No, chyba się udało
Od dziś podpis z kapuchą
- Czytaj więcej..
-
- 0 komentarzy
- 386 wyświetleń
No, chyba się udało
Od dziś podpis z kapuchą
Dziś słuchałam bicia, a raczej bębnienia i dudnienia serducha mojego malucha
Rany, jak ono za przeproszeniem zapiernicza!
Od znajomej dostalismy dwie siaty przeróżnych ciuszków w rozmiarze krasnalim. Bartka najbardziej zachwyciły rajstopki a mnie skarpetki i czapki. Przyznam się, że w jednej kazałam biednemu Rudkowi przez chwilę się męczyć. Nie wyglądał na zachwyconego, choć rozmiarem pasowała jak ulał
Planuję w najbiliższych dniach zakupić pare kilo białych winogron i wyprodukować ostatni, ale to już naprawde ostatni dżem
Winogronowy z wermutem mam przepis i myślę, że to MUSI być pyszne
I potem już będziecie mieć spokój z moimi opisami kuchennych szaleństw. Wszystko ma jakieś przecież granice
Melduję, że czujemy się w miarę dobrze, ale na zwolnionku nadal sobie siedzimy dla własnego dobra i fizycznego i psychicznego. I jest super!
Buziaki dla czytaczy!
Kora od trzech dni, a raczej nocy śpi w domu, bo wsiowe samce niestety dały radę naszym zabezpieczeniom i kojec stoi przed nimi otworem
Proca nie pomaga
Nawiasem - nie wiedziałam, że nasza suczka jest aż tak atrakcyjna
Ale wracając do tematu - wstaję ci ja rano, popełniam pobudke o nieprzyzwoitej porze (7 rano), wychodzę z sypialni a tu...
Rudek w pozie luzackiej na maksa drzemie na samym środku stołu, a Kora - pies kojcowy, kochający swoją budę - wyciągnięta jak struna, pochrapuje na całej długości kanapy z łebkiem slodko wtulonym w kocyk
Co miałam zrobić...
Cicho wycofałam się do sypialni
Mam już paprykę i ogórki!
Będę dalej manufakturować przetwory na zimę
Dzień dobry
Właśnie wgrywam zdjęcia
To będzie nowy albumik, całkiem letni, a znajdą się w nim zdjęcia zarówno zaległe- z czerwca jak i aktualne. Zaległe to maluśkie piękne azalie i mnóstwo róż. Pozostałe jak najbardziej aktualne.
Informuję, iż huśtawka jest zrobiona własnoręcznie przez mojego męża w trzy dni po tym, jak się dowiedział, że będzie tatusiem
A ja teraz jestem na etapie planowania jesiennych nasadzeń i zdobywania od ciotek przeróżnych sadzonek. Ostrokrzewu, liliowców, które będę sama zapylać , dalii i jeszcze mnóstwa innych cudnych rzeczy
Żórawina już się mrozi, suszone borowiki zwiększyły swą objętość do dwóch dużych puszek, sześciu słoików i dużej poszewki od poduszki...
No dobra, już przestaję
Teraz już wszyscy zacieramy ręce na jesienny wysyp grzybów - oby był! Tfu tfu!
Mirabelki jeszzce nie dojrzały, ale teraz zbieramy pyyszne jabłka z dwóch dzikich jabłonek, zdobyłam już sześć boskich przepisów na różnego rodzaju szarlotki i od jutra zabieram się za pieczenie
W końcu lekarz nakazał mi zwiększenie ilości spożywanego cukru
Spacerując z Barkiem po wsi wypatrzyliśmy kilka małych dąbków, z których pod koniec września upatrzymy sobie jeden i przesadzimy go do siebie na działkę. Bartek będzie z niego robił bonzaja
Ot i tak płynie sobie życie kobiety ciężarnej w Konikowie
A brzuch rośnie niemiłosiernie
Aaaa! Zapomniałam jeszcze o jednym. Bartek byłby niepocieszony, gdybym o tym nie napisała
Otóż, mój mężuś od wczoraj zasala i wędzi trzy tłuste liny i ogropmnego leszcza. Wszystkie świeżutkie złapane przedwczoraj i wczoraj
Zobaczymy co z tego wyjdzie
Mięsko wychodzi zawsze wyborne, może i rybkom się uda
Dziś będę Was denerwować
W spiżarni mam już 28 słoiczków borowików w occie, 5 słoiczków designerskich maluśkich kurek w occie, szufladę mrożonych kurek w zamrażalce i 4 puchy borowików suszonych.
Jutro jedziemy znów do lasu całą rodziną a od środy do piątku w lesie będą siedzieć czołowi zbieracze rodzinni czyli mój mąż i tato.
W planach są jeszzce dwa wiadra żórawiny z bagien
Na poddaszu podłogę jedenego całego pokoju zajmuje mi susząca się mięta, a na drzewach nieopodal naszego domu dojrzewają mirabelki, które jeszcze mam zamiar przerobić na dżem.
Kilka słoików już zrobiłam i przyznam, że to najlepsze z moich dżemów
Już skończyłam chwalenie
Wybaczcie, ale z braku innych sukcesów chwalę się kuchennymi na potęgę
Obmyśliłam sobie pewien plan.
Pożyczę od mamy cyfrówkę na weekend, obfotografuję cały dom i ogród, może nawet trochę siebie, zgram wszystko na płytę i przekażę szwagrowi do wgrania do albumu.
W ten sposób pokażę trochę cudów publicznie
Na przykład buraczkowo srebrną lilię, która króluje obecnie w moim ogrodzie
Nie wiem czy już o tym pisałam, ale Rudek wykazuje się (mimo kastracji) niesamowitym instynktem terytorialnym. Kora ma teraz "te dni" i jest niesamowicie atrakcyjna dla wszystkich psiaków z okolicy, a Rudek je wszystkie bez wyjątku przepędza z ogrodu. Stroszy się i z sykiem rzuca się na te biedne psy, nawet większe od niego i goni je jeszcze dobre 20 metrów za płotem
Taki z niego strażnik psiej cnoty
Byliśmy dziś u lekarza!
Znowu muszę leżeć
Ale tak naprawdę to ogólnie mnie to nie smuci (wściekam się jedynie bo ominie mnie coś cudnego w przyszły weekend ), bo ostatnio uwielbiam leżeć, uwielbiam pić herbatki z dżemem agrestowym (ostatnio wyprodukowałam też pyyyszny wiśniowy ) i pochłaniać książkę za książką
Tak sobie myślę, że to będzie cudna jesień
Najważniejsza wiadomość:
Mam zdjęcia!
Płeć jeszcze nieodgadniona, ale poza tym wszystko OK. Na tym etapie nie wykryto żadnych nieprawidłowości. Następne podglądanie za 7 tygodni
Strasznie ruchliwa ten nasz 6-cio centymetrowy potomek
Machał wszystkimi kończynami (ma już wszystkie!) i podrzucał brzuszek co chwila
Patrzyliśmy z Bartkiem jak urzeczeni
Główka duża, widać oczy i nosek i ogólnie to jestem na etapie piania z zachwytu i dzikiego kwiku z radości
Bartek mówi, że z twarzy podobny do Dartha Wadera
I że to na 100% jest córka
A z mniej ważnych rzeczy - zrobiłam 17 słoiczków dżemu z czarnej pożeczki, 10 słoików dżemu z agrestu, 10 słoików dżemu z wiśni, dwie (tylko ) butelki soku wiśniowego i 20 litrowych słoi papryki z cukinią - taki półfabrykat na leczo na zimowe obiadki.
Poza tym, Mam już pełną puchę suszonych borowików, pół zamrażalnika kurek, 5 słoiczków kurek w occie i 10 słoiczków borowików w occie. innych grzybów mój ojciec oraz mój mąż już nie zbierają
Nadmienię, że w tych ilościach też mam swój mały zbieralniczy wkład
Leje u nas codziennie od tzrech tygodni, jest ciepło, to i są efekty.
Następna wyprawa do lasu za tydzień.
A dziś na obiad szczupak w borowikach
Burze mamy codziennie.
W sumie to dobrze, tylko cierpią moje surfinie w donicach na tarasie
Róże wciąż mnie zachwycają. A moje ostatnie odkrycie to lilie. Posadziłam na wiosnę 10 sztuk i teraz są tak piękne, że planuję w przyszłym roku dosadzić jeszcze kilka takich "kępek" po 10 sztuk. Najpiękniejsze chyba są łososiowe...
Ależ żałuję, że nie mam jak pokazać zdjęć!
Tym bardziej, że dumny przyszły tatuś wąłsnoręcznie zrobił nam przepiękną huśtawkę z bali! Cudnista! Nic, tylko się bujać. Ława jak się patrzy, elegancko szlifowana. Może ją kiedyś pokażę...
Malinki sobie podjadam, na borówki wciąż czekam i nie posiadam się z radości, że można sobie takie dobre rzeczy po prostu wychodować
No, teraz to choduję jeszcze coś
Przyzwyczajam się do tej myśli, a że powoli zaczyna już coś widać, zaczynam też w to naprawdę wierzyć
Ja nawet nie będę się starać nadrabiać zaległości. Za dużo tego
Z nowości - spodnie się na mnie kurczą, śpię jak suseł, pożeram ogórki małosolne i brzoskwinie i poza dość częstymi nudnościami czuję się świetnie
W Koszalinie i okolicach leje od dwóch tygodni codziennie. Bardzo się z tego cieszę. Trawa się zieleni, owoce i kwiaty odżywają. Ja też
Zmykam na obiadek.
Już wszystko na swoim miejscu, zdjecia wgrane
Tutaj moja największa duma - rododendron
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Wiosna-wsz%EAdzie/IM000449_001.thumb.jpg
i tendencyjne owocki
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Wiosna-wsz%EAdzie/IM000451.thumb.jpg
No i jak na złośc padł serwer
Reklamacja do szwagra i będę wgrywać dalej
Dziś parę zdjęć całkowicie roślinnych
W dziale wiosennym oczywiście
Przepraszam za niską jakość w niektórych przypadkach, ale dopiero wieczorkiem zrobiło się w miarę nie deszczowo i wtedy ruszyłam robić zdjęcia "o zmroku"
Ciągle pada...
I ja się w sumie cieszę, bo podlewańsko za darmo i przyzwoite, ale nie mogę zdjęć ładnych zrobić, a duuużo mam do pokazania.
Od przedwczoraj wisi sobie u nas na tarasie kula surfinii a na murku stoją jeszcze dwie donice z tymi kwiatuchami. Ładne skubańce są
I od razu tak jakoś przytulniej jest jak się siedzi na tarasie a nawet leży na kanapie pod drzwiami tarasowymi. Nie widać niekończonejk budowy sąsiada tylko fioletową kulę z listkami dyndającą na wiatereczku. Żyć nie umierać!
Truskawki już mają truskawki!
Wiem, że to brzmi banalnie, taka jest kolej rzeczy w przyrodzie, przeciez nie mogą mieć jabłek ani ziemniaków tylko właśnie truskawki, ale ja się tym tak nieziemsko cieszę, że aż podskakuję sobie wkoło beczki jak nikt nie widzi
Trzy azalie, wśród których jedna miała być złocista, a wszystkie są różowe tak przepięknie kwitną, że aż ręka sama się pcha po aparat. Ale jakie to zdjęcia w deszczu
Zielone paskudy pozdychały w następstwie spaceru Bartka po całej działce z wielkim baniakiem na plecach (swoją drogą doskonale pamiętam jak mój tato z tym samym baniakiem łaził między rzędami malin co roku- gdy mieliśmy ich plantację...). Muszę odczynić jakieś czary coby nie wróciły i nie pokrzywdziły nam zieleniny. Jabłonka gala, która w ubiegłym roku urodziła dwa maluśkie jabłuszka, w tym roku bez kwiatów i owoców - właśnie przez te paskudy
Rododendron mi zakwitł na bordowo!
Drugi bez kwiatów ale z wielką wiąchą nowych pędów, a tzreci się aklimatyzuje więc wygląda paskudnie. Nic to, gadam z nim codziennie, umawiamy się, że ja go będę pielęgnować i kochać, a on mi się odwdzięczy zdrowiem i kwiatami. Z każdym tak gadałam, z magnolią też i w sumie zawsze dobijalismy targu i wywiązywaliśmy się ze wzajemnych zobowiązań. Ten też musi
W tym tygodniu to brat Bartka popełnił pierwsze w życiu koszenie trawy. Nic nie mówił o ty, że to lepsze niż seks Ale oberwało mu się zdrowo od mojego męża (profesjonalisty już w tym zakresie rzecz jasna ) za liczne irokezy
Oups
Podnoszę się z drugiej strony
No i niestety skończył się długi weekend...
A w sumie (mimo niespodziewanie spędzonej całej niedzieli w pracy ) bardzo nam się udał.
Kora na szkolenie pojechała z wędką
Skończyła już i zaliczyła wszystkie elementy podstawowe i teraz ma indywidualny tok. Pan treser zapytał Bartka, z czym ma problem no i mój mąż stwierdził, że fajnie by było gdyby Kora nie wskakiwała do jeziora i nie pływała wkoło spławika gdy on próbuje łowić ryby I zeby nie skakała na przynętę I żeby nie wyjadała ryb (w tym szczupaków ) z wiadra Bo ostatnim razem jak ją wziął na ryby, to po pierwszym upomieniu, gdy póbowała wyciągnąć rybki za płetwy z wiadra, potem udawała niewiniątko i z zamkniętym pyskiem, nie ruszając szczęką słodko patrzyła na Bartka, a gdy tylko się odwrócił to zaczęła przeżuwać
I grille były w czasie tego weekendu, i tata wyszedł ze szpitala- od razu zrobiło się weselej.
No i ogród może nie bucha roslinnością, ale zaczyna w nim kwitnąć to i owo. Na przykład rózowe azalie. Pomijam to, że miały być różnokolorowe- w tym złocista, a są wszystkie różowe, bo i tak cudnie wyglądają. Lilie wyszły z ziemi i pną się ku słońcu, borówka amerykańska rozwija kwiaty, szparagi wciąż wychylają białe i zielone główki z kopczyka, truskawki kwitną jak głupie, piwonie zaczynają mieć pąki i jeden z rododendronów rozwija bordowe kwiaty! To największa niespodzianka, bo spisałam go już na straty, a tu proszę
Skalniak na podjeździe po podsypaniu nawozem oszlał Wygląda jak popisowa rabata z konkursu ogrodniczego a nie jak mój mały skalniaczek
Wszystkie moje roślinki już dostały drugą - majową porcję nawozu. Z największą niecierpliwością czekam na zakwitnięcie róż. Zupełnie nie wiem, jakie kolory mają maje róże niskie - wielkokwiatowe, bo one jeszcze u mnie nie kwitły. Kwiaty miały tylko trzy różyczki pienne.
Nie mogę się też doczekać kwitnięcia słoneczników i dalii. Ale to jeszcze trochę, na razie ledwo co wyszły z ziemi
Bzy mi się pięknie przyjęły. Jeden ma nawet dwa maleńkie kwiatki, które pachną jakby były wielkim nałęczem kwiatów A ja uwielbiam bzy! Ponad wszystkie inne kwiaty i wszystkie inne zapachy. Już za rok będę miała ich maleńkie, własne zatrzęsienie- tak sobie mówię
Na iglakach pojawiły się przyrosty, to też miło z ich strony
Rudek i Kora w pełnej symbiozie spędzali całe dnie na dworze. Słonko grzało, zwierzaki wygrzewały się na tarasie i na trawie...
A teraz pada deszcz (przynajmniej ogród się podlewa po przeraźliwie upalnej sobocie) a ja w pracy. Blleeeee...
Wszystko powoli idzie do przodu.
Bartek w sobotę pomalował trzeci raz mniejszy pokój i położył w nim deski. Okazało się, że klicki Barlinka wcale nie są łatwiejsze do układania niz deski klejowe. Cały pokój i tak zajął mu 3 godziny, ale ogólnie stwierdził, że nie ma zanaczenia dla wygody układania czy to klick czy klej.
Ja poszalałam w gabinecie (który chyba niedługo będzie naszą sypialnią). W dwa duże wory budowlanew powrzucałam zbędne papierzyska, szpargały i ciuchy. Jestem bezlitosna dla przeszłości, ale nie znoszę, po prostu nie znoszę składowiska zbędnych, zakurzonych (bo szaf docelowych przecież jeszcze nie ma ), niepotrzebnych szpargałów i papierów!
No- ale gwoli sprawiedliwości swój welon ślubny jeszcze ocaliłam. Niecałe dwa lata to jeszcze nie zabytek
Tak mi wychodzi, że ze spaniem na razie przeniesiemy się do dzisiejszego gabinetu a gabinecik urządzimy sobie w mniejszym pokoju na górze. Albo i w większym, jak okaże się, że na książki miejsca nie starcza.
A w naszej obecnej sypalni będę suszyć pranie i układać gości do snu
Na górę ze spaniem nie przeniesiemy się tak szybko - tu argumenty Bartka - bo jak będziemy w ciąży to będzie nam trudno po drabinie wchodzić, a poza tym łazienka wymaga jeszcze wsadzenia w nią kupę kasy, której nie mamy. No to jest akurat argument nie do odparcia. Szkoda
Z wiadomości przyjemnych: Kwitną nam truskawki! I to jak dzikie! Mają mnóstwo kwiatków, więc będzie z tego mnóstwo owoców!
Szparagi systematycznie zżeramy
Drzewka owocowe opryskaliśmy, bo zielone perfidne je obsiadło.
Wiśnia wciąż zachwyca białymi kwiatami, róże rosną, lilie rosną, wszystko rośnie
Rozpędziłam się ze zdjęciami
Dzisiaj znowu są
W zwierzakolandii na przykład takie
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/zwierzaki/IM000442.thumb.jpg
A w dziale wiosennym takie
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Wiosna-wsz%EAdzie/IM000437.thumb.jpg
Kora nam cosik kuleje. Bartek oglądał jej łapki, ale nic nie znalazł. Dziś będzie szkolenie więc ma zamiar zasięgnąć porady u psiego guru.
Wczoraj moi panowie otynkowali murki na górze, poprzykręcali listwy przyścienne do parkietu, dziś biorą się za drugi pokój To znaczy malowanie i parkiet.
Wczoraj się z Bartkiem śmialiśmy "co my będziemy robić, jak już się górę skończy?"
A ja tak naprawdę z niepokojem oczekuję końca roboty możliwej do wykonania (szpachlowanie, tynkowanie, malowanie, parkiety), i początku etapu "ciułactwa". Na wannę, umywalkę, drzwi no i te, no, najgorsze - schody
Teraz jest zapał i możliwości, potem już będzie tylko bezsilność
Ale przecież mamy jeszcze kafle na ganek kupione dawno temu
Z nudów Bartek zatem jeszcze w najbliższej przyszłości nie umrze
Właśnie wgrywam zdjęcia.
I kurka mam tyle roboty, że nie mam czasu napisac porządnych komentarzy.
Zapraszam wszytskich do oglądania wiosny.
To co już widać, to dopiero połowa.
Na koniec będzie parkiet w górnym pokoju
I przepraszam za nadmiar zwierzaków na tych zdjęciach. Nie umiem oprzeć się chęci ich fotografowania
A to malutka oznaka wiosny w naszym ogrodzie
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/Wiosna-wsz%EAdzie/IM000414.thumb.jpg
Dziś mam niestety dyżur w pracy
Ale za to będę mogła sobie tu popisać przez cztery godzinki
Tylko szkoda było zostawiać Korusię i Rudego. Oba zwierzaczki się dziś wyjątkowo czule do nas tuliły rano
Rudy już chyba się przyzwyczaił do spania razem z nami (kładę mu na brzegu łóżka kapę, zeby nie okłaczał pościeli), gdy idę z łazienki spać on już leży po mojej stronie łóżka i pomiałkuje zapraszająco do snu
Funduję mu codzinnie wycieczki "na wieś". Na początku bardzo się bał, a teraz śmiga po sąsiedniej budowie, wskakuje na okna i z góry patrzy co też Kora robi na swojej działce Często urządza mi też pogonie po górkach gdy już chce go skonfiskować i wrzucić do domu
Wisienka ozdobna już nam niestety przekwitła, ale teraz kwiatki rozwija wiśnia jadalna Lipa też już rozwija liście. Trzeba będzie jej pilnować, bo wszelkie robactwo chętnie ją podskubuje, jako że drzewko to ma bardzo słodkie liście. W ubiegłym roku z tego powodu bardzo ucierpiała. W tym roku na to nie pozwolimy!
Wczoraj też popełniliśmy drugi zbiór szparagów z własnego kopczyka. Będą dziś na obiad
A ja się już tak bardzo nie mogę doczekać zbioru truskawek z beczki! Kwiatostany już zawiązane na każdym krzaczku!
I taką beczkę łatwo będzie owijać włókniną na te wszystkie zimne Zośki
Widzę, że zdania na forum podzielone, a ja się cieszę z deszczyku!
Ogródek mi podlewa
Wszystko ożywa, może azalie w końcu wybuchną
I lilia jedna (z ośmiu) już wyszła z ziemi, liście na różach pięknie się rozwijają
Wczoraj na obiad jedliśmy pierwsze w tym roku szparagi prosto z kopczyka Ale radocha!
I wciąż mogę sobie zrywać tulipany papuzie, żonkile i narcyzy do wazonika na stole
Długi weekend był bardzo pracowity dla Bartka. Szlifowanie dużego pokoju na górze, łazienki i klatki schodowej. Ale efekt jest taki, że duży pokój już pomalowany, śmieciory wyniesione (leżą sobie póki co elegancko przed domem - ale już kupiliśmy worki budowlane ) i dużymi krokami zbliża się kładzenie parkietów
Dzisiejszy dzień też zaczał się bardzo dobrze.
Popełniliśmy z mężem kupowanie farby- Dulux Miodowy na klatkę schodową. Bartek oczywiście przystąpił do negocjacji ceny, z takiej oto racji, że kupowaliśmy 10 litrów - 2 duże puszki.
Pani przy kasie próbowała się opierać argumentom mojego męża, ale w końcu maleńki upuścik dała. Tyle, że za jedną tylko puszkę. O drugiej zapomniała przypadkiem. I tym sposobem, dostaliśmy upust ponad 100%
Ech, co tu dużo mówić. Pięknie w ten weekend było! Pogoda doskonała, nastroje też, o pracy nie myśleliśmy. Teraz byle do 26 maja!
Sąsiedzi zazyczyli sobie kanalizację.
Sąsiedzi i bliżsi i dalsi niestety.
Skutkiem tego nasza piękna wygruzowana droga do domu została kompletnie rozkopana. Wielokrotne rozjeżdżanie tam i spowrotem w celu ugładzenia powierzchni na nic. Sodomia i Gomoria jak mawiała moja babcia
Na szczęście Bartek ma dobre układy z wykonawcą tej inwestycji (też mieszkaniec Konikowa), więc zgodził się na składowanie rur kanalizacyjnych na naszej działce, ale też wymusił przyrzeczenie doprowadzenia drogi do jak najlepszego stanu. Choć tak po prawdzie - jak mawiałą moja babcia - żeby było tak jak kiedyś trzebaby było pojeździć trochę naprawdę ciężkim sprzętem, a nie takimi ciągniczkami jakimi on dysponuje.
W każdym bądź razie zapraszam wszystkich chętnych do oglądania naszego domku i ogrodu. Kto chce niech przyjeżdża w ilości mnogiej! Możecie brać całe rodziny i przyjeżdżać kilkoma samochodami na raz! Zapraszam!
Łazienka już wykafelkowana. Tam gdzie się dało oczywiscie. Ciąg dalszy po zakupie wanny, umywalki i geberita. Czyli w przyszłym stuleciu
Ale i tak mi się podoba
Weekend to znów zabawy w ogrodzie. Kora jest niezmordowana. Podlewać w spokoju nie można, bo psisko się wciąż rzuca na strumień wody i zadyma na całego. Ona tak może 5 godzin bez przerwy! Sprawdzone!
Pod różami zasiałam werbenę wiszącą. Ponoć pięknie się rozłazi. Zobaczymy Całą sobotę łaziłam wzdłóż żywopłotu i wygrzebywałam te gałązki, które się nie przyjęły albo te, które Kora niechcący wyrwała z ziemi i połamała. Trochę się tego uzbierało, ale mimo wszystko dużo więcej w ziemi siedzi i rośnie. Nie mozemy się już doczekać, kiedy urośnie na tyle, żeby stanowił jako taką zasłonę
Bartek kombinuje, jakby tu i gdzie zrobić kamienne palenisko na pieczenie kiełbasek i spalanie tego co w ogrodzie trzeba palić - oczywiście
A z materialnych owoców weekendu jest jeszcze... kompostownik!
Utrzymany w stylu budy Kory i domku ogrodowego - z półpali. No to teraz się zacznie hodowla kompostu!
Mężuś na urodzino - imieniny dostał jałowca blue star (beznamiętnie o tym pisze bo osobiście nie lubię zieleniny z igłami, ale nawet całkiem to ładne ) i wierzbę mandżurską- taką pokręconą Fajna!
Rollborderki się zakopały przy bukszpanowcach i wiśni ozdobnej, teraz już tylko wysypanie korą i będzie ładnie A w rogu działki, tam gdzie kiedyś będzie altanka, grill i wędzarnia posialiśmy trzy rzędy słoneczników. Od wysokich - jadalnych do niziutkich, ozdobnych. W środku też ozdobne - żółto - brązowe.
Niech rosną, niech rosną, niech rosną!!!
Truskawki już rosną, pędy im wędrują do słońca, zobaczymy jak się spiszą
Teraz niecierpliwie czekam na maj i majową wypłatę
Wtedy kupię pergolkę i puścimy groszki pachnące przy tarasie
No proszę Państwa!
Przyjeżdżam wczoraj do domu, wspinam się na poddasze, a tu łazienka pięknie przygotowana pod kafelkowanie (guma na posadzce, taśmy przy ścianach, ściany wyrównane (trochę trzeba było poprawiać kąty) i nawet kafelki przy przyszłej umywalce i na jednej ścianie wanny położone
Pokoik pomalowany w świetle dziennym pięknie się prezentuje
Tak nam wycjodzi, ze jeszcze jeden tydzień ścisłej budowlanki, a potem to już samo przyjemne - podłogi i powtórne malowanie
Tylko żeby te schody chciały być tańsze
Po zimowych sukcesach finansowych teraz nam długo przyjdzie czekać na następny tak znaczny przypływ gotówki niestety. Ale powoli, małymi kroczkami wszystkiego się doczekamy :lol
Wiśnię ozdobną ostatnio ciągle owijam na noc. Przymrozki niestety dają w kość, a szkoda byłoby tych wszystkich różowych pączków kwiatowych. Magnolia niestety już przekwitła, teraz czekam z niecierpliwością na listki
Żywopłocik też widać jak rośne. Przyjął się w ponad 90%
I Kora przestała wychodzić na zewnątrz. Szkolenie naprawdę bardzo dużo daje. Robi się z niej mądre psisko. Nie ma już zadnych problemów z wchodzeniem do kojca na komendę. Teraz już z uśmiechem można wspominać czasy, kiedy spóźnieni do pracy ganialiśmy ją wkoło domu
No i na szczęście cieczka też już poszła w niepamięć, choć tu akurat nie było tak źle. Może dlatego, ze to była jej pierwsza i bardziej była zdezorientowana tym wszystkim niż niegrzeczna.
Ale się porobiło!
Panowie kafelkarze już dziś szaleją w łazience na poddaszu!
Ale po kolei...
1. Budowlanka
Gdy skończyła się zima (choć dłuuugo, zbyt dłuuugo jej to zajeło), mój dzielny mąż z moim dzielnym ojcem żwawym krokiem podążyli na poddasze. Spędzali tam pięć wieczorów i jeden cały dzień w tygodniu. Gdy mój mąż wymiękał, jego straż przyboczna w postaci mojego tataulka nie pozwalała mu się rozleniwić, budziła do pracy o 7 rano w sobotę (zgroza ), nie dawała kłaść się spać wcześniej niż przed 23 (codziennie ).
No ale owoce...
Panowie położyli płyty k-g na całym poddaszu. W korytarzyku, dwóch pokojach i łazience. Pięknie obrobili okna dachowe- tu jestem z nich naprawdę dumna. Poprzykręcali, pogipsowali krawędzie. Przy okazji okazało się, że na ostre krawędzie doskonałym rozwiązaniem jest specjalna taśma - krawędzie są idealne i trwałe - oj, żeby wiedział to nasz Pan murarz, murki w salonie nie wyglądałyby tak jak wyglądają
Ale nic to, pożyjemy - poprawimy
Najbardziej uciążliwym dla stanu domostwa, którego okrzyknięto mnie niegdyś strażniczką , był etap szlifowania. Pomimo wykładziny powieszonej w klatce schodowej - oddzielającej ją od parteru, pył był wszędzie. Straszne to nie tylko dla powierzchni płaskich ale także dla nosa alergika Do wyszlkifowania niestety pozostał jeszcze największy pokój. Ja się chyba wtedy oddalę na łono natury (czyli pielić do ogródka )
Owoce tego tygodnia to pomalowany już farbą jeden pokój- ten mniejszy, no i niespodziewane wejście panów kafelkarzy - to znajomi mojego męża, z którymi już niejedną pracę wykonał, więc z sympatii obiecali mu kiedyś zrobienie górnej łazienki zupełnie gratis. A wczoraj zadzwonili, że właśnie mają chwilkę i że moga od dziś
Gorączkowo przekopaliśmy stare zeszyty budowlane, bo gdzieś kiedyś rozkład tych kafelek (kupionych rok temu, za czasów sporej płynności finansowej ) rysowałam. Hurra! Znaleźliśmy!
No i tu zaczeły się małe schody. Górna łazienka nie będzie obkafelkowana cała, tylko fragmentami - przy umywalce, wkoło wanny i przy drzwiach, zasłaniając geberita i tworzyć kilka efektownych (tak mi się wydaje na sucho ) wnęk.
No a przecież nie ma ani umywalki, ani wanny, ani geberita, ani płyt k-g na te wnęki!
Po nocy rysowaliśmy z Bartkiem na ścianach zakres płytek, niestety nasze rysunki nie objęły ściany z wnękami, ta po prostu będzie musiała poczekać na uzupełnienie braków w materiałach
2. Ogrodnictwo
Oj, to też temat rzeka
I też odbywa się wszystko spontanicznie
Pierwsze były krokusy- wsadzone w tajemnicy przede mną jesienią w tarwniku kępkami. Zakwitły akurat na Wielkanoc Śliczne!
Potem były spontaniczne zakupy w sklepie ogrodniczym- magnolia, trzy azalie, rododendron. I drugie zakupy- pigwa, trzy borówki amerykańskie, czereśnia i całe dwa bagażniki różności, które pokzazałam ostatnio na zdjeciach. Wjazd do domu zrobił się popisowy A z drugiej strony polbruku posadziliśmy forsycję i wiśnię ozdobną. Dziś w nocy otulałam ją włókniną, bo ma już piękne pączki kwiatowe. Nie chcę, żeby zmarzły.
Do pełni szczęścia brakuje mi tylko kilku rolborderów i kilku (nastu?) worków kory. Bo niestety gdzieniegdzie kępki trawy przebijają się w niby zagospodarowanych "kląbach" i też z tego powodu nie pokazuję ich jeszcze publicznie
Moi rodzice postanowili zlikwidować swoją działkę i co piękniejsze okazy maści wszelakiej przenieśliśmy do naszego ogrodu. W ten sposób urodził się "zagon" z piwoniami, wałek szparagów i te nasze truskawki w beczce
Pod oknem do gabinetu pięknie kwitną żonkile, tulipany i hiacynty. Do zagospodarowania został mi już tylko kląbik przy tarasie. Roślinki, które tam wsadzam kupię na początku maja, jak już będzie i kasa i jak one będą kwitnąć. Przepis na ten kląb jest - nie ukrywam - z gazety, z cenami, planem rozsadzenia i rysunkami efektów. Jak już posadzę i będzie ładne, to też oczywiście pokażę.
Z planów jeszcze groszek pachnący na pergoli przy tarasie. To już też niedługo. I słoneczniki! Uwielbiam słoneczniki!
Ufff!
To jeszcze tylko zamelduję, że róże po zimie pięknie się rozwijają, mają już początek listków i wygląda na to, że będą nas bardzo cieszyć swoją urodą tego roku.
I to chyba wszystko na razie
Przeciągnęły się te minutki, ale już wszystko na swoim miejscu.
Nowa zakładka wiosenna i cztery zdjęcia zwierzaków w ich dziale. Np. takie:
http://www.naszdom.tu.org.pl/albums/zwierzaki/rudek_zlew_1.thumb.jpg
Przeczytawszy doskonałą krytykę Jagny, zastanawiałam się przez chwilę, czy w ogóle dziś coś tu pisać Bo to znowu skrótem będzie
W środę mam mieć luźny dzień, wtedy Was wszystkich zanudzę dłuuugaśnym opisem wszystkiego, co się u nas stało i nadal dzieje
A dziś wrzucam parę zdjęć do albumu.
Za dziesięć minutek zapraszam!
Korze się w końcu kończy strasznie uciążliwy dla nas wszystkich czas, kiedy okiliczni chłopcy rozmiarów kretów próbują dostać się oddolnie do jej kojca. Ale bestia jest szkolona (najmądrzejsza i najpiękniejsza w grupie - oczywiście ), więc ich na polecenie ukochanego Pana po prostu olewa i przychodzi się tulić do nas
I wciąż wącha kwiatki na działce i tarasie
(Bo chyba też jeszcze nie napisałam, że na tarasie w donicach mam stokrotki i bratki a na trawniku powsadzane gdzieniegdzie kępki krokusów)
Na poddaszu mężuś już położył płyty, wyszpachlował wszystko elegancko, już niedługo malowanie i połogi
Taki krótki komunikacik mi wyszedł