Dziennik Justy - uśpione marzenia
Prace budowlane ruszyły 11 września....powiedzmy... no ale to chyba zbyt wiele powiedziane. Ściągnięto humus, przerwa. Kierownik budowy zbywał nas pokrętnymi tłumaczeniami....my oczywiście byliśmy pewni, że całe długie dzionki spędzał u innego inwestora. W końcu i u nas wykopano rowki, ułożono zbrojenie i zalano ławy...no i od tego momentu zaczęły się schody. Na naszych ławach fundamentowych http://murator.com.pl/forum/viewtopic.php?t=16186" rel="external nofollow">różnice poziomów pomiędzy narożnikami wynosiły do 15cm, ale nasi niczym nie wzruszeni fachowcy i kierownik budowy stwierdzili, że to się wyrówna ('zgubi' - jak się wyrazili) przy stawianiu ścian fundamentowych z bloczków (osiem warstw po 14cm), w rezultacie czego powstały spoiny niczym krem w torcie. Zasiedliśmy z Robertem do telefonów, fachowej literatury no i oczywiście na forum...uzyskaliśmy potrzebne dla nas informacje i naładowani znaczną adrenaliną i fachowymi poradami wkroczyliśmy na budowę niczym torpeda przy wystrzale. Skończyło się rozebraniem ścianek fundamentowych (których fragmenty już postawili) i wylaniem dotychczasowej ekipy. Pocieszające w tym wszystkim było to, że kierownik budowy, przełożony podwykonawców i jak gdyby inwestor zastępczy w jednej osobie ponosi wszelkie konsekwencje finansowe tej zadymy. My podpisaliśmy umowę na 'stan zero', na stałą i niezmienną cenę. Nie dajemy ani złotówki dopóki nie skończą w sposób prawidłowy.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia