...depresja...
Pomału dopada mnie jakaś depresja. Wciąż tkwimy tak jakby w jednym punkcie...
Wycinaniu i szlifowaniu tych krokwi nie ma końca... Po 15.08 mają niby stawiać więźbę. Przestaje mnie to wszystko cieszyć i bawić. Do tego ta paskudna pogoda, leje się po tych murach, po tych elementach więźby... a do tego tych cholernych schodów zrobić nie mogą. Słowność naszych fachowców już dawno mnie rozbroiła.
Wczoraj był Pan rzeczoznawca z banku. Powinno być wszystko OK, ale to się dopiero zobaczy, jak się zobaczy kasę na koncie.
Momentami pytam siebie... po co mi to było???.................. Jak nie nastąpi jakiś zwrot w tempie działania naszych fachowców to będę musiała zaopatrzyć się w aptece w jakieś wynalazki uspokajające.
Żeby zachować pozory, że jednak coś się dzieje... na jutro umówiłam faceta do wymierzenia okien i trzeba zamawiać pomału.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia