Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    198
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    233

Entries in this blog

DorciaIQ

Szaro i minimalistycznie

DRUGI NAJLEPSZY DZIEŃ W MOIM ŻYCIU

 

 

No zgadnijcie co mam?

 

 

MAM POZWOLENIE NA BUDOWĘ!!!

 

 

Taka jestem zadowolona:

 

http://ak.imgag.com/imgag/product/180278/3062234d.gif" rel="external nofollow">http://ak.imgag.com/imgag/product/180278/3062234d.gif

 

Złożyłam od razu wniosek o uprawomocnienie, wcześniej przekonałam pana w urzędzie że nie warto wysyłać do tych sąsiadów bo cośtam, do tamtych też nie bo cośtam no i teraz mam tylko dwóch zaprzyjaźnionych na liście więc mam nadzieję że zwrotki będą szybciutko (a jak nie to się siłę perswazji uruchomi ) i już będę mogła działać na legalu dla odmiany!!!

DorciaIQ

Fotki mojego malutkiego wykopiku:

 

http://img142.imageshack.us/img142/1224/hr022031sk7.jpg" rel="external nofollow">http://img142.imageshack.us/img142/1224/hr022031sk7.jpg

 

I panów robiących takie fajne zbrojonka:

 

http://img49.imageshack.us/img49/8696/hpim2030fp3.jpg" rel="external nofollow">http://img49.imageshack.us/img49/8696/hpim2030fp3.jpg

 

A urząd dziś się na mnie wypinał kolektywnie i konsekwentnie nikt nie odbierał telefonu...

DorciaIQ

Wykopik wczoraj skończony, dziś jadę porobić fotki po pracy

 

A jutro............ jutro mam nadzieję odbierać POZWOLENIE

 

 

Wczoraj byłam w urzędzie, żeby dostać pieczątkie na uprawomocnionej decyzji o zmianie warunków zabudowy i co się KU.WA okazuje??? Że można było wg jakiegośtam przepisu który wygrzebała pani co jej poprzednio nie było ZROBIĆ TO UPRAWOMOCNIENIE OD RAZU NASTĘPNEGO DNIA I MIAŁABYM PNB JUŻ PRAWIE DWA TYGODNIE TEMU!!!!!!!!!!

 

 

No trudno, może się da wystawić chociaż z datą wsteczną na 28 lipca (bo wcześniej to nie, bo szefowa była na urlopie i nie mogłaby podpisać - tak jakby KTOKOLWIEK takie rzeczy potem sprawdzał ) Naprawdę, zadziwiające są te urzędy: można fałszować daty i podpisy, ale wszystko musi mieścić się w ramach orwellowskiej logiki przepisów, to się normalnie nadaje na habilitację z psychologii biurokracji, doprawdy!

 

 

Dziś dzwonię po południu i się dowiaduję czy jest ten upragniony świstek do odbioru, trzymajcie kciuki!!! Słowo daję, nigdy bardziej nie pragnęłam żadnego papierka, nawet chyba się mniej denerwowałam w oczekiwaniu na tylko jeden niebieski paseczek zamiast dwóch na teście ciążowym w liceum...

DorciaIQ

WYKOP!!!

 

 

Jutro przyjeżdża pan z dwiema koparkami (małą i dużą) i będzie kopał hehehe

 

Wyszło nam 240m3 (!) pod piwnicę i jeszcze trochę (nie wiem już sama ile tego wyjdzie) pod część niepodpiwniczoną. Ma mu to zająć dwa dni (oby!) i chce od nas 7 tysi... Nie jest to może mało, ale ma też naokoło porozgarniać i generalnie pracować pod dyktando p. Kazia, więc trochę roboty będzie. Aha, i wywozić ziemię na sąsiednią działkę, bo u nas nie ma gdzie trzymać

 

Kurde, wydawało się że 1600m to kawał działy, a taka malutka teraz się wydaje

DorciaIQ

Dziś obfotografowanie palików odchodziło w czasie jak się pan Kazio - wykonawca spóźniał 40 minut na spotkanie

 

Oto gdzie będzie stał nasz domeczek:

 

http://img511.imageshack.us/img511/3148/hpim2020ir2.jpg" rel="external nofollow">http://img511.imageshack.us/img511/3148/hpim2020ir2.jpg

 

A taki będę miała widok z kuchni:

 

http://img169.imageshack.us/img169/8899/hpim2022ht0.jpg" rel="external nofollow">http://img169.imageshack.us/img169/8899/hpim2022ht0.jpg

Niestety na barak sąsiada - trzeba będzie jakąś roślinnością zakryć, bo dziełem sztuki to on nie jest...

 

 

Ale i tak jest przepiękny w porównaniu z barakiem naszego "ulubionego" sąsiada z drugiej strony:

 

http://img511.imageshack.us/img511/69/hpim2024to7.jpg" rel="external nofollow">http://img511.imageshack.us/img511/69/hpim2024to7.jpg

Teraz i tak jest fantastycznie, bo puścił sobie jakieś pnącze na tę aluminiową pergolę

 

 

Palik z bliska czyli mojego męża pseudoartystyczne fotografowanie:

 

http://img511.imageshack.us/img511/7374/hpim2013ey3.jpg" rel="external nofollow">http://img511.imageshack.us/img511/7374/hpim2013ey3.jpg

DorciaIQ

TYCZENIE DOMKU

 

 

We wtorek przyszedł geodeta wyznaczyć nam domek

 

Tylko K. zapomniał go poprosić o wyznaczenie punktu "0" więc będzie musiał przyjść znowu...

 

A w poniedziałek mamy się spotkać na budowie z kierbudem i naszą ekipą coby ustalić jak robimy wykop!

 

A ja się cieszę jak gupia

DorciaIQ

Pierwszy grill na działce

 

 

W niedzielę zaprosiliśmy rodzinkę i zrobiliśmy pierwszego polowego grilla Było bardzo fajnie, siedzieliśmy długo po zmroku przy świeczkach, a tak wyglądał wieszak na ubrania etc.:

 

http://img134.imageshack.us/img134/3310/hpim1991zs9.jpg" rel="external nofollow">http://img134.imageshack.us/img134/3310/hpim1991zs9.jpg

 

Mój mąż chce tę czereśnię wywalić, bo jest stara, częściowo spróchniała i nie wiadomo kiedy padnie, ale mi się tak podoba... Zresztą ma pyszne owoce (małe, ale słodkie i całe ich jest mnóstwo) no i to jedno z trzech drzew na tej krzaczastej działce...

 

 

A tak wygląda parking na działce sąsiada:

 

http://img134.imageshack.us/img134/2341/hpim1990bc6.jpg" rel="external nofollow">http://img134.imageshack.us/img134/2341/hpim1990bc6.jpg[/img]

DorciaIQ
Taka wielka ta kupa ziemi wyszła, a to sam humus Jak sobie policzyliśmy wstępnie ile będzie ziemi z wykopu pod tę ogromną piwnicę to nam kopary tak opadły że można byłoby nimi wykop robić... Ale się przeliczyliśmy trochę, bo mamy poziom 0 jakieś 30cm nad poziomem gruntu, poza tym trochę chcemy dom podnieść i zrobić łagodny nasyp, żeby piwnica była zagłębiona - w końcu ziemi będziemy mieli aż nadto na wszelkie pagórki i nasypy. Także będzie tego wykopu z 300 m3 a nie 500 jak nam na początku wychodziło Tylko 300...
DorciaIQ

ZDJĘCIE HUMUSU

 

 

W sobotę przyjechał pan z koparą do zdejmowania humusu. Pan był polecony przez pana który nam wcześniej rozwalał stare ogrodzenie i był bardzo tani: 60 zł/h. Niestety teraz nie mógł i dał nam kolegę. Kolega na cenę 60 zł wybałuszył gały i powiedział że takie rzeczy to tylko w Erze. A serio to tamten robi fuchy na firmowej maszynie i dlatego ma takie niskie ceny.

 

 

No i skasował nas na 500 zł za 3 godziny roboty za zdjęcie humusu z 30cm warstwy o pow. ok. 270 mkw....

 

Ale ja już się strasznie cieszę że coś się dzieje

 

http://img168.imageshack.us/img168/9041/hr011984jq7.jpg" rel="external nofollow">http://img168.imageshack.us/img168/9041/hr011984jq7.jpg

DorciaIQ

WYDREPTYWANIE ŚCIEŻEK DO URZĘDU

 

 

No i zaczęły się schody (nie, niestety jeszcze nie schody w domu ).

 

W poniedziałek, po wakacjach, w moje urodziny , 14-go mieliśmy odbierać pozwolenie. Pan, u którego składaliśmy dokumenty mówił że wszystko w porzo. Pytaliśmy jakie dokumenty potrzeba przed złożeniem wniosku. Pytaliśmy składając czy wszystko jest. Dzwoniliśmy parę razy i pytaliśmy czy wszystko jest ok. Dwa razy byłam w międzyczasie u tego pana po coś i pytałam czy na pewno jest dobrze. Przy mnie przeglądał papiery i stwierdził że niczego nie brakuje.

 

 

A jak dał szefowej do podpisu gotowe PnB (oczywiście w 63 dniu od złożenia wniosku, przypominam że termin ustawowy na decyzję dni 65), to się okazało że nieeee, że wcaaaale nieeee!

 

 

Dwie rzeczy: nie ma służebności na drogę od współwłaściciela (my jesteśmy drugim współwłaścicielem) - panu nie przyszło do głowy, że trzeba mieć służebność, jak się jest współwłaścicielem (mnie też by nie przyszło po prawdzie, ale to nie ja tu jestem od przepisów...), ale to akurat pikuś - zrobi się migiem, bo to dobry znajomy.

 

Druga rzecz duuuużo gorsza: otóż, składaliśmy wniosek na bazie warunków zabudowy wydanych PRZED podziałem działki (po to, żeby sprawdzić czy w ogóle chcemy kupić i dzielić), więc jest wydane na inną działkę!!! A co gorsza - wydane zostało na nas, tego znajomego co z nim kupowaliśmy i na... biuro architektoniczne które przygotowywało dokumentację, które powinno występować jako PEŁNOMOCNIK, a nie WNIOSKODAWCA! Jak mi mąż przez telefon w poniedziałek powiedział, że mamy złe warunki i trzeba występować o nowe, jak pomyślałam o trzech miesiącach czasu oczekiwania na rzeczone, to z rozpaczą pomyślałam - budujemy się za rok

 

 

Więc zmusiłam go żeby zbajerował tę szefową żeby się nie czepiała, bo co to ma za znaczenie czy przed podziałem czy po, skoro we wniosku już było o tym ile tam ma być domów, a to że warunki są na nas, ale nie TYLKO na nas to co to za różnica??? Skoro kilka domów to kilka osób, kumacie coś z tego?!?!?!

 

No ale mój mąż ma za słaby bajer, albo kobitka jest strasznie oporna (a ma też Dorota, hmmm...) - osobiście stawiałabym na to drugie

 

 

Następnego dnia zapierdol w pracy, udało mi się wyrwać dopiero ok 15 i co? Przyjeżdżam 15:45 i OCZYWIŚCIE przystępuję do całowania klamek Ja chyba w jakimś innym świecie żyję - przecież to było jasne że o tej porze już nikogo nie będzie... A pomyśleć że sama jeszcze rok temu pracowałam w państwowej instytucji i sama ustawiałam się w kolejce do windy o 15:55 bo potem to tłok taki, że się wyjdzie dopiero o 16:20

 

 

No nic: środa - jadę again. Oczywiście szefowej nie ma Ale za to dowiaduję się że NA SZCZĘŚCIE nie muszę czekać na nowe warunki zabudowy 3 miechy, tylko mogę złożyć wniosek o zmianę warunków tak żeby uwzględniała tylko nas i nasz numer działki. Trzeba generalnie tego sąsiada wywalić z warunków, jeśli mamy się budować w tym roku. NA SZCZĘŚCIE on i tak nie planuje się budować w najbliższej przyszłości, więc one są mu na plaster. Niby wszystko ok, składam wniosek, ale szefowej nie ma, żeby potwierdziła że tak się da zrobić i na kiedy. No bo oczywiście to jest jedna i ta sama szefowa, której najwyraźniej się nudzi i kręci ją wymyślanie jak sobie poprzekładać papierki z prawej rączki do lewej bądź odwrotnie I moim kosztem takie sobie szopki urządza Bo tak naprawdę to mogłabym dostać legalnie pozwolenie na bazie tych warunków co je mam: nasze genialne prawo jest tu oczywiście nieprecyzyjne i dopuszcza pewną dowolność interpretacji, a że pani miała taki sam zły dzień co sędzia zasądzający karnego na meczu z Austrią to insza inszość

 

 

Dobra, składam wniosek o zmianę warunków, składam wniosek o zawieszenie postępowania w/s wydania PnB (no bo 65 dzień i musieliby mi odmówić wydania pozwolenia i całe show od początku), biorę na wzór wniosek o służebności drogi dla sąsiada (upewniwszy się uprzednio że nie musi być notarialnie - pan od wniosku: tak będzie dobrze, bo już tak wydawaliśmy)

 

 

Czwartek: tym razem wyrywam się wcześniej z pracy, żeby zastać szefową, bo znowu sobie pójdzie. I bardzo słusznie, okazuje się, bo idzie na urlop od poniedziałku, a od początku sierpnia UWAGA: zmienia się struktura organizacyjna Wydziału Architektury, który teraz będzie podlegał bezpośrednio burmistrzowi i w dalszej kolejności prezydentowi miasta co jakie skutki przyniesie? Oczywiście NIKT nie będzie miał swoich uprawnień i NICZEGO nie będzie mógł podpisać, nie wiadomo KTO będzie co mógł ani KIEDY uprawnienia wrócą i do KOGO - totalny Meksyk generalnie

 

Więc generalnie chodzi o to, żeby tę decyzję zmienić na tyle wcześnie, żeby jeszcze zdążyła się uprawomocnić (2 tygodnie ) i wydać PnB 31 lipca, bo to ostatni dzień aktywności pieczątek. Wrrrrr!

 

 

No więc idę do szefowej i co się dowiaduję? Że a. służebność jednak musi byc notarialnie ("a jak wcześniej przepuściliśmy bez to najwyraźniej popełniliśmy błąd"); b. muszę mieć zgodę od pozostałych wnioskodawców że przepisuję warunki na siebie tylko i pozbawiam ich tej drogocennej decyzji! Ba, muszę mieć tę zgodę na wczoraj, żeby zdążyć tę decyzję wydać jutro z datą dzisiejszą, bo inaczej to a. szefowa pójdzie na urlop i się nie podpisze, b. nie zdążą upłynąć te 2tyg przed 31 lipca. NA SZCZĘŚCIE okazało się że jednak nie musi być służebność notarialnie, bo nie musi być jej w ogóle, no bo my przecież jesteśmy współwłaścicielami....... No comments

 

 

No dobra, wychodzę, dzwonię do sąsiada czy mi podpisze zgodę na przeniesienie warunków, spoko, dzwonię do pani z biura architektonicznego która przez błędnie złożony przez siebie wniosek bezpodstawnie znalazła się na naszej decyzji i co się dowiaduję? Jest na urlopie do 29 lipca

 

 

I'm f.cked!!!!

 

 

Ale nic to - ona jest tak naprawdę chłopcem (?) na posyłki tego sąsiada, to on się za nią podrobi

 

 

Piątek rano: jadę do urzędu wyrywając się z pracy na drugie śniadanie (???) ze zgodą podpisano-podrobioną w zębach Trochę się boję że się dowiedzieli, że ona jest na urlopie, bo ona kiedyś w tym urzędzie pracowała, dużo tam załatwia i mogą teoretycznie wiedzieć. Urzędniczka na widok oświadczenia mówi: "O, pani L. się podpisała za oboje? Bo takie podobne te podpisy..." A ja: "Nie, skąąąąąd" - no bo to nie ona się podpisała, nie? Generalnie wychodzi na to, że w urzędzie ważniejsze jest, żeby wszystkie świstki się zgadzały, jakby ktoś to kiedyś sprawdzał (kto??? kiedy??!?!?!!?) a że tam coś jest nielegalnie podrobione wbrew czyjejś zgodzie to już nieważne...

 

 

Już zadowolona z siebie że się uda, decyzja z datą wczorajszą będzie zaraz wystawiona, słyszę: "to niech pani po południu przyjedzie odebrać (spoko, wyrwę się z pracy jeszcze raz, hmmmm) i niech pozostali też przyjadą się podpisać" - o k.wa!!!! Przecież ona jest na urlopie!!!!!!! To pytam uniżenie czy ja nie mogłabym tego im podrzucić do podpisania, bo oni zajęci są bardzo bla bla bla, ale nie: "Proszę pani, ja tego nie mogę pani dać, ja to najwyżej mogę wysłać im pocztą jak nie mogą przyjść, ale to wtedy będzie dłużej trwało i możemy nie zdążyć!" Załamka, więc stanęłam na rzęsach i panią zbajerowałam że mi swój superważny świstek wypożyczy i pójdę po podpis do sąsiada to mi się podrobi znowu

 

 

Przyjeżdzam w piątek po południu i od progu słyszę: "A pani L. jest na urlopie w Jastrzębiej Górze i się nie podpisze!"...... Opanowuję migotanie przedsionków i czekam na dalszy ciąg..... "ale się umówiłyśmy że jak wróci to mi się podpisze z datą wsteczną "..... ufffff! No i od razu pełne uznanie dla pani L. - wyobraźcie sobie: dzwonią do niej mówiąc: "A, to ty jesteś na urlopie? Bo musisz się podpisać że odebrałaś decyzję. No jak to jaką decyzję? Tę co podpisywałaś wczoraj!"..... Ktoś chyba nade mną czuwa

 

 

No więc wiozę świstek do sąsiada, podsuwam mu do podpisu z datą wczorajszą, podpisuję się za siebie i za męża wstecznie, jadę do urzędu po raz trzeci tego dnia i po raz szósty w tym tygodniu (dobrze że się nie buduję na jakimś totalnym zadupiu i mam tylko 12 km do gminy (sprawdziłam trasy wszystkich możliwych dojazdów przez ten tydzień ) i dzięki Bogu za nienormowany czas pracy!!! ) i mam, mam, mam już wszystko do PnB - szefowa widziała, wszystko jej pasuje, 31 lipca się uprawomocnią warunki a wymarzone POZWOLONKO już czeka na jej piecząteczkę

 

 

 

 

 

I hope....

DorciaIQ

NO PROGRESS

 

 

Wróciliśmy z wakacji i stoimy w miejscu. Przed wyjazdem daliśmy naszemu majstrowi umowę do podpisania (umowa ma 6 stron - jest skompilowana z kilku umów, które m.in. znalazłam na FM - dzięki! więc jak gość ją podpisze, to znaczy że naprawdę jest uczciwy ), no to on ją czytał i czytał i czytał, potem stwierdził że on to jednak musi mieć cały projekt (daliśmy mu wcześniej tylko najważniejsze części, bo cały leży w gminie i czeka (nie)cierpliwie na pozwolenie...) a potem nie zdążył go obejrzeć na tyle dokładnie, żeby zgodzić się na transze, które proponowaliśmy, więc... pojechaliśmy na wakacje (na żagle do Chorwacji po raz kolejny i po raz kolejny było cudownie ), wróciliśmy dziś w nocy i dzwonimy do niego żeby się umówić na podpisanie, a on... na wakacjach! Mam nadzieję że jak wróci (za tydzień) to będziemy mieli już PnB (termin ustawowy mija jutro ) I ŻE GOŚĆ NAGLE NIE ZMIENI NAM CENY..........

 

 

Nie ma to jak wrócić z wakacji do polskiej rzeczywistości: szaro, mokro i nic się nie dzieje

DorciaIQ

Szaro i minimalistycznie

EKIPA PRAWIE WYBRANA

 

 

No i wygląda na to że pójdziemy na taniochę i wybierzemy tego pana co oferuje 85 tysi... Facet jak się okazuje wcale nie narzeka na brak roboty (a tak myśleliśmy wcześniej, bo sobie z(nad)interpretowaliśmy jedną z jego typowych wyzutych z energii i powolnych wypowiedzi więc się baliśmy że z nim coś nie tak ), zrobiliśmy wywiad po całym osiedlu i znaleźliśmy parę osób, którym budował kilka lat temu i bardzo wszyscy chwalili. Nauczeni jednak doświadczeniem (niezależnie od tego jak jeszcze skromnym ) że facet może robić dobrze, a za 10 lat się zaczyna wycwaniać i sypie więcej piasku a mniej cementu do podmurówki (kurde, nie mogę tego przeboleć ), baliśmy się powtórki z rozrywki. No ale jak gość jest w biznesie od 20 lat i przez 15 robił dobrze, to teraz nagle by się tak rozpasał? On nie wygląda na gościa, który lubi zmiany...

 

 

A w ogóle śmiesznie było jak robiliśmy ten wywiad, bo parę osób przez znajomych znajomych i moich rodziców co tam już mieszkają na tym osiedlu to mogliśmy w miarę swobodnie wypytać, ale jest taki ładny i w miarę nowy domek, który ten pan budował i tam nikogo nie znaliśmy. No ale że byliśmy w okolicy na weselu właśnie, to postanowiliśmy zadzwonić do drzwi - może nas nie wyrzucą odpitolonych w garniak i sukienunię wieczorową

 

 

No to poszliśmy - dzwonimy domofonem, wychodzi pani miła i wyglądająca na czterdziestoparoletnią pannę i mówi, że ona to właściwie jest teraz zajęta, bo właśnie przewija sparaliżowanego ojca... Ależ nam się gupio zrobiło: pukamy ni z tego ni z owego, zawracamy porządnym ludziom głowę w sobotnie popołudnie, bo chcemy pogadać o wykonawcy, a tu ludzie prawdziwe problemy mają No ale jak zaczęliśmy się kajać że my strasznie przepraszamy i nie wiedzieliśmy (tak jakby to cokolwiek zmieniało i jakbyśmy podejrzewali, że pani myślała że my wiedzieliśmy ), to pani powiedziała: dobra, to poczekajcie chwilę to zakryję tatę (!) i zapraszam, to rodzice poopowiadają, bo to oni budowali... Czy już mówiłam że ludzie są wspaniali?

 

 

Dowiedzieliśmy się o naszym panu że jest supercudowny, wybudował im szybciutko, bo mieszkanie sprzedawali i zależało im na czasie, nawet poczekał z zapłatą aż je sprzedadzą i wszystko mają na tip-top i jeszcze im polecił parę ekip wykańczających, które też sobie chwalą... A tak zachwalali wszyscy na wyścigi (bo tam jeszcz jakieś babcie i ciocie były i zostaliśmy bardzo sympatycznie zagdakani ), że wychodząc rzuciliśmy sobie spojrzenia mówiące: no to już chyba wybraliśmy?

 

 

No wiem, może i jesteśmy naiwni, ale trudno. A 30 tys piechoto nie chodzi, a taka była różnica do kolejnej wyceny - jakoś mi się nie wydaje, żeby nam pan coś aż tak sknocił, żebyśmy stracili tę kaskę

 

 

A, na koniec jak wychodziliśmy od tych państwa, to się dowiedzieliśmy że pomyśleli na początku że jesteśmy świadkami jehowy.... Nie powiem, z lekka to nadwerężyło mój pogląd na własną kreację weselną

DorciaIQ

Szaro i minimalistycznie

ADAPTACJA PROJEKTU

 

 

Zgodnie z obietnicą wklejam rzuty pięter po adaptacji. Najpierw się namęczyłam z czyszczeniem ich z wszystkich danych technicznych, wymiarów, materiałów etc. z którymi nic by nie było widać Potem się namęczyłam z hostingiem, żeby cokolwiek było widoczne...Dzięki twórcy Forum za funkcję podglądu

 

 

Parter:

 

http://img388.imageshack.us/img388/4153/parter1qh5.jpg" rel="external nofollow">http://img388.imageshack.us/img388/4153/parter1qh5.jpg

 

Poddasze:

 

http://img388.imageshack.us/img388/88/poddaszeis5.jpg" rel="external nofollow">http://img388.imageshack.us/img388/88/poddaszeis5.jpg

 

I jeszcze piwnica:

 

http://img388.imageshack.us/img388/7440/piwnicamz0.jpg" rel="external nofollow">http://img388.imageshack.us/img388/7440/piwnicamz0.jpg

DorciaIQ

Szaro i minimalistycznie

Bartycka po raz pierwszy

 

 

Byliśmy w sobotę na Bartyckiej żeby pogadać o wentylacji mechanicznej, rekuperatorach, GWC i takich tam. Wiem, że chcę wentylację mechaniczną odkąd tylko usłyszałam co to jest, bo mam dość a. spania w zaduchu (okna to się u nas otworzyć nie da, bo mamy sypialnię od megaruchliwej ulicy , drzwi - też nie, bo kot swoimi włosiskami wypaprze nam całą pościel ) b. much latających po domu c. świadomości że musiałabym ciągle latać na górę i pilnować czy veluxy pozamykałam jak deszcz pada...

 

 

Pierwszy gość, z którym gadaliśmy był całkiem spoko, tylko był najmniej entuzjastyczną osobą jaką kiedykolwiek widziałam i wyglądał jakby miał zaraz umrzeć na suchoty... Drugi mówił jak od pługa oderwany, a najlepsze było to, że na szereg pytań obaj odpowiedzieli dokładnie odwrotnie - no i kto ma rację?

 

 

Za to w trzecim gościu się z miejsca zakochałam Inżynier, dokładnie wiedzący jak działa to, co sprzedaje i chcący nam to wytłumaczyć - chciałabym żeby było więcej takich ludzi Normalnie słuchałam go z zapartym tchem i kwadratowymi oczami i po wyjściu (czyli po 2 godzinach rozmowy i godzinę po zamknięciu Bartyckiej ) stwierdziliśmy że bierzemy go na 100% niezależnie od wycen pozostałych

 

 

Dowiedzieliśmy się np. dlaczego Bartosz jest jedynym rekuperatorem, który się nie szroni, dlaczego małe rekuperatory podają wydajność ponad 90%, a tak naprawdę to jest ściema, dlaczego w przypadku naszego domu rurowy GWC będzie bez sensu o ile się go nie zrobi z megagrubych i megadrogich rur etc. Fajny jest taki żwirowy GWC, można nim regulować wilgotność w domu, a zimą suche powietrze nie jest najlepsze dla naszych bylejakich zatok...

 

 

A wiecie co jest najfajniejsze i w czym tak naprawdę się zakochałam? Można sobie obsadzić czerpnię powietrza kwiatami (np. bzem albo takimi co kwitną jedne po drugich) i mieć ich zapach rozniesiony PO CAŁYM DOMU!!!! Czy to nie cudowne?

DorciaIQ

Szaro i minimalistycznie

EKIPY CASTING NO. 2

 

No bo skoro poleceni dwukrotnie i jeszcze znają ten projekt na wylot to czy może być lepiej? Może, bo jeszcze chcieli od nas 70 tysi za stan surowy bez więźby (więźbę robi brat, też superrozchwytwany, ale się załatwi żeby miał czas, "będzie pan zadowolony"), a inne ekipy polecane krzyczały 120 tys (z więźbą)....

 

Hmmm no właśnie - lepiej być nie może, ale za to może być gorzej :roll: :evil: :evil: :evil:

 

Ostatnio dzwonimy do dziewczyny, która nam ekipę polecała żeby zapytać o jakieśtam rozwiązania i słyszymy: "dobrze że dzwonicie, bo właśnie chciałam wam powiedzieć, żebyście absolutnie nie brali tej ekipy, bo oni już się tak rozpili, że w ogóle nie ma z nimi roboty, ostatnio byli u dwóch moich znajomych (z mojego polecenia :oops: ) i z obu miejsc wylecieli..."

 

No wiadomo było, że oni lubią sobie popić i że trzeba będzie ich przypilnować, ale chyba są jakieś granice??? :evil: No i rozstaliśmy się definitywnie z danym tysiaku zaliczki (wieeeeeem że się nie daje zaliczek, ale nam tak na nich zależało :roll: że jak zadzwonił ten wykonawca dwa miesiące temu upewnić się czy my na pewno chcemy, bo on ma ofertę żeby budować Biedronkę :o nie dość że za więcej kasy, to koło siebie bliżej, ale że się z nami umawiał, to odmówił, a teraz chce wiedzieć czy my na pewno. No więc wysłałam K żeby poleciał i dał mu jakąś zaliczkę bo się jeszcze facet rozmyśli, a teraz to już przecież megatrudno znaleźć ekipę...

 

A jednak, po uruchomieniu znajomych, znajomych znajomych i znajomych znajomych znajomych :wink: a także zebraniu masy kontaktów od wszystkich życzliwych ludzi na tym forum (za co bardzo dziękujemy :D ) okazało się że:

a. DA SIĘ znaleźć ludzi, którzy mogą przyjść od: za tydzień do: we wrześniu!

b. CENY spadły nawet o 20% :o :o :o w stosunku do tego co nam te same ekipy mówiły pół roku temu na pierwszym castingu!

Propaganda jakaś z tym niedoborem pracowników w budowlance i wzrostem płac?!?! :p

 

No więc czekamy na spłynięcie wszystkich ofert, ale już jak podejrzewam najniższą i najwyższą mamy: za 360m pow całkowitej domu z piwnicą i skomplikowanym dachem SSO z papą i odeskowaniem robocizna od 85tys do 140tys... No i nie wiem teraz, bo ci drudzy to firma sprawdzona i polecona, zna się z naszym kierbudem (dom mu budowali), załatwia sama wszystkie materiały etc. i nie musimy się raczej martwić, że coś schrzanią, a ta pierwsza oferta to pana 20-lat-w-biznesie któremu już parcie na kasę spadło i na robotę się nie rzuca, ale ostatnio robił jakieś przedszkole, teraz kończy jakiś stadion gdzieś pod Wawą (podejrzewam że to jakieś większe boisko, tylko tak szumnie je nazywa :wink: ), wybudował połowę naszego osiedla i nikt niby nie narzeka, ale wszystkie z tych domów, co je znamy i możemy zapytać o wykonawcę, były budowane co najmniej 4 lata temu... No to wiadomo czy się facet nie popsuł i już w ogóle mu się nie odechciało? Zresztą to właśnie on może wejść za tydzień, co też jest podejrzane.... Ale za to mieszka niedaleko i nocuje u siebie w piwnicy swoją ekipę (nie, nie pytałam co na to jego żona :o :wink: ) no i jest KURKA DUŻO TAŃSZY!!! Jak ja sobie pomyślę, co ja sobie za tę różnicę mogę... 8)

 

No nic, zobaczymy co inni krzykną, może się uda coś wypośrodkować między bezpieczeństwem a oszczędnością... :-?

DorciaIQ

Szaro i minimalistycznie

OGRODZENIE

 

 

Pierwsze zderzenie z budowlańcami i od razu obuchem w łeb

 

 

Chcieliśmy zrobić ogrodzenie wspólnie ze znajomym z którym kupiliśmy działki i jak najszybciej, bo starsze panie od których kupowaliśmy mają upierdliwość nastawioną w skali od 1 do 5 na 6...

 

 

Wiedzieliśmy że tanio nie będzie, no bo ten znajomy to ocieka kasą po prostu i dla niego jakieś tam kilkanaście patyków to drobne które trzyma w małej kieszonce , ale myśleliśmy że chociaż będzie dobrze... On miał wszystko dogadać, a my to tak wierzymy ludziom no i nie dogadał...

 

 

Kiedy po trzech tygodniach roboty usunęli drzewa i krzewy z jakiejś 1/5 długości przyszłego ogrodzenia, postanowiliśmy się dowiedzieć ile to jeszcze kurka potrwa... Tym bardziej że się dowiedzieliśmy że trzeba każdemu pracownikowi płacić 3 stówy dziennie, nie wie pani jak teraz trudno o budowlańców? Ja rozumiem, że operator walca zarabia 12 tysi, bo nie każdy gupi to umie, ale wyrywać krzaczki??? I ja mam bulić czterrem pracownikom 1200 zł dziennie za nic nie robienie całymi dniami?!?!?! Bez sensu - mówimy gościowi żeby powiedział ile mu to jeszcze zajmie albo ustalił kwotę i niech se robi ile se chce jak ma nadmiary czasu. A ten jak na nas wyjechał, że on wcale nie musi nam tego robić, że dla niego taka robótka to żadna atrakcja i w ogóle żebyśmy wypadali

 

 

No więc znaleźliśmy gości z ogrodu botanicznego (!) którzy nam wycięli i przycieli wszystko co było trzeba i co chcieliśmy za 1200zł, gościa który białoruśką wyrwał nam starą podmurówkę za 600zł i pana od ogrodzenia (polecanego) który zrobił nam siatkę z podmurówką za 120 zł z metra (a tamten chciał 150 + materiały!!!).

 

 

No i znów miało być tak pięknie, a wyszło jak zwylke: facet był polecany kiedyś, widocznie kiedy jeszcze się starał, a teraz skubany oszczędza na materiałach: w podmurówce jest tyle piasku, że się kruszy na krawędziach i w ogóle wygląda koszmarnie no i nie bardzo jest co z tym zrobić - kazaliśmy mu trochę na krawędziach sfazować, ale tylko kruszy się jeszcze bardziej

 

 

Idę płakaź w poduszkę...

DorciaIQ

Szaro i minimalistycznie

MEDIA

 

 

Zrobiliśmy sobie podział: K pozwolenie na budowę, ja - media. Wydawało mi się że będzie 150 kursów do wszystkich stoenów, gazowni i wodkanów, a tu wszystko pięknie, łatwo i przyjemnie: w każdym urzędzie panie i miłe i skore do pomocy - normalnie w szoku jestem

 

 

Oczywiście z gazem to trzeba czekać 3 miesiące na warunki ale to akurat najmniej istotne, bo do budowy niepotrzebne. Do wodkanu mam projektanta, który zresztą zaprojektował połowę instalacji na moim osiedlu, więc jest spoko, a do tego dał mi namiar na projektantkę przyłącza gazowego, która mi może załatwić te warunki szybciej.

 

 

Dzwonię do kobiety, mówi że jasne, ona to może załatwić nawet od ręki. Trzeba tylko stówę dać dla koleżanki z gazowni, to zrobi w 1 dzień (swoją drogą to jak w szpitalu: nie zapłacisz to badanie za trzy miechy, zapłacisz, to choćby i zaraz, tylko opłata to nie tylko stówka… ). No ale jakoś nie załatwiła, bo najpierw jak dzwoniłam kiedy już miało być, to mówiła: no ale ja dziś w gazowni nie byłam... A potem: szkoda że pani tak późno mi mówi (miesiąc po złożeniu wniosku się już w międzyczasie zrobiło), bo teraz to poszło inną procedurą i ja nie mogę tak żeby od ręki. Zaraz te trzy miesiące przelecą i na plaster mi to "przyspieszanie".

 

 

A najlepiej jest z prądem: mam umowę na tymczasowy, przyjdzie gość w 1 dzień mi się podepnie do słupa, zrobi skrzynkę, zrobi gniazdko na działce, przyjedzie ktoś ze stoenu odebrać jak już będzie PnB, a potem składam wniosek o docelowe i SAMI mi podłączą... gdzieś tak za półtora roku, no ale póki co jest tymczasowe, więc git.

 

 

No to czekam na te warunki, bo mi mają zrobić wspólny projekt wodkanowo-gazowy... Ale i tak będę robiła studnię, to na budowę wystarczy. No i na szczęście mam supersąsiada i obiecał dać wodę na początek zanim będzie studnia Mówiłam już że ludzie są fantastyczni?

DorciaIQ

Szaro i minimalistycznie

O tym, że czasem trza mieć farta

 

 

Nasz projekt jest dość nietypowy i skomplikowany (dożo pokoi, pustka nad salonem, pokopany dach, ostatnie zresztą było jednym z głównych kryteriów wyboru ) więc myślimy sobie że fajnie byłoby go zobaczyć w naturze. Kiedyś jak byliśmy pierwszy raz u naszego architekta, to spotkaliśmy dziewczynę, która właśnie go budowała, wymieniliśmy kontakty, ale nie odpisała To po co dawała?

 

 

Szukaliśmy na necie, na różnych forach etc., znaleźliśmy tylko jakiegoś gościa gdzieś na Śląsku - hmmmm czy naprawdę warto jechać taki kawał, żeby zobaczyć plac budowy??? Skończyło się na tym, że wymieniliśmy się poprawkami, jakie zrobiliśmy do projektu i gość powiedział że parę od nas ściągnie, więc chociaż tyle dobrego z tego wynikło

 

 

No i pewnego razu poszliśmy na spacer oglądać domki, no to gdzie? do Izabelina, bo tam ponoć ładne A to był styczeń czy luty, więc taki spacerek-błyskawica 30minut bo zimno jak diabli (hmmm to chyba jest nietrafne porównanie ). No i idziemy sobie, ja patrzę: zobacz kochanie, tu mają takie okna jak my będziemy mieli... I w ogóle podobny ten dom... O ku.wa, to nasz dom!!! Jaki ładny!!! Można było go obejść od tyłu i zobaczyć elewację ogrodową, która po prostu jest mistrzostwem! Spisaliśmy numer z tablicy, umówiliśmy się na oglądanie , po czym jeszcze się dowiedzieliśmy że jest drugi dom w Izabelinie wg tego projektu i ktoś już w nim mieszka Poszliśmy, ale nikogo nie było. Niewiele myśląc i niewiele się spodziewając wrzuciliśmy do skrzynki kartkę, że właśnie budujemy ten projekt i bylibyśmy niezmiernie wdzięczni za uwagi, a jakby nam pokazać to do stóp padniemy

 

 

I co? Jacy wspaniali są ludzie? Następnego dnia pan zadzwonił, gadał z moim mężem godzinę, opowiadał mu dlaczego ten projekt jest fantastyczny ale co w nim zmienić i zaprosił nas do siebie! Pojechaliśmy, okazało się że dom jest cudowny, jeszcze bardzo ładnie był wykończony (do architekta wnętrz kontakt wzięliśmy ) no i jeszcze z facetem gadaliśmy o rozwiązaniach itd. przez dobrych kilka godzin. Co więcej, ZAPROWADZIŁ nas do kolejnego domu, w Kwirynowie, który był na etapie instalacji i dał telefon do inwestorów. Umówiliśmy się z nimi na oglądanie znowu i dom miał w fantastyczny sposób powiększony salon (trochę nas martwiło że dom 230m pow. użytk. ma tylko 29m salon) do 40m! Oczywiście to zerżnęliśmy i jesteśmy wniebowzięci Mało tego: dali nam kontakt do ekipy, która budowała i im, i tamtemu panu Ludzie są fantastyczni!

 

 

Ekipa wprawdzie na początku marudziła że trzeci dom z tego samego projektu, jeszcze on jest strasznie skomplikowany i pracochłonny, no ale jakoś dało się ich namówić. No bo skoro poleceni dwukrotnie i jeszcze znają ten projekt na wylot to czy może być lepiej? Może, bo jeszcze chcieli od nas 70 tysi za stan surowy bez więźby (więźbę robi brat, też superrozchwytwany, ale się załatwi żeby miał czas, "będzie pan zadowolony"), a inne ekipy polecane krzyczały 120 tys (z więźbą)....

 

 

No i w lutym mieliśmy już zaklepaną superfantastyczną ekipę na lipiec (wtedy wg wyliczeń mieliśmy na luzie mieć już pozwolenie )

DorciaIQ

Szaro i minimalistycznie

PROJEKT

 

 

Projekty to ja już oglądałam od dawien dawna, w wyniku czego wszystkie wydawały mi się takie same i w ogóle na jedno kopyto Gwoli wyjaśnienia: nie podobają mi się nowoczesne domki (tzn. bywają nawet bardzo ładne, ale po prostu nie są w moim stylu), a jak nie nowoczesny to każdy "dworkowaty" albo stodoła... BTW - zupełnie nie mogę zrozumieć jednej rzeczy, może ktoś mi wyjaśni: dlaczego do cholery niektórzy architekci KOMPLETNIE nie potrafią sobie zrobić fajnej aranżacji, tylko walną ci taki widoczek z potwornie szafirowym dachem i niebieskimi oknami albo różowymi ścianami (proszę o wybaczenie wszystkich tych, którzy takie domy właśnie mają/budują , muszą zdawać sobie sprawę, że są oryginalni...) - przecież jak aranżacja jest fatalna, to każdy domek wygląda koszmarnie, niezależnie od tego, jak cudowny jest projekt...

 

 

W każdym razie któregoś razu na spacerze z mamą po naszych przyszłych okolicach trafiłyśmy na piękny dom, który od razu wyglądał inaczej niż wszystkie Właściciel okazał się strasznym gburem i nie chciał nam podać architekta (na jego obronę dodać należy, że zastał nas w środku No co, dom był w stanie surowym otwartym, zero ogrodzenia, zero kogokolwiek, a gość nam zarzucał że chciałyśmy mu pewnie wynieść pustaki!!! ), ale za parę tygodni powiesił tablicę, na którym nazwisko tego architekta umieścić musiał... No i tak znalazłyśmy kopalnię projektów niebanalnych, w których z miejsca się zakochaliśmy z K i jeden z nich wybraliśmy dla siebie: http://www.stylowydom.com.pl/projekty/dnw/dnw.html" rel="external nofollow">http://www.stylowydom.com.pl/projekty/dnw/dnw.html" rel="external nofollow">http://www.stylowydom.com.pl/projekty/dnw/dnw.html" rel="external nofollow">http://www.stylowydom.com.pl/projekty/dnw/dnw.html

 

 

Oczywiście nie to żeby był idealny, poprawek mieliśmy caaaaaaałe mnóstwo, od zmiany ustawienia począwszy (nasza działka ma wjazd od północy, ale ogród chcemy zrobić od południowego zachodu, w związku z czym standardowy układ: taras po przeciwnej stronie do wejścia nam nie pasował... Jak się już nauczę to zamieszczę jakieś zdjęcia), przez podpiwniczenie, zamknięcie pustki nad holem po przesunięcie ścian celem powiększenia salonu z 30 do 40m... ), ale i tak strasznie się nam podoba ten projekt.

 

 

Za projekt zapłaciliśmy z instalacjami 3.5 tys, za adaptację 5.5tysia. A adaptacja trwała 3 miechy (!!!) bo tyle było poprawek, które wychodziły jeszcze w trakcie i pani architekt, która ją robiła (autor projektu siedzi jedną nogą w USA i akurat właśnie na niej miał wtedy środek ciężkości ) powiedziała nam w końcu że w życiu by się jej nie podjęłą, gdyby wiedziała ile z tym będzie roboty...

DorciaIQ

Szaro i minimalistycznie

JAK TO SIĘ ZACZĘŁO...

 

 

Aby wypełnić pustkę czasu oczekiwania na PnB , postanowiłam rozpocząć prowadzenie dziennika. Ostatni raz pamiętnik prowadziłam w podstawówce, więc nie wiem czy nie wyjdzie z tego kompletna nuda...

 

 

To na początek o działce: 2 lata temu czyli rok po ślubie stwierdziliśmy z mężem (K) że to całkiem niegupi pomysł żeby się rozejrzeć za działką i kiedyśtam zacząć się budować. Z perspektywy wzrostu cen przez ten czas pomysł okazał się nawet bardzo niegupi

 

 

Ponieważ jedną z opcji (moją preferowaną, K - jedną z ) była budowa na osiedlu, na którym mieszkałam z rodzicami przez parę lat (po kiszeniu się przez lat 18 w 52-metrowym mieszkanku, w którym teraz się kisimy z małżem ), spytaliśmy z głupia frant lokalnego guru czy nie wie czy jakieś działki fajne są do sprzedania. Okazało się że owszem, działka się nam spodobała i... zdecydowaliśmy się na nią nie oglądając ŻADNEJ INNEJ działki!!! Dziwne? Pewnie tak, zważywszy jak K marzył o działce koło lasu, a poddał się praktycznie bez walki Chyba uznał za wystarczającą odległość od domu moich rodziców: dzieciaków (jak już się jakieś w kapuście znajdzie ) popilnują w razie co, ale w kapciach znienacka nie wpadną

 

 

Wszystko pięknie, ale trudności poczęły wypełzać jak karaluchy ze ssypu (sorry za takie blokowe asocjacje ) bo:

 

a. właścicielki to dwie siostry - stare panny - byłe nauczycielki, nie muszę więc chyba tłumaczyć długości ich procesu decyzyjnego, skłonności do robienia ze wszystkiego problemu oraz generalnego bania się czegokolwiek

 

b. działka nie miała księgi wieczystej - zagubiona w czasie wojny i trzeba było odtwarzać (ustawowy czas trwania procesu: 3 miesiące, realia: łojezu i jeszcze trochę )

 

c. działkę trzeba było sparcelować, co oczywiście też dwóch dni nie trwa...

 

 

W efekcie umowę (ustną ) zawarliśmy gdzieś w połowie 2006 i wtedy ustaliliśmy cenę, a akt notarialny podpisaliśmy w grudniu 2007. To był deal życia: cena zniżkowa z odroczonym terminem płatności o półtora roku superinflacji w nieruchomościach

 

 

No i wtedy jeszcze wydawało nam się, że budowę rozpoczniemy na wiosnę... Coż za naiwność



×
×
  • Dodaj nową pozycję...