Kup pan cegłę, czyli nasze budowanie świata- zasypywanie fundamentów
19 listopada 2011
Skoro świt, o 7 rano, pan koparkowy (o sympatycznej ksywce "Winnetou na swym rączym rumaku") zabrał się do dzieła. Fundamenty zaczęły wypełniać się podsypką.
Czlonkowie ekipy budowlanej zmieniali się u steru czegoś, co przypominało piętę wielkoluda, a ma wielce prozaiczną nazwę: zagęszczarka
W czasie ubijania podsypki Winnetou nie marnował czasu i kopytkiem swego rumaka wykopał rów od domku do granicy posesji, którym przebiegać będzie przyłącze wody
W fundamentach zostały zamontowane przepusty na prąd (karbowany grubszy) i wodę (gładki cieńszy)
Po południu obsypane fundamenty prezentowały się tak
Śmigalskiej brakuje tylko wykończenia w postaci zgrabnych "kapelusików"- szef ekipy uspokoił Śmigalską, że czapeczki pojawią się w poniedziałek, kiedy rozprowadzana będzie kanaliza od ścian ku środkowi. Na weekend musiało wystarczyć okrycie w postaci reklamówek.
Pomarańczowa rurka, wystająca z ziemi poza obrysem budynku, to dopływ powietrza do kominka.
Śmigalscy odbyli owocną wizytę w hurtowni. W-zetki zostały zastąpione fakturą VAT, a kwota za zwrócone 4 palety bloczków oddana natychmiast gotówką.
Za radą jednego z forumowiczów (jeszcze raz dziękuję Pwasylcz ) Śmigalska zakupiła folię budowlaną i 10 kg dysperbitu. Górna część fundamentów zostanie zabezpieczona na zimę powłoką lepiku na zimno i okryta folią. Topniejący śnieg, czy tez padający deszcz nie będą wnikać między bloczki i ocieplenie.
Śmigaską tak ucieszył widok podwalin własnego domku, że nie mogła się powstrzymać przed pierwszym omiecieniem go miotłą
I po co jej to było? Miałaby spokojny weekend, a tak zrobiło jej się zmartwienie.
W miejscu, gdzie Winnetou usypał sobie nad fundamentem górę piasku, po której wjeżdżał do środka zostało uszkodzone ocieplenie. Siatka została pozbawiona kleju, wodostyr się zmiażdżył i zaczął odchodzić od bloczków. W szczelinę powlatywała podsypka. Śmigalskiej się wydaje, że zanim na coś miękkiego wjedzie coś ciężkiego, to stosuje się jakieś zabezpieczenie. Można było wykorzystac bloczki i deski....I teraz nie wiadomo co?
Wypadało by zerwać uszkodzone płyty i ułożyć nowe. A płyt juz nie ma......Siatkowanie też trzeba zrobić na tym kawałku od nowa. Utracił się poziom w tym miejscu. Trzeba będzie uzgodnić to w poniedziałek z szefem ekipy.
Z pozostałych spraw do załatwienia w nadchodzącym tygodniu:
- skontaktowac się z betoniarnią- beton lali dwa tygodnie temu, a faktury nie ma
-zapłacić za podsypkę (Śmigalska straciła rachubę, za ile ma zapłacić ? )- może tamci wiedzą, ile przywieźli?
-zapłacić za materiały kupowane przez ekipę (cement, wapno, siatka, klej, rury i co tam jeszcze im bylo potrzebne)
-zapłacić za drugi i trzeci dowóz wody (pierwszy kosztował 50 zeta)
-zapłacić panu koparkowemu (zdjęcie humusu, wykopy pod fundamenty, pod doprowadzenie wody, zasypywanie fundamentów)
-zaplacić szefowi ekipy za stan zero
Niezły plan !!!!!!
PS. Tak a'propos przedwczorajszego wpisu! News z dzisiejszej prasy. Pamiętacie takie miasto Bogatynia? Była tam powódź. Mieszkańcy miasta dostali pomoc finansową na odbudowanie ze zniszczeń domów. Przedstawiali faktury na roboty budowlane z 23 % VAT i wg tych faktur dostawali dofinansowanie. Teraz NIK się czepia władz miasta, że zwrot był za duży, bo powinni uwzględniać 8% VAT, bowiem wydatki dotyczyły tzw. budownictwa społecznego. Każą zwracać różnicę jako niesłusznie wypłaconą. Śmieszna sytuacja .......mimo nieszczęścia ludzi dotkniętych klęską.
Tym pesymistycznym akcentem Śmigalska kończy ten szalenie długi wpis
Pozdrawiam czytających
Ś-ś
6 komentarzy
Rekomendowane komentarze