dawaj dawaj K74 - :):):)
Mi juz nawet noc przeszkadza - to straszna strata czasu !!!
Ale ponieważ wszyscy śpią (nie wiedzieć czemu taki notariusz to tylko do 17.00?????) to go nie marnuję, bo czytam forum i dzienniki i powiedziałam sobie wczoraj : Żeby nie wiem co się działo - postawię ten cholerny dom !A dlaczego wczoraj - bo przyszedł znajomy z żoną i córką- nastolatką. I okazało się, że w moim "ślicznym" mieszkanku nie ma miejsca. Kostka rubika jakaś czy coś ?
W przdpokoju - buty na środku
U dzieci (2 sztuki - chłopaki 14 i 12 lat) na środku pokoju pudło po wielgaśnym czołgu (na mojego tatę zawsze można liczyć jeśli chodzi o trafność prezentów pod choinkę dla moich dzieci:)) w pudełku po czołgu mieszka kot (przynajmniej on nie marnuje powierzchni)
W dużym pokoju - szafa przesuwna zastawiona sofą, bo choinka przecież gdzieś musi stać. No i trzeba się nieźle przecickać. ZWARIUJĘ !!!!!!!!!!!!!!!!!
A teraz przyznam się od czego - tak po głębszej analizie się zaczęło.
Cały listopad straciłam na szukanie domu dla mojej firmy. Poprzednia lokalizacja okazała się mało trafiona: dom super, klimatyczny, stary ale czarujący, z ogórdkiem - suuuper. Tylko współ-właścicielka wyszła z piedla (?) i dostała nakaz zapłacenia 560.000 pln na poczet czegoś (pewnie tego za co siedziała)
I zamiast sprzedać: jacht, wózek do jachtu i Hondę Golwing - postanowiła sprzedać dom. Fajnie, że rok wcześniej pociągnęłam tam calą sieć strukturalną... echhhhhh żyzn.
Anyway - zaczęłam oglądać domy w Warszawie - powyżej 200 metrów.
I krew mnie zalała, bo ludzie mieszkają jak LUDZIE !!! A ja nie !!!
Działka leży od lat odłogiem (teściowa czasem szuka ropy naftowej, ale marne efekty) oczko zarosło, bez sensu.
I olśniło mnie - nie oddam mojej sypialni dzieciom - o nie - ja im zbuduję własne pokoje! Kominek! Gril w ogrodzie! i mieszkanko dla mojej Hondki ( i Honki męża) - tylko żeby to było takie proste.......
CO MNIE NIE ZABIJE TO MNIE WZMOCNI
A potem Wy - moi drodzy czytelnicy - pisaliście, że to dobry pomysł, że będzie OK, że projekt może być, że wszyscy tak zaczynali.....
No i już. Zanim się zwolniłam z korporacji i założyłam z koleżanką firmę też się łamałam. W dniu, kiedy nie mogłam już patrzeć w lustro - zdecydowałam. Teraz nie mogę już patrzeć na tę klitę - ten blok to jakaś Orwellowska wizja dziur zamieszkiwanych przez ludzi, jedni nad drugimi, obok, pod.
Czy Wy też słyszeliście jak sąsiad pierdzi w wannie ????????????????