Ławy
Na działkę jeździliśmy codziennie, nawet pręty i deski były dla nas niesamowite, dzieciaki szalały po brudnych kupach piachu, rozkopanej ziemi a potem to wszystko bach - do samochodu i powrót do mieszkanka.
Lanie betonu mnie niestety ominęło, ale podlewanie już nie:)
Założyłam swoje nieśmigane żółte kalosze i dzielnie dzierżąc w dłoniach gumowego węża lałam, lałam ... dopóki reszta rodzinki mojej kochanej nie zawładnęła wodą.
Na razie kończę, jeszcze mam do opisania ponad tydzień:)
Dobranoc, groszki na noc:)
1 komentarz
Rekomendowane komentarze