Dziennik Bartłomieja
Niby już robiłem wpis czwartkowy, ale dziś wieczorem wydarzyło się tyle, że nie mogę się powstrzymać i nie napisać tego w moim dzienniku.
Na dzisiaj wieczorem byłem umówiony z moim inspektorem. Od samego początku wiedziałem, że jest to człowiek, z którym koniecznie muszę się zaprzyjaźnić na czas budowy - wszak to on będzie reprezentował moje interesy względem wykonawcy. To on ma wszystkiego dopilnować, aby było wykonane zgodnie z projektem oraz zgodnie ze sztuką budowlaną. Inspektor - p. Jacek - jest doświadczonym budowlańcem; człowiek z polecenia, mam do niego zaufanie.
Spotkaliśmy się tuż przed wieczorem więc postanowiliśmy wszystkie sprawy ustalić podczas podróży na plac budowy. Zabraliśmy projekt, niezbędne papiery oraz oczywiście...... latarkę. Gdy przyjechaliśmy na miejsce było juz raczej ciemno. Budowlańcy mieszkają w pobliżu placu więc wszyscy wylegli oglądać, kto przyjechał.
Plac budowy oglądałem w świetle reflektorów samochodu. Boże, jak to pięknie wygląda !!! Fundamenty równiutko wytyczone, deskowanie elegancko ułożone, chudziaczek (a może chudzinka :)) wylana, na tym porozkładane zbrojenie. Robotnicy zeznają, że ich zdaniem wszystko jest gotowe na przyjazd gruchy z betonem. "To się jeszcze okaże" - myślę sobie w duchu i razem z p. Jackiem rozpoczynamy inspekcję. Ja na niewiele się przydam - bo przecież nie znam się na tym specjalnie a zbrojenie widzę pierwszy raz w życiu - ale przynajmniej jestem w stanie sprawdzić, czy wszystko jest równo przymocowane a strzemiona są w przewidzianych w projekcie odstępach. Dla mnie wszystko wygląda OK. Ale p. Jacek jest innego zdania. Trzeba zrobić wszędzie podkładki 2.5cm pod zbrojenie, aby podczas wylewania stal nie opierała się na chudziaku i beton mógł wpłynąć pod zbrojenie. W niektórych miejscach trzeba poprawić mocowania, jedna z ław ma nierówno ułożone zbrojenie - trzeba przesunąć. Ogólnie jest kilka drobnych uwag, które nie sprawią kłopotów przy poprawianiu. To dobrze. Ustaliliśmy, że jutro o siódmej rano przyjeżdżamy sprawdzić, czy poprawki są naniesione zgodnie z zaleceniami i zgodnie z projektem. Jeśli wszytko będzie OK - o dziewiątej przyjeżdża grucha z betonem.
Ale to wszystko, o czym tutaj napisałem to właściwie wstęp do najważniejszego. Nawet nie macie pojęcia, jaką przyjemność sprawiło mi oglądanie tych fundamentów, chodzenie po nich i oglądanie rozkładu mojego domu. To było coś niesamowitego ! Mogłem sobie przejść z garażu do kuchni, potem do salonu, sprawdziłem gdzie będą schody a gdzie gabinet czy pomieszczenie gospodarcze. Wyobraźnia już podsuwała mi obrazy tych pomieszczeń, nareszcie papierowe plany, które znam na pamięć, zmaterializowały się w tak pięknej formie. Widać granice mego domu, wiadomo już, gdzie staną ściany i którędy będę wchodził na górę niosąc mojej żonie śniadanie do łóżka. To było dla mnie wspaniałe przeżycie. Pierwszy raz stanąłem w moim domu !!! :)
Jestem pewien, że teraz uśmiechacie się pod nosem i z pobłażaniem kręcicie głową, że przecież to jeszcze nic, że czeka mnie jeszce mnóstwo takich przeżyć, że dużo więcej będzie widać w kolejnych etapach, że to przecież dopiero sam początek. I pewnie macie racje, ale ja i tak się bardzo cieszę.
Jutro muszę wstać bardzo wcześnie, aby zdążyć na siódmą, gdy p. Jacek będzie wizytował poprawki dokonane w zbrojeniu. Muszę jeszcze zrobić kilka fotek samego zbrojenia bo już nigdy nie będzie po temu okazji. Jakoś jestem spokojny, że jutro wszytko pójdzie dobrze. Przecież to dopiero początek. :) :) :)
Bartłomiej
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia