Mieszkamy
Rzutem na taśmę 25.08.2012 przeprowadziliśmy się na swoje włościa.
Jeden tydzień urlopu z mężem poświęciliśmy na przybliżenie tego dnia. Mąż kończył układać płytki, montował niezbędne akcesoria do zmieszkania: kibelek, brodzik, zlew, kuchenkę piekarnik itd...
Ja fugowałam podłogi, myłam okna, płytki, podłogi itd...
Do 18.00 w sobotę jeszcze były prace budowlane, potem pojechaliśmy po niezbędnik na pierwszą noc w domu : lodówkę ) trochę szklaneczek i talerzy, kołderki i poduchy i tapczan . O 20.00 zaczęliśmy przygotowania do ogniska z pieczeniem kiełbasek - rodzina, znajomi i najbliżsi sąsiedzi. I jak to w jednej z piosenek było "Piąta rano... zabawa skończona... "
Cały kolejny tydzień, to była przeprowadzka. Sukcesywnie zwoziliśmy nasz dobytek do nowego domu... Pudła stoją jeszcze do dzisiaj A wczoraj przyjechały ostatnie nasze rzeczy...
I jak to w nowym domu... brak czasu i internetu. Do pracy wróciłam we wtorek i tez czasu nie ma na relacje i zdjęcia. Jak to mówią na urlopie jest najwięcej zaległości )
Ale zdjęcia postaram się nadrobić niebawem.
Przygotujcie się na mocne wrażenia. żadnych luksusów... przeprowadziliśmy się świadomie na plac budowy. Jest wiele rzeczy do zrobienia i dokończenia, ale cóż... kasa też się skończyła... Ale cel został osiągnięty. Mieszkamy w swoim domu i choć przed nami dużo pracy i nie raz jeszcze będzie się kurzyć, stukać wiercić... to nic ...
3 komentarze
Rekomendowane komentarze