Nefer - JAZDA PO BANDZIE. Teściowej Dedykuję :)
Dziś po raz piwrwszy wypuściliśmy nasze ścierwo do ogrodu.,
Nagle zamieniło się w tygrysa :)
NIe słychała wołania, nie dała się złapać, uciekała, syczała, prychała no jakaś ściemniara normalnie.
I nagle, na horyzoncie pojawił się Czarny.
Czarny to duży kot, właściciel terenu (przynajmniej tak bylo do tej pory). Czarny rządzi. Czarny jest duży i puka wszystkie okoliczne kotki.
Spotkały się. Powąchały w ryjki. Czekaliśmy co będzie dalej.
Czarny wyraził dezaprobatę i zaczął wydawać bulgotliwe dżwięki, więc los naszego ścierwa zdawał się przypięczętowany. W zasadzie nie wiedzieliśmy co robić...
Ale Czarny po wygłoszeniu mowy odrócił się i zaczął odchodzić. A nasz kota za nim !!! Czarny się odwrócił i zagulgotał. Nasza nic. Znów odszedł a nasza znów za nim. Nie ma reakcji na wołanie . Czarny przeszedł pod siatką, a nasza też się szykuje.
I tu już musieliśmy ingerować, bo przecież ścierwo nie zna terenu.
Nastrszyliśmy ją i zagoniliśmy do domu - inaczej się nie dało. Jedyne pocieszenie, że w chwili zagrożenia leci do domu. Nasyczała na nas, nafukała... i schowała się pod sofę. A teraz śpi.
Spacer trwał ponad godzinę :)
A potem dałam samochód mojemu starszemu. Jeździ ostrożnie, trochę usypiająco, ale to dobrze. Świetnie sobie radzi z jedynką. Jest ostrożny, patrzy na znaki. Będzie z nigo dobry kierowca. Good.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia