Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    34
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    133

Entries in this blog

bowess

Kokosz Eko Doroty i Piotrka

Czas pokazać Kokosza w wersji teoretycznej. Nasz będzie wyglądał bardzo podobnie, choć elewacja raczej nie będzie śnieżnobiała, ale przełamana jakimś kolorkiem z palety neutralnych barw.

 

http://www.archeton.net/RESOURCES/WIDOKI/kokosz_eko/kokosz_eko-740-a0-l.jpg" rel="external nofollow">http://www.archeton.net/RESOURCES/WIDOKI/kokosz_eko/kokosz_eko-740-a0-l.jpg

 

Na razie, widząc surowe wnętrza jestem na etapie pełnego zadowolenia z wybranego projektu. Wprawdzie jest znacznie mniejszy od przeciętnego budowanego w okolicy domu (przeważają ciągle dość duże domy z garażem wysuniętym do przodu i dachem czterospadowym), ale dla nas w zupełności wystarczy. Ma możliwość odłożenia wykończenia poddasza w czasie, gdyby bardzo nam zależało na szybszej przeprowadzce, ale myślę, że spokojnie wykończymy całość. Kto wie, może nawet będzie nas stać na materiały z wyższej półki, dzięki temu, że nie będziemy ich potrzebować dużo.

 

Wychodzimy z założenia, że niekoniecznie jest to nasz ostatni dom, więc po prostu uczymy się budowania i konfrontujemy nasze rzeczywiste potrzeby z niepraktycznymi marzeniami.

bowess

Kokosz Eko Doroty i Piotrka

Wczesną wiosną kupiliśmy drewno na wywiązkę - kosztowało 4300zł. Spokojnie sobie doschło już u nas na działce.

 

Po zakończeniu murowania i rozliczeniu finansów zdecydowaliśmy się samodzielnie zmontować drewnianą konstrukcję dachu i zrobić pełne deskowanie - zaoszczędzić na cieślach, a zaprosić dopiero dekarzy. Wszystko zostało rozmierzone i poprzycinane na ziemi i tu znowu doświadczeniem w robotach drzewnych błysnął mój tata. Wyszło bardzo ładnie i równo.

 

Ponieważ z ofertami zgłaszali się do nas na budowę różni fachowcy, to mieliśmy trochę rozeznania co do cen, oczekiwań i możliwości różnych firm. Zaczęliśmy poszukiwania dekarzy, zamówiłam dachówkę Grecką Braasa i okna połaciowe.

Materiały do pokrycia kosztowały 7600zł z ławami i innymi akcesoriami.

 

Z oknami postanowiliśmy zaryzykować - kupiliśmy Okpol - 5 drewnianych, 1 pcv do łazienki i wyłaz za 5124zł. Na razie wszystko jest ok, a dekarze też stwierdzili, że w porządku okienka.

 

Ponieważ zrobiłam co trzeba w picassie, czas na pierwsze zdjęcia. Głębokie archiwum - wrzesień 2007. Nasz kawałek ziemi. Jeszcze wtedy "w stepie szerokim", dziś domy powyrastały w sąsiedztwie.

 

http://lh5.ggpht.com/_k6v1AEHoR7M/St2xhiQx96I/AAAAAAAAAHw/80EDm_WILpw/dzialka%20037.jpg" rel="external nofollow">http://lh5.ggpht.com/_k6v1AEHoR7M/St2xhiQx96I/AAAAAAAAAHw/80EDm_WILpw/dzialka%20037.jpg

 

Powyżej widok na północny wschód. Poniżej na zachód - taśmą ogrodził się sąsiad, sosenki nasze.

 

http://lh3.ggpht.com/_k6v1AEHoR7M/St2xihZTCKI/AAAAAAAAAH0/v0com-EcKL8/dzialka%20053.jpg" rel="external nofollow">http://lh3.ggpht.com/_k6v1AEHoR7M/St2xihZTCKI/AAAAAAAAAH0/v0com-EcKL8/dzialka%20053.jpg

bowess

Kokosz Eko Doroty i Piotrka

To teraz trochę tegorocznych akcji.

 

 


Od wiosny zaczęliśmy murowanie. Silikaty z Teodorów kupiliśmy już w listopadzie i czekały sobie na paletach. Jesteśmy zadowoleni z wyboru materiału - jest solidny, odporny na warunki atmosferyczne, twardy, cichy. Jedyny minus to waga, która przy murowaniu jest bardzo odczuwalna w kręgosłupie, ale skądś ta wytrzymałość materiału musi się brać.

 

 


Głównym murarzem był mój tata - chwilowo bezrobotny, a pomocnikiem mąż, który wykorzystał większość urlopu na murowanie właśnie. Nie szło szybko, ale systematycznie posuwaliśmy całość do przodu. Teraz murarze doczekali się pochwały, od pana robiącego pomiary pod okna - stwierdził, że wyjątkowo równe otwory wszystkie są - rzadko mu się takie trafiają.

 

 


Murowaliśmy na zaprawę tradycyjną, którą robiliśmy sami - kupa piachu, stara wanna z wapnem i cement zmagazynowany w szopie.

 

 


Zbrojenia nadproży, belek konstrukcyjnych i stropu też zrobiliśmy sami. Zużyliśmy wielki kłąb drutu, który zakupił jeszcze mój dziadek (przed bodaj 30 laty). Mieliśmy trochę pięknych prętów pochodzących z demolki starych słupów betonowych, więc do dokupienia było zaledwie 200 kg żebrowanej szóstki za 540zł.

 

 


Szalunek pod strop i zbrojenie wyszło przepięknie - myślę, że tata spokojnie mógłby zatrudnić się w firmie budowlanej jako zbrojarz.

 

 


cdn.

bowess

Kokosz Eko Doroty i Piotrka

Czas na wpis po bardzo długiej przerwie.

 

 


Od czterech miesięcy jest z nami Asia, która jest kochanym, ale bardzo czasożernym bąblem. Teraz śpi, więc coś wpiszę, żeby nadrobić zaniedbany mocno dziennik.

 

 


Od wiosny na budowie zaszły ogromne postępy. Z zagadnień archiwalnych powiem tylko, że poprzednią zimę przeczekaliśmy ze stanem zero - mąż i mój tata wykonali fundamenty i tzw. chudziaka. Wyróżniliśmy się trochę z fundamentami, bo najpierw wylaliśmy ławę w grunt wyłożony folią, a potem ściany fundamentowe w szalunek. Zbrojenie wykonaliśmy sami - jak dobrze mieć tatę, który właściwie wszystko umie, wie, albo widział jak się to robi i chętnie spróbuje.

 

 


Muszę pomyśleć nad dodawaniem zdjęć - byłoby bardziej atrakcyjnie. Chyba wrzucę co trzeba na picassę i będzie łatwo i wygodnie.

 

 


Od początku mamy też szopo - altanę stanowiącą zaplecze budowy. A że nie lubimy brzydkich prowizorek, to całkiem zgrabne to nasze zaplecze. Oczywiście jest to konstrukcja zrealizowana we własnym zakresie z płyt betonowych i zmyślnego szkieletu spawanego + blaszany daszek (w który tłucze deszcz ).

bowess

Dostałam wycenę kominów. Właściwie komin jest jeden, ale składa się z dwóch systemowych schiedli.

 

Schiedel QUADRO Ř 14 (36x36cm) 8,33 m.wys. – 3800 zł brutto - na zamówienie – czas realizacji około 2 tygodnie

Schiedel RONDO PLUS Ř 18 + W (36x50cm) 8,33 m.wys. - 3400 zł brutto - dostępny „od ręki”

 

Nie wiem, czy to drogo, czy tanio. Szczerze mówiąc liczyłam na potanienie różnych materiałów z racji tego, że podobno jest kryzys. Przy okazji dopytałam też o pręty Ř 6 żebrowane – 2,70 zł brutto za kilogram. Stanieją, czy nie?

 

Ja się nie nadaję na jasnowidza. Wolę się podowiadywać w innych placówkach handlu.

bowess

Dziś w archiwaliach papierologia i płotek.

 

Trwało wszystko dość długo, bo od zakupu projektu w lutym do pozwolenia na budowę na koniec sierpnia. Właściwie to nie mieliśmy jakiegoś ciśnienia na załatwianie i tak to wszystko powoli szło. A to pojechałam sobie do Oleśnicy załatwić warunki przyłącza w EnergiiPro, a to w jakiś dzień dla mnie wolny, a dla innych roboczy wykonałam wypad do Urzędu Miasta i Gminy. Panią architekt znalazłam w Panoramie Firm i pod jej kierunkiem spokojnie kolekcjonowałam kolejne papiery i pieczątki.

