Dziennik jajusia
No i stoi sobie domek juz podobny do ostatecznego wizerunku, jaki ma posiadac i juz siedzimy sobie z mezem i kuzyneczka wieczorami przed chatka i palimy ogniska.. I marzymy, kiedy juz bedzie koniec. Chociaz jesli prace pojda w takim tempie to o ile kasy wystarczy, to w tym roku sylwester u nas!
Jeszcze dekarze konczyli dach, jeszcze elektrycy dokanczali kuc i klasc rulki, a juz przyjechali tynkarze. Od razu na poczatku zrobili sobie fajny "stol" na zewnatrz na sniadanko i zaczelo sie tynkowanie wewnetrzne. Wielka maszyna pila setki litrow wody, ale sciany z dnia na dzien przybieraly estetycznego wygladu. Mamy tradycyjne tynki mineralne. Za m˛ z gabkowaniem 8zl. No coraz lepiej juz mozna sobie wyobrazic ostateczny wyglad naszego malenstwa (od srodka oczywiscie tym razem). A nasza corka zaczyna sie przeradzac w malego specjaliste budowlanego (dobrze ze planuje byc architektem). Najgorsze bylo dla niej stwierdzenie, ze nie ma jednego z gniazdek! Ale na szczescie ratunek nadszedl szybko w postaci mezusia, ktory tak samo szybko pokazal jej, gdzie to nasi tynkarze ukryli te drobnostke. I znowu wszystko wrocilo dla niej do normy. Jak to czasem malo trzeba
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia