Mój dekarz jest artystą.
To niesamowie z jaką pasją ten człowiek pracuje i z jakim ogniem w oczach o dachu potrafi mówić.
Dziś mówił do mnie przez 2 godziny :)
Facet jest niesamowity. Pokazywał mi blachę do obróbki. On ją po prostu głaskał :
- widzi pani ? Jak się zdejmie z niej folię, to jest taka pięknie matowa i atłasowa w dotyku.
Opowiadał mi o gąsiorach i obróbce koszy, o dyskach ozdobnych... no niesamowity facet.
Dachóweczki poprzycinane idealnie - dopiero teraz widzę , że w zależności od miejsca gdzie stoję układa się w idelane linie, ale w różnych płaszczyznach.
Lubię ludzi, którzy robią swoją pracę z pasją. Może dlatego, że ja też na punkcie mojej roboty mam świra ?
Dziś był męczący dzień, choć naładowany pozytywną energią.
O 8.00 zawiozłam starszego do szkoły i pognałam do pracy.
Taras, kawka porana - moje dziewczyny. Posiedziałyśmy, pogadałyśmy, potem wymyśliłam jakąś fajną metodę analizy danych dla Kasi (przez przypadek raczej, bo intelektualnie dziś orłem jakoś nie jestem - nie wiem dlaczego )
Koło 10.00 zadzwonił mój wykonawca Mariusz. W zasadzie to chyba tak - pogadać. Coś tam ustaliliśmy dla niepoznaki ( jakiś elektryk, hydraulik, tynki, okna, zgranie w czasie) a potem chyba z pół godziny nawijaliśmy o dupie-Maryni.
Potem byłam w Zusie - służbowo :) Było miło
Potem podjechałam do mojego oddziału banku.
To też jest zupełnie pokręcone miejsce.
No, wyobrażacie sobie, że wchodzicie do oddziału i wszycy chórem Was witają:
- Ooooooooooooo pani D !!!!!! Dawno pani nie było !!! Jak dom ? Czy dach już zrobony ? Jaka dachówka? Jaki kolor ?
Pani dyrektor rzuca słuchawką i leci się ze mną przywitać.
Właściwie siedzę ja - a wokół mnie 6 osób - właściwie obcych ludzi, którzy są tak życzliwi, emanują taką sympatią - ja nie wiem o co kuźwa chodzi na tym świecie.
Gadamy, śmiejemy się , wygłupiamy - a biedny klient jakiś się zapałętał i nikt go nie zauważył. W końcu jedna z dziewczyn zwraca na niego uwagę.
Zrozumiałam, że ja im normalnie dezorganizuję pracę !
Najśmieszniejsze jest to, że to nie wygląda na wymuszone zainteresowanie. Pani Ania opowiada o budowie swojego mieszkania. Pani Agnieszka dopytuje o dzieci. Pani Joasia pyta kiedy sie przeprowadzam i czy jestem zadowolona z ekip. Pan Łukasz pyta o okna - opowiada o oknach swoich rodziców i jakie mieli kłopoty. Zaprosiłam ich na parapetówkę :) Ucieszyli się jak dzieci ! TO JEST NIENORMALNE!
Zwariować można.
W końcu wzięłam kaskę dla dekarzy - i pojechałam na budowę.
Potem obrót do firmy, bo już się paliło.
A potem o 19.00 miałam spotkanie z panem od klimatyzacji.
Pogadaliśmy, opowiedział o technologiach. Obiecał wycenę.
Już wiem, że można kłaść przed ociepleniem wełną poddasza. Że jednostki można przyczepić do murów przed zrobieniem elewacji, żeby je potem przykryć.
Jestem zadowolona z tego spotkania. Szczególnie, że to znajomy mojej przyjaciółki. Aga (moja przyjaciółka) jest w ciąży, rodzi 28 czerwca.Spotkanie odbyło sie u niej, bo właśnie montują sobie klimatyzację w domu.
Więc miałam okazję też z nią pogadać, napić się herbaty, znów być wśród ludzi, którzy mi dobrze życzą. Aga (pomimo zmęczenia) emanuje ciepłem - jej facet też. Właściwie jak od nich wyszłam to poczułam jak bardzo się zrelaksowałam.
Do domu docieram o 22.00.
Nic dziś nie jadłam, boli mnie bark ( zawiało mnie w firmie) mam spuchnięte kolano i niedawno uszkodzoną kostkę. ALe jestem szczęśliwa. Bo wokół mnie jest tylu dobrych ludzi.
I wchodzę jeszcze na FM - szczerze ? Już mi się nie chciało odpalić laptopa - pomyślałam,że może kolacja, albo do łóżka .......... ale nie. Zaglądam i - jak zwykle - życzliwi, dobrzy ludzi.
I dlatego warto żyć.
Buziaczki Kochani :)
P.S. przed chwilą przez przypadek spojrzałam w lustro - strzaskałam się na mahoń gadając z dekarzem na budowie :):) LooooooL