Nefer - JAZDA PO BANDZIE. Teściowej Dedykuję :)
Wczorajszy piątek był przemiłym dniem.
Takie dni pozwalają mi naładować akumulatory.
Czasem się zastanawiam, czy nie jestem wampirem energetycznym - otaczający mnie ludzie dają mi tyle energii - czy im czasem jej nie kradnę ? Kurde, jak tak - to sorry :):)
Dlaczego to piszę. Właśnie skończył mi się piątek :) I nawet jeśli tydzień był ciężki, jeśli była kupa roboty, jeśli wszystko się działo na raz i nie do końca tak jak chcę - to taki dłuższy piątek to świetna sprawa :)
Już tłumaczę.
Poranek zaczął się słonecznie -piękny dzień :) Wstałam w zasadzie wyjątkowo bez bólu o 8.30. Przyszłam do firmy i zaliczyłam wkurw, ale taki nieduży.
Potem popracowałam, poczytałam prywatne wiadomości i tam pogadałam z Ralfim - pozdrawiam Ralfiego i jego kolegów z pracy, czytających mój dziennik.
O 14.00 umówiłam sie na lunch z Rasią i Duchem. Żarcie było super - tiramisu dają jednak za małe w Streecie - następnym razem weźmiemy sobie 3 szt a nie jedno i trzy widelczyki :):) Jeeeesooo jak się nawbijaliśmy...To był przemiły lunch.
Potem zabrałam Ducha do biura - bo musiałam kilka rzeczy podopinać przed weekendem. I podwiozłam Ducha na Targówek do ekipy.
Pojechałam na budowę, gdzie zastałam gotową drugą ścianę. Wygląda ..cóż ... pieknie po prostu. Jesli taki efekt dają dwie ściany.... to będę chyba spać w tej łazience.
Przy okazji przyjechały baterie do tejże pięknej łazienki.
Bateria wannowa waży chyba z 5 kg - dobrze, że nie jest na GK :)
Są piękne - bez dwóch zdań.
Przyjechał tez małż. Zrobiłam wypłatę i pojechali do chałupy.
Małż wieczorem wybrał sie z kumplami na piwo, odwiozłam go i pojechałam do Rasi :) Ciąg dalszy :) Jednak z powodu wątroby mojej i niedawnych kłopotów popijawa się odbyła bez mojego czynnego udziału : to znaczy, że Rasia z Duszkiem ćwiczyli towar a ja patrzyłam. Potem przyszedł małż Rasi - nieodmiennie ten człowiek poprawia mi humor. To gejzer optymizmu.
No i brzuch mnie bolał, ale ze śmiechu - zresztą już miałam wprawkę zanim się pojawił :):)
O 1.30 zadzwonił małż, żebym może nie czekała,weźmie taksówkę. Ok. Przekazałam Rasi , że mam jeszcze "wolne" a Rasia zarządziła wyjazd do klubu gdzie bawi się mój małz.
I tak zrobiliśmy. Chłopaki wypili kilka lufek. I właśnie wróciłam.
Chciałam tu niniejszym podziękować wszystkim, ktorzy "made my day today" - to niezwykłe przebywać w towarzystwie takich ludzi. bez nich życie byłoby szare, smutne i do doopy.
Bardzo dziękuję :):):)
Jutro ścinamy wierzbę ( kawałek od góry :))
Dobranoc :) A ryj dalej mi sie śmieje :)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia