dziennik mariana i iki
Jakież to proste ... dla takich wiarusów jak Kodi. Dzięki.
Z pewną niesmiałością zdecydowałem się założyć dziennik, onieśmielony wspaniałymi osiągnięciami literackimi zamieszczonymi na forum dzienników. No ale, że od tego się nie pochoruję to zaryzykuję.
Zacznę od początku. Poprzeprowadzce z domu jednorodzinnego do bloku, wiedzaiłem ,że mieszkanie w wielkiej płycie nie dla mnie. Jestem po prostu zbyt nerwowy i każdy wchodzący (mieszkaniena na parterze) wprawia w wibracje moje nerwy, nie wspominając o wątpliwej jakości audycji jaką zapewniają regularnie kłócący się sąsiedzi. Obdarowany dziaałką pod lasem 30/40m czepiłem się myśli o własnym domu, która pozwala mi (nadal) znosić uciązliwe warunki blokowe. Dla pokrzepienia duszy co jakiś czas jeździłem na działkę, pasłem oczy rosnącymi szybko sosnami (jak one to robią bez podlewania , działka b. sucha, pod sosnowym ok. 20l. laskiem)i marzyłem by w przyszłości monotonię równiny zmącił widok jednorodzinnego domku z poddaszem - oczywiście wybudowanego przeze mnie. Moja żona tak silnej potrzeby posiadania domu nie miała bo od dziecka mieszkała w bloku i gdy mnie budzi hamujący na ulicy samochód (pozdrawiam zwłaszcza te wielkie żólte samochody z myjkami) żona spi snem sprawiedliwego. Ale ... jak w Biblii ziarno rzucone w glebę wyobraźni Iki wydało plon i pewnego cudownego dnia co widzę? Serce zadrżało bo oto mojacudowan Zona czyta ... tak, tak.. MURAtora. Niemal łzy szcześcia.
NA razie kończę ale cdn. M1+I
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia