Dziennik Bartłomieja
20.05
W poprzednim moim wpisie do dziennika wspominałem o niszczących siłach natury, które miałem wątpliwą przyjemność odczuć na własnej budowie. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że jest to tylko niewinne preludium do prawdziwej burzy, która się potem rozpętała nad moja głową......
Miniony piątek był dla mnie bardzo trudnym dniem z racji kubła (z raczej wanny) zimnej wody, jaką postanowiono wylać na moją głowę. Nikt chyba nie ma wątpliwości, iż nie jestem doświadczonym budowlańcem (wystarczy tylko przeczytać mój dziennik oraz inne moje posty) lecz staram się jak najpoważniej podejść do sprawy budowania moich wymarzonych czterech kątów. Jestem otwarty na wszelkie rady a zdanie fachowców jest dla mnie nadzwyczaj cenne.
Otrzymałem od redakcji Muratora kilkustronicowy dokumet zawierający listę uwag dotyczących zarówno poprawności "koncepcyjnej" projektu domu, który właśnie stawiam, jak również szereg zastrzeżeń dotyczących fachowości pracy, jaką wykomuje moja ekipa. Nie będę się wdawał w szczegóły na forum mojego dziennika; wszystkich zainteresowanych zapraszam na priv.
Wystarczy tylko powiedzieć, że pod wpływem tych uwag podjąłem natychmiastową decyzję o wstrzymaniu robót do momentu wyjaśnienia wszystkich wątpliwości. Na szczęście był to piątek; robotnicy pojechali dzień wcześniej (bo zwykle pracują również w soboty) do domów. A ja zająłem się gorączkowym wyjaśnianiem - punkt po punkcie - pełnej wyliczanki wspomnianych błędów.....
Moje szczęście polega na tym, że zarówno projektant mojego domu jak i mój inspektor nadzoru mają nie tylko wyższe wykształcenie budowlane (Inżynieria Lądowa PW) ale również wieloletnie doświadczenie w prowadzeniu tego typu przedsięwzięć. Przejrzawszy kompletną listę zgłoszonych błędów, zupełnie niezależnie od siebie odrzucili znakomitą większość uwag pozostawiając jedynie dwa punkty jednogłośnie zakwalifikowane do kategorii poprawek. Oba te punkty zostały przekazane wykonawcy z poleceniem natychmiastowego usunięcia niedociągnięć. Z wielkiej chmury mały deszcz, jak to powiadała moja babcia. Nerwy, nerwy i jeszcze raz nerwy.
Mimo to bardzo się cieszę, że miałem okazję przejść przez to wszystko - choć kosztowało mnie to mnóstwo nerwów oraz kolejny dzień pracy mojej ekipy w plecy - bowiem nabrałem dystansu do uwag zgłaszanych przez różnej maści fachowców. Wiem, na kim mogę polegać i komu zaufać. A do tego jeszcze mnóstwo samokształcenia w dziedzinie, o której jeszcze mało mam pojęcia. :)
Ale to nie wszystko, co udało mi się zrobić przez te kilka dni !!!
Przyjrzałem się nieco dokładniej tematowi ogrzewania kominkiem w wersji DGP. Po konsultacji z firmą zajmująca się budową komunków (oraz moim projektantem !) mam już odpowiednią wiedzę, która pozwoli mi na zdecydowanie o ilości, wielkosci oraz położeniu kanałów wentylacyjnych na potrzeby obecnego stadium budowy mojego domu. Dodatkowo, mam jeszcze więcej pytań dotyczących kominka - czeka mnie chyba otwarcie kolejnego wątku na forum "Wymiana Doświadczeń". Zajrzę najpierw do archiwum !
Spotkałem się również z projektantem oraz instalatorem c.o. oraz wod-kan (!!! raz jeszcze wielkie dzięki dla Alicjanki !!!). Przegadaliśmy większość spraw, które w obecnej chwili są najistotniejsze, umówiliśmy się na następny tydzień na przedstawianie oferty wykonania owych instalacji. Zakiełkowała również we mnie myśl o własnej przydomowej oczyszczalni. Prawie same zalety (no, może oprócz kosztu budowy.... :) ) lecz jest to instalacja dość wymagająca od otoczenia i nie zawsze można ją zastosować. Kolejny temat do mojego doktoratu z bycia inwestorem !
No dobrze, a co na budowie?
Mury wspięły się do góry na tyle, że czekają już tylko na uwieńczenie otworów nadprożami oraz (chwilę później) rozpoczęcie konstrukcji stropu. Początek prac mających na celu zakończenie etapu "parter" czeka mnie jeszcze w tym tygodniu !!!
Oznacza to jakieś kolejne zakupy w hurtowniach (nadproża, stal, beton, pustaki itp) oraz kolejne rozliczenie się z wykonawcą. ( buuuuuuuuu.....)
Zaczynam już ciepło myśleć o kolejnym etapie - stawianiu konstrukcji dachu. Najwyższa pora skontaktować się z tartakiem i złożyć zamówienie na więźbę. Za życzliwe rady inwestorskie, jakie do tej pory otrzymałem serdecznie dziękuję. Będę miał do Was jeszcze kilka pytań bowiem wykonawca namawia mnie do zainpregnowania drewna już na placu budowy. Dzięki temu można poczynić kolejne oszczędności. Ciekaw jestem Waszego zdania, czy na tym powinno się oszczędzać, czy na placu budowy można równie dobrze zaimpregnować drewno, jak zrobią mi to w tartaku oraz na jakie rzeczy powinienem zwrócić uwagę przy zamawianiu, transporcie oraz składowaniu elementów więźby dachowej? Liczę na Wasze komentarze. Zaraz biorę się do czytania archiwum.
Widzę, że wyszła większa epistoła. Niecierpliwych przepraszam, ale naprawdę wiele się wydarzyło w moim inwestorskim życiu przez te pięć krótkich dni.
A dziś rano w radiu usłyszałem jak Louis Armstrong śpiewa: "And I think to myself: What a worderful world." Mimo wszystko, ja też uważam, że świat jest piękny. Przecież wkrótce stanie na nim mój piękny wymarzony dom...... :) :) :) :) :)
Pozdrawiam,
Bartłomiej
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia