Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    155
  • komentarz
    1
  • odsłon
    976

Entries in this blog

kotecek

W naszym systemie izolacji cieplnej (ale to mądrze brzmi) postawiliśmy na "twardy" styropian. Głównie chodziło o to, żeby folia kubełkowa pod naporem ziemi nie "wbiła" się w styropian. Twardy styropian ma też lepsze wlaściwości cieplne, niestety kosztuje troche drożej. Ale coś za coś

 

 


http://img22.imageshack.us/img22/7618/d7ba417063080b37eo6.jpg

 


Do tego kupiliśmy w miare dobry klej (zalecony przez fachowca Szanownego Pana Michała SZ.)

 

 


http://img18.imageshack.us/img18/4821/42fc90e694e7632efk4.jpg

 


I porządną siatkę. Przestroga - nie kupujcie siatek chińkich, bo są niewiele warte.

 

 


Fachman od ociepleń, Szanowny Pan Sz. czyli Misiek , miejmy nadzieje, ze mnie nie zabije za to zdjecie.

 

 


http://img14.imageshack.us/img14/9089/772c66f445923ef1za3.jpg

 


Postawiliśmy na styropian 5 cm.

 

 


http://img24.imageshack.us/img24/3609/71464928bb493d04jw7.jpg

 


Fachmani nie wiedzieli w co najpierw ręce włożyć

 

 


http://img14.imageshack.us/img14/5298/876c5ab03f6a2752bl2.jpg

 


Domek został otulony cieplutka kołderką A może trzeba było dać 10 cm?

 

 


http://img18.imageshack.us/img18/4034/9d1ce3ad3c250943su4.jpg

 


Następnego dnia fachmani założyli siatkę i zatarli ją klejem. Tego dnia była straszna burza. Na szczęście zaprawy nie zmyło.

 

 


http://img6.imageshack.us/img6/9651/4839d6714a3ab813hh3.jpg

kotecek

Po Czarnym Poniedziałku, czyli we wtorek, zabraliśmy sie za izolację piwnicy. Do wyjazdu do Irlandii zostało nam jeszcze tylko 8 dni. Najpierw na ściany piwnicy poszła warstwa "szlichty" czyli cienka warstwa tynku dla wyrównania nierowności.

 

 


Na zdjęciu widać "szlichtę" i pierwszą warstwę Dysperbitu.

 


http://img14.imageshack.us/img14/7158/310eb6fc038eacf4gq2.jpg

 


Do mieszanki betonowej z której sporządziliśmy tynk, dodaliśmy pare setek zupełnie przypadkiem kupionego, Betoszczelu (Andrzejowi sie pomylilo z Dysperbitem i kazal nam kupic ). Uszczelnia on beton i zapezpiecza przed wsiąkaniem wody.

 

 


http://img18.imageshack.us/img18/4143/3805afb9b44b9127mb6.jpg

 


Szlichta musiała dobrze doschnąć, zanim nałożyło się na nią Dysperbit.

 

 


Dysperbit wyglądał zupenie jak rozpuszczona czekolada i tylko zapach dstręczał nas od popróbowania Na zdjeciu zasychający dysperbit. Mokry dysperbit jest brązowy, zasychając robi sie czarny jak noc. Krótka instrukcja izolacji Dysperbitem:

 

 


Na tynk nakłada się podklad z rozcienczońego wodą dysperbitu, nastepnie dwie, trzy warstwy (można i więcej) nierozcienczonego mazidła. Kazdą natępną warstwę nakłada się po wyschnięciu poprzedniej, na murze do wysokości około 30cm ponad poziom gruntu. Dysperbit jest idealny, jesli chcemy ocieplić piwnice styropianem lub polistyrenem eskrudowanym - Dysperbit nie zawiera rozpuszczalników, które niszczą styropian. Sprawdziliśmy. Umazianemu dysperbitem styropianowi nic sie nie stalo

 

 

 


http://img18.imageshack.us/img18/9520/9274357db1dbb26dnp7.jpg

 


Na malowaniu zeszły nam dwa dni, chcieliśmy, żeby dysperbit dobrze dosechł, a pogoda sprzyjala :)

 

 


Efekt końcowy:

 


ja bym go nazwała: FALE DUNAJU.

 

 


http://img24.imageshack.us/img24/2862/2bdb91c3ae65db51ix0.jpg

kotecek
Czarny poniedzialek

 

Przeczuwalam, ze ta kontrola to albo strachy na lachy albo urzednikom nie bedzie sie chcialo jechac nasza dziurawa droga (kto by sie na takie dziurska zapuszczal???), albo nie bedzie sie im chcialo jechac w ogole, tylko stana w cieniu, wypija flaszeczke i kontrola odwalona :wink: Albo, jak juz naprawde przyjada, to beda jechac od strony wsi M., skad naszego domu w ogole nie widac, skad by mogli wiec wiedziec, ze cos sie tam buduje, wiec do nas nie zagladna. Albo beda objezdzac tylko znane im juz budowy. Gorzej, jakby jechali od H. – wtedy nasz dom widac na szczycie gory jak na dloni... Ale moze beda patrzec na droge, a nie na gore, albo akurat cos odwroci ich uwage...

 

Im blizej groznej daty, tym mniej sie przejmowalismy. Co bedzie to i tak bedzie. Dom juz stal...

 

Jedna z tych opcji musiała się wydarzyć, bo zadnej kontroli nie było...

 

:lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

Jak powiadają, głupi ma zawsze szczęście..

kotecek

Kochany Dzienniku!

 

Zaniedbalam Cie niewybaczalnie.

Od ostatnich prac na Budowie minely juz prawie 3 miesiace, a ja wciaz nie napisalam co zdarzylo sie w Czarny Poniedzialek.

 

Dekoncentruja mnie czerwone smoki i potezni czarnoksieznicy....

 

.............................................................................................

 

Na serio!

 

Polecam serdecznie Terry Goodkind'a "Perwsze prawo magii" i cala serie "Miecza Prawdy".

 

http://img14.imageshack.us/img14/5669/40dd66224a377b9ewj1.jpg" rel="external nofollow">http://img14.imageshack.us/img14/5669/40dd66224a377b9ewj1.jpg

 

 

Obecuje Ci Dzienniku, ze od dzis zabieram sie do roboty, zanim prace nad Domkiem rozpoczna sie na nowo...

 

A czasu mam bardzo niewiele...

kotecek

Wczoraj wrocilismy z 10-dniowych wakacji w Polsce

 


Wiadomosc nad wiadomosci:

 

 

 


NA DACHU BĘDZIEMY MIĘLI DACHÓWKĘ ZAMIAST BLACHY DACHÓWKOWEJ !!!!

 

 


Dostalismy oferte, gdzie cena dachowki IBF wraz ze wszekim osprzetem, rynnami, cegla klinkierowa na kominy, membrana, blacha plaska na obrobki, wylazem dachowym i wszystkim, ale to absolutnie wszystkim, byla o 2 tys zl wyzsza niz w przypadku blachy dachowkowej Ruukki. Nie zastanawialismy sie zbyt dlugo.

 

 


Teraz musimy wyslac fax do tartaku z dokladnymi wymarami drewna (powiekszylismy troche wymiary w uzgodniemiu z majstrem) i spokojnie czekac na zdjecia z przebiegu prac na wysokosciach.

 


Zyc nie umierac. Ale konto mamy golusienkie...

kotecek

Tutaj Kotecek mieszka, czyli piekna Irlandia:

 


 



Cmentarz w Glenadalough slynne irlandzkie krzyze celtyckie

 

 


http://img14.imageshack.us/img14/6461/6352eb257a4e285ack9.jpg

 


Klify Slieve League w county Donegal, na polnocnym-zachodzie Irlandii. Drugie w kolejnosci najwyzsze klify w Europie! 600m npm!

 

 


http://img22.imageshack.us/img22/2191/c4186ab177303b58jd9.jpg

 


http://img23.imageshack.us/img23/8816/b49bcdf0b63932bavj6.jpg

 


http://img14.imageshack.us/img14/8438/1477c82b2f3504bcri9.jpg

 


http://img14.imageshack.us/img14/7774/9a934d703b61a6c5tj3.jpg

 


I owce, owce, wszedzie owce, nawet na skraju 600m przepasci.

 

 


http://img14.imageshack.us/img14/1707/83f157229c52f80ctj4.jpg

kotecek

Ponad dwa tygodnie minelo od ostatniego wpisu w Dzienniku

 

 


Nie mam kompletnie czasu na uzupelnianie! Artus dostal firmowego vana i jezdzimy teraz po calej Wyspie. W ten weekend bylismy w County Donegal na prawie-najwyzszych (drugich w kolejnosci) klifach Europy. Zrobilismy bite 600 km i jestesmy zauroczeni :) Ocean, wrzosy, ach, chyba wkleje zdjecia!!!

 

 


Tymczasem jutro lecimy na 10 dni do Polski!!! My to mamy dobrze !!!!! Wybieramy sie na slub kolezanki i przy okazji zamowimy drewno na dach, blacho-dachowke i spotkamy sie z kierownikiem budowy. I odwiedzimy nasz domek!!!

 

 

 


Huraaaa!!!!

kotecek

Wiekopomnego dnia 21 lipca 2008 zalalismy drugi i ostatni strop (oraz oczywiscie Majstrow) po czym zjedlismy wyborny obiad przygotowany specjalnie na ta uroczystosc. Inwestorka miala zawiezc cala wesola juz bardzo kompanije do domu (40km w jedna strone), jednakze Inwestor stawiajac przed Inwestorka kieliszek pelen przezroczystego plynu stwierdzil kategorycznie iz Inwestorka w ten dzien ma pic, a nie jezdzic rozwozic pijanych chlopow po domach, bo sie mur nie bedzie dobrze trzymac. Tak tez sie i stalo. I jak tu nie kochac Inwestora!!!

 

 


Mur trzyma sie dobrze, powiedzialabym nawet - bardzo dobrze

 

 


Nastepnego dnia, polprzytomni ze zmeczenia, wstalismy o 6 rano (niedziela!!!) i pojechalismy naszym laciatym cielatkiem na plac budowy aby usunac z niego wielki dowod przestepstwa jakim byla nasza wielka przyczepa. Zapytacie dlaczego nie mozna tego bylo zrobic np o 11 rano albo w poludnie? A no odpowiem: przyczepa, jak zreszta prawie wszystko na tej budowie i w naszym zyciu TEZ byla nielegalna, tzn nie miala nawet, biedaczka, prawa rejestracji. Co pociagalo za soba brak tablicy rejestracyjnej, dowodu rejestracyjnego i co najgorsze - ubezpieczenia. Swiatla nawet swiecily, ale tez jakos tak inaczej niz powinny swiecic. Jednym slowem - nawet nie czytajcie tego dziennika, bo tez sie staniecie nielegalni...

 

 


Polalismy strop i zabralismy sie za dopinanie przyczepy, gdy okazalo sie, ze - niestety - kapec a klucz z naszego Venta nie pasuje. Telefon do tescia. Tesciu zjawil sie z kluczem i nowym kolem jakies pol godziny pozniej z informacja, ze polcja JESZCZE nie stoi. Acha, to dobrze.

 

 


Po wymiane kola okazalo sie, ze to drugie TEZ ma kapec, ale jakis taki jakby ciut mniejszy...

 


Postanowilismy zaryzykowac.

 


Przed nami zalediwe 25 km, co tam, damy rade!

 

 


Po jakichs 3 km okazalo sie, ze jedziemy na kompletnym flaku. Co tam, zajedziemy na flaku! Jedziemy dalej.

 

 


Po nastepnych 5 km okazalo sie, ze jedziemy juz nie na flaku, ale na samej feldze. Wydawalismy dzwiek starego zepsutego traktora wlekacego za soba brony po betonie.

 

 


Ludzie trabili na nas, machali do nas, wystawiali sie przez okna wskazujac na nasza felge a Artek pokazywal im OK! Chyba mysleli, ze jestesmy stuknieci, albo nie wiemy, ze jedziemy na feldze.

 

 


Wierzcie mi, tego sie NIE DA nie zauwazyc. Tak wiec ludzie mijali wesola parke ciagnaca bordowym Ventem wielka przyczepe kempingowa na feldze i mieli rozrywke, a my zastanawialismy, czy ida iskry czy nie.

 

 


Pokonalismy juz wiekszosc drogi, gdy oczywiscie pod najwiaksza gore i na zakrecie, przyczepa odmowila dalszej wspolpracy i powiedziala nie. Stanela i koniec. W aucie zaczelo smierdziec spalonym sprzeglem. Stoimy na srodku drogi nieomal na szczycie wzniesienia, na zakrecie a przyczepa nie da sie ruszyc ani w przod ani w tyl. W koncu miejsce za kierownica zajal Inwestor i przyczepa poslusznie podjechala pare matrow do tylu i zaparkowalismy w zieloniutkim rowie. Druty z opony owinely sie o zawieszenie i juz nie pojedziemy dalej.

 

 


Tesciu przyjechal z trzecia opona.

 

 


Po 10 min bylismy w domu. Policji po drodze nie spotkalismy.

 

 


Pamiatkowe zdjecie felgi i opony, a raczej tego, co po nich zostalo. Z felgi miala byc doniczka na kwiaty, ale w sumie to nie wiem co sie z nia stalo Moze jeszcze ja odnajde?

 

 


http://img19.imageshack.us/img19/1378/cf8c940c0a7a5323br3.jpg

kotecek

Jak sie chwalić, to się chwalić!

 

 


Front domu:

 


http://img14.imageshack.us/img14/2374/9b92758006732f23nh0.jpg

 


Pokoj na dole.

 


http://img14.imageshack.us/img14/6282/5af4c7cc8aa182ebvr3.jpg

 


Kuchnia:

 


http://img22.imageshack.us/img22/457/bf5c17d0be3fb244rk6.jpg

 


Salon. Wyjscie na taras:

 


http://img22.imageshack.us/img22/7141/4c1c526b2b22c4f3ym5.jpg

 


Salon:

 


http://img19.imageshack.us/img19/8567/bae3a5f5234e59c6nt8.jpg

 


Korytarz:

 


http://img14.imageshack.us/img14/1444/b5ce0892477c077aga3.jpg

 


Tyl domku:

 


http://img18.imageshack.us/img18/6671/484b40b9f07e40d3uj7.jpg

 

 


Strona od sasiadow:

 


http://img6.imageshack.us/img6/8387/8c6d616505556d40cy5.jpg

 

 


I już po zalaniu drugiego, ostatniego stropu. Tym samym ekipa zmyła się do domu a my zostaliśmy sami na placu boju i w prażącym słońcu nosiliśmy wiadrami wodę na górę polewać nasz ukochany strop.

 

 


http://img22.imageshack.us/img22/4567/652ffb5d18b983bbuv0.jpg

 


http://img14.imageshack.us/img14/5075/e1fbc5bfb6c23a4feu4.jpg

 


http://img19.imageshack.us/img19/6257/6eeef0b3d690a8f3it8.jpg

 


http://img18.imageshack.us/img18/314/82ba4bdc278d008evj9.jpg

 


http://img23.imageshack.us/img23/4315/78a7a5e4796cc0e3ij7.jpg

 

 


http://img24.imageshack.us/img24/9687/7e287c908171098cvh3.jpg

 


Widok z balkonu! ALE WIOCHA!!! Ale piękna wiocha

 

 


http://img23.imageshack.us/img23/6849/7055b4aaf4d28f31oc2.jpg

 


Co by nam dachu nie zwialo...

 

 


http://img14.imageshack.us/img14/5329/f4647b0421ade69ckf9.jpg

kotecek

Czarny poniedzialek

 


(ze szczególną dedykacją dla firmy pro-san-dupan z N.B.)

 

 


W tym miej-wiecej czasie ujrzelismy urocza karteczke na drzwiach miejscowego sklepiku obwieszczajaca radosna wiesc na temat planowaych rutynowych kontroli Nadzoru Budowlanego na naszym terenie.

 

 


Co tu duzo pisac - rece nasze w dol opadly. Kontrole przewidziano na poniedzialek 23 czrewca 2008 i miala ona obejmowac okoliczne wsie plus nasza.

 

 


Cholercia.

 

 


Na jakis czas zrobilo nam sie odrobinke lyso, bo coz tu mowic, tak pieknie wszystko szlo a tu taka klapa...

 

 


Andrzej najpierw myslal, ze kontrola ma byc w piatek i zasmucil sie bardzo i zestresowal. Stwierdzil, ze w takim razie musimy sie do czwartku wyrobic ze stropem i on zmywa sie do domu. Na szczescie kontrola miala byc w poiniedzialek i Andrzej oszacowal, ze bez problemu wyrobia sie z zalaniem drugiego stropu a reszte zrobi nam w pazdzierniku przed samym polozeniem dachu. Czarny poniedzialek mial zastac nasz plac budowy posprzatany i opustoszaly. Nie bylo zadnej nadzieji, ze do tego czasu PnB zostanie nam sprezentowane (choc bylby to juz 48 dzien oczekiwania). Wciaz musielismy donosic nowe dokumenty, upomniano sie nawet w Powiecie o 4 papierowe teczki. Pokornie donieslismy.

 

 


To wtedy zaczelismy na budowie bywac juz cale boze dnie, nosilismy z ekipa pustaki (zeby bylo szybciej), wstawalismy o szostej i kladlismy sie spac o 11 w nocy.

 

 


Posuwalismy robote do przodu, ale jakos tak czulam ze bedzie dobrze. No to co, najwyzej nam dowala kare, to sie zaplaci i juz. Do wiezienia przeciez nas nie zamkna. Z biegiem dni zaczely powstawac coraz to nowsze sposoby na ukrycie budowy. Moim faworytem bylo rozstawienie wielkiego namiotu cyrkowego. O oblozeniu domu galeziami nie wspomne. Dobre bylo tez wydrukowanie wielkiej fototapety z obrazem pola... ewentualnie z krowa w tle.

 

 


Przeczuwalam, ze ta kontrola to albo strachy na lachy albo urzednikom nie bedzie sie chcialo jechac nasza dziurawa droga (kto by sie na takie dziurska zapuszczal???), albo nie bedzie sie im chcialo jechac w ogole, tylko stana w cieniu, wypija flaszeczke i kontrola odwalona Albo, jak juz naprawde przyjada, to beda jechac od strony wsi M., skad naszego domu w ogole nie widac, skad by mogli wiec wiedziec, ze cos sie tam buduje, wiec do nas nie zagladna. Albo beda objezdzac tylko znane im juz budowy. Gorzej, jakby jechali od H. – wtedy nasz dom widac na szczycie gory jak na dłoni... Ale moze beda patrzec na droge, a nie na gore, albo akurat cos odwroci ich uwage...

 

 


Im blizej groznej daty, tym mniej sie przejmowalismy. Co bedzie to i tak bedzie. Dom juz stal...

kotecek

Musze jeszcze koniecznie co-nieco skrobnac o drenazu, poniewaz nie jest on wykonany w 100% tak jak powinien byc wykonany przy wysokim poziomie wod guntowych.

 

Dostosowalismy swoj drenazyk do naszych malutkich potrzeb i, jak juz wspomnialam, poniewaz nie spodziewamy sie tam wiele wody, zrezygnowalismy z niektorych aspektow technicznych, ktore sa zalecane przy wykonaniu drenazu opaskowego.

 

Po pierwse zaleca sie oblozyc caly drenaz - (rure ze zwirem) geowloknina. Ma to jakoby zapobiec "zapychaniu sie" rury czastkami gruntu. Nie dawalismy geowlokniny, bo... po pierwsze i tak nie spodziewamy sie tam zadnej wody, po drugie - mamy jakas awersje do tego typu udziwnien. Nie jestesmy do konca przekonani czy to jest potrzebne w naszym przypadku. Pytanie czy taka geowloknina sie ... sama nie zapcha nasza glinka? I nie przepusci wody? I jak duza jest jej trwalosc? Z geowlokniny zrezygnowalismy. Niech juz sobie ta woda przenika przez ten zwir prosto do rury.

 

Rura rzeczywiscie wyglada jakby lezala bezposrednio na ziemi, ale podczas zasypywania podnoslilismy ja do gory, tak ze warstwa zwiru znajduje sie takze pod rura. Rura wlasciwie sama "parla" do gory, wylazila na wierzch podczas zasypywania i trzeba bylo ja wrecz przyciskac, zeby nie wylazla.

 

No i najgorszy chyba grzrech - nie zrobilismy ani jednej studzienki kontrolnej!

Ani jednej. Bo tam naprawde chyba nie bedzie wody... Rure wypuscilismy do studzienki zbiorczej, ktora bedziemy mogli na bierzaco kontrolowac. Zobaczymy, czy w ogole bedzie sie tam zbierac jakakolwiek woda...

 

Czas pokaze jaki sobie ten drenaz zrobilismy i czy spelnia on swoja funkcje czy nie.

kotecek

A teraz wielki, bardzo powazny temat: Izolacja przeciwwilgociowa i przeciwwodna fundamentow.

 

 


Oczytani Muratorem, postanowilismy zrobic wszystko, aby nasz domek byl suchutki i cieplutki. Czyli pelna, ciezka izolacja cieplna, przeciwodna i przeciwilgociowa fundamentow i scian piwnicy.

 

 


Zaczelismy od drenazu opaskowego.

 

 


Izolacja-tak, natomiast wszyscy odradzali nam robienie drenazu. "Gdzie wy tu bedziecie miec wode na tej gorze???" - pytal sie nas Andrzej pukajac sie znaczaco w czolo. Wszystko splywa w dol. Nasz dom stoi prawie na szczycie wzniesienia. Prawie robi jednak wielka roznice. Do szczytu jest jeszcze jakies 10m i woda bedzie splywala tez w kierunku naszego domu od poludnia. Minimalnie, ale bedzie. Prosto na sciane piwnicy. Poza tym - glina. Grunt nieprzepuszczalny. Dobrze chociaz, ze jednorodny. Podobno zadna woda nigdy nam nie przesiaknie w dol az do drenazu... Dobrze by bylo! Woda gruntowa kilka/kilkanascie metrow ponizej poziomu naszego wykopu. Nie wiemy czy w ogole znajdzie sie tam kiedykolwiek jakas woda!!!

 

 


Dmuchamy jednak na zimne i instalujemy sobie zolciutka rure drenarska wokol naszych suchutkich fundamentow w naszym suchutkim wykopie:

 

 

 


Najpierw: zakup 50m rury drenarskiej. O matko, ale mi ten maz zarosl na budowie!!! Jak Rumcajs! Ale rure ma fajna! Bo w ogole fajny jest!

 

 


http://img14.imageshack.us/img14/7866/8dd87cbb82fc36b5ki0.jpg

 


Pozniej nalezalo odkopac fundamenty. Najpierw ziemia wokol law wygladala tak:

 

 


http://img24.imageshack.us/img24/4267/0ae3bf92f261578atw8.jpg

 


Pozniej wynajelismy miejscowych malolatow do kopania i po paru godzinach pracy obrzeze domu wygladalo tak. Wykop zostal zrobiony z odpowiednimi spadkami, oczywiscie.

 

 


http://img14.imageshack.us/img14/4259/cf3f2dce56c9297abt7.jpg

 


http://img23.imageshack.us/img23/921/a49d7a7731050ff2mv0.jpg

 


Upchalismy w nowopowstalym wykopie nasza zolciutka rure:

 

 


http://img14.imageshack.us/img14/2325/72cf714d98eecc78aj1.jpg

 


Po czym wlasnymi recami zasypalismy ja zwirem:

 

 


http://img18.imageshack.us/img18/733/1f8b38908980c8bbha1.jpg

 


http://img14.imageshack.us/img14/4816/2e0874d44d76442ejq3.jpg

 


http://img14.imageshack.us/img14/1487/5e058ca0c41168acxr7.jpg

 

 


Nastepnie czekalo nas juz tylko: wykopanie studzienki odplywowej i kilkunastometrowego wykopu do tejze, zakup kregow, instalacja i zasypanie wykopu

kotecek

PO ZALANIU PIERWSZEGO STROPU:

 

 


Schody piwnica-parter

 


http://img23.imageshack.us/img23/425/0fd5b03f36545469zu8.jpg

 


Wentylacja. Andrzej wbil mnie w podloge. Powiedzial - nie macie tu wentylacji w projekcie, ale ja wam zrobilem... Kocham tego chlopa

 


http://img6.imageshack.us/img6/2541/0ee06a025761849cpc1.jpg

 


Zalesiony bar

 


http://img6.imageshack.us/img6/676/69307f927756c43aya7.jpg

 


Korytarz

 


http://img24.imageshack.us/img24/9687/7e287c908171098cvh3.jpg

 


Szalunek pod strop

 


http://img23.imageshack.us/img23/166/ff20c2cda728b4dbkc5.jpg

 


Sami nosilismy pustaki na plyte

 


http://img24.imageshack.us/img24/5595/f6e85bdd18addddbeg2.jpg

 


I domek zaczal przypominac Bukowo z rysunku na projekcie!!!

 


http://img14.imageshack.us/img14/6158/a8a39e053008f838xg6.jpg

 


Nasza wielka chata

 


http://img22.imageshack.us/img22/6752/51549ab5a27e1060jj1.jpg

 


Tu bedzie wyjscie na taras

 


http://img22.imageshack.us/img22/8832/ac05366adc4b75aefu7.jpg

 


Drzwi, a raczej otwor na drzwi wejsciowe

 


http://img18.imageshack.us/img18/2986/aae6e865b0543bcfjx7.jpg

 


Nasz odonowski max... Oby dzielnie sluzyl!

 


http://img22.imageshack.us/img22/8384/02c74b9dd20ca1b7pa7.jpg

kotecek

A oto, co znalezlismy pewnego dnia w kominie!!!

 

 


(Straszne z nas szpiegi, co nie?)

 

 

 


http://img22.imageshack.us/img22/4427/7f13ea246292a623fc9.jpg

 


http://img23.imageshack.us/img23/354/262afd21d7921510od3.jpg

 


Malpka!

 

 


Ale musze przyznac, ze majstry okazali sie 100% profesjonalistami. Nie pili tak, jak pija niektore wiejskie ekipy. Raz podjechalismy wieczorkiem pod dzialke, a tu Piotrus smiga na rowerku ze sklepu, wiozac ... 3 piwa! Po 1 na glowe. Tylko??? Zdziwialm sie. Bylam w szoku, ze tylko po jedym, ale w milym szoku, musze przyznac :)

kotecek

Szlafen-gruchen. Z betonem spoznili sie 2.5 godziny.

 

 


http://img14.imageshack.us/img14/6920/cc271778393ee223zo6.jpg

 


Zalewanie trwalo okolo godzinki.

 

 


http://img23.imageshack.us/img23/7874/bfe32efb2d0cd38bac3.jpg

 


Tu muszę zapisać ku pamięci następny cytat z Andrzeja:

 

 


Zalewanie stropu. Pierwszy kubik betonu idzie przez pompę, Andrzej trzyma końcówkę i targa nim na wszystkie strony. Andrzej do ludzi z betoniarni:

 

 


- Aleśta cementu dopierdo...lili!!!!

 

 

 


A po zalewaniu:

 

 


NASZA PIERWSZA WIECHA!!!!

 

 


http://img14.imageshack.us/img14/1619/148239cf483f028fiy3.jpg

 


Piwonie Gozdzikowej

kotecek

Naz projekt, jeszcze PRZED ZALANIEM PRZEZ DESZCZ i przed SPALENIEM PRZEZ SLONCE. Najpierw kartki pofalowaly sie od wilgoci, pozniej plastikowa okladka skurczyla sie od slonca. Widac, ze projekt pracowal na siebie

 


Okulary Andrzeja. Bardzo w nich madrze wygladal

 

 


http://img14.imageshack.us/img14/2028/073fd0f4adefd706ih1.jpg

 

 


Wzmocnienia pod kolumny:

 

 


http://img14.imageshack.us/img14/2984/89786c08ef21ae03yx1.jpg

 


http://img6.imageshack.us/img6/3810/83d1328680b556dccv3.jpg

 

 


Zasteplowany garaz:

 

 


http://img23.imageshack.us/img23/7299/3dd2dac0a1c9f631bk1.jpg

 


http://img14.imageshack.us/img14/8929/a478f2380809af51rk2.jpg

 


Widok z garazu na korytarz i schody na gore:

 

 


http://img22.imageshack.us/img22/5183/83d7bad298c81572ct9.jpg

 


Kumin!

 

 


http://img24.imageshack.us/img24/5295/4bf7281507a2d584ec7.jpg

 


Szalunek pod schody. Majstrowi zeszlo 2 dni

 

 


http://img19.imageshack.us/img19/5660/3f1e56c64939f06dyx4.jpg

 


No i nareszcie! Szalunek pod strop. Zrobilismy stropy lane, bo nie pekaja i sa tansze niz Akermana.

 

 

 


http://img6.imageshack.us/img6/8687/af935a2a2b6faec9wp4.jpg

 

 


Wieniec aczkolwiek jeszcze niedokonczony. Zajebiaszczy. Drutu braklo i jechalismy do skladu na ostatnia chwile.

 

 


http://img14.imageshack.us/img14/2030/026f8f2d46058a8eea2.jpg

 

 


Nasze krete, wygodniusie schody! Przed zalaniem betonem wygladaly tak:

 

 


http://img18.imageshack.us/img18/7254/bb4206d214555f49bn9.jpg

 


Szaunek pod strop trzeba bylo polac woda przed zalewaniem betonem, aby deski pozniej latwo odchodzily Artek juz polewal a majstry jeszcze krecily druta.

 

 


http://img23.imageshack.us/img23/2203/649308cd3e23cf3ajg3.jpg

 


I czekalismy na beton....

kotecek

Tymczasem nasza piwnica rosla w sile, a w raz z nia nasz garaz, bar , kotlownia i spizarnia:

 

 


Garaz:

 

 


http://img19.imageshack.us/img19/6374/7766622ac74ecb12yp3.jpg

 


Bar, korytarz, kawalek kotlowni:

 

 


http://img6.imageshack.us/img6/3199/4c7bde914af6dc35vu5.jpg

 


Inwestor na "beczce".

 

 


http://img14.imageshack.us/img14/3905/080f66bf2bdc56e5wd6.jpg

 

 

 


Belka nad oknem, w tle nasze gliniaste Giewonty i pierwszy budynek na budowie!

 

 


http://img14.imageshack.us/img14/5428/3c687361ab8d1286oi2.jpg

kotecek

Po zalaniu fundamentów, obowiązkowo, zalaliśmy majstrów

 

 


Następnego dnia majstry znosiły do wykopu bloczki a my mięliśmy małą obsuwę Nie dowieźli nam piachu do murarki. Wielka buba! Nie było innego wyjścia jak tona piachu na przyczepkę i jazda! Zrobiliśmy dwa kursy. Wieczorem piach już przywieźli.

 

 


Przez następne dni majstry murowały ściany piwnicy a my tymczasem mogliśmy chwilkę odsapnąć i zająć się ulubionym hobby, mianowicie grzebaniem w starych złomach, mazianiem się w smarze, przytłukiwaniem palców, spawaniem, szpachlowaniem i lakierowaniem (bynajmniej nie paznokci) - co nie oznacza oczywiście, że nie było nas na budowie. Byliśmy i to nieraz po 2 razy dziennie (od domu na budowę - 25km) i dowoziliśmy majstrom wodę. Dużo wody, bo upał dokuczał niezmiernie.

 

 

 


Nazwanie tych samochodów "złomami" zakrawa na szaleństwo! Oczywistym jest, że Honda CRX jest najpiękniejszym, najlepszym i najszybszym samochodem na świecie! Oto parę egzemplarzy, naszych jak i zaprzyjaźnionych

 

 

 


http://img18.imageshack.us/img18/8051/f3b1a92afc8e60ackj5.jpg

 


Malowanko zaprzyjaźnionej Ceerki:

 

 


http://img18.imageshack.us/img18/2426/0ae3a147d8977a69wb9.jpg

 


http://img14.imageshack.us/img14/5977/c502948de7e319a6lr0.jpg

 

 


Szlifowanko Rexa:

 

 


http://img24.imageshack.us/img24/1268/bccdb9b62817c74ddw0.jpg

kotecek

W międzyczasie, gdy beton w ławach zasycha i twardnieje pracowicie polewany wodą przez załogę Andrzeja, mam zaszczyt przedstawić Państwu nasz lasek:

 

 


http://img14.imageshack.us/img14/217/5fde25fa8e8f93d2rj0.jpg

 


Zasadził go jeszcze poprzedni właściciel i porastał on podobno całą skarpę. Niestety, wypalanie pól zebrało swoje żniwo i większość drzewek poszła z dymem... Ponadto - podobnież wieś zaopatrywała sie w choinki... Dam ja im choinkę...

 

 


Niewłaściwe siedlisko, gleba zasadowa, brak nawożenia. Oto efekt próby zasadzenia lasu na łące bez przedplonu:

 

 


Chore modrzewie (ochojnik swierkowo - modrzewiowy):

 

 


http://img23.imageshack.us/img23/6605/844ce3b8aafb550bei8.jpg

 


Chore świerki:

 

 


http://img6.imageshack.us/img6/3869/f0840579e983dd31na2.jpg

 


(Choroba świerka: gałezie mają narośle w kształcie szyszek, ktore w okresie letnim są zielone a na jesień brązowe. Jak i czym je leczyć?

 


Ten szkodnik to ochojnik świerkowy.Wczesną wiosną gdy temperatura powietrza przekroczy 12 stopni należy drzewka opryskać jednym 2%roztworem preparatu olejowego Promanal 60EC , 0.02% roztworem insektycydu Fastac 100EC lub podlać Confidorem 200SL. W czasie wegetacji można opryskiwać drzewka Mospilanem20SP, Decisem lub Talstarem. Warto zwrócić uwagę czy obok świerków nie ma modrzewi .Jeśli tak to drzewka te też należy opryskać.)

 



Należy unikać sadzenia blisko siebie świerków i modrzewi (a u nas tak jest ). Jest to związane z chorobą powodowaną przez pasożyta zwanego ochojnikiem świerkowo-modrzewiowym (syn. smerkun szyszniak). Ten niewielki, zaliczany do mszyc owad w różnych fazach swojego rozwoju żeruje na przemian na świerku i modrzewiu. Najbardziej skutecznym zabezpieczeniem przed nim jest sadzenie modrzewi i świerków możliwie daleko od siebie. Jeśli jednak drzewa zostały już zaatakowane (objawy to pojawiające się na gałęziach zgrubienia - tzw. galasy, w których rozwijają się pasożytujące larwy smerkuna), należy bezwzględnie niszczyć poprzez palenie wszystkie zainfekowane gałęzie (głównie na świerkach). Ponadto można użyć preparatów chemicznych, takich jak Promanal 60 EC - 2,0% (opryskiwanie przed rozwijaniem się pąków), Fastac 10 EC - 0,015% (w trakcie rozwijania się pąków i igieł) oraz Orthene 75 SP - 0,1% (w okresie letniej wegetacji).

 

 


I zdrowiutkie buczki!!! (chociaz tyle )

 

 


http://img14.imageshack.us/img14/6403/d39cbd23ad1dd365yb3.jpg

 


Ponieważ nasz projekt nazywa się Bukowo trzeba by chyba przesadzić pare buków przed dom. Nie wyobrażam sobie domu nie otoczonego drzewami. I to takimi sporymi A że mamy sporo miejsca... jest z czym szaleć

 

 


Modrzewiom przyda się trzebież, glebę trzeba zakwasić, podsypać biedakom nawozu... Tylko kiedy znaleźć na to czas? Kiedy ja tu, a te biedaki tam...

kotecek

"Historia smutna wielce o tym, jak chcięliśmy zabić Majstra":

 

 


Jako już wspomniałam, Majstry nasze, jak jeden mąż, nie posiadały prawa jazdy. Niektóre ponoć posiadały, ale to było dawno i nieprawda Kazały się zatem zaopatrzyć w ROWER, ażeby dojeżdzać sobie do pobliskiego sklepiku. Sklepik położony jest niedaleko, a aby do niego dotrzeć, trzeba pokonać spore nierówności terenu - zjechać ze sporej góry a później pod nią wjechać...

 

 


Przywieźliśmy im więc mój stary rower, Artek wyrzucił go z bagażnika w pobliżu przyczepy i na szybkości pojechaliśmy po gwoździe, taczki, drut wiązałkowy, nawroty i takie tam potrzebne natychmiast Majstrowi do roboty. A że rower nie był jeszcze skręcony, o tym Inwestor poinformować zapomnial ...

 

 


Andrzej (głównodowodzący) wsadził siedzenie na rower i spuścił się z tej zajebiaszczej góry na dół. Bez hamulcow.

 

 


Co się działo potem, nie bede opisywać

 

 


Cytuję: "Z góry zawał, pod górę też zawał!!!". A czy to nasza wina, że chłop nie ma kondycji...?!



×
×
  • Dodaj nową pozycję...