Mieszkamy.
10 grudnia 2014 roku
Minęły cztery lata od założenia dziennika budowy "Słonecznego". Od dwóch tygodni Śmigalscy mieszkają w swoim wymarzonym domu. Słowo mieszkają jest trochę na wyrost- zamieszkiwanie, zwłaszcza w swojej pierwszej fazie, przypominało raczej koczowanie.
W trybie awaryjnym Śmigalscy musieli opuścić mieszkanie tymczasowe, w którym awaria poganiała awarię. Nie działało ogrzewanie, kolejne baterie okazywały się prysznicem w niedzielę o 23 w nocy. Kiedy po powrocie z pracy Śmigalska zauważyła wyciek wody z tajemniczej rurki w ścianie i wodę na podłodze, zadecydowali ze Śmigiem, że pora im się udać na swoje śmieci. Zamknęli na amen wszystkie instalacje, które jeszcze mogły się popsuć, spakowali zestaw "Niezbędnik kryzysowy", psa oraz kota i udali się tam, gdzie ich miejsce na tym padole. Podczas kolejnego weekendu dokonali transportu części swojego dobytku i rozpoczęli ciężką pracę nad doprowadzeniem domku do stanu używalności.
Każdy dzień zbliżał nas ku cywilizacji. Najpierw ucieszyła nas ciepła woda w rurkach, potem dobrodziejstwo korzystania z prysznica, umywalki, lodówki. Kolejno pojawiały się drzwi wewnętrzne oraz stół, przy którym można w miarę wygodnej pozycji zjeść posiłek oraz kuchenka, na której można było ugotować ciepły posiłek. Wciąż wygląda to mocno "hardcorowo", ale obecność na miejscu spowodowała mocne przyspieszenie prac wykończeniowych.
Trzeba zaznaczyć, że tempo wykończenia Śmigalskich przebiega w równie szybkim tempie. Nie wiadomo czemu zawdzięczają to, że wciąż jeszcze uznawani są za będących w tzw. "normie" psychiczno- fizycznej.
Wnętrza są mocno surowe. Brak funduszy spowodował, że trzeba było szukać awaryjnych rozwiązań wykończenia wnętrz. Rozwiązaniem okazały się wici puszczone wśród krewnych i znajomych królika. W ten oto sposób Śmigalscy zostali posiadaczami sporej ilości mebli kuchennych z prawdziwie dębowymi frontami. Po oszlifowaniu, pobieleniu i przetarciu dały się wykorzystać jako podstawy blatu w łazience
oraz meble kuchenne. Szafki górne wciąż czekają na obróbkę. Na szafkach dolnych jest już zamontowany blat oraz zlewozmywak. ten drugi wciąż nie jest podłączony, ponieważ producent wykonał syfon możliwy do podłączenia 30 cm niżej niż przewiduje to przeciętna w tej dziedzinie. Trzeba skracać rurkę zamurowaną w ścianie, a będącą odpływem zlewozmywaka. Może uda się Śmigalskiej doczekać w normie do chwili, w której umyje w owym zlewozmywaku kubek po kawie. Pan płytkarz wykazał się kreatywnością i wymyślił patent na stylowy kuchenny parapet- zrobił go z płytek. Wraz ze zlewozmywakiem i baterią stanowią zgrabne trio.
Niezmiernie ucieszyły nas drzwi wewnętrzne. Korytarz od razu nabrał charakteru.
Całkowicie wykończone jest WC
Zakupiona umywalka narożna okazała się być wersją nablatową zamiast wiszącą i trzeba było kombinować z wymyśleniem systemu podtrzymującego. Wśród licznych szafek kuchennych , jedna, po drobnym liftingu, nadała się na kontrukcję podpierającą.
Lustro już stoi, wkrótce zawiśnie.
W niedzielny poranek Śmigalscy zastali za oknem taki oto widok
Miłych mamy sąsiadów ))))))))))Niby drobnostka, ale bardzo nas ucieszyła.
Plany na najbliższy tydzień:
- spiąć wreszcie i uruchomić wentylację mechaniczną (w najbliższej okolicy brakuje muf o średnicy 160 mm- wrrrrrrrrrr)
- powiesić górne szafki w kuchni i łazience
- zakończyć montaż listew w salonie
- podłączyć zlewozmywak
Co jeszcze? Wciąż zachwycamy się możliwościami piecokominka. Rozpalamy go rano- zajmuje to ok. 5 minut- wrzucając 6 kostek RUF (brykiet drzewny), wypalają się przez kilkadziesiąt minut, około godziny 20 wrzucamy 4 kostki i mamy w domku 23 stopnie ciepła. Piecokominek przez cały dzień promieniuje ciepłem. DGP rozprowadza ciepło po całym domku. Koszt zakupu paczki kostek (10 sztuk ) to 5,99 zł. Wychodzi na to, że miesięczne ogrzanie 90 metrowego domku jest tańsze niż 60 metrowego mieszkania. Na oknach nie pojawia się wilgoć. Czekamy na dni z plusowa temperaturą, żeby ocieplić styrodurem bloczki pod drzwiami wejściowymi. Czekaliśmy z tym na montaż podestu wejściowego i teraz to miejsce jest sporym mostkiem termicznym. Deski na podest czekają w garażu. Śmigalscy poświęcą się ich montowaniu, kiedy uporają się z cywilizowaniem wnętrz.
cdn
Pozdrawiam czytających
Ś-ś
5 komentarzy
Rekomendowane komentarze