Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    491
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    276

Entries in this blog

mocca

Chatka Azymutów

zaraz po kuchni zagościł u nas nowy mebelek bo salon wciąż pusty był jakiś i brakowało czegoś do polegiwania kupiliśmy więc kanapę, a ponieważ postraszyli nas że ten wzór ma być dostępny tylko do końca marca w ostatni weekend dokupiliśmy drugą do kompletu (jak się jednak okazało byvik będzie nadal w sprzedaży, co mnie bardzo cieszy bo marzy mi się jeszcze fotel... )

 


http://i44.tinypic.com/2s0iko4.jpg

mocca

Chatka Azymutów

po 2 tygodniach syfu łazienka gotowa. Cieszy mnie ogromnie fakt, ze to była ostatnia "brudna" robota w domu choć majster dał nam popalić, wymyślił sobie równanie kawałka wylewki szlifierką... jak wyglądał dom nie będę opisywać ale sprzątałam i płakałam

 


mimo że nie lubię niebieskiego łazienka podoba mi się całkiem nawet

 


http://i40.tinypic.com/14cxkx1.jpg

 


http://i44.tinypic.com/1zfih3t.jpg

 


http://i43.tinypic.com/mru3yc.jpg

mocca

Chatka Azymutów

to tyle historii a teraz moje feriowe dokonania. Nie ma ich zbyt wiele ale oko cieszą

 

 


w kuchni przybyła zaległa firanka na małe okno.Teraz jest spójnie i kompletnie

 

 


magpie, oglądałam belkę z tymi firanami ale nie było na niej żadnych informacji o które pytałaś. Podpytywałam sprzedawczynię w tym sklepie kto jest ich producentem ale ona nie wiedziała, powiedziała ze przywożą je Eurofirany a prawdopodobnie są importowane z Turcji lub Portugalii. Płaciłam chyba 29/mb za krótkie i 38/mb wysokich

 


http://i50.tinypic.com/16a2o8l.jpg

mocca

Chatka Azymutów

w połowie lutego nastąpiły u nas ferie zimowe, ktore bez jakichkolwiek wcześniejszych planów okazały się zupełnie wyjątkowymi feriami

 


było łóżko, była kuchnia, było ciepło, były krany i wanna ale brakowało ciepłej wody. Pomyślałam, ze fajnie byłoby posiedzieć na wsi kilka dni, ale jeździć codziennie do bloku na mycie to bez sensu... a nie podłączaliśmy do tej pory bojlera bo stoi on w pomieszczeniu na górze, za łazienką dzieci która czeka wraz z tą pralnią z bojlerem na zrobienie. I tak stał sobie ten bojler bezużyteczny juz z 1,5 roku chyba. Czekaliśmy na płytkarza ale ciągle termin się przesuwał w koncu zapowiedział się, ze przyjdzie pod koniec ferii. W sobotę 13. około północy, po imprezie wpadłam na szalony pomysł ze po co tyle czekać, trza bojler podłączyć i się umyć wreszcie u siebie

 


Ale sprawa łatwa nie była, doświadczenia brakowało, podłączyliśmy wszystkie wyprowadzone kiedyś rurki do bojlera, odkręciliśmy zawory, bojler napełnił się zimną wodą ale na tym koniec, temperatura stała w miejscu a pompka nie chciała chodzić. Przypomniało mi się, ze jak nam się kiedyś zacięła pompka od cenralnego to hydraulik kazał odkręcić w niej srubke i "popukać" w ten otwór śrubokrętem i młotkiem bo mogło coś tam przyblokować. Co uczyniłam, dobrze ze nie mamy sąsiadów w pionie bo by mnie zgłosili na policje za zagłuszanie ciszy nocnej po pukanie to to nie było . Jednak walenie w pompkę też nie pomogło bo woda nie ruszyła. No to kolejny pomysł- to musi być coś w kotłowni przy piecu pewnie zakręcone w obiegu, poszliśmy przez zaspy do kotłowni, pooglądaliśmy piec od tyłu i Azymut stwierdził, że tam na dole jest jakiś zawór zakręcony, to nic że niebieski ale to na pewno on. Żeby nie było na niego kazał odkręcić mi. Odkręciłam, chwile postaliśmy, popatrzyliśmy ale nic się nie zadziało więc poszliśmy spowrotem do domu czy tam coś nie zaszumiało w rurach. W ciągu całego tego zamieszania nie wiem czemu ale temperatura na piecu wzrosła do 84 stopni, dziwne bo niczego w ustawieniach ani na grzejnikach nie zmienialiśmy... Połaziliśmy w domu od kranów do rozdzielni, na gore do bojlera i dalej do kranów ale wciąż nic, wody jak nie było tak nie było a zbliżała się chyba 1 w nocy, poszłam raz jeszcze do kotłowni przez zaspy zobaczyć co tam słychać na piecu bo bałam się, ze się zagotuje. Otwieram drzwi, wchodzę a tam... woda po kostki wylewa się przez próg prawdziwa powódź była . Prędko dobrnęłam do odkręconego niebieskiego zaworu za piecem bo woda (ale zimna) leciała ciurkiem z tego awaryjnego wylotu z naczynia wzbiorczego

 


Sprzątanie po powodzi trwało chwilę bo musialam szczotką wyrzucać ją najpierw z kotłowni a później z letniej kuchni, sporo tego było. Juz byłam poddana, a kiedy sprzątalam Azymut przysiadł w domu z instrukcją od pieca i sterownika. Wszystko z bojlerem i piecem było dokładnie tak jak w opisie, nie zaglądaliśmy jeszcze tylko do sterownika. No to zajrzeliśmy... i okazało się, że wszystko było pięknie ustawione tylko nie załączone, wystarczyło uruchomić obieg jednym przyciskiem... rury zaszumiały pompka ruszyła i o 2 w walentynki już mogliśmy zażywać kąpieli we własnej wannie

 

 


Z drugiej strony tak pięknego gruntownego sprzątania kotłowni i letniaka pewnie z własnej woli w środku zimy bym nie wykonała

 

 


A kolejne 14 dni ferii upłynęło powoli i leniwie na delektowaniu się przestrzenią, ciszą i spokojem, z relaksami w wannie po kilkuletnim korzystaniu jedynie z prysznica czułam się jak na wakacjach w spa , do tego prawie codziennie piekliśmy chlebek, odwiedzali nas różni znajomi a moje najmłodsze nagle zaczęło wydłużać sobie nocny sen tak, że w ciągu kilku nocy przestawiła się z jedzenia co 3 godziny na tryb wielogodzinnego odpoczynku, zasypiała ok 22 i budziła się o 7-8 na jedzonko po czym zasypiała na kolejne 2 godzinki. Także Wasze modły Drogie Koleżanki zostały wreszcie po 2 miechach wysłuchane... (za co dziękuję)

 

 


No, wakacje były na całego

mocca

Chatka Azymutów

płyta indukcyjna która mnie trochę przerażała okazała się być super wynalazkiem w weekend zdążyłam ugotować 2 szybkie obiady, nic nie buczało, nic nie pulsowało, nic nie szumiało. W porównaniu z gazem gotuje się mniej więcej o połowę szybciej, właściwie błyskawicznie. No i jest czysto... bo można ją przecierać nawet podczas gotowania . Pozostaje mi tylko zaopatrzyć się w dobry zestaw odpowiednich garnków...

 


http://i47.tinypic.com/mn2now.jpg

mocca

Chatka Azymutów

z powyższego "bałaganiku" powstało coś takiego :)

 

 


http://i49.tinypic.com/35bt5k8.jpg

 


jeszcze nie wszystko jest gotowe. Brakuje piekarnika i okapu ale to wkrótce. Nie ma założonych cokołów bo okazało się, ze szafki były ciut za wysokie i trzeba było skracać nóżki i właśnie te cokoły. Nóżki panowie obcięli, cokołów niestety nie (bo nie mieli ze sobą takiego sprzętu) ale być może ich zmuszę (jak mi się samej nie będzie chciało tego załatwić). Nie ma też górnego cokołu nad szafkami wiszącymi bo panowie namawiali mnie bym go nie robiła bo tak jest lepiej. Odpuściłam bo byłam już zmęczona i chciałam żeby jak najszybciej skończyli i odjechali. Ale z pewnością przy montażu piekarnika będę się dopominać tego cokołu bo mi bardziej podoba się z nim.

 


Generalnie montaż miał trwać jeden dzień, trwał dwa i to od rana/południa do późnej nocy bo pierwszego dnia spóźnili się ze 3 godziny... drugiego też nie dojechali na czas. No i spieprzyli mi syfon, zgubili oryginalną śrubę, kombinowali z innymi a na drugi dzień kiedy zmywarka wypuściła wodę syfon... odpadł i mieliśmy małą powódź. Naprawiliśmy sami... Nie mam tez zamontowanego tego całego spreja do najpiękniejszej baterii pod słońcem, nikt nie chciał się podjąć wywiercenia dodatkowego otworu w zlewie więc wymyśliłam, ze zamontuję go sobie w blacie, pomiędzy zlewem a płytą. nakupiłam wszelkich możliwych wężyków i ich kombinacji i wszystko okazało się nie dobre bo ta bateria ma jakiś totalnie inny wężyk i gwint... jesli uda mi się załatwić drugi taki sam to zamontujemy a jesli nie to... nie będzie spreja

 


Sumując z ekipy montażowej Ikei nie jestem w 100 % zadowolona, po komentarzach w internecie i tu na forum spodziewałam się większego profesjonalizmu, moze to wynik faktu, ze zajmują się tym niezbyt długo i brakuje im doświadczenia... bo zlew taki jak nasz montowali pierwszy raz, dębowe blaty też byly dość oporne w obróbce, listwy przyblatowe równiez drewniane wymagające trochę czasu, do tego wszystkiego moje narożniki płytkowe ktore powodowały ze nic nie przylegało idealnie i trzeba trochę było rzeźbić Ale kiedy spytałam, czy będą opowiadali legendy jaką to kuchnię raz zdarzyło im się montowac i to we wsi zabitej dechami to nic nie powiedzieli

 

 


Pomijając wszystkie przeciwności losu i materiału kuchnia wyszła PRZEPIĘKNA, po pierwszym dziwnym wrazeniu że jest ogromna, szafki potężne i nie wiem jak się w tym wszystkim odnajdę przyszła chwila na ogarnięcie, zapchanie szafek czym się da i dostrojenie do klimatu. Powoli mi się to udaje

mocca

Chatka Azymutów

wstępnie prawie gotowe jest też inne okno, mojej starszej marzyły się makarony ale mi niezbyt pasowały do ogólnej koncepcji bo nie lubię jak mi gołe szyby prześwitują... kupiłam więc kilka metrow najzwyklejszego gładkiego tiulu, fajną taśmę i wyszła firaneczka, która jest doskonałym tłem do tych całych makaronów. A same makarony udało mi się dostać w niemal identycznym kolorze jak ściana więc wszystko prawie się zgrywa. Prawie, bo tiul kupiłam ekri, który pójdzie do drugiego pokoju a tutaj kupię bielutki, będzie się jeszcze ładniej odcinał i myślę, że będzie ok.

http://i50.tinypic.com/9a5q3s.jpg" rel="external nofollow">http://i50.tinypic.com/9a5q3s.jpg

z bliska

http://i47.tinypic.com/9iuwrc.jpg" rel="external nofollow">http://i47.tinypic.com/9iuwrc.jpg

 

i po ciemku

http://i48.tinypic.com/9i8p5x.jpg" rel="external nofollow">http://i48.tinypic.com/9i8p5x.jpg

mocca

Chatka Azymutów

ponieważ moje kuchenne firaneczki spotkały się z duzym uznaniem zmobilizowałam się i kupiłam uchwyty na zazdroski. Kuchnia została jeszcze raz odmalowana, dla utrwalenia koloru i rychłego montażu mebelków. Wcześniej nie wszystko dokładnie przewidziałam i wyszło, że światło mam tylko centralne lub okienne, co przy planowanym ustawieniu mebli po zmierzchu powoduje, że pracując przy blacie lampa swieci mi w plecy, a ciemności nie lubię. Więc wymyśliłam, że domontuję kinkiecik z tej samej serii co lampy sufitowe. Kinkiecik musi być jednak podłączony do gniazdka bo już inaczej się nie dało... Mam nadzieję ze spełni swoje funkcje i bęzie przy tym jakoś to wyglądało . W sobotę po dłuuuugim oczekiwaniu doczekaliśmy się też wreszcie elektryka który doprowadził nam siłę do podłączenia płyty więc możemy na poważnie montować wreszcie kuchnię. Uczyniłam też porządek na parapecie i zawiesiłam cd babciowych firanek. Oto i one

 

 


http://i49.tinypic.com/14m53pj.jpg

 


i w zbliżeniu

 


http://i50.tinypic.com/124d7av.jpg

mocca

Chatka Azymutów

a teraz uwaga uwaga, punkt kulminacyjny programu

 

 


Kiedyś wypatrzyłam u Dardurdki w dzienniku linka, później sie o niej zagadałyśmy i zachorowałam. Choć początkowo cena mnie zabiła i raczej nie przypuszczałam, że kiedyś taką zdobędę okazało się, ze kilkoma szczęsliwymi trafami i zbiegami okoliczności (a właściwie niespodziewanej gotówki) z drżącym sercem zamówiłam, zapłaciłam, czekałam i przyszła...

 

 

 


OTO MOJA PIĘKNA KUCHENNA BATERIA


 

 


http://i45.tinypic.com/2lsv1hv.jpg

 


i malutka przymiarka do zlewu bo wytrzymać nie mogłam

 


http://i49.tinypic.com/20k8zcx.jpg

 

 


problem jest tylko malutki, że nie wiem czy w moim ceramicznym zlewie da się zrobić drugi otwór na ten cały spray. Jak sie nie da to go chyba w blacie zamontuję... ale i tak jestem przeszczęsliwa

mocca

Chatka Azymutów

po szybkiej akcji dotarł też do nas w ubiegłym tygodniu jeden z najważniejszych sprzętów. To jeden z prostszych modeli boscha ale z metalowym dnem. Podobną mamy od 6 lat z mieszkaniu, jest bezawaryjna i jestem bardzo zadowolona (jak ja marzę zeby juz była podłączona!)

 


http://i49.tinypic.com/29kthfc.jpg


http://i45.tinypic.com/s5v97k.jpg

 


i coś czym jestem troszkę przerażona. Na razie mieszka w kartonach pod naszym łóżkiem a co będzie dalej...

 


http://i45.tinypic.com/33uv8mx.jpg

mocca

Chatka Azymutów

wracając do kuchni :) kupiłam śliczne uchwyty do szafek, mosiężne do dolnych

 


http://i45.tinypic.com/2z5urkp.jpg

 


które na moich frontach wyglądają tak

 


http://i47.tinypic.com/2hwdj.jpg


i takie porcelanowe gałeczki do szafek wiszących

 


http://i49.tinypic.com/2mpaqs3.jpg


marzyły mi się porcelanowe uchwyty ale wszystkie były w małym rozmiarze a ja mam wszystkie dolne szafki z szerokomi szufladami i bałam się, że te małe całkiem znikną a porcelanie oprzeć się nie mogłam mam nadzieję ze jakoś się zgrają jedne z drugimi...?



×
×
  • Dodaj nową pozycję...