 

W międzyczasie ogrodziliśmy działkę, bo sarny i zające ogryzały drzewka. Ogrodzenie mamy betonowo-drewniane: dość szeroki słupek w cegiełkę, płyta 25 cm od dołu też w cegiełkowy wzorek, na płycie coś w stylu daszku (okapu) no i przęsła drewniane. Drewniane elementy zrobiliśmy sami - tata ma piłę i chęci do tego typu twórczości. Impregnowane wszystko było najpierw drewnochronem bezbarwnym, a później w kolorze pinii. Zgłosiłam budowę płotu w starostwie i jakoś na początku marca 2008 montowaliśmy to cudo. Tak sobie myślę, że zdążyłam już zapomnieć, ile było tych przęseł do ustawienia. Działka ma 140 metrów obwodu, czyli przęseł było pewnie około 60. Materiały kosztowały około 4 tysięcy złotych, więc uważam, że niedużo, a płot jest solidny i wygląda o.k.

 

Do papierów potrzebny był tez geodeta. Trafiłam na wyjątkowo sympatycznego pana, z którym mapki do celów projektowych załatwiłam przez telefon. Nie spotkaliśmy się wtedy, bo 450 złotych za usługę przelałam panu na konto, a mapki dostarczył bezpośrednio do pani architekt. Widzieliśmy się dopiero przy wytyczaniu domu, co kosztowało tyle samo.

 

Warunki przyłączy nie były trudne w uzyskaniu, najdłużej czekałam na uzgodnienie zjazdu z drogi gminnej, trochę też trwało zdobycie pisma, że działki nie trzeba wyłączać z produkcji rolnej, a pismo takowe musi być załączone do pozwolenia na budowę. Jak to teraz piszę, to widzę absurd tej sytuacji, ale wtedy miałam chyba lepsze nastawienie - nie wnikałam, tylko załatwiałam pieczątki.

 

Samo pozwolenie też nie poszło szybko, bo w związku ze zmianą przepisów, trzeba było odebrać dokumentację ze starostwa i dostawić pieczątki inżynierów adaptujących instalacje, choć nie były wcale zmieniane.

 

Nie przygotowałam się do pisania dziennika - wszystkie pozwolenia, rachunki i inne cuda mam w Twardogórze, więc brakuje mi konkretnych dat i kwot. Muszę liczyć na własną pamięć.

 

Pozwolenie odebrałam pod koniec sierpnia. Wizytowałam też wtedy Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków, gdzie należało zgłosić rozpoczęcie prac ziemnych, bo teren podlega ochronie archeologicznej. Zgłosiłam, nic nie znalazłam, archeolog się nie stawił, ale pismo opieczętowane mam.

bowess

Skąd się wziął Kokosz?

 

Punktem wyjścia było oglądanie projektów, gdzie tylko się dało. Koncepcje były różne, ale zakup działki zdecydował ostatecznie o kierunku poszukiwań.

 

Działka jest narożna i zorientowana tak, że wejście i front domu mogły być skierowane na południowy wschód lub północny wschód. Wybraliśmy drugą opcję i szukaliśmy domu, który byłby dobrze dopasowany do stron świata. Wielkość od początku była ustalona na jakieś sto parę metrów. Dom bez garażu w bryle, łatwy do ogrzania i nieskomplikowany w budowie.

 

Zaczęliśmy szukać czegoś w stylu poniemieckich domów w miasteczku - prostego i z dwuspadowym dachem. Wprawdzie warunki zabudowy w gminie są bardzo liberalne i na naszym osiedlu jest właściwie wszystko, co można sobie wymarzyć, ale my chyba jesteśmy mniej liberalni. Od początku staraliśmy się też realnie oceniać nasze możliwości finansowe.

 

I co? I słabo. Pomimo wręcz szalonej liczby projektów gotowych, trudno znaleźć coś odpowiedniego, kiedy dokładnie ustali się swoje oczekiwania. Miałam taki dokument z linkami do projektów, które z grubsza pasowały do naszego schematu, ale było w nim bodajże dziewięć linków - cztery do projektów spełniających kryteria i pięć do projektów z jakimś "ale".

 

Po analizie, wyobrażaniu sobie, dyskusjach o tym, co może nas wkurzać w kolejnych domach, a co jest fajne, zdecydowaliśmy się na zakup Kokosza Eko z Archetonu.

 

I już. Mamy Kokosza. To będzie nasz dom.

bowess

Sobota na działce.

 

Pogoda sprzyjała, a na obróbkę czekała spora sterta drewna z lasu. Drewno zostało kupione na stemple, które może już za miesiąc lub dwa będą niezbędnie potrzebne, bo strop ma być monolityczny żelbetowy.

 

Przywozem drewna zajął się tata, który nie musi brać urlopu na tego typu akcje, a nie można z lasu wywozić zakupionych dóbr w soboty. Tak więc pnie zostały przywleczone na działkę ciągnikiem i czekały na ładny dzień zdatny do obróbki.

 

A po co obróbka? A po to, żeby coś, co w lesie kupuje się jako jakieś tam gorsze (na zrębki, czy jakoś), dzięki nakładowi pracy własnej przerobić na stemple, które są już droższe, bo kosztują 5 złotych za sztukę. Kupiliśmy 3,7 kubika drew po 100 złotych za kubik plus 100 złotych dla pana traktorzysty. Mieliśmy nadzieję, że wyjdzie nam 120 stempli i nieco drewna opałowego, a wyszło stempli 160 i jeszcze sporo resztek. Trochę w tym szczęścia, że w tej kupie drewna było dużo prostych pni, a trochę umiejętności sprawnego wykorzystania piły łańcuchowej, tak, że z wielu kłód udało się porobić po dwa stemple.

 

Słonko przygrzewało, cięte drewno pachniało - fajnie było.

bowess

Patrząc na błyskawicznie topniejący śnieg, postanowiłam założyć dziennik budowy.

 

 


Decyzja o zakupie działki i budowie domu zapadła już dawno, dlatego pozwolę sobie na początku trochę powspominać, a później, kiedy ruszą prace przy budowie, będzie więcej aktualności.

 

 


Budujemy Kokosza Eko z Archetonu. Wprowadziliśmy tylko jedną zmianę - okno pokoju na parterze z elewacji bocznej trafiło na frontową.

 

 


Na początek coś z kategorii archiwalia - jak to się stało, że mamy działkę :)

 

 


Poszukiwania działki zaczęliśmy w roku 2006. Właściwie to nie mieliśmy wówczas żadnej konkretnej wizji (ani gotówki na zakup). Ze względu na ceny zdecydowanie niższe od wrocławskich i znajomość terenu, szukaliśmy głównie w moim rodzinnym miasteczku. Oglądaliśmy zarówno rozpoczęte budowy, puste działki, jak i domy do remontu. Najwyraźniej jednak nie były nam one pisane. Od początku 2007 roku zaczęliśmy śledzić oferty działek sprzedawanych przez gminę.

 

 


Odwiedziliśmy gminę, obejrzeliśmy sobie mapę nowego osiedla i zostaliśmy poinformowani, że działki, które nie są pokolorowane (a było ich całkiem sporo) będą sprzedawane na kolejnych przetargach, a planuje się je organizować co miesiąc lub dwa. Należy po prostu przystąpić do przetargu, kiedy sprzedawana będzie interesująca nas działka. Rozważaliśmy najpierw działkę tanią i małą (6 arów z kawałkiem) - zniechęcił nas transformator w bezpośrednim sąsiedztwie. Później pod uwagę brana była działka dziewięcioarowa, ale trochę wąska. Ostatecznie stanęliśmy do przetargu w lipcu - wpłaciliśmy wadium na dwie działki, obie po około 10 arów, ale ponieważ ustaliliśmy sobie limit finansowy, nie udało nam się nic kupić. Przy okazji podnieśliśmy cenę zakupu naszym konkurentom i przyszłym sąsiadom, bo jednak chwilę licytowaliśmy. :)

 

 


Następny przetarg ogłoszono na wrzesień i tu postanowiliśmy zagrać już zupełnie inaczej. Ponieważ wystawiono działki przy jednej ulicy i właściwie wszystkie do zaakceptowania, wpłaciliśmy wadium na każdą z nich. Tym oto sposobem nabyliśmy działkę prawie dwunastoarową postępując o 1% od ceny wywoławczej - konkurentów do niej nie mieliśmy, co trochę nas zdziwiło, bo była to działka nieco większa od pozostałych i narożna, co dawało więcej możliwości w sposobie zagospodarowania. Na przetargu poznaliśmy naszego sąsiada, który również stał się szczęśliwym posiadaczem działki bez podbijania ceny przez konkurentów. Uatrakcyjnieniem przetargu była ostra licytacja pomiędzy trojgiem chętnych na jedną z działek - tu cena poszła w górę o kilkanaście tysięcy.

 

 


Z atrakcji zapewnionych przez gminę było jeszcze zwiedzanie działki w towarzystwie geodety oraz spotkanie u notariusza. Tym oto sposobem staliśmy się właścicielami pięknej działki i mogliśmy zacząć wyobrażać sobie przyszły dom, ale to już zupełnie inna historia.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...