Nefer - JAZDA PO BANDZIE. Teściowej Dedykuję :)
NIe byłabym sprawiedliwa, gdybym nie podała tła historii z Teściową :)
A było to tak ( od wielkiego wybuchu) :
Dwa tygodnie temu wspomniałam mężowi, że 4 lutego "wchodzi ekipa".
Chciałam dawkować emocje, bo przekazałam mu również kalkulację :):):)
Tydzień temu niesmiało się przypomniałam : Kochanie za tydzień wchodzi ekipa.
W ostatnią niedzielę (wczoraj) napomknęłam : Kochanie, jutro wchodzi ekipa
I tu rozlego się gromkie :
- ZAWARIOWAŁAŚ ???????????/ J-U-T-R-O ??????? Trzeba było powiedzieć, przecież mama musi wziąć stamtąd swoje rzeczy !
Mój cudowny mąż złapał jednak szybko pion i zarządził desant na ruderkę.
Już się ściemniało, gdy zaczęliśmy zabierać: łopaty (szt.4), siekiery (szt.3), sierp (1 szt zardzewiała) kilof (1 szt - autentyk) tysiące sekatorów, podkaszarek, żyłek, krzeseł ogrodowych, kosiarka spalinowa (szt 1 ale duża)słół, parasol, fotele rozkładane (szt 4 - wygodne)....................................................................................................................................................i wiele innych "niezbędnych rzeczy" aczkolwiek mogących stanowić dla mojej teściowej jakąś wartość sentymentalną (kilof ? )
Dwa kursy CRV-ką (dzięki Ci Boże za ten pomysł) i większość pierdół wylądowało potęgując burdel w moim firmowym garażu.
Zmęczeni wróciliśmy o 20.00 zjeśc obiad :):)
I co ? No trzeba zadzwonić do Teściowej.
Jak zwykle wziął to na swoje plecy mój mąż .
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia