Elektryzująca retrospekcja ;)
Odmowna decyzja w sprawie kredytu i oczekiwania na kupca naszego mieszkania trochę nas przygnębiały. Postanowiliśmy więc jednak coś zacząć działać.
W warunkach jakie uzgodniliśmy z LUBZELEM budowę przyłącza elektrycznego mieliśmy zrobić we własnym zakresie. Wykonawce mieliśmy "dogadanego" czekaliśmy tylko na jakiś sygnał ze starostwa czy mają jakieś "ale czy "nie". Według informacji naszego adaptatora projektu odnośnie terminu złożenia stosownych dokumentów do starostwa, wymagane 3 tyg. oczekiwania minęły.
Geodeta wytyczył trasę położenia kabla.
Wykonawca mógł już zaczynać, kiedy niespodziewanie przyszło pismo ze starostwa, ze brakuje zgody gminy na postawienie skrzynki w granicy Niespodziewane tym bardziej, że znalazła je przez zupełny przypadek podczas sprzątania... tak mnie jakoś naleciało. Pismo polecone odebrał teść i zapomniał powiedzieć, jeszcze elegancko schował je za zasłonką na parapecie... Był to czwartek wieczór a w piątek miał zaczynać elektryk.
Niespodziewane tym bardziej, że wg moich obliczeń już starostwo przysłało kwity za późno... No, ale urzędnicy przestrzegają terminów ale nasz adaptator za to złożył kwity z tygodniowym opóźnieniem o czym nas nie poinformował...
Do załatwienia stosownych formalności wysłałam męża Musiał wykazać się cierpliwością, zwłaszcza że trzeba było pogodzić pania z gminy z panią ze starostwa Jedna nie widziała problemu a druga kazała wziąć mężowi lupę skoro nie widział problemu:D
Ale udało się i w piątek stosowne papiery dotarły do starostwa i otrzymaliśmy informację, że tym razem możemy już zaczynać budowę przyłącza.
Zaczęliśmy. Wszystko poszło sprawnie. Na działce pojawiła się ONA...
Po zakończeniu roboty pojawił się geodeta na inwentaryzację i... niestety nie przeszliśmy się do następnego etapu. Elektryk podczas kopania delikatnie zboczył z trasy i znalazł się z kablem na terenie gminy i to w pobliżu wodociągu.
Sznureczek wyznacza właściwą trasę...
Wykonawca poprawił położenie kabla, geodeta zażyczył sobie jeszcze odkopanie kabla w jednym miejscu i ponownie zinwentaryzował trasę kabla. Tym razem zaliczyliśmy i pod koniec maja odebraliśmy papiery.
Kilka dni temu skrzynka została podłączona do słupa i teraz czekamy na wieści z elektrowni, które pozwolą nam odsprzedać im nam naszą skrzynkę i kabel i finalnie rozliczyć się w wykonawcą ...
To czekamy... Mamy tylko nadzieję, że po drodze nic "elektryzującego" się już nie zdarzy
Edytowane przez efka3
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia