Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    277
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    327

Entries in this blog

Anna Wiśniewska

Kontakty w salonie, wiatrołapie, gospodarczym, hallu i łazience zamontowane. To wiąże się też z tym, że w domu pojawiło się światło i już nie trzeba chodzić np. myć zęby z halogenem w garści

 

 


Legrad Suno wygląda pięknie. W pokojach kremowo- kakaowy a w wiatrołapie i hallu kremowo- szampański.

 

 


Muszę zrobić kilka fotek oświetlenia Eleganckie żarówy z firmy o mało eleganckiej nazwie wiszą u sufitu, a na ścianach zawadiacko stoją do góry robiąc za kinkiety

 

 


Znaleźliśmy też sposób na upaćkane farbą i innymi cholerstwami ramy okienne- Atlas Shop (albo Szop ). Schodzi po nim fuga, schodzi elegancko i farba szorowalna. A plastikom nie szkodzi na szczęście. Kamień spdł mi z serca bo już oczami wyobraźni widziałam zasłonięte czym się da okna, których nie daje się nigdy doczyścić

 

 


Dość już mam folii na oknach. Ja chcę roletki!

 


Tak gdzieś za tydzień zawisną najpewniej

Anna Wiśniewska

Dziś montaż kontaktów. Kabelki wystające z dziur w ścianach przestaną straszyć

 


Oficjalnie mogę tu napisać, że jestem strasznie dumną z mojego męża, że potrafił wymyślić i fizycznie pozakładać całą instalację elektryczną w naszym domu. Znajomy elektryk się pod jego projektem i wykonaniem podbił bez oporów, nie dlatego, że jest znajomy, tylko dlatego, że robota została zrobiona doskonale. Gdy czytam inne dzienniki, widzę ile kasy w ten sposób zaoszczędziliśmy i autentyczna duma mnie rozpiera. No dobra, koniec tego słodzenia

 

 


Ostatnie trzy noce spędzilismy z mężusiem w naszym domu. I już raczej aż do przeprowadzki (a i potem też rzecz jasna ) będziemy tam spać, bo strach zostawiać to wszystko bez opieki.

 


Wczoraj zaszaleliśmy na wzór amerykańskich romansideł- rozpaliliśmy w kominku i usadowiliśmy się przed nim na podłodze z ajerkoniaczkiem

 

 


Weekend upłynął mi pod znakiem sprzątania. Wyszorowałam zapaćkane fugą kafelki wkoło kominka- rewelacyjny środek Atlas Shop (albo Szop). Jeszcze tylko podłoga w kuchni i wiatrołapie tego zabiegu wymaga Ale to chyba po ustawieniu mebli, co zakryją tego nie będę musiała skrobać

 


Zaczęłam też myć okna- wszystkie trzy tarasowe i łazienkowe. Dziś - jeśli pogoda pozwoli, bo właśnie uroczo leje- zabiorę się za następne. To pierwsze mycie okien, bo Bartek zawsze powtarzał, że kurz na oknach to takie naturalne firanki Nawet nie wiedziałam, ze będzie taaaka różnica. Ale się cieszę- to już dom prawie mieszkalny, nie budowa

 

 


Zasadziłam też sobie kwiatka w ślicznej donicy- niebieskiej z dekorem "listkowym"- i postawiłam na parkiecie w salonie. I zrobiło się domowo

 

 


Bartek bohatersko wypróbował kabinę prysznicową. Bohatersko, bo nie mamy jeszcze ciepłej wody Potem stwierdził, że już nie musi pić kawy, bo adrenalinka mu skoczyła na cały dzień

 

 


Za chwilę czeka mnie wizyta w starostwie. Muszę wyciągnąć formularze i druki do zgłoszenia budowy wewnętrznej instalacji gazowej- paranoja z tymi formalnościami. Ja po prostu chcę podłączyć w domu gaz!

Anna Wiśniewska

Piękna kabina prysznicowa z grafitowym szkłem stanęła wczoraj w łazience na brodziku. Wszyscy się zachwycają, a ja jej jeszcze nawet nie widziałam , bo po dopilotowaniu jej do Konikowa ruszyłam do sklepów w celach mierzenia i liczenia rolet bambusowych. Tańszej osłony na okna chyba nie ma Komplet na cały dół z NOMI wyniesie 300 zł. Żaluzje drewniane (które będę miała, choćby nie wiem co!), nabędziemy gdy już rozwiniemy skrzydła w karierach zawodowych

 

 


A bambuski i tak zawsze bardzo mi się podobały, więc zaraz po pierwszym polecę je zamówić

 

 


Parkiet w salonie leży już w całości, położony jest już też ten kawałek w hallu, który znajduje się przed kurtyną Czyli co? Czyli koniec z podłogami na razie chyba Jeszcze tylko listwy, gaz, te żaluzje, kontakty (mają być na poczatku przyszłego tygodnia) i już.

 

 


To już?!

 


O matko!!!

Anna Wiśniewska

Parkiet w salonie jest już ułożony w 7/8

 


Został już tylko z metr kwadratowy (no, może troszkę więcej) przy przejściu z salonu do klatki schodowej (przecież to nawet nie przypomina klatki , to czemu ja to tak nazywam? ).

 


Stwierdzam, że cherry na podłodze podoba mi się ogromnie

 


Listwy przyścienne mamy, cały komplet na wszystkie pomieszczenia, tylko na początek musimy obejść się bez listew łączących parkiet z kafelkami. czemu to cholerstwo takie drogie? Ani w tym, ani w przyszłym miesiącu niestety jeszcze ich nie nabędziemy raczej. Siła wyższa

 

 


Dziś na budowę przyjedzie kabina z garażu. Będę ją pilotować I łazienka już będzie w komplecie. Oprócz wieszaczków i innych podobnych pierdółek, o których ilości nawet boję się myśleć.

 

 


Bawiłam się wczoraj z zabezpieczaniem góry. Odbyło się to poprzez rozwieszanie foliowych kurtyn, rozkłdanie wykładzin foliowych i materiałowych- a wszystko to, by pracując z gipsem, gładziami i innymi "brudnymi materiałami" na górze, nie uszkodzić i nie zasypać piachem i kurzem tego parkietu i pomalowanych już ścian.

 


Liczę na wysoką skuteczność tych wszystkich zabezpieczeń

 

 


Bartek przytwierdził zamek do furtki. Otwiera się już teraz (furtka, nie bartek) tylko do wewnątrz. Koniec z przejściem saloonowym No i zamyka się kulturalnie- na zamek, nie na sznurek

 

 


Chwasty zdecydowanie marnieją i suszą się. Hurrra!

Anna Wiśniewska

Dziś w nocy spałam po raz pierwszy w MOIM DOMU

 


Kąpieli zażyłam wcześniej ale zęby już umyłam U SIEBIE

 


Powiem jedno- to fantastyczne uczucie!

 

 


Parkiet w salonie jest już położony do połowy. Bartek z ojcem się wczoraj zawzięli i tłuki dechy do 23. Przepieknie wygląda ta wiśnia / czereśnia / cherry. I ułożona na podłodze wcale nie wydaje się czerwonawa, tak jak to było w pudełkach

 


Dziś już pewnie po powrocie kten parkiet skończą. Potem tylko listwy, kontakty i gniazdka- będą na początku przyszłego tygodnia, zamontowanie kuchni i finiszujemy! Oczywiście tylko w sensie przeprowadzki, bo do zrobienia cały czas jest mnóstwo- na przykład całe poddasze i klatka schodowa, o schodach nie wspominając

 

 


Jak pisałam wcześniej, zrzekliśmy się wczoraj udziału w drodze na rzecz gminy. Ale mi z tego powodu lekko na duszy! Za 230 zł mamy spokój do końca życia!

Anna Wiśniewska

Wczoraj nastąpiły prace koncepcyjne. Teść ze szwagrem wraz z moim i Bartka komentowaniem i poradami poukładali sobie kolejność kładzenia parkietu w salonie. Tu jest mała trudność, gdyż to akurat pomieszczenie ma załamania, skosy, przejścia i takie tam inne duperele, typu wykończenie wkoło kominka. Tu już im się tak nie uda, jak to miało miejsce przy sypialni Bartek za pomoca swojego ukochanego narzędzia- flexa (którym robi wszystko- prawie ze kanapki na kolację tym kroi ) wyrównał krzywizny w krawędziach terakoty na podłodze w kuchni i przy kominku. Na tym prace przygotowawcze skończyliśmy

 

 


No ale najważniejsze, że jest koncepcja, wiadomo skąd dokąd, gdzie zaczynać i gdzie kończyć. Teraz już tylko gruntowanie podłogi i potem samo kładzenie dech. Nastąpi to pewnie pojutrze (mały pośłizg niestety ), z powodu jutrzejszej wyprawy całodziennej teścia i męża do stolicy województwa.

 


Wierzę teściowi, który obiecał, że do końca tego tygodnia parkiet w salonie będzie leżał już w całości

 

 


Chwasty padają. Kurczą się, bledną, kładą się na ziemię. Cudnie!

 


Najbardziej odporne są stokrotki (ponoć są to rumianki- fakt, jakoś tak podobnie pachną ) ale w końcu i one znikną- mam nadzieję

 

 


Mam już za soba rozciąganie drzewek

 


Podpatrzyłam u ciotki, wypytałam o szczegóły i zabrałam się do pracy. Siekierką sporządziłam sobie odpowiednie paliki, sznureczkiem eleganckim zielonym podwiązałm gałęzie i w efekcie moja wisienka rozrasta się pieknie na boki (a gałęzi ma że ho ho!) a jedna z grusz rozchyliła swoje dwa konary (oba główne) na dwie strony. Dumna jestem z siebie prawie jak Bartek po skoszeniu trawnika po raz pierwszy

Anna Wiśniewska

I jaka szkoda, że weekend już się skończył

 


Nawet u nas był piękny- gorący i słoneczny. Piegi na nosie można było ożywić wylegując się na tarasie, co też zrobiłam

 

 


W piątek pomalowałam dechy na bramie i furtkach, a teść ze szwagrem położyli parkiet- buk parzony w sypialni. Udało im się skubańcom, bo nic nie musieli przycinać. Szerokość pokoju jest dokładnie taka jak długość dech plus dwa- trzy cm. Czyli akurat Bartek dojechał do nich koło 22, po powrocie z pracy , z zamiarem dyrygowania, a tu już wszystko skończone

 


Chwasty na trawniku dostały już swoją porcję "denawozu" i systematycznie chylą czoła ku ziemi. Wyglądają smętnie i to chyba dobrze

 

 


W sobotę zebrała się nas w Konikowie całkiem spora grupka i jak się wzięliśmy do pracy, to efekt od razu widać. Ja skończyłam pielić i wysypywać trocinami żywopłot, moja mama wyczyściła elegancko wszystkie parapety zewnętrzne a teściowie i szwagier buszowali w środku domu. Teściowa malowała hall na miodkowo a teść gładził wszędzie tam, gdzie jeszcze się tego domagała powierzchnia ściany Po południu dojechał do nas jeszcze Bartek i on wziął się za wykładanie sufitów poddasza kartonami. Całkiem nieźle mu to idzie, może przed jesienią będzie gotowe i poddasze

 


Z ważnych rzeczy- złożyliśmy zamówienie na kontakty i gniazda Legranda- na cały dom. Po skompletowaniu całości pan w sklepie ma się do nas odezwać, żebyśmy mogli odebrać wszystko na raz, bez dojeżdżania po pojedyncze sztuki. To będzie spory wydatek, ale chyba jeden z ostatnich.

 

 


W niedzielę też nie próżnowaliśmy. Efekt- mamy już prawie łazienkę! W zasadzie nie ma w niej jeszcze tylko kabiny i ciepłej wody

 


Plan na najbliższe dwa dni- położenie parkietu w salonie. I to będzie w sumie prawie finisz...

 

 


Dołożyłam zdjęcia do albumu. Brama wjazdowa, łazienka, miodkowe sciany w wiatrołapie i jeden widoczek ogólny. Ponazywałam te zdjęcia zamiast nadać im numerki porządkowe więc się trochę porozjeżdżały po całym albumie. Za niedogodności przepraszam

Anna Wiśniewska

Nawet nie wiecie jak się cieszę, że już jutro weekend

 


I pogoda ma być nie najgorsza

 

 


Weszliśmy wczoraj z Bartkiem do domku i przeżyliśmy mały szok. Wiatrołap jest już miodowy! Wyszedł przepiękny- ciepły, głęboki kolor soczystego miodu A malowanie było dopiero jeden raz. Myślę, że jeszcze raz i będzie gładziutko

 

 


Mszyce zaatakowały mi porzeczkę wieć przeprowadziłam akcję pryskającą- wykorzystując godzinkę bez deszczu i wiatru.

 


Dziś może się uda opryskać trawnik świństwem przeciw chwastom a za parę dni skosić. Mamy już dość prześlicznych białych kwiatków stokrotek, które nie wiadomo kiedy i jak upstrzyły nam cały trawnik Podobno kwiaty stokrotki i koniczyny umieją się dostosować do środowiska do tego stopnia, że na angielskich trawnikach kwitną na łodyżce sięgającej zaledwie parę milimetrów Mam nadzieję, ze u nas nie będą tej sztuczki próbowały

 

 


Bartek z bratem zamontowali wczoraj dechy na bramie. Myślę, że czas by to cudo sfotografować i Wam pokazać Z brakujących rzeczy przy płocie zostały już tylko klamki do furtek, a cała reszta gotowa No- oprócz mechanizmu automatycznego, ale to może później

Anna Wiśniewska

Deszcz bębni o szyby (jak co dzień), za oknem ciemne chmurzysko (jak co dzień) a ja wspominam (przy kubku kawy, udając, że przeglądam pocztę elektorniczną) wczorajszy wieczór w Konikowie.

 

 


Bartek zawziął się, żeby skończyć mocowanie karton-gipsów na suficie nad klatką schodową. Troszkę mu w tym pomagałam i udało się Ale muszę przyznać, że wsponanie się po konstrukcji z desek, drabiny i palet po polbruku do najłatwiejszych sportów nie należy

 

 


Zawzięłąm się też w sobie i powoli, szmatkami trzema, mleczkiem do czyszczenia i własnymi paznokciami wyszorowałam 1/2 powierzchni glazury w gospodarczym. Zacieki z fug, cementu i innego badziewia pod naciskiem mojego zacięcia ustąpiły

 

 


Coby nie mówić, takie szorowanie, pucowania, mycie i inne przyjemne czynnosci domowe wykonywane we własnym domu- przygotowujące go do zamieszkania to bardzo twórcza i satysfakcjonująca praca. I mówię to serio

 

 


Dziś chyba przerwa w tym sprzątaniu, niestety. Mamy inne obowiązki ale od jutra ja chyba stamtąd nie wyjdę. Nawet jak leje i jest ponuro, szaro i dołująco, tam jest mi najlepiej na świecie. To chyba jest miłość

Anna Wiśniewska

Jesteśmy umówieni z notariuszem na 20 lipca. I potem już święty spokój. Rozumiem tych ludzi, którzy nie oddadzą swojego kawałka drogi teraz gminie, bo trzeba ją (ziemię, nie gminę) przekwalifikować i wyłączyć z produkcji, a gdyby mieli czekać z tym na decyzje gminne to prędzej by ich krew zalała więc załatwiają sami, ale z drugiej strony są tacy jak my- którzy nic z tamtym kawałem drogi nie mając wspólnego musieliby się układać, dogadywać i wyciągać z kieszeni pieniądze za każdym razem. Rozumiem tamtą stronę i oczekuję, że ona zrozumie mnie

 

 


Teściu wczoraj elegancko wyszlifował wiatrołap. Aż miło było patrzeć, jak sobie przygotował miejsce pracy. Na dziś zaplanowane drugie malowanie łazienki

 

 


Od czwartku będę już punktualnie wychodziła z pracy więc z nadzorcy zamienię się też w robotnika

 

 


Skalniak kwitnie i rozrasta się jak szalony. Widać służą mu te deszcze

Anna Wiśniewska

Oj, długa przerwa w pisaniu mi wyszła, ale nic nie poradzę na wszechwładną siłę wyższą

 

 


Działeczka cały czas, prawie codziennie nam się podlewa. I już sama nie wiem, czy to dobrze czy źle Podejrzewam, że jednak troszkę słońca też by się jej przydało.

 

 


Nasze obecne prace to dłubanina. Krzysiu zostawił sporo niedoróbek i my się teraz tym zajmujemy, niestety Gdzieś tam doszlifować, pomalować, załatać dziury. Ale już widać koniec.

 

 


Biały montaż zakładamy w łazience już lada dzień. Moze nawet jutro, bo dziś malujemyściany nad kafelkami. Gospodarczy już prawie gotowy- ściany pomalowane, przy kontaktach zafugowane, prawie można tam spać

 

 


Żywopłot cały elegancko wypielony, wysypany trocinami. Można już też sypać mieloną korę

 

 


Brama ma już zamek. Już nie tak łatwo podejść i otworzyć. Trzeba znać sposób

 

 


Deski barlineckie leżą jeszcze u teściów ale już aż podskakują, żeby je polożyć u nas na podłogach Przewiduję, że stanie się to w tym tygodniu, przynajmniej w przypadku sypialni

 

 


I tak się męczymy i wykańczamy wszyscy nawzajem

 


Oby to trwało już jak najkrócej!

 

 


Prawie zapomniałam o najważniejszym

 


Uzgodniwszy z sąsiadami z naprzeciwka stan prawny i możliwości, jakie daje nasze polskie prawo, zdecydowaliśmy się zrzec naszego udziału w drodze na rzecz gminy. Sąsiedzi robią to dokładnie dziś, my się dziś umawiamy z notariuszem na konkretny termin. Zapłacić i tak trzeba, czy to za notariusza, czy potem za wszelkie zmiany związane z tą upierdliwą drogą, którą trzeba przekwalifikować, bo jedna jej część to ziemia klasy III a druga- klasy IV. W dodatku, żeby sąsiedzi dostali pozwolenia na budowę, muszą tę drogę wyłączyć z produkcji rolniczej, bo to jeszcze nie zrobione. Chrzanić ten bałagan! Niech się gmina martwi i szarpie!

Anna Wiśniewska

W sypialni mimo braku podłogi mamy już łóżko

 


No i zacznie się sypianie na budowie po uprzedniej kąpieli w domu

 

 


Wczoraj wypieliłam trzy przęsła

 


Bartek przyszedł do mnie zobaczyć moją pracę i chyba był pod wielkim wrażeniem, że jego żonka jest zdolna do takiej dłubaniny Mam jeszcze troszkę pola do popisu bo żywopłotu do wypielenia po obwodzie będzie ze 150 m

 


Ręka dziś boli mniej niż po sobocie. Do wszystkiego jak widać można się przyzwyczaić

 

 


Wczoraj mój mąż z ojcem swoim zaczęli robić sufit nad klatką schodową. Chcielibyśmy przed położeniem parkietu w korytarzyku pomalować i tam ściany i sufit, a tu sufit nie zrobiony- klimaty kosmiczne w nim panują, wszytsko oplata srebrna folia Stąd decyzja o położeniu tam karton- gipsów.

 

 


Nasze schody budowlane, które cięliśmy i zbijaliśmy we dwójkę zostaną porządnie oszlifowane, pomalowane lakierem i posłużą nam jeszcze z rok- dwa. Trudno, nie wszystko ma się od razu

 

 


Wczoraj podjęta decyzja to:

 


Krzysia wpuszczamy jeszcze tylko do najbliższej soboty, potem już wchodzimy my z własną ekipą czyli rodziną

 

 


Nie chcę zapeszyć, ale termin lipcowo- sierpniowy realny, oj realny

Anna Wiśniewska

W sobotę zdobyłam kwalifikacje wyspecjalizowanego w perzu i ostach babicyda. Cała jedna "ściana" żywopłotu wypielona, choć ja w niedzielę rano prawą ręką nie mogłam ruszać Nic to, muszę być twarda i dzień po dniu zasuwać po tym żywopłocie, a potem obsypię go korą i może będzie jaki taki spokój

 

 


Efekty po sobocie to:

 


- pomalowany salon z kuchnią,

 


- pomalowana sypialnia,

 


- obrobione na cacy drzwi do łazienki,

 


- zamocowane furtki (przymocowane dechy i zamki),

 


- działeczka pięknie podlana, bo co chwila lało i to porządnie

 

 


Trzymajcie kciuki, to może koło przyszłej soboty zacznę pokazywać pokoje z podłogami

 

 


Kanalizacja miała być w przyszłym roku, a okazało się, że może będzie już za trzy miesiące. Teraz kombinujemy, jak się tu szybciutko do niej podłączyć. Projekt finansowany jest z Sapardu więc nie wiemy jak to będzie z wykonywaniem nowych nitek i czy studzienka koło naszego odmu była przewidziana w tym projekcie czy też nie. Na razie napisałam wniosek do gminy o wydanie warunków przyłączenia. Zobaczymy, co dalej.

 

 


Mój Bartek ugrzązł w pracy, i to na dobre dwa- trzy miesiące, więc ster przy tej naszej ciągnącej się wykończeniówce przejmuję ja. Mam małą tremę

 

 


Mam nadzieję, ze tak jak w Shreku 2- na którym wczoraj byliśmy w kinie- i w naszym przypadku wszystko dobrze się skończy

Anna Wiśniewska

Zdjęcia zmniejszone wklejone do albumu. Można co nieco pooglądać

 


Łazienkę będę pokazywać gdy już będzie a armaturą, bo tak to nijak nie mogłam dopasować żadnej dla niej perspektywy. Żadne zdjęcie pustego pomieszczenia mi się nie podobało

 

 


Przy wejściu do domu pojawił nam się kolejny cywilizowany klomb Srebrny świerk (będą trzy), irga i jałowiec czeka na zasadzenie. Wszystko wysypane korą i otoczone falisto rollborderkiem. Ładniutkie bardzo, tylko już za ciemno było na zdjęcie

 

 


Ewusia

 


Jabłuszka już zerwane. Ale mi było szkoda!

Anna Wiśniewska

Dzień dobry!

 


Dziś tylko na momencik, bo czas mnie goni

 

 


W albumie jest kilka nowych zdjęć

 


Domek ogrodowy- NIE WYKOŃCZONY jeszcze (to wielkimi literami to na prośbę mojego męża ). Docelowo będzie cały machoniowy z okienkiem przy drzwiach. Po obu jego stronach będzie ułożone drewno do kominka. Na dachu będzie machoniowy gont.

 

 


Dodałam też zdjęcie kominka, ale w strasznym bałąganie on tam biedak stoi

 

 


No i na koniec nasze jabłuszka!

 


Nie wiedziałam, że jabłoń posadzona w marcu już tego samego roku wyda owoce

 

 


Popstrykałam jeszcze piec gazowy i kwiatki w klombie (mam bzika na ich punkcie ) ale już mi te zdjecia nie weszły do albumu. Muszę je pozmniejszać w wolnej chwili i wtedy i je pokażę

 

 


A na razie niestety muszę pędzić do pracy

Anna Wiśniewska

W sobotę oboje załapaliśmy doła. Sąsiedzi, którzy zaczęli budowę równo z nami już mieszkają, a my jeszcze nie

 

 


Ale szczerze mówiąc "wiejskie" nawyki już mamy. W niedzielę po południu jedziemy do siebie na kawę na tarasie. Tylko, żeby tam sobie posiedzieć

 

 


Łazienkę mamy w końcu wyfugowaną!

 


Teraz już tylko montaż białego i będzie można siusiu w domu robić, nie w domeczku z serduszkiem przy płocie

 

 


Skończenie łazienki to dla mnie wielka sprawa. Czekałam na to od dawna, a sprawa się przeciągała. A teraz w końcu już jest!

 


Brodzik też już stoi. Z syfonem, który i tak do niego nie pasował- KABI ma u mnie w plecy (kiedyś dawali syfony w kompletach z kabinami a teraz człowieku martw się sam, zwłaszcza gdy kupujesz coś nietypowego ). Skończyło się na ryciu w kafelkach a przykrywka na odpływ- tzw. słoneczko- jakoś tak wystaje ponad powierzchnię brodzika. Może się przyzwyczaimy i palce u stóp powybijamy sobie tylko po razie...

 

 


Sufity pomalowane, świększość ścian po razie też.

 


Termin lipcowy jest jak najbardziej możliwy

 

 


A ogródek się podlewa sam. Sodziennie od ponad tygodnia. Ale nam się lato trafiło tego roku, no!

Anna Wiśniewska

Fuga w wiatrołapie- jest!

 


Fuga na opasce wkoło kominka- jest!

 


Szlif ścian powyżej terakoty w łazience- jest!

 


Malowanie sufitu w sypialni- jest!

 


Obróbka drzwi w łazience- nie ma

 


Fugi w łazience- nie ma

 

 


Porządek na górze- w 1/4 jest!

 

 


Odkurzacz co chwilę się zapycha, ale na części poddasza porządeczek jak należy. Dziś ciąg dalszy. Wróciliśmy do domu zapyleni od stóp do głów

 

 


Ogródek znów sam się podlał, dziś zanosi się na to, że znów się sam będzie podlewał. Gdzie to lato się zgubiło?

 

 


Bartek mnie poprosił, żebym nie umieszczała zdjęcia domku ogrodowego w albumie, dopóki on w nim nie zrobi okien z okiennicami i nie pomaluje go w całości. Przejął się tym, że jego dzieła sa pokazywane publicznie

Anna Wiśniewska

I znów weekend minął zbyt szybko...

 

 


Pierwsza część weekendu stała pod znakiem burz i deszczu, spedziłam ją zatem w domu, z pokorą na kolanach czyszcząc terakotę z fug. Co nas podkusiło, żeby kupować taką piękną, żłobioną na całej powierzchni? Przez najbliższe dziecięć lat będziemy tę fugę zmywać, bo żadne szczotki, płyny żrące, szmaty i moja siła woli nie dały rady Trochę radził sobie nożyk, ale mi z kolei cierpliwości zabrakło, żeby z nim siedzieć na podłodze całą dobę

 


Na dziś zostawiłąm sobie gospodarcze. Tam też trzeba pozmywać fugi. I z podłogi i ze ścian.

 


Zagapiłam się trochę, i zabrałam się do tego całego szorowania bez żadnych rękawiczek. Efekt- nie wiem co dziś zrobić z rękami, bo tu niby poważne stanowisko i odpowiedzialna praca, a ręce- pożal się Boże!

 

 


Chłopaki w tym czasie kręcili się wkoło domku ogrodowego, dopieszczając go z każdej strony. Jeszcze tylko malowanie- takim samym kolorem jak płot- i będzie piknie. Obszar wkoło domku mój tato oczyścił z desek i kawałków drewna, wszystko elegancko poukładał w jedno miejsce i nagle sporo przestrzeni dodatkowej zrobiło się przy wjeździe

 


Mój mężuś za to znalazł chwilę bez deszczu i ponownie skosił trawę (to już drugi raz! ). Ukorzeniaj się trawko, ukorzeniaj!

 

 


A druga część weekendu...

 


Pogoda dopisała. Słoneczko, ciepło, małe chmurki ale nic groźnego. W ramach odpoczynku od problemów budowlanych i nie tylko uciekliśmy z mężusiem nad jezioro- na rybki. Popływaliśmy łódką, połowiliśmy, złapaliśmy do szczupaku, choć oboje okazji mieliśmy więcej, powystawialiśmy się do słońca, zjedliśmy kiełbachę z ogniska, wypiliśmy pyyyszną herbatę z leśnej mięty i wieczorkiem wróciliśmy. I znów się zaczęło...

 

 


Czy ktos mi powie, dlaczego gmina przy wydawaniu decyzji o podziale ziemi i przekwalifikowaniu jej na działki budowlane, nie zmienia klasy gruntu przeznaczonego pod drogę? I dlaczego automatycznie nie wyłącza go z produkcji rolnej?

 


Nasi sąsiedzi teraz mają ten problem, nie mogą dostać pozwolenia na budowę bo teoretycznie nie mogą dojechać do swoich działek. Droga to ziemia klasy III a takiej się nie wyłącza z produkcji. Najpierw musi nastąpić przekwalifikowanie. Czyli Urząd za kasę musi stwierdzić, że zielone odtąd nie jest zielone tylko pomarańczowe. Dla mnie to paranoja jakaś!

 

 


My kłopotów z tym mieć nie będziemy, bo już i dom stoi, i swój kawałek drogi gruzem wysypaliśmy (ale to w obliczu nowych okoliczności chyba nielegalne ) ale koszty ponieść trzeba. Geodeta, koszty przekwalifikowania, potem wyłączenie...

Anna Wiśniewska

Mam dziś doskonały humor! Powody są trzy:

 

 


Po pierwsze

 


Już za parę godzin zaczyna się weekend

 

 


Po drugie

 


Murki przy tarasie i ganku otynkowane, domek ogrodowy prawie skończony, fugi w całym domu (oprócz łazienki) położone, opaska z terakoty wkoło kominka też gotowa, obróbki drzwi wewnętrznych dokonane, wszędzie czyściutko, pozamiatane, szpargały poskładane w kartonach i wyniesione z domu. Listewki przy oknach wymienione, choć zastanawiam się, czy nie zaprosić tego pana z Drutexu na jeszcze jedną wizytę Poczekam troszeczkę, niech się biedak zawału przeze mnie nie nabawi

 


Jednym słowem-sam szał, szyk i błysk W końcu w tym domy widać, że to już końcowka tego budowania

 

 


I w dodatku ogród się sam podlewa, a z wilgotnej ziemi osty wyłażą z korzeniami gładziutko

 

 


Po trzecie

 


Babsko z Urzędu Marszałkowskiego w Szczecinie, w końcu po roku znalazło kasę, którą wpłaciłam z tytułu wyłączenia ziemi z produkcji rolniczej, a która im gdzieś zaginęła i to tak, że aż upomnienia do mnie wysyłali strasząc karnymi odsetkami i opłatami za sporządzenie upomnienia. Ugryźcie się w nos! Okazało się też przy okazji, że wysyłajac kolejne zawiadomienie, tym razem o opłacie na 2004 rok, Urząd zapomniał uwzględnic moją nadpłatę z roku poprzedniego. Niestety- dla Urzędu- uprzejmie o tym Urządowi przypomniałam i po uzgodnieniach przelałam na ich konto okrągłą sumkę zaledwie 25 zł

 

 


Tydzień chyba ogólnie mówiąc, kończy się sukcesami. I bardzo, bardzo dobrze

Anna Wiśniewska

Pewien człowiek nie zawisnął, ale tylko dlatego, że będąc wieczorem w Konikowie nie miałam kluczy od domu (różne perypetie geograficzne działy się wczoraj w mojej rodzinie ). Widok, jaki miałam z zewnątrz, z nosem przyklejonym do szyby, wspinając się na palcach przy oknie salonowym pozwolił mi mniemać, że listwa, o którą wczoraj było tyle krzyku, jest wymieniona. Pewność osiągnę dziś dopiero i nie powiem, żebym była całkiem spokojna i beztroska

 

 


Krzysiu się ociąga i nie wiemy, co knuje. Ile można robić obróbki, przyklejać dwie kafelki, kłaść fugi? On to już robi dwa tygodnie i nie zrobił dokładnie nic. Trzeba z nim będzie stanowczo porozmawiać. Ciągle rwie się do nowej roboty, za którą mu się płaci, a kończenie prac poprzednich leży odłogiem. Tak przecież nie może być

 

 


Domek ogrodowy coraz ładniejszy. Dach już w całości leży, półstemple przygotowane, kilka już też otacza główne filary domku. Dach (dwuspadowy) jest specjalnie wyciągnięty mocniej na zewnątrz, z obu stron, żeby utworzyło się miejsce na drewno do kominka. Chyba ładnie będzie, gdy kominkowe drewno będzie leżało po obu stronach domku, przy jego ścianach.

 

 


Odżałować nie mogę braku dalii i rododendronów. Widziałąm ogród w większości obsadzony tymi dwiema roslinami. Przepiekny! Bogactwo koloró aż zaparło mi dech w piersiach. Też tak chcę! Ale dopiero w przyszłym roku, niestety Kontakty ważniejsze od moich kwiatków...



×
×
  • Dodaj nową pozycję...