zdominowany. Poza tym przestawiłem jedną rurę spustową, bo Luśka kazała ją wyprowadzić... na taras
Whisper

Dziennik Whisperów

16 maja 2005

Dziś koło 11 mają sie pojawić dekarze. Na razie będą ołacać (jakie ładne słowo). Dachówki podobno jadą z Anglii i będą w okolicach piątku. Czekamy z niecierpliwością.

Whisper

Dziennik Whisperów

14 maja 2005

 


Zrobiliśmy małego grilla. Pojawili się: Jezierowie, Martka, KZE z żoną, Sobotkowie, Nulle, Abromby, MPB1971 z mężem, Maluszki z kudłatym, Mieczotronixowie, Joshi z mężem (ale bez gadów). Nie powiem przez grzeczność kto miał przyjechać, ale nie przyjechał.

 


Nulla i Abromba wyszabro... eeee... dokonały wycinki sanitarnej i wywiozły trochę zieloności wszelakiej, której u nas jest mnóstwo. Joshi odjechała z larwami z kompostu. Smacznego życzymy :)

 


Wszystkim bardzo dziękujemy i zapraszamy ponownie



×
×
  • Dodaj nową pozycję...