Koniec lenistwa... do roboty!!!
Przez święta odpoczęliśmy sobie i jeszcze we wtorek takie lenistwo nas ogarnęło, że nic nie tknęliśmy z robótek zaplanowanych. I dobrze, myślę sobie. Bo to już byłaby oznaka chorobowo-maniakalna:p
Za to wczoraj, pojechaliśmy do sklepu i zakupiliśmy piaskowca (imitację oczywiście) do obłożenia pleców szafek kuchennych, które wychodzą na salon. Jeszcze wieczorkiem zakupione płytki razem z mężem zaimpregnowaliśmy gruntem. Pewnie dzisiaj, jak nic nie wyskoczy mąż zacznie kłaść. Zakupiliśmy też listewki drewniane, całkiem ładne, do wykończenia wyłazu na strych. Murarze zrobili ciuteńkę za duży otwór i teraz jak już jest zamontowana drabinka, widoczna jest centymetrowa szpara. Zdążyliśmy nawet ładnie poprzycinać do odpowiedniego rozmiaru. Dziś wypadałoby to pomalować na biało farbą i jak wyschnie... przykleić wokół wyłazu.
Tak więc, praktycznie każdego dnia coś się dłubie... Pewnie gdzieś kiedyś pisałam, że mamy w tym roku Komunię starszego synka i tak "troszeczkę" odczuwamy ciśnienie z tego powodu, żeby podopinać choć podstawowe rzeczy, a jest tego trochę... łącznie z ogarnięciem terenu wokół domu, a z tym pojęcia nie mam co i jak bym chciała:o ręce mi opadają. Tymczasowy taras na ukończeniu:rolleyes: mąż ma dobić ze trzy deski jeśli odpowiednie znajdzie:p i można kawkę pić, tylko jeszcze za chłodno, a po drugie trzeba kupić stół (już sobie upatrzyliśmy).
I tyle;)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia