Zakończenie fundamentów
31 sierpnia 2013 r.
Nareszcie...coś drgnęło
Aż się przeraziłam zerknąwszy na datę poprzedniego wpisu- minął ponad rok, a licząc przerwę w pracach budowlanych...prawie dwa lata.
Powód owej przerwy jest tradycyjnie prozaiczny i znany większości...., KRYZYS i związana z nim zapaść na rynku mieszkaniowym. W pierwszych wątkach wspominałam, że Śmigalscy wszystkimi swoimi członkami bronią się przed związkiem z bankiem w postaci kredytu i chcą w większości sfinansować budowę z posiadanych już dóbr. Okazało się, że efekt jest taki jak w starym dowcipie: "Powiedz temu w niebie o swoich marzeniach, a pokaże ci...figę."
W związku z tym tempo budowy spadło w okolice zera, a Śmigalska realizowała swoje marzenia ogrodowe. Śmigalscy z lekkim niepokojem zaczęli spoglądać w kalendarz. Wielkimi krokami zbliżać się zaczęła jesień i związany z nią okres dwóch lat od ostatnich prac zapisanych w urzędowym dzienniku budowy. Może nie wszyscy o tym wiedzą, więc przypomnę, że w takim wypadku traci moc pozwolenie na budowę i wszystkie formalności trzeba załatwiać od początku. Śmigalska zaczęła już mieć koszmary senne związane z ponownym uzyskiwaniem pieczątek i wtedy.... jak w tradycyjnym filmie sensacyjnym nastąpił zwrot akcji. Po kilku plagach egipskich sypnęło manną z nieba i można było pomyśleć o kolejnych pracach. Manna jak to manna, dostępna jest raczej w skromnych porcjach, więc i plany są nieco okrojone w stosunku do potrzeb. Śmigalscy zaplanowali wylanie chudziaka, postawienie ścian konstrukcyjnych oraz zrobienie wieńca. Wykonawcą będzie ekipa złożona z sąsiadów, u których podczas całorocznej obserwacji Śmigalscy zaobserwowali mnogość talentów. Najważniejsze z nich to spokój ducha, jasność myślenia, precyzja wykonania oraz idealny porządek w miejscu ich pracy. W dzisiejszych czasach to rzadko spotykany zestaw cech. Ostateczny argument podało dorosłe pacholę Śmigalskich twierdząc: "Ten pan do końca życia będzie patrzył na to, co zbuduje, a z pewnością chce mieć ładny widok z okien.":D
Ale ad rem, jak powiadali starzy poloniści, kiedy człek odbiegał od tematu. Do rzeczy więc:
Dzisiaj rano była jeszcze piękna plaża w takiej oto postaci. Pięknie wyplewiona, z cieplutkim żółciutkim piaskiem, w którym latem uwielbiał się wylegiwać pies Śmigalskich.
W samo południe pojawił się barwny pojazd
potem drugi
Trzeci na szczęście nie był już potrzebny
Na niebie pojawił się piękny ptak
który ni z tego ni z owego wyrzucił z siebie....no nie mannę z nieba niestety.....coś o poetycko brzmiącej nazwie B15.
Śmigalskiej chyba nigdy nie znudzi się oglądanie takich widoczków
Nie obyło się bez niewielkiej szczypty dramatyzmu. Zabrakło pół metra betonu
ale betoniarnia szybko zareagowała i po krótkim oczekiwaniu całość chudziaka była już cudownie gładka
Teraz tylko pozostaje czekać na wieczorny deszczyk, a w razie jego braku polewanie wodą.
Po tygodniowej przerwie technologicznej w następną sobotę Śmigalscy spodziewają się dużej przesyłki z klockami.
Pozdrawiam czytających
Ś-ś
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia