Dziennik Ewy i Sebastiana
Kolejny weekend minął i ... Aż wstyd się przyznać ale prawie nic nie zrobiliśmy. No, może prawie nic.
Sobota minęła na ciągnięciu wody do domu. Wbrew oczekiwaniom doszliśmy aż do komórki gdzie będą liczniki i gdzie kończy się część stalowa instalacji. Od tego miejsca poprowadzona będzie instalacja plastikowa. Dzień minął nie wiadomo kiedy.
W niedzielę pół dnia spędziliśmy na wystawie psów. Oczywiście prawie wszystkie bym chciała :) Najbardziej chcielibyśmy Nowofunlanda ale po doświadczeniach z jego sierścią wybraliśmy wersję bezsierściową - Rottweilera. Cudo. Tylko po anty kampanii w TV pieski "nie schodzą" co znaczy, że o szczeniaki strasznie trudno. No nic, jesteśmy umówieni w związku kynologicznym i wtedy może się uda zapisać w kolejce. Prosto w wystawy pojechaliśmy na budowę. Okazało się, że ekipa już była, wykończyła rury kranikiem (wąż ogrodowy poszedł w zapomnienie) i wylała wylewkę w wc. Zabraliśmy się dzielnie do pracy ale zanim się dobrze rozpędziliśmy przyjechali goście z dobrami grillowymi no i trzeba było się nimi zająć (gośćmi oczywiście :) )
Czyli bilans niedzielny marny: zjedzone mnóstwo kiełbasek, wypite xxx piwka i jedynie zaznaczone miejsca kucia pod kable w sypialni i docelowe posadowienie odbiorników wodnych w domu (dzisiaj mają być rozprowadzone rury). Jak tak dalej pójdzie to marnie widzę naszą przeprowadzkę za miesiąc. Ale nadal myślę, że się uda - w końcu zostało jedynie rozprowadzenie instalacji el., otynkowanie sypialni, instalacje w wc i można mieszkać. Musi się udać!!!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia