Tralalala, tak zapewne śpiewa sobie nasz pan M.
Wtorek rano zadzwoniłam do majstra, czy będzie u nas na budowie. Okazało się, że leży chory z gorączką i na pewno nie pojawi się dopóki nie wyzdrowieje. Spoglądając w kalendarz ...2 września minie MIESIĄC(!!!!!) jak zaczęli stawiać więźbę. Oczywiście gdyby ktoś pytał, to ukończona ona nie jest, bo zostało dostawić ostatnią brzegową krokiew i kilka jętek. Zagroziłam, że jak dalej będzie takie tempo prac to bierzemy do pokrycia prawdziwych dekarzy:evil: Informacja ta spłynęła po panu M jak po tłustej kaczce... Najgorsze jest to, że naprawdę przecież zbliżają się do końca, tylko czemu tak powoli:evil:
No nic... pojechałam zaraz po pracy obejrzeć efekty pracy... na ukończeniu był tylko jeden szczyt od strony garażu. Pewnie dzisiejszy cały dzień zejdzie im na murowaniu ostatniego szczytu. Oczywiście nic nadto nie pokwapią się zrobić bo po co? Według nic wszystko jest OK. Ciekawe kiedy postawią te ostatnie elementy więźby. Poza tym kolejne etapy to ocieplenie styropianem skosów stropodachu i zaciągnięcie ich siatką. Następnie odeskowanie, położenie membrany, nabicie łat i krycie... A wczoraj zadzwonił Pan z Avante, że nasze okna schodzą z produkcji. Ponadto dzwonił wieczorkiem też hydraulik, że w poniedziałek wchodzi od rana na umówione rozłożenie kanalizy w górnej łazience. Wściekł się też chłop, że znowu się mu w kalendarzu poprzesuwa przez naszych majstrów.
Wczoraj mąż wykonał tel. do dekarzy którzy kładli dachówkę u sąsiada (zrobili to błyskawicznie i bardzo ładnie) i jesteśmy umówieni na czwartek. Wtedy ma nam dać znać na kiedy ma wolny termin. I zobaczymy czy zostawiamy naszych (jeśli trzeba będzie długo czekać na dekarzy) czy bierzemy tych dekarzy.
Jeśli ktoś jest ciekawy czy mamy wylane schody ... to oznajmiam, że NIE:evil:
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